Autor zdjęcia: Michal Kosc / PressFocus
Wrocławianie rozsypali się na finiszu rozgrywek. Jagiellonia – Śląsk 2:1
Śląsk mógł być drużyną, która dzięki udanym występom przeciwko najlepszym zadecyduje o wyglądzie tabeli Ekstraklasy. Zamiast tego zespół z Wrocławia nie potrafi wygrać od kilku spotkań i wyjedzie z Białegostoku po porażce w słabym stylu. Żółto-czerwoni z kolei wreszcie zagrali całkiem niezłe spotkanie, godnie żegnając się ze swoimi kibicami w kończącym się sezonie.
Jeszcze kilka dni temu negatywnie oceniliśmy zmiany, do których zmuszony został Iwajło Petew w rywalizacji z Piastem Gliwice. Najlepszego skutku nie przyniosło zestawienie duetu stoperów Szymonowicz-Błyszko, które spowodowało, że defensywa żółto-czerwonych przypominała szwajcarski ser. Bułgarski szkoleniowiec postanowił dać wspomnianym zawodnikom drugą szansę, a ponadto w bramce umieścił 16-letniego debiutanta, Xaviera Dziekońskiego. Czy takie wybory mogły przynieść dobry rezultat? Po pierwszych kilkunastu, nawet kilkudziesięciu minutach mogliśmy powiedzieć, że faktycznie białostoczanie mogli godnie pożegnać się ze swoimi kibicami.
Bo choć pierwsze minuty należały do Śląska, to podopieczni Vitezslava Lavicki nie stworzyli sobie tak wielu sytuacji jak z łatwością czynił to zespół Waldemara Fornalika. A gdy już Robert Pich znalazł się sam na sam z bramkarzem, to w najlepszym możliwym stylu zachował się nastoletni golkiper. Wychowanek „dumy Podlasia” przez całe 90 minut imponował pewnością siebie oraz spokojem i nie zachwiała tego nawet stracona bramka tuż przed przerwą – i w tej okazji Dziekoński zrobił swoje, po prostu żaden z obrońców nie zaasekurował Israela Puerto na piątym metrze.
Powiedzieliśmy co nieco o obronie gospodarzy, ale także w ofensywie lepiej oglądało się Martina Pospisila i spółkę. To on precyzyjnie dośrodkował futbolówkę z rzutu rożnego na głowę Tarasa Romanczuka, ale nie chodzi tu jedynie o ten stały fragment gry. Bo w ataku pozycyjnym gra Jagiellonii w miarę się kleiła, ale przede wszystkim wyglądała lepiej niż w ostatnich meczach z Piastem, Pogonią czy Lechią. Wówczas chcieliśmy sobie wydłubać oczy, dzisiaj wyglądało to lepiej, choć naturalnie nie można też było popaść w hurraoptymizm.
Tym bardziej, że nie przekładało się to za bardzo na sytuacje bramkowe. Strzały Prikryla czy Makuszewskiego nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. Strata gola na kilka minut przed zejściem do szatni mogła podciąć skrzydła białostoczanom, choć po bojowym nastawieniu Romanczuka w przerwie raczej spodziewaliśmy się odwrotnej reakcji. Gospodarze również po wznowieniu gry byli drużyną lepszą, dojrzalszą, nie tak statyczną jak Śląsk.
Już w pierwszym akapicie wspomnieliśmy o uzasadnionych obawach takim składem defensywy Jagiellonii, ale wrocławianie kompletnie tego nie wykorzystali. Co z tego, że Płacheta jak zwykle imponował szybkością, gdy jego koledzy albo byli niedokładni, albo umiejętnie przeszkadzał im rywal. Gola na wagę trzech punktów zdobył Jakov Puljić, choć w tej sytuacji można było mieć zastrzeżenia do sędziowania Szymona Marciniaka.
Faul czy nie?#JAGŚLA pic.twitter.com/C12kRremBp
— Natalka⚽ (@Celestials_s) July 15, 2020
Arbiter z Płocka do tego wydarzenia jednak nie wrócił, ponadto na kilka minut przed końcem drugą żółtą kartkę obejrzał Michał Chrapek. Ekipa Lavicki nie posiadała jednak argumentów w ofensywie, aby postraszyć eksperymentalną defensywę gospodarzy. A ta, jeśli przycisnęłoby się ją wystarczająco mocno, na pewno popełniałaby błędy.
Białostoczanie więc zasłużenie mogli cieszyć się z pierwszego zwycięstwa od 21 czerwca i wygranej 2:1 z Cracovią. Gospodarze udanie pożegnali się ze swoimi kibicami, a przed ekipą Iwajły Petewa jeszcze rywalizacja z Lechem Poznań. Śląsk natomiast rozkraczył się w kluczowym momencie sezonu i na własne życzenie pożegnał się z walką o puchary. A nie jest wcale wykluczone, że straci również czwartą pozycję w tabeli.
Jagiellonia Białystok – Śląsk Wrocław 2:1 (1:1)
1:0 Romanczuk 12’ asysta Pospisil
1:1 Tamas 41’ asysta Puerto
2:1 Puljić 72’
Jagiellonia: Dziekoński (6) – Kadlec (5), Błyszko (5), Szymonowicz (5), Bodvarsson (5)(60’ Wdowik – 5) – Pospisil (6), Romanczuk (6) – Makuszewski (4)(67’ Camara – 5), Imaz (4), Prikryl (4) – Puljić (6)(86’ Borysiuk – bez oceny).
Śląsk: Putnocky (4) – Dankowski (5), Puerto (5), Tamas (5), Stiglec (4)(81’ Samiec-Talar – bez oceny) – Łabojko (3), Mączyński (4)(85’ Gąska – bez oceny) – Pich (4)(60’ Marković – 4), Chrapek (2), Płacheta (4) – Exposito (3).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Nota: 4.
Żółte kartki: Bodvarsson – Pich, Chrapek.
Czerwona kartka: Chrapek (86’, dwie żółte).
Piłkarz meczu: Xavier Dziekoński.