Autor zdjęcia: Xinhua / Press Focus
Liga talentów zamiast farmerów. Czy możliwy jest francuski finał Ligi Mistrzów?
Jeszcze nie tak dawno wielu kibiców piłki nożnej wyśmiewało tych twierdzących, że Paris Saint-Germain jest faworytem do wygrania Ligi Mistrzów. 2020 rok nie przestaje zaskakiwać, bo pośród czterech najlepszych drużyn Europy jest nie jedna, a dwie występujące w Ligue 1. Czy możliwe jest, abyśmy w niedzielę oglądali francuski finał?
Outsider, z którym trzeba się liczyć
Olympique Lyon w obecnej edycji Ligi Mistrzów dokonał już niemożliwego, sprawiając dwie sensacje i awansując do półfinału drugi raz w swojej historii. Podopieczni Rudiego Garcii mają za sobą pokręcony sezon. Od rekordów bitych w dwóch pierwszych kolejkach przez Sylvinho, po dołek i zwolnienie Brazylijczyka i w końcu zatrudnienie niechcianego przez kibiców Rudiego Garcii. Bądź co bądź, szkoleniowiec, wygwizdany na Groupama Stadium w debiucie przy ławce trenerskiej, ustabilizował grę zespołu w obronie. Sprawił również, że drużyna w ataku nie była tak uzależniona od Memphisa Depaya, który w grudniu odniósł poważną kontuzję. Gdyby nie przerwa spowodowana pandemią koronawirusa, Holender tylko pomarzyłby o występach w fazie pucharowej Ligi Mistrzów.
Lyon przez cały sezon rozczarowywał w lidze, osiągając rezultaty grubo poniżej oczekiwań. W Europie jednak spisywał się obiecująco, pomimo porażek w grupie z Zenitem czy Benfiką. Były szkoleniowiec AS Romy czy Lille nie ma łatwego życia w nowym klubie – nawet jeśli drużynie szło i rozgrywała dobre spotkania, to i tak kibice chcieli jego zwolnienia. Dziwne wybory, niestawianie na utalentowaną młodzież, wpadki w meczach z gorszymi na papierze rywalami i nieudolność w starciach z czołówką ligi. Problemów było sporo, ale jak się okazuje, te wszystkie porażki i klęski miały przygotować Lyon na najważniejsze mecze sezonu.
Można jedynie gdybać, na ile zakończenie rozgrywek i brak meczów we francuskiej lidze przełożyło się na świeżość i grę jej drużyn w Lidze Mistrzów. Faktem jest jednak, że już dyspozycja w spotkaniu z Paris Saint-Germain o Puchar Ligi Francuskiej pokazywała, że Lyon będzie mocny, a co za tym idzie Juventus będzie musiał się natrudzić, aby zdobyć bilet na turniej do Lizbony.
3 - Lyon 🦁 will play their 3rd semi-final in major European competition in the 21st century (after the Champions League 2009/10 & the Europa League 2016/17), more than any other French 🇫🇷 team. Upset.#MCIOL #UCL pic.twitter.com/FwZ42qOGIB
— Optajean (@OptaJean) August 15, 2020
W niemieckiej prasie nie brakuje słów, że Bayern zniszczy bądź zburzy Lyon. Pewność siebie „Bildu” i innych gazet imponuje, bo po części zespół z Monachium ma wszystko, aby znaleźć się w finale. Tylko że francuska drużyna pokazała w ostatnich dniach, że nie należy jej skreślać. Jeśli o tym boleśnie przekonują się takie marki jak Juventus oraz Manchester City, to pycha może dopaść również Bayern.
Bo Olympique Lyon nie jest drużyną z przypadku, a w przerwie pandemicznej Rudi Garcia wyciągnął wnioski z poprzednich niepowodzeń. Paradoksalnie, zespół nie zmienił swojego ustawienia taktycznego również na najważniejsze mecze (w przeciwieństwie do Anglików). Lyon pewny swego w zestawieniu 1-3-5-2 z bardzo mocnym środkiem pola Aouar-Guimaraes-Caqueret oraz wykorzystanie wysoko ustawionej linii obrony rywala. To właśnie zagraniami za plecy Fernandinho i Laporte’a francuska drużyna rozstroiła przeciwnika – najpierw po podaniu Marcala do Karla Toko Ekambiego padł gol Maxwela Corneta, a w drugiej połowie identyczną piłkę zagrał Houssem Aouar.
Czy to jednak wystarczy na rozpędzony do granic możliwości Bayern Monachium? Rudiemu Garcii na pewno marzy się rewanż niemieckiej drużynie za porażkę 1:7, będąc jeszcze szkoleniowcem AS Romy. Należy również pamiętać, że granie bez rewanżów sprzyja niespodziankom i właśnie to widzieliśmy w poprzedniej rundzie. Lyon pokazał wtedy, jak i w rywalizacji z Juventusem, że trzeba się z nim liczyć. To nie jest drużyna sprzed kilku miesięcy, niedostrojona, co rusz rozczarowująca przede wszystkim na krajowych boiskach. A odrobina pychy i zlekceważenia może skończyć się bardzo źle.
Efektowny powrót pozostawiający marzenia
Naturalnie w lepszej sytuacji w półfinałach znajduje się Paris Saint-Germain, które napędzone efektownym powrotem i zwycięstwem z Atalantą zmierzy się z RB Lipsk. Thomas Tuchel w czwartkowy wieczór był dziesięć minut od zwolnienia i pożegnania się z pracą w Paryżu, ale jego podopieczni stanęli na wysokości zadania i dwukrotnie w ciągu kilku minut trafili do bramki wycofanej i zmęczonej włoskiej drużyny.
Mistrzowie Francji wyszarpali sobie awans do półfinału w okolicznościach, które zapamiętamy na długo. Zespół nie zagrał najlepszego meczu, a najgorsze noty należały się najbardziej wysuniętej dwójce, czyli Pablo Sarabii oraz Marco Icardiemu. Ten drugi notuje szczególnie duży zjazd po powrocie z zawieszenia futbolu spowodowanego pandemią. W każdym z rozegranych meczów (z Saint-Etienne, Lyonem i Atalantą) Argentyńczyk wychodził od pierwszej minuty i za zawsze kompletnie zawodził, a dosyć wymowne jest, że Thomas Tuchel w jego miejsce posłał ostatnio Erica Choupo-Motinga. Gdyby w czwartek PSG jednak odpadło, to zastanawialibyśmy się, czy warto było rezygnować z Edinsona Cavaniego, ale w obecnej chwili dyskusja na ten temat jest zupełnie niepotrzebna.
Wprowadzenie powracającego do zdrowia Kyliana Mbappe na ostatnie kilkadziesiąt minut meczu z Włochami okazało się strzałem w dziesiątkę. To właśnie młody Francuz tchnął nowe życie w paryską drużynę i sprawił, że Neymar nie był tak osamotniony w poczynaniach w ofensywie. Co prawda Brazylijczyk notował zdecydowanie lepsze mecze w Lidze Mistrzów, ale też nie można odebrać mu tego, że chce umrzeć za swoją drużynę.
PSG ma swoje wady, ale w rywalizacji z Lipskiem, to paryżanie będą uchodzić za faworyta. I nic dziwnego, pomimo braku kontuzjowanych Keylora Navasa oraz Marco Verrattiego, Thomas Tuchel ma do swojej dyspozycji jedną z najlepszych drużyn w Europie. Co najważniejsze, potrafi wykorzystać jej atuty, a teraz ma również okazję na spełnienie mokrych snów katarskich właścicieli. Triumf w najbardziej prestiżowych rozgrywkach tej części globu jest na wyciągnięcie ręki, choć przed mistrzem Francji dwa najtrudniejsze mecze.