Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Twitter

Wo ist Dirk? Właściciel Korony zapadł się pod ziemię, kibice szukają!

Autor: Mariusz Bielski
2020-07-01 15:30:40

Wiele jest patologii w polskim futbolu, ale jedną z większych są zdecydowanie właściciele klubów traktujący je jak zabawki i porzucają przy pierwszej lepszej okazji. Niestety właśnie z kimś takim do czynienia ma Korona Kielce, której większościowym akcjonariuszem jest Dirk Hundsdorfer.

Samo na usta ciśnie się pytanie – po co w ogóle było mu „wchodzenie” w ten klub? Czy na na przestrzeni swojej kadencji, czyli prawie dwóch lat, zrobił cokolwiek, dzięki czemu Złocisto-Krwiści jakoś się rozwinęli? Czy zainwestował pieniądze, dzięki którym Korona nie ma co martwić się o kwestie ekonomiczne? Czy w ogóle wykazał zainteresowanie wobec tej inwestycji?

Skądże!

JAK KORONIE PORADZI SOBIE NA FINISZU EKSTRAKLASY? ZAREJESTRUJ SIĘ W BETCLIC Z KODEM 2X45INFO I SPRAWDŹ KURSY!

Jedynym konkretniejszym ruchem właściciela było zupełnie odcięcie się od klubu. Niestety jednak nie w taki sposób, w jaki życzyliby sobie kibice. Korona bowiem nie została sprzedana ani nic w tym stylu. Hundsdorferowie nadal zachowują swoje akcje, lecz pan Dirk mimo wszystko postanowił o tym zapomnieć. Tak sobie, po prostu, jak o posprzątaniu piwnicy, z której i tak się nie korzysta.

To o tyle problematyczne, że kielczanie w zasadzie mają nóż na gardle. Wielokrotnie pisano o problemach finansowych, o beznadziejnych relacjach z miastem, które już nie chce dodatkowo wspomagać klubu (czemu nie da się dziwić), o konieczności doinwestowania i mądrzejszego zarządzania, aby nie popadł w czeluść niższych lig. Wydostanie się z nich to prawdziwa udręka, zapytajcie Ruch Chorzów czy Górnika Łęczna.

Póki co jednak kibice zdecydowali się działać na własną rękę za pomocą akcji #WoIstDirk (z niemieckiego – „gdzie jest Dirk?”). Fani Korony dosłownie zalali media społecznościowe postami z tym hasztagiem oraz zdjęciami głównego (anty)bohatera tej historii. Nikt bowiem nie jest w stanie się z nim skontaktować – ani dziennikarze, ani władze miasta, pewnie pracownicy Korony też niekoniecznie. Akcja rozeszła się szeroko, jeden z wpisów podał dalej nawet Rafał Gikiewicz, bramkarz Augsburga. Z kolei Michał Siejak, doskonale zorientowany w sprawach Korony dziennikarz oznaczył kilka profili niemieckich gazet. 

 

 

W zasadzie w interesie wszystkich stron byłoby sprzedanie Korony komuś innemu. Ona byłaby bezpieczniejsza, Hundsdorferowie pozbyliby się kuli u nogi, a fani wreszcie przestaliby obgryzać paznokcie do łokci z tych wszystkich nerwów. 

Ponoć jest nawet dwóch zainteresowanych inwestorów. Parę miesięcy temu mówiło się choćby o Marku Profusie, jednym z najbogatszych Polaków. Jak pisano na portalu cksport.pl, jego potencjalne wejście miałoby być uzależnione od utrzymania w Ekstraklasie. Ewentualnie wspominano także o Andrzeju Kucharze. No ale cóż, kolejne tygodnie mijają, a w Świętokrzyskiem trwa stagnacja, które może okazać się zabójcza.

Już nawet przedstawiciele sponsorów nie ukrywają, iż tracą cierpliwość. Weźmy na warsztat chociażby niedawno rozmowę z prezesem Suzuki Motors Poland. – Chcę od razu awansować do Ekstraklasy. Nie mogę temu klubowi w nieskończoność dokładać. Już teraz nasze wsparcie jest kilkumilionowe. Myślę, co z nim zrobić w pierwszej lidze – stwierdził. W tym kontekście pewnie też byłby większym optymistą, gdyby za Koroną stał poważniejszy właściciel. No ale jest, jak jest…

Sami jesteśmy ciekawi efektów akcji #WoIstDirk i nie ukrywamy, że kibicujemy wszystkim tym, którym dobro klubu leży na sercu. Oby skończyła się jakimkolwiek pozytywnym rozwiązaniem dla kielczan, bo póki co pan Hundsdorfer zachowuje się bardziej jak Vanna Ly niż poważny biznesmen.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się