Autor zdjęcia: Twiitter @EmpoliCalcio
„Misja: Euro” Szymona Żurkowskiego. Polak zostaje w Empoli
Nie była pisana Fiorentina Szymonowi Żurkowskiemu w poprzednim sezonie, nie będzie też mu przeznaczona w zbliżającej się kampanii. Polski pomocnik ponownie został wypożyczony do drugoligowego Empoli. W cieniu całej tej historii znajduje się pozycja zawodnika w hierarchii reprezentacji Polski.
Sytuację Żurkowskiego najlepiej od razu streścić od liczb. Po zeszłorocznym transferze z Górnika Zabrze do Fiorentiny za ok. 3,7 mln euro, Polak rozegrał w barwach Violi tylko dwa spotkania. Choć spotkania to za dużo powiedziane – 22-latek w tych dwóch meczach uzbierał raptem… 10 minut. Vincenzo Montella i jego następca Giuseppe Iachini nie mieli co do niego planów, co skutkowało zimowym wypożyczeniem do Serie B. I znów wróćmy do liczb: w Empoli Żurkowskiemu szło nieco lepiej, ale nadal bez błysku. Wystąpił w siedmiu spotkaniach po pandemicznej pauzie, ale Azzurim nie udało się awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej, bo polegli z Chievo w barażach. W najbliższych rozgrywkach bez podobnych turbulencji i już z Żurkowskim w składzie, Empoli będzie bić się o powrót do elity.
Misja: przyszłość
Przyszłość to słowo, które teraz najczęściej doklejane jest do wychowanka MOSiR-u Jastrzębie-Zdrój. Ta najbliższa, rzecz jasna, związana jest z Empoli. Jak podaje serwis Calciomercato Pietro Accardi, dyrektor sportowy siódmego zespołu w poprzednim sezonie Serie B, przed kilkoma dniami wizytował ośrodek szkoleniowy Violi, by z włodarzami tego klubu dopiąć sprzedaż Samuele Ricciego, 19-letniej perełki Azzurich. Przy okazji w rozmowach przewinął się wątek Żurkowskiego i Luki Ranieriego, których pozycja w zespole z Stadio Artemio Franchi jest zbliżona. Od słów do czynów ustalono, że Polak kolejny rok spędzi na wypożyczeniu w Empoli, a jeśli w drugą stronę powędruje Ricci, wówczas naszemu reprezentantowi odpadnie jeden z konkurentów w walce o plac.
Bez względu jednak na losy Ricciego, z klubem pożegnał się już David Fratessi, który ze wszystkich środkowych pomocników Empoli rozegrał w poprzedniej kampanii najwięcej minut. Zważywszy na to, że klub – oprócz naszego reprezentanta – nie dokonał znacznych wzmocnień w drugiej linii, możemy się spodziewać, że Żurowski będzie jeszcze regularniej wychodził w podstawowym składzie ekipy, którą przed dwoma tygodniami przejął szkoleniowiec Alessio Dionisi. Od tego w zasadzie zależy dalsza przyszłość Polaka, którą bacznie będą obserwować nie tylko wysłannicy Fiorentiny, ale też sam selekcjoner Jerzy Brzęczek. Ten już dał sygnał ostrzegawczy pomocnikowi – nie powołał go na najbliższe spotkania Biało-czerwonych w Lidze Narodów, wpisując go jedyne na listę rezerwową.
Dalsza przyszłość
To właśnie reprezentacja zdaje się być teraz największym kołem napędowym motywacji u Żurkowskiego. Zawodnik jeszcze nawet nie zadebiutował w kadrze A, ale znajdował się w selekcjonerskim obiegu, od którego powoli zaczął się oddalać. Trzeba nawet przyznać, że przełożenie mistrzostw Europy na rok 2021 spadło mu z nieba. W najbliższe miesiące pomocnik nie będzie musiał rozmyślać nad niepowodzeniami we Florencji, a całą uwagę może skupić wyłącznie na grze. Bo choć brzmi to banalnie, to dla niego jedyna droga powrotu do łask nad Wisłą. Wcale też nie musi się przejmować tym, że występować będzie tylko w drugiej lidze włoskiej. Mateusz Klich ze swoim Leeds w poprzednim sezonie w wielkim stylu zagwarantował sobie awans do Premier League, co nie pozostało bez uwagi selekcjonera. A Empoli oczywiście będzie się zaliczać do grona faworytów bijących się o Serie A i w przeszłości pozwoliła wypłynąć na szersze wody innym rodakom, z Piotrem Zielińskim, Łukaszem Skorupskim i Bartłomiejem Drągowskim na czele.
Ostatni z wymienionych przeszedł podobną drogę do tej, jaka teraz ryzuje się przed Żurkowskim. Były bramkarz Jagielloni też początkowo nie miał miejsca w Fiorentinie, a po wypożyczeniu do Empoli wrócił do macierzystego klubu jako bezapelacyjna jedynka między słupkami. Postępy Żurkowskiego na pewno nie umkną uwadze szperaczom Violii, którzy regularnie będą podglądać mecze Polaka – Empoli i Florencję dzieli raptem 40 kilometrów.
Jeśli się dobrze wsłuchać mediom bliskim Fiorentiny, w klubie wciąż liczą na eksplozję talentu 22-latka, bo taktyka jaką przyjmuje zespół Giuseppe Iachiniego wymaga od pomocników gry rodem z wysp brytyjskich: box-to-box. Namiastkę takiej gry Żurkowski pokazał choćby w naszej Ekstraklasie. A zatem w Empoli Polak może (a nawet musi!) upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: wyróżnić się w oczach Jerzego Brzęczka i udowodnić wartość trenerom z Artemio Franchi. Nagroda, czytaj Euro i powrót do Serie A, w jego przypadku została odłożona w czasie.