Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Twitter Torino

Zamienił stryjek siekierkę na kijek? Karol Linetty przechodzi z Sampdorii do Torino!

Autor: Tomasz Pietrzyk
2020-08-27 10:30:59

Potwierdziło się to, o czym media w Polsce i we Włoszech alarmowały od kilku tygodni – Karol Linetty za ok. 7,5 mln euro przeszedł do Torino. Pozostaje tylko rozstrzygnąć, w którą stronę polski pomocnik postawił krok: w przód, tył, a może w bok?

Nie ma chyba nad Wisłą medium, które by teraz nie zadawałoby sobie tego pytania. Bo w istocie zasadne jest je stawiać. Linetty spędził już cztery pełne sezony w Italii i licząc sobie 25 wiosen małymi kroczkami powinien wchodzić w najlepsze lata swojej kariery. Kolejne cztery spędzi w stolicy Piemontu, ale nie w Juventusie, a w znacznie uboższym Torino. 

„Ciekawy projekt” 

Na papierze nie ma rewelacji. Zespół Granaty poprzedni sezon Serie A kończył za plecami Sampdorii – na 16. miejscu, z pięcioma punktami przewagi nad strefą spadkową. „Zamienił stryjek siekierkę na kijek” – można pomyśleć. A jeśli to tego dodać, że na Stadionie Olimpijskim w Turynie w minionych kampaniach lubowano się w ściąganiu odrzutów z możniejszych klubów (Sirigu, Verdi, Zaza, Aina, Ansaldi, Rincón), można byłoby wręcz złapać się za głowę po wyborze byłego pomocnika Lecha Poznań. Z takiego myślenia ma nas wyprowadzić stary, dobry znajomy Linettego – Marco Giampaolo. 

Bo właśnie z tym trenerem zaczynał swoją przygodę z calcio. Giampaolo przychodził do Sampdorii w tym samym czasie co 21-letni wówczas zawodnik i z marszu stał się fundamentalną postacią w jego zespole. Polak w zasadzie ugruntował sobie w Genui taką pozycję, że był pewniakiem także u następców ulubionego szkoleniowca: Eusebio di Francesco i Claudio Ranieriego. Incydentalnie przejmował nawet opaskę kapitańską. Jeśli jednak zaufać mediom, 25-latek bardzo dobrze dogadywał się ze starym szefem i dał mu się skusić na uczestnictwo w jego nowym projekcie: Torino. 

Tak: projekcie. To słowo często pada w kontekście klubów, które mają zreperować lub zbudować od zera renomę. W przypadku Granaty takim honorem będzie powrót do Ligi Europy, w której ostatni raz zaistnieli w sezonie 2014/15, gdy jeszcze z Kamilem Glikiem w składzie dobrnęli do 1/8 finału. Giampaolo dostał od swoich przełożonych kompletną skrzynkę narzędzi, aby wrócić do tamtych czasów i utrwalić je na stałe: wsparcie rządzących, wolną rękę w kwestiach sportowych oraz – a co może najważniejsze – gotówkę. Podobno nawet prezydent turyńczyków, Urbano Cairo, znany z wtrącania się w sprawy szatni, miał ugryźć się w język i dać nowemu szkoleniowcowi szeroką autonomię. Każdy, kto za chwilę będzie tworzyć przedsezonowe skarby kibica Serie A pewnie uwzględnia Torino w rubryce: „czarny koń”. 

Transfery na już 

A skoro chwilę temu była mowa o kasie, to wręcz samo nasuwa się kolejne pytanie: czy można było zainwestować lepiej 10 mln euro (tyle z bonusami ma wynieść całkowita wartość transferu) niż w Linettego? Odpowiedzi udzielił sam Giampaolo: „Jeśli uda mi się przekonać zawodników z którymi już współpracowałem, wówczas zaoszczędzę czas na wdrażanie swoich idei. A że czasu mam niewiele, muszę stawiać na takich, których trenowałem i byli silni w moich zespołach”.

Giampaolo nie ukrywa zatem, że chce w przyspieszonym tempie przemodelować Torino na własną modłę, najlepiej z tymi, którzy już się u niego sprawdzili. Linetty w pełni wpisuje się w taką charakterystykę, ale jak się okazuje, nie on jeden przyszedł na myśl trenerowi. 

Od kilku tygodni włoska prasa sygnalizuje, że w nowych rozgrywkach zobaczymy inną Granatę – ma się zmienić główne taktyka i usposobienie z gry asekuracyjnej do ofensywnej. W zasadzie wszyscy są przekonani, iż Giampaolo zerwie z ustawieniem 3-5-2, które od ponad dwóch lat było standardem w zespole i wdroży swoje ulubione 4-3-1-2. W nim Polak ma być – jak w Sampdorii – jednym z trzech zaciekle atakujących piłkę pomocników, ustawionych tuż przed obrońcami. Ba, w najśmielszych myślach szkoleniowca ma te zadania realizować… z Lucasem Torreirą. Urugwajczyk bowiem dostał sygnał od Mikela Artety, że nie ma dla niego miejsca w Arsenalu, a Londyńczycy pozbędą się balastu za ok. 30 mln euro. Właśnie za mniej więcej tyle Kanonierzy wykupili w 2018 Torreirę z Sapmy prowadzonej przez Giampaolo. Na kilka milionów mniej rynek wycenia natomiast Patrika Shicka, któremu wygasa wypożyczenie do RB Lipsk i którego też na głębokie wody wprowadził 53-letni Włoch. 

Budżet Torino nie jest jednak z gumy i zapewne nie będzie w stanie pokryć wszystkich zachcianek trenera. Co nie zmienia faktu, że przełożeni Giampaolego poważnie podchodzą do jego transferowych próśb. Już ściągnęli Ricardo Rodrgueza z Milanu (tak, jego też przez chwilę prowadził Giampaolo), a w kolejce mają być Rade Krunić, Gaston Ramirez czy… Bartosz Bereszyński! Pozyskanie tego ostatniego wiązałoby się z największym priorytetem kadrowym obecnego zespołu Granaty, bo właśnie na bokach obrony trzeba dokonać przemeblowania w związku z powrotem do ustawienia z czterema defensorami w jednej linii. 

Miękkie lądowanie?

Wróćmy jednak do tu i teraz. Linetty ma wszystko, by także w Torino być pewniakiem do wyjściowego składu: trenera, który chce na niego stawiać, ustawienie taktyczne, w którym funkcjonuje od kilku lat, no i kilka lat doświadczenia na poziomie Serie A. Przeprowadzka do Turynu może okazać się miękkim lądowaniem, bo z klubem oprócz Bereszyńskiego jest łączony także Filip Marchwiński z Lecha Poznań. A nawet jeśli nie uda się sprowadzić żadnego z nich, po drugiej stronie miasta pomocy w aklimatyzacji zapewne nie odmówi Wojciech Szczęsny. Doprawdy, ciężko znaleźć jakąkolwiek wymówkę, która jeszcze przed wyjściem na murawę usprawiedliwiałby ewentualnie niepowodzenia 25-latka. 

W buty można więc wsadzić teorie o kroku w tył. Linetty w najgorszym scenariuszu powinien zostać w miejscu, w którym znajduje się teraz. A jeśli idee Giampaolego rozgrzeją tryby Torino tak, jak brzmi to w teorii, wtedy Polak niewątpliwie pójdzie do przodu. 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się