Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Sipa - Press Focus

Poczwórna korona zdobyta, czas na Ligę Mistrzów

Autor: Paweł Łopienski
2020-08-12 18:20:40

Tuż przed dokończeniem rywalizacji w Lidze Mistrzów, Paris Saint-Germain zanotowało idealną rozgrzewkę w postaci dwóch finałów krajowych pucharów. I mimo że rywalizacje z Saint-Etienne i Lyonem udało się wygrać, to było nad czym pracować przed dzisiejszym meczem z Atalantą.

Poczwórna korona, choć nie obyło się bez problemów

Wraz z zatrzymaniem rozgrywek piłkarskich we Francji, finały krajowych pucharów udało się rozegrać dopiero w ostatnich tygodniach. W obu spotkaniach rozegranych na Stade de France wzięło udział Paris Saint-Germain – zespół, który po zaledwie dwóch triumfach w poprzednim sezonie, marzyło o tym, aby całkowicie zdominować swoje podwórko i zdobyć poczwórną koronę. Po zwycięstwach w superpucharze oraz lidze, pierwszymi oficjalnymi spotkaniami po czteroipółmiesięcznej przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa były rywalizacje z AS Saint-Etienne oraz Olympique’em Lyon.

136 dni minęło od ostatniego meczu o stawkę, dlatego apetyty kibiców z pewnością mogły być duże. Podczas gdy inne europejskie ligi wróciły do rywalizacji i kończyły zmagania, we Francji musiano obejść się smakiem. Dlatego nawet jeśli na prestiżowym stadionie mogło zasiąść zaledwie pięć tysięcy widzów, to z pewnością każdy skupił się na tym, co miało dziać się na murawie. I tutaj wiele osób mogło być zawiedzionych. Bo PSG co prawda od początku meczu o Puchar Francji miało swoje okazje i nawet wyszło na prowadzenie, ale potem mimo gry w przewadze dawało swojemu rywalowi sporo miejsca. A to przekładało się na to, że do ostatniej minuty Saint-Etienne mogło wyrównać rezultat.

Niewykorzystanie olbrzymiego potencjału w ofensywie nastąpił również w kolejnej potyczce, tym razem z drużyną prowadzoną przez Rudiego Garcię. Paryżanie okazali się od niej lepsi dopiero w konkursie rzutów karnych, a wcześniej zupełnie nie mogło poradzić sobie z defensywą rywala. Co prawda to również dobrze świadczy o ekipie z Lyonu – nie popełniali błędów w tyłach, a także potrafili zagrozić w ofensywie, kilkukrotnie utrudniając życie Keylorowi Navasowi. Faktem jest jednak to, że przez 220 minut PSG zdobyło zaledwie jedną bramkę, w dodatku zdobytą przez Neymara po dobitce strzału Kyliana Mbappe.

Kontuzje nie pozwalają na spokój

I nawet jeśli mistrz Francji nie zachwycał w tych spotkaniach, to pewny swego był Thomas Tuchel, który podczas jednej z konferencji prasowej przekonywał, że drużyna czasem musi cierpieć, a grała przecież przeciwko ćwierćfinaliście Ligi Mistrzów. Podczas kolejnej dziennikarzowi wytykającemu słabą grę oraz niezrozumienie na treningach przypomniał, że nie ma drużyny, która zawsze wygrywa 4:0. Według Niemca było to zwykłe czepianie dla czepiania, szukanie negatywu pomimo tego, że przecież na tacy ma wiele pozytywów.

Szkoleniowiec nie mógł jednak spać spokojnie przed meczem z Atalantą, a głównym powodem była kontuzja Kyliana Mbappe, który z urazem kostki zakończył rywalizację z Saint-Etienne, gdy ściął go z murawy doświadczony Loic Perrin. Zaczęła się więc walka z czasem, która prawdopodobnie została wygrana przez Francuzów. Reprezentant „Trójkolorowych” w poniedziałek wreszcie zaliczył pełny trening z drużyną, więc będzie dostępny na dzisiejsze spotkanie. Na pewno nie w pełnym wymiarze czasowym, ale i tak jest to spore wzmocnienie. Tym bardziej, że napastnik nie był jedynym, który narzekał na swoje zdrowie. 

Kurzawa opuścił boisko w jednym z finałów po kontuzji prawego uda, Icardi grał z Lyonem z zabandażowanym udem, Silva poczuł wtedy ból mięśni w prawym udzie. Marquinhos narzekał na łydkę. Niepewny występu wydawał się również Juan Bernat. Nie wspominając już o Marco Verrattim, który po odniesieniu kontuzji łydki najprawdopodobniej zakończył już sezon. Ciekawostka - z urazem walczy również Thomas Tuchel, który podczas jednego z treninguów doznał zwichnięcia lewej kostki ze złamaniem piątej kości śródstopia. Na całe szczęście nie sprawi to, że niemieckiego trenera zabraknie przy ławce swojego zespołu w Lizbonie.

Szansa na sukces jak nigdy

Paris Saint-Germain pragnęło ponownie zdominować krajowe podwórko, ale to Liga Mistrzów jest prawdziwą obsesją katarskich właścicieli. To tutaj zespół musi pokazywać się z jak najlepszej strony, a to w poprzednich latach nie wyglądało najlepiej, pomimo obecności w składzie takich gwiazd jak Neymar, Kylian Mbappe czy Edinson Cavani. Wszystko na co było stać francuską drużynę to 1/16 finału, co przy takich ambicjach oraz pieniądzach włożonych w zespół należy zaliczyć do katastrofy.

W tym sezonie ma się to jednak zmienić. I co warte podkreślenia na samym początku - są ku temu duże przesłanki. Zespół spisuje się bez zarzutów, Thomas Tuchel nie ma kłopotów z zarządzaniem gwiazdorskiej szatni, Neymar nigdy nie czuł się w Paryżu lepiej, poza tym defensywa z Keylorem Navasem w bramce nie spisuje się tak memicznie jak jeszcze nie tak dawno. Kolejnym sprzyjającym czynnikiem może być drabinka kluczowych faz turnieju - PSG z takimi zespołami jak Manchester City, FC Barcelona czy Bayern Monachium zagra dopiero w finale. W ćwierćfinale zmierzy się za to z Atalantą, a w kolejnej rundzie trafi na zwycięzcę pary RB Lipsk - Atletico Madryt.

Można by powiedzieć więc, że jak nie teraz to kiedy? 

***


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się