Autor zdjęcia: Własne
Lewandowski: Zasłużyłem na Złotą Piłkę. Felix: Wrócę, ale niekoniecznie do Piasta. Berg: Kasa nie jest problemem polskich drużyn
Gdyby nie sobotni Magazyn Lig Zagranicznych "Przeglądu Sportowego" to w prasie byłoby krucho. A tak mamy ciekawe rozmowy z Henningiem Bergiem i Jorge Feliksem. Norweg opowiada jak pokonał Legię, a Hiszpan przyznał, że chętnie wróciłby do Ekstraklasy. Najważniejszym materiałem jest długa rozmowa z Robertem Lewandowskim, który przyznaje, że zasłużył w tym sezonie na Złotą Piłkę. Co jeszcze w prasie?
"PRZEGLĄD SPORTOWY"
„Lewandowski: Złotą Piłkę przyznałbym sobie”
„W lipcu zapadła decyzja o odwołaniu plebiscytu Złotej Piłki. Jak pan zareagował i czy motywowało to pana dodatkowo w meczu z Barceloną? Mierzył się pan z Lionelem Messim, który tych trofeów ma kilka.
W ogóle o tym nie myślałem. Wiedziałem, że mamy jeszcze Ligę Mistrzów, później po krótkiej przerwie rusza Bundesliga, granie skończy się w grudniu. Zdawałem sobie sprawę z priorytetów, skupiałem się na Champions League, a nie na ewentualnych indywidualnych nagrodach. Decyzja o odwołaniu gali zapadła w połowie roku, a finał Złotej Piłki miał być w grudniu. To zbyt odległy termin, by zajmował mi głowę.
Gdyby jednak plebiscyt się odbył, komu by pan przyznał nagrodę?
Sobie. Wygraliśmy wszystko, co było do wygrania. Zdobyłem tytuł króla strzelców w każdych z rozgrywek. Wydaje mi się, że gracz, który osiągnąłby tyle, wygrałby Złotą Piłkę”.
Więcej TUTAJ
„Pierwszy raz bez presji”
„– Nie jest tak, że będziemy sobie po prostu w tej lidze grać. Jesteśmy Widzewem i powalczymy o to, by znaleźć się w ekstraklasie, ale jeśli się nie uda, nic się nie stanie. Będziemy nadal budować drużynę – zapowiadała podczas prezentacji trenera Enkeleida Dobiego prezeska Martyna Pajączek.
Widzew ma się bić o miejsca 1–6, dające bezpośredni awans lub prawo do gry w barażach. Założenie ambitne, ale wcale nie będące poza zasięgiem czterokrotnych mistrzów Polski. Co prawda drużyna z Piłsudskiego w porównaniu z poprzednim sezonem mocno się zmieniła, ale to akurat może wyjść łodzianom na dobre”.
Więcej TUTAJ
***
„Faron: Mierzi mnie grzech pychy polskiej piłki”
„Szczere gratulacje dla Piasta Gliwice i Lecha Poznań za awans do kolejnej rundy eliminacji Ligi Europy. Znaleźliśmy się bowiem w takim miejscu, że cieszyć powinno dosłownie każde zwycięstwo piłkarzy w pucharach. Nieważne, czy przeciwko poważnej drużynie, czy zespołowi uchodzącemu na Starym Kontynencie za „kelnerów”. Gdyby świat piłki klubowej był piekłem Dantego, już dawno znaleźlibyśmy się w dziewiątym kręgu. I nie ma się co dziwić, bo lista grzechów jest pokaźna. Chyba najbardziej mierzi mnie grzech pychy. Przecież jeszcze nie tak dawno Michał Probierz obruszał się, że telewizja śmie pokazywać kiksy piłkarzy ekstraklasy. Na konferencji prasowej trener pokazywał fi lmik wideo z pomyłkami graczy występujących w innych ligach. Przekaz był jasny: mylą się wszyscy. Zgoda, tyle że w środowy wieczór jakoś piłkarze Omonii mylili się rzadziej od graczy Vukovicia, a dzień później Malmö popełniło mniej błędów od Cracovii. I dziwnym trafem tak jest niemal co roku”.
„Pupilek dwóch nauczycieli”
„Do roli menedżera 38-latek przygotowywał się od zawsze, bo od zawsze chciał pełnić w zespole większą rolę niż zwykłego piłkarza, którego zadania kończą się z ostatnim gwizdkiem sędziego. Arteta traktował piłkę śmiertelnie poważnie, o czym w 2009 roku przekonała się jego żona Lorena trzy godziny po narodzinach ich pierwszego dziecka. Podczas gdy ona tuliła niemowlę na jednym szpitalnym łóżku, przy drugim stał masażysta i wykonywał zabiegi świeżo upieczonemu tacie. – Dziś się z tego śmiejemy, ale wtedy Lorena chciała mnie zabić. Była wściekła, że w tak ważnej chwili nie mogłem odpuścić rehabilitacji kolana, ale ja czułem, że naprawdę nie mogę. Chciałem się szybko wyleczyć i byłem podenerwowany, że straciłem już osiem godzin. Tak właśnie podchodzę do swoich obowiązków – tłumaczył swego czasu”.
Więcej TUTAJ
„Berg: Polskie kluby mnie zaskakują”
„Jaki znalazł pan sposób na Legię?
Dobrze się bronić, nie pozwolić jej grać. Legia lubi dominować, my potrafiliśmy odebrać jej piłkę. Pierwszy gol padł, bo zmusiliśmy rywala do błędu, potem przeprowadziliśmy skuteczną kontrę. Byłem bardzo zadowolony z gry Omonii.
Legia znowu zawiodła w pucharach. Czwarty rok z rzędu odpadła po starciu z zespołem na papierze pewnie nie mocniejszym od niej.
Jestem nieco zaskoczony, że polskie zespoły z 40-milioniowego kraju nie mogą dobrze grać w pucharach. Gdy ja byłem w Legii, dobrze nam szło na europejskiej arenie. Nie wiem, dlaczego teraz wygląda to gorzej. Może to kwestia organizacji, może taktyki, może kluby za bardzo skupiają się na tym, by być na podium w ekstraklasie. Na pewno nie chodzi o pieniądze. Polskie kluby mają ich wystarczająco dużo, by notować lepsze wyniki. Nasz budżet nie może równać się Legią. Nie chodzi zresztą tylko o Legię, ale inne zespoły też nie odnosiły ostatnio sukcesów – Cracovia, Lech, Lechia. W Polsce zwykle wygląda to tak, że drużyna ma dobry sezon, potem odpada w pierwszej lub drugiej rundzie pucharów, a następnie zwalnia się trenera”.
Więcej TUTAJ
„Felix: Jeszcze wrócę do Polski”
„Rozważał pan w ogóle przedłużenie kontraktu z Piastem?
W styczniu naprawdę było możliwe przedłużenie umowy. Wtedy chciałem zostać w Gliwicach. Potem miałem jednak lepsze oferty. W piłkę mogę grać na odpowiednim poziomie pewnie do 32., może 33. roku życia. Do tego czasu muszę odłożyć pieniądze na dalsze życie dla mnie i mojej rodziny. Na pewno była to jednak trudna decyzja. W Gliwicach było mi dobrze. Miałem fajnych kolegów i ogólnie wszystko było w porządku, ale chciałem nowych wyzwań.
Legia wchodziła w grę?
Legia to najlepsza drużyna w Polsce, ma więcej kibiców niż Piast i oczywiście była jedną z opcji, ale wybrałem ofertę z Turcji. Zachowam jednak wspaniałe wspomnienia z Polski. Przed wyjazdem z Hiszpanii nie wiedziałem, jak się zaadaptuje, ale wszystko poszło dobrze. Jestem pewien, że wrócę do Polski.
Naprawdę chciałby pan jeszcze zagrać w Piaście?
Nie powiedziałem, że akurat w Piaście. Na pewno zawsze będę kibicem tego klubu, ale mogę występować w Warszawie, Krakowie czy Wrocławiu. Po prostu podobało mi się życie w Polsce”.
Więcej TUTAJ
„Wichniarek: Pałując od bramkarza do napastnika nie można awansować”
„Najgorszy i najbardziej zatrważający był styl, w jakim Legia próbowała pokonać Omonię. Być może stojące na kapitalnym poziomie turnieje fi nałowe Ligi Mistrzów i Ligi Europy przyzwyczaiły mnie do tego, że prawie każdy gra dobrze w piłkę. Dlatego to, co zobaczyłem, sprowadziło mnie na ziemię. Dawno nie widziałem zespołu, który próbuje zwyciężyć, „pałując” od bramkarza do napastnika. A już naprawdę nie potrafi ę odgrzebać w pamięci drużyny z aspiracjami, która chciałaby w ten sposób osiągać sukcesy w piłkarskiej Europie. Ekipa trenera Aleksandara Vukovicia praktycznie nie próbowała rozgrywać akcji od tyłu. Obrońcy oddawali piłkę Borucowi i można było odnieść wrażenie, że nic więcej ich nie obchodziło. Wykop, chaos i przypadkowy gol – taki był plan Legii na to spotkanie?”
„SPORT”
„Zmęczeni, ale szczęśliwi”
„W meczu z Dynamem Mińsk zobaczyliśmy chyba najmocniejszy na ten moment i bardzo ofensywny skład Piasta. Było dwóch napastników, nominalni skrzydłowi, rozgrywający z prawdziwego zdarzenia. I była mocna ławka. Wszystkie te elementy trener Waldemar Fornalik wykorzystał znakomicie. Na zespół gliwiczan po przegranej ze Śląskiem spadło trochę (zasłużonej) krytyki, ale reakcja i odpowiedź na nią była taka, jaka być powinna. Piast pokazał w Mińsku, że jest lepszym zespołem od miejscowych, grał z pomysłem, potrafił długimi fragmentami kontrolować sytuację, a w drugiej połowie miał coraz więcej sytuacji po kontrach”.
***
„Częstochowa zmniejsza środki przeznaczone na Raków”
„Problem jednak w tym, że Urząd Miasta wybrał ofertę, która mieściła się w poprzednim budżecie, a kwota blisko 1,1 mln złotych mogłaby ponownie wpłynąć do klubu. Prezes Rakowa, Wojciech Cygan, wystosował nawet pismo do prezydenta Częstochowy z prośbą o rozpisanie ponownego przetargu na promocję miasta przez sport. To jednak nie będzie miało miejsca. Rada Miasta w czwartkowe popołudnie odrzuciła projekt takowego stanowiska. Oznacza to, że klub nie ma szans, aby otrzymać wcześniej obiecane i wpisane w budżet klubu pieniądze, a miasto z kolei straci swój logotyp na koszulkach. Możliwe także, że i na stadionie oraz materiałach promocyjnych”.
„Brede: Nie będę na siłę wprowadzał nowych zawodników”
„W pierwszym meczu nie zagrał żaden z zawodników, którzy latem dołączyli do Podbeskidzia. Kiedy można się spodziewać debiutów?
- Postępując na siłę od razu moglibyśmy zaangażować tych zawodników. Nie chcemy jednak tego robić. Po pierwsze - mamy piłkarzy, którzy wywalczyli awans i bardzo dobrze prezentowali się na poziomie pierwszej ligi. Wychodzę z założenia, że powinni otrzymać swoją szansę na poziomie ekstraklasy. Po drugie - występują pewne okoliczności. Maksymilian Sitek nie może jeszcze z nami trenować ze względu na procedury medyczne związane z koronawirusem. Dominik Frelek i Milan Rundić z kolei nie zagrali jeszcze w ani jednym meczu kontrolnym, bo późno do nas dołączyli. Gergoe Kocsis wystąpił w jednym sparingu, ale nie na swojej naturalnej pozycji. Z tych względów nie chciałbym z tych zawodników od razu korzystać bez dłuższego przygotowania. Piłka nożna jest grą zespołową i automatyzmy, nawyki, są bardzo istotne, aby dobrze rozumieć się na boisku. Jeden błąd w komunikacji to ułamek sekundy. Chcę jednak podkreślić, że nowi gracze są gotowi i być może w meczu z Cracovią z któregoś z nich skorzystam. Ale ich wdrażanie w zespół będzie procesem. Nie ma pożaru i nic nie będziemy robić na siłę”.
„Nowy Widzew rozpocznie sezon I ligi”
„To będzie inny Widzew niż ten, który oglądać można było w minionym sezonie - beniaminek w I lidze, ale zespół z 13 zawodnikami ze stażem w ekstraklasie w klubowej kadrze! Znów oczekiwania są wielkie, ale dla ostudzenia zbyt gorących głów przypomnieć warto, że gdy Widzew rozpoczynał nową erę swojego istnienia awansem do II ligi (czyli dzisiejszej pierwszej) w 1972 roku, walka o awans do ekstraklasy zajęła ówczesnej drużynie Leszka Jezierskiego trzy lata. W porównaniu z ubiegłym sezonem nie ma w zespole siedmiu zawodników: Turzynieckiego (jest w Sosnowcu), Wolańskiego, Mandiangu, Wołąkiewicza, Kordasa, Wolsztyńskiego czy Radwańskiego. Bardzo ważne są dwa nazwiska, bo Wolsztyński (9 bramek) i Radwański (6) byli kluczowymi zawodnikami i tylko Marcin Robak strzelił w poprzednim sezonie więcej goli niż oni”.
„SUPER EXPRESS”
„Ishak już strzela dla Lecha”
„Ishak to piłkarz po przejściach. Grał w dużych klubach (Parma, FC Koeln, Nuernberg), ale w żadnym z nich nie zrobił furory. Z drugiej strony to piłkarz solidny, który może być gwarancją kilkunastu goli w sezonie. W Lechu zaczął z wysokiego „C”. W meczu z łotewską Valmierą dwa razy trafił do siatki. Pierwszego gola zdobył w 59. minucie, przełamując strzelecką niemoc Lecha, który wcześniej bił głową w łotewski mur”.
***
„Lipski: Fornalik powitał mnie z uśmiechem”
„Super Express”: – Odżyłeś po zmianie klubu? Patryk Lipski:
– To pierwsze mecze, dlatego wstrzymajmy się z ocenami. Zarówno w klubie, jak i w Gliwicach czuję się dobrze i mam nadzieję, że po słabszym okresie w Lechii moja kariera pójdzie szybciej do przodu.
– Chciałeś odejść z Lechii już zimą. Dlaczego tak się nie stało?
– To prawda, Piast kontaktował się ze mną i z Lechią już zimą, ale prezes Adam Mandziara itrener Piotr Stokowiec nie wyrazili zgody na moje odejście i musiałem się z tym pogodzić. Teraz obie strony się dogadały. Cieszę się z tego, bo trenera Waldemara Fornalika znam od dawna, to u niego w Ruchu Chorzów debiutowałem w ekstraklasie. Z uśmiechem powitał mnie w Piaście”.