Autor zdjęcia: Własne
TURBOKOPACZ: UEFA go nienawidzi! Wiceprezes Lecha odkrył przyczynę kompromitacji polskich klubów
Martwiliśmy się, że kompromitacje naszych klubów w europejskich pucharach świadczą o dziadowskim poziomie Ekstraklasy. Prawda jest jednak zupełnie inna.
Co jest największym problemem polskich klubów? Większość z nich chce nam wmawiać, że brak pieniędzy, słaba infrastruktura i takie tam. Problem w tym, że wynik w Europie potrafią robić ekipy (z Czech czy Słowacji), które pod tym względem mają znacznie gorzej. Dlatego damy wam cynk: problemy polskich klubów są zupełnie inne. Brak jakiejkolwiek koncepcji, często wstręt do młodzieży przy jednoczesnym uzależnieniu od zagranicznego szrotu (zwłaszcza jeśli wciska go znajomy menedżer) i absolutny brak samokrytyki.
Czytamy jednak w Przeglądzie Sportowym wywiad z Piotrem Rutkowskim, wiceprezesem Lecha Poznań, i myślimy sobie, że chyba coś drgnęło. Sami spójrzcie.
- Od wielu lat wychodzi nam wprowadzanie młodzieży. Byliśmy pewni, że to w pewnym momencie wypali. Inaczej byśmy się na to nie pisali. Wiemy też, czego nie umiemy i tego będziemy unikać.
A czego nie umiecie?
- Robić dużych roszad w zespole, sprowadzać zawodników gotowych od razu do gry na wielu frontach. Działać ad hoc, podejmować decyzje pod wpływem emocji. Myliliśmy się przy niektórych wyborach trenerów. Oni są dobrymi szkoleniowcami, ale nie pasowali do Lecha. Największym jednak błędem był brak konsekwencji i cierpliwości.
Wow, brzmi jak rozmowa z rozsądnym człowiekiem, który naprawdę potrafi dostrzec swoje błędy, a nie tylko mówić o nich, bo tak wypada. I gdybyśmy nie doczytali do końca, to dalibyśmy się nabrać! Wątpliwości zaczęliśmy mieć już w tym momencie, gdy Rutkowski zaczął oceniać poziom Ekstraklasy. Leci to tak:
- Emocji nie brakuje, wiele spotkań jest bardzo interesujących. Nasza liga ma zdecydowanie gorszy PR niż jej poziom w rzeczywistości.
Mocne. Widzimy tu tylko dwie opcje:
a) Rutkowski nie ogląda Ekstraklasy.
b) Rutkowski ogląda Ekstraklasę, ale myśli, że inni nie oglądają.
W sumie nie wiemy, która opcja gorsza. No ale OK, lećmy dalej, bo dalej pan Piotr te nasze wątpliwości rozwiewa już na dobre.
Skąd generalnie bierze się niemoc polskich drużyn w Europie?
- Trafiamy na zespoły, które nie mają nic do stracenia. Rzucają się na nas, bo wiedzą, że nic im nie grozi.
A nasze drużyny nie mogą się rzucić na nich?
- W głowach piłkarzy jest zakodowane: zrobię błąd i znów będzie narzekanie. Usztywniają się. Trzeba być w takim meczach maksymalnie skoncentrowanym. I to się wówczas czasem nie udaje. Przecież np. Piast odpadł w ubiegłym sezonie z pucharów po indywidualnych błędach piłkarzy. A chwilę wcześniej i później w lidze regularnie grał dobrą piłkę. Potwierdził, że ich wyniki nie były przypadkiem.
Co tu dużo mówić: wygląda na to, że Rutkowski trafił na trop grubej afery. Bo dlaczego polskie zespoły zawsze trafiają na takie, które nie mają nic do stracenia? I dlaczego tamci rzucają się na dzielnych Polaków? Przecież nie powinni tego robić. Powinni stanąć i patrzeć, jak ekstraklasowi herosi strzelają im kolejne gole. No i dlaczego nasi, choć piłkarsko tak zajebiści, usztywniają się w bojach z Litwinami?
Coś tu śmierdzi, prawda? Nie chcemy przesądzać sprawy, ale bardzo możliwe, że pan Piotr wskazał właśnie dowody, które mogą pogrążyć najważniejszych ludzi w UEFA.
A gdyby ktoś jeszcze nie wierzył, to niech zwróci uwagę na ten przykład z Piastem. Rutkowski słusznie zauważa, że to czołowy polski zespół, więc dlaczego odpadł z anonimami ze Skonto Ryga? Trafiony i zatopiony. Mamy tu gruby wałek.
W tym miejscu poszliśmy się napić, bo przypomnieliśmy sobie, że to wszystko są słowa człowieka, który od kilkunastu lat zarządza jednym z największych klubów w tym kraju.