Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Damien LG - ol.fr

Cornet i Dembele z patentem na Citizens. Dwie francuskie drużyny w półfinałach Ligi Mistrzów! Manchester City – Lyon 1:3

Autor: Paweł Łopienski
2020-08-15 23:49:09

Sensacja stała się faktem! Olympique Lyon nie zatrzymał się i po wyeliminowaniu Juventusu odesłał do domu również Manchester City. Pep Guardiola i jego zespół kończy więc kolejny sezon na ¼ finału Ligi Mistrzów. I co trzeba przyznać, całkiem zasłużenie. Bo Francuzi nie wygrali fartownie, ale dzięki mądrej i dobrze zorganizowanej grze, popartej aż trzema trafieniami.

Rudi Garcia przekonywał na konferencji prasowej, że zwycięstwo z Juventusem dodało jego drużynie sporo pewności siebie. Anthony Lopes potwierdzał, że zespół mentalnie urósł po dwumeczu z włoskim zespołem. To wszystko miało napędzić Francuzów, przed którymi nawet trudniejsze zadanie, czyli rywalizacja z Manchesterem City. Pogromca Realu Madryt uchodził w dzisiejszym meczu za absolutnego faworyta, a pewnie wielu kibiców już wyobrażało sobie rywalizację Anglików z Bayernem Monachium w półfinale Ligi Mistrzów.

Od pierwszej minuty jednak widać było, że Lyon postawi równie trudne warunki, co Juventusowi. Agresja, świetna gra w odbiorze, powstrzymanie Kevina De Bruyne oraz zamknięcie środka pola to elementy, które najbardziej imponowały w pierwszej połowie. Kluczem do sukcesu mógł być właśnie udany początek – i taki właśnie był. Pierwsze trzydzieści minut to doskonała gra podopiecznych Rudiego Garcii, którzy sprawili, że nawet taka drużyna jak „The Citizens” nie potrafiła oddać ani jednego strzału na bramkę przeciwnika. 

Szkoleniowiec „Les Gones” mówił również przed meczem, że muszą być groźniejsi w ofensywie i lepiej obsługiwać napastników. Dzisiaj w tej roli wystąpił dosyć nieoczekiwanie Karl Toko Ekambi (kosztem Moussy Dembele na ławce rezerwowych), ale była to trafna decyzja, patrząc na akcję bramkową Lyonu. Były piłkarz Angers może nie wykonał magicznego zagrania, ale sprawił, że Ederson z niewytłumaczalnych powodów wyszedł z bramki. Gdy futbolówka trafiła pod nogi Maxwela Corneta, ten z łatwością umieścił ją w siatce. Swoją drogą, piłkarz Lyonu ma patent na Manchester City i po półtorej roku przypomniał o sobie Pepie Guardoli. Patrząc na powyższą grafikę, chyba wiemy, kto będzie występował w koszmarach hiszpańskiego szkoleniowca.

Umiejętna gra Lyonu, który w pierwszych 45 minutach nie posiadał ani jednej słabej strony sprawiła, że Manchester City nie był tym zespołem, do jakiego się przyzwyczailiśmy. I co prawda w ostatnim kwadransie przed przerwą angielska drużyna znajdowała sobie więcej miejsca i potrafiła bardziej zagrozić Anthony’emu Lopesowi, ale to wciąż było za mało, aby wyrównać rezultat spotkania. Jednocześnie nie mogli oni zapomnieć o defensywie, bo zespół Rudiego Garcii wcale się nie cofnął i szukał drugiego trafienia.

W drugiej połowie przewaga City wzrosła, ale przez dobrych kilkanaście minut najwięcej zagrożenia Anglicy stwarzali dzięki rzutom wolnym wykonywanym przez Kevina De Bruyne. To właśnie w Belgu upatrywano najwięcej nadziei na zmianę losów spotkania. I tak też się stało, choć nie obyło się to tak gładko, jak by wszyscy tego oczekiwali. Manchester przez dłuższy okres nie potrafił stworzyć sobie klarownych sytuacji, ale gdy już im się to udało, to drużyna mogła cieszyć się z wyrównującego gola. I gdy wydawało się, że Manchester podąży drogą Paris Saint-Germain i pójdzie po kolejne trafienia, to okazało się, że Lyon nie powiedział ostatniego słowa. „Les Gones” wcale nie przejęli się utratą prowadzenia, bowiem już dziewięć minut później na listę strzelców wpisał się wprowadzony niedługo wcześniej Moussa Dembele.

Manchester musiał więc znowu gonić rezultat, a pomóc w tym mieli wprowadzeni z ławki Riyad Mahrez oraz David Silva. I jeśli ten pierwszy potrafił wypracować sytuację, to co z tego, skoro pudło sezonu zalicza Raheem Sterling… 

Nie lubimy gdybać, ale jeśli w tej sytuacji futbolówka wpadłaby do bramki, to mielibyśmy 2:2 na kilkanaście minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego. A tak dosłownie moment później Dembele ustalił wynik spotkania i sensacja stała się faktem. Wygrana francuskiej drużyny nie była jednak niezasłużona - w kontekście całego meczu Lyon zagrał po prostu bardzo mądre spotkanie i wykorzystał niemal wszystkie stworzone okazje. 

W półfinałach Ligi Mistrzów zobaczymy więc dwie francuskie drużyny. Nie tak źle, jak na kluby z rzekomej ligi farmerów, prawda?

Manchester City – Olympique Lyon 1:3 (0:1)

0:1 Cornet 23’

1:1 De Bruyne 69’  

1:2 Dembele 78’

1:3 Dembele 88’

Manchester City: Ederson – Garcia, Fernandinho (56’ Mahrez), Laporte – Walker, Rodri (84’ David Silva), Gundogan, Cancelo – De Bruyne – Jesus, Sterling.

Olympique Lyon: Lopes – Denayer, Marcelo, Marcal – Dubois (74’ Tete), Caqueret, Guimaraes (70’ Mendes), Aouar, Cornet – Depay (74’ Dembele), Toko Ekambi (84’ Reine-Adelaide).

Żółte kartki: Fernandinho, Rodri – Dubois, Marcelo.

Sędziował: Danny Makkelie (Holandia).


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się