Autor zdjęcia: Pawel Andrachiewicz / PressFocus
Pandemia nieważna, Legia ciągle w gazie!
Na Legnicę zwrócone dziś były oczy całej piłkarskiej Polski. Mecz Miedzi z Legią w Pucharze Polski zakończył okres pandemicznej przerwy i pozwolił nam w końcu emocjonować się futbolem w rodzimym wydaniu.
Że bez kibiców? No na razie niestety bez. Że w takich bardziej sparingowych okolicznościach przyrody? No cóż, jeszcze na jakiś czas będziemy musieli do tego przywyknąć. Najważniejsze, iż obie drużyny pokazały kilka naprawdę fajnych akcji i mecz oglądało się całkiem przyjemnie.
W pierwszej połowie padł tylko jeden gol, choć okazji było naprawdę sporo. Piłkarze gospodarzy obili poprzeczkę i słupek, po kapitalnych uderzeniach Makucha i Łukowskiego. Miedź niezbyt często przedostawała się pod bramkę gości, ale występujący po raz pierwszy w Legii, na co dzień jej trzeci bramkarz Wojciech Muzyk, musiał się mieć na baczności.
Legia prowadzenie uzyskała w 17. minucie, gdy katastrofalny błąd Šoljića wykorzystał Kante, wybierając chorwackiemu zawodnikowi piłkę blisko bramki Miedzi i zagrał do Gwilii. Gruzin był nieobstawiony tuż przed polem karnym i wykorzystał nienajlepsze ustawienie Załuski. Tuż przed przerwą mógł podwyższyć wynik, ale w dobrej sytuacji trafił jedynie w słupek. No i trzeba przyznać, że było to pudło z tych, których nam bardzo w ostatnich tygodniach brakowało!
Druga połowa toczyła się długo całkowicie pod dyktando gości. W 49. minucie Cholewiak podwyższył prowadzenie Legii, dopadając piłkę do bilardzie w polu karnym Miedzi. Dużą zasługę przy tym golu mieli Vesović oraz Kante, spisujący się tego wieczora naprawdę nieźle.
“Wojskowi” spokojnie kontrolowali spotkanie, ale nie obeszło się bez nerwów i sytuacji, których zdecydowanie woleli uniknąć. Najpierw Karbownik doznał urazu nosa po faulu Šoljića, a na dziesięć minut przed końcem bardzo brzydko Marqunoisa faulował Lewczuk, który obejrzał zasłużoną czerwoną kartkę. Do tego w 88. minucie Miedź zdobyła kontaktową bramkę, po tym jak Zieliński wykorzystał fatalne nieporozumienie pomiędzy Muzykiem, Jędrzejczykiem a Remy’m.
Gospodarze do końca walczyli o to, aby doprowadzić do dogrywki, ale zabrakło im tak czasu, jak i umiejętności. Wynik 1:2 to dla Miedzi najniższy wymiar kary. Goście, jak to mają w tym sezonu w zwyczaju, na własne życzenie zgotowali sobie nerwową końcówkę, ale patrząc przekrojowo na spotkanie, zaprezentowali sporo dobrej piłki. To dobrze wróży przed sobotnim szlagierem z Lechem.
1/4 finału Pucharu Polski
Miedź Legnica 1-2 Legia Warszawa
Zieliński 88’ - Gwilia 17’, Cholewiak 49’
Miedź: Załuska - Pietrowski, Mijušković, Adam Chrzanowski, Paweł Zieliński - Łukowski, Šoljić, Marquitos, Omar Santana (83’ Kort), Joan Román (58’ Wojciech Łobodziński) - Makuch (65’ Śliwa)
Legia: Muzyk - Vešović (75’ Jędrzejczyk), Lewczuk, Wieteska, Karbownik - Wszołek, Antolić, Slisz, Gwilia (78’ Luquinhas), Cholewiak (83’ Remy) - Kante
Sędziował: Frankowski
Żółte kartki: Marquitos, Šoljić
Czerwona kartka: Igor Lewczuk