Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: premierleague.com

Liverpool, Liverpool, wszędzie Liverpool. Ale nie tylko! XI sezonu Premier League wg www.2x45.info

Autor: Sebastian Czarnecki
2020-08-09 18:27:23

Kiedy Liverpool w wielkim stylu sięgnął po mistrzostwo Anglii, wszyscy byli pewni, że to właśnie jego zawodnicy będą królować we wszystkich zestawieniach. Nie inaczej jest u nas, ponieważ w jedenastce sezonu premier League znalazło się aż sześciu piłkarzy The Reds. Nie oznacza to jednak, że wybory są nudne i monotonne, bo nie zabrakło ciekawych i nietypowych wyborów.

BRAMKARZ: Dean Henderson (Sheffield United)

Chyba każdy zgodzi się, że najlepszym bramkarzem w Premier League jest Alisson Becker. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę tylko ten sezon, to Brazylijczyk nie miał aż tak dużo do roboty, jak przed rokiem, a do tego opuścił kilka spotkań z powodu kontuzji.

Stąd właśnie dyskusja nie toczyła się na temat Alissona, a właśnie Deana Hendersona i Nicka Pope’a, którzy mieli ogromny wpływ na grę swoich zespołów. Po bramkarzu Burnley widać było jednak, że wraca po długiej kontuzji, ponieważ jego wejście w sezon pozostawiało wiele do życzenia. Po restarcie był jednak najlepszy na swojej pozycji. Henderson po restarcie nie był aż tak spektakularny, ale on z kolei od samego początku sezonu prezentował równy, wysoki poziom i raczej ustrzegł się większych błędów. 

Dlatego właśnie stawiamy na gracza Sheffield, który na przestrzeni całego roku był po prostu równiejszy, a na dodatek przepuścił mniej bramek.

PRAWY OBROŃCA: Trent Alexander-Arnold (Liverpool)

Czy trzeba w ogóle tłumaczyć ten wybór? Prawy obrońca Liverpoolu już od dwóch lat jest najlepszym zawodnikiem nie tylko w lidze, ale i prawdopodobnie na całym świecie i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. W tym sezonie tylko potwierdził swoją klasę.

4 bramki, 13 asyst, znakomicie bite stałe fragmenty gry i niesamowita wizja gry. Jest jednym z głównych rozgrywających Liverpoolu, co jest niezwykle imponujące z uwagi na jego pozycję.

ŚRODKOWY OBROŃCA: Virgil van Dijk (Liverpool)

Choć Holender nie grał już tak spektakularnie jak przed rokiem, a w trakcie sezonu zdarzyło mu się kilka mniejszych wpadek, to w dalszym ciągu mówimy o najlepszym stoperze w Premier League, dla którego w tym momencie po prostu nie ma konkurencji. Van Dijk nawet w najgorszej formie przewyższa pozostałych stoperów ligi angielskiej i to wiele mówi o jego klasie.

Może i nie był już tak bezbłędny, ale w dalszym ciągu miał ogromny wpływ na grę swojego zespołu i to właśnie jego obecność na boisku sprawiała, że cała drużyna grała o wiele pewniej w defensywie. Każdy klub chciałby mieć u siebie takiego fachowca.

ŚRODKOWY OBROŃCA: James Tarkowski (Burnley)

Może jest to dość niecodzienny wybór, ale Tarkowski naprawdę zasłużył na miejsce w tej jedenastce. I tak na dobrą sprawę trudno było znaleźć zawodnika, który bardziej by tu pasował. Caglar Soyuncu niby znakomicie wszedł w sezon, ale po Nowym Roku zdecydowanie obniżył swoje loty, a po restarcie już w ogóle był cieniem samego siebie. Harry Maguire z drugiej strony naprawił defensywę Manchesteru United, ale również przydarzyło mu się kilka słabszych momentów, po których słusznie był krytykowany.

Tarkowski za to przez cały sezon był ostoją defensywy Burnley i to głównie dzięki niemu ekipa Seana Dyche’a z łatwością utrzymała się w lidze i nawet przez pewien czas wydawało się, że zaatakuje miejsca pucharowe. Czy Anglik zasłużył sobie na transfer do lepszego zespołu? Wydaje się, że tak.

LEWY OBROŃCA: Andrew Robertson (Liverpool)

Reprezentant Szkocji po prostu musiał się tu znaleźć, ponieważ nie miał żadnej konkurencji. Chilwell miał za sobą słabszy rok, Digne również nie grał już tak dobrze, a Kieran Tierney na dobre rozkwitł dopiero po restarcie, kiedy na dobre wygrał walkę z kontuzjami.

Robertson w zasadzie nie miał większych wahań formy, zachwycał znakomitą grą, a sezon zakończył z aż dwunastoma asystami na swoim koncie. Tutaj nawet nie trzeba komentować tego wyboru.

PRAWOSKRZYDŁOWY: Mohamed Salah (Liverpool)

Trudno jest obiektywnie ocenić sezon w wykonaniu Egipcjanina, bo nie sposób nie przyznać racji tym, którzy twierdzą, że był to jego najsłabszy sezon w Liverpoolu. Czy to oznacza jednak, że był słaby? No niekoniecznie, bo gdy ktoś strzela 19 bramek i dokłada do nich 10 asyst, dzięki czemu zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji kanadyjskiej, to po prostu musi zostać doceniony.

I tak, Salah zmarnował mnóstwo dogodnych sytuacji i było kilka momentów, kiedy aż prosiło się o podanie do o wiele lepiej ustawionego kolegi z zespołu, a ten zachowywał się samolubnie. Tak, Egipcjanin gdyby chciał, to miałby te liczby na dużo wyższym poziomie, ale wciąż nie może przejść obok nich obojętnie. 

ŚRODKOWY POMOCNIK: Jordan Henderson (Liverpool)

Żołnierz Jürgena Kloppa i serce Liverpoolu. Przez wielu niesłusznie uznawany za tego, który jest tylko od biegania, a brak umiejętności nadrabia charakterem. Jest to dość niesprawiedliwy osąd, ponieważ kapitan The Reds w tym sezonie naprawdę grał na bardzo wysokim poziomie i w pełni zasłużył na to wyróżnienie.

Zgadzamy się tylko z jednym – Anglik faktycznie zrobił zbyt mało, żeby rozpatrywać go w kategorii najlepszego piłkarza sezonu. Z miejscem w jedenastce jednak trudno jest się kłócić.

ŚRODKOWY POMOCNIK: Kevin De Bruyne (Manchester City)

Niepodważalnie i bezkonkurencyjnie najlepszy piłkarz sezonu. Jedyny zawodnik, który był w stanie zdetronizować graczy Liverpoolu i zrobił to o dwie długości. Belg ma za sobą rewelacyjny rok i z pewnością musi być rozczarowany, że jego wysiłek został zaprzepaszczony przez resztę zawodników. De Bruyne strzelał, asystował, kreował i po prostu był wszędzie.

Szkoda tylko w tym całym zamieszaniu, że odwołany został plebiscyt Złotej Piłki, bo jego walka z Robertem Lewandowskim mogłaby być niezwykle ciekawa. Zarówno Manchester City jak i Bayern pozostają jeszcze w grze o Ligę Mistrzów, dlatego ta rywalizacja dodałaby jeszcze więcej smaczku tym rozgrywkom.

LEWOSKRZYDŁOWY: Sadio Mane (Liverpool)

Choć liczby miał ciut gorsze niż Salah, to jednak Senegalczyk miał większy wpływ na grę Liverpoolu i uważa się, że rozegrał lepszy sezon. Mane strzelił 18 bramek, do tego dorzucił 7 asyst, a po lewej stronie znakomicie współpracował z Andym Robertsonem. Kluczowy był zwłaszcza w tych momentach, kiedy Liverpoolowi najbardziej nie szło i miał problemy ze strzeleniem bramki. To właśnie Sadio Mane brał na siebie odpowiedzialność w takich chwilach i kreował grę. 

NAPASTNIK: Danny Ings (Southampton)

Wybór toczył się między nim a Aubameyangiem, ale Anglik był chyba bardziej istotnym elementem swojego zespołu. Gdyby nie bramki Ingsa, Southampton mógłby pozostać w strefie spadkowej i zlecieć z ligi, ale to właśnie kapitalna forma byłego gracza Liverpoolu pozwoliła „Świętym” podnieść się z kolan. 

Zarówno Ings, jak i Aubameyang zakończyli sezon z 22 trafieniami, jednak biorąc pod uwagę fakt, jak nierówny był Gabończyk i ile zmarnował sytuacji, wybór padł na Anglika. Zresztą umówmy się, większym wyczynem jest dokonać tego z o wiele słabszym zespołem, w którym brakuje kreatorów.

NAPASTNIK: Jamie Vardy (Leicester)

Trudno jest obiektywnie ocenić Vardy’ego ponieważ rozegrał dwie różne od siebie połowy sezonu. W pierwszej był niepodważalnie jednym z najlepszych zawodników ligi i strzelał jak na zawołanie. Po dziewiętnastu kolejkach miał na swoim koncie aż siedemnaście trafień i wszystko wskazywało na to, że Anglik może nawet pokusić się o przekroczenie granicy trzydziestu bramek na koniec rozgrywek.

Po Nowym Roku Vardy jednak opadł z sił, podobnie jak cały zespół Leicesteru. Anglik nie był już tak skuteczny, grał słabiej niż dotychczas, a sezon zakończył z dwudziestoma trzema trafieniami. Wciąż jest to niezły wynik, który zapewnił mu koronę króla strzelców, dlatego nie można pominąć jego osoby w tym zestawieniu.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się