Autor zdjęcia: Youtube
Dokument “Anelka: Piłkarz niezrozumiany” mocno namiesza w waszej ocenie enfant terrible francuskiej piłki
W serwisie Netflix od kilku dni dostępny jest film “Anelka: Piłkarz niezrozumiany”. Materiał nie przejdzie z pewnością bez echa, bo porusza wiele interesujących kwestii. Co najważniejsze jednak, pobudza do refleksji i pozostawia w głowie kilka pytań.
Poważne granie rozpoczął w wieku zaledwie szesnastu lat, gdy zadebiutował w Paris Saint-Germain, a zakończył niedługo po trzydziestce. W międzyczasie regularnie zmieniał kluby, wywoływał afery i był na ustach całej prasy - niekoniecznie ze względów czysto piłkarskich. Uważany za jeden z największych talentów w historii francuskiego futbolu, ale kompletnie nie pasujący do świata wielkiej piłki. Szczery, bezpośredni, skoncentrowany na tym, co na boisku, podążający zawsze swoimi drogami. Taki był od najmłodszych lat, spędzonych w podparyskim Le Chesnay.
Kariera Anelki jest pełna paradoksów. Osiągnął bardzo dużo, wygrywając z kadrą chociażby Euro 2000, z Realem Ligę Mistrzów, z Arsenalem i Chelsea mistrzostwo Anglii, z Fenerbahce tytuł w Turcji. Był królem strzelców Premier League. Brylował w Manchesterze City, gdy klub był ten w dalekim cieniu kolekcjonujących kolejne tytuły sąsiadów w United. Jego transfery budziły wielkie emocje wśród futbolowych fanów na całym świecie.
Tyle że nie potrzeba wielkiej wyobraźni, by stwierdzić jednoznacznie - Anelka mógł zdobyć znacznie, znacznie więcej.
Netfliksowe “Anelka: Piłkarz niezrozumiany” pokazuje enfant terrible spod Paryża od zupełnie innej strony niż dał się nam poznać z boiska i sportowej prasy. To człowiek cichy, spokojny, wyważony, nie mówiący za dużo, za to z sensem, konkretnie. Żaden raptus ani tym bardziej wiecznie naburmuszony prostak z nizin społecznych, jak często go przedstawiano. Sam podkreśla, że dostał od rodziców należne wychowanie, a rodzina była dla niego od zawsze ważniejsza niż kumple z osiedla.
Anelka z dokumentu to wrażliwiec, który nie przystawał do futbolowego szołbiznesu.
- Bronił się przed sławą, przed futbolowym cyrkiem - mówi o nim kolega z reprezentacji William Gallas, a najbardziej rzuca nam się to w oczy, gdy przypomina się nam o madryckim epizodzie kariery Anelki.
Nicolas był w centrum kilku potężnych afer, które w tym dokumencie są wyjaśnione i rzucają zupełnie nowe światło na jego osobę. Aż w pewnym momencie zaczynamy sobie zadawać pytania:
- Czy ten facet naprawdę miał takiego pecha do ludzi?
- Czy Anelka nie jest przypadkiem jedną z najbardziej “poszkodowanych” przez kwestie związane z szatnią, trenerami czy prasą osobą ze świata piłki ostatnich dwóch dekad?
- Czy ogrom problemów, w jakie był wplątany, w większym stopniu wynikał z tego, jak go odbierano, a nie jakim jest naprawdę?
Nie umiem odpowiedzieć na te pytania, bo zwyczajnie nie znam odpowiedzi. Wiem za to, że faceta z tego dokumentu polubiłem, spojrzałem nań z zupełnie innej perspektywy. I po raz kolejny upewniłem się jedynie w przekonaniu, iż ocenianie kogoś tylko na bazie medialnych przekazów nie ma najmniejszego sensu.
Historia Anelki pokazuje, że prawda często nie leży nawet pośrodku - prawdy kreuje się na swój sposób.