Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Rafal Rusek / PressFocus

Helik kolejnym Polakiem na Wyspach. Co ważne – z realną szansą na grę

Autor: Maciej Golec
2020-09-10 13:45:15

Jeżeli czekaliśmy na oficjalny transfer piłkarza Ekstraklasy na zachód, ba, do Wielkiej Brytanii, to był nim raczej Kamil Jóźwiak. A tu bum, informacja o Michale Heliku, minęło kilka godzin i jeszcze tego samego dnia kontrakt podpisany. Może „Pasy” faktycznie przespały moment, w którym mogły 25-latka sprzedać za kilka milionów euro, ale dobicie dealu z Barnsley i tak działa z korzyścią dla każdej ze stron.

Janekx89 informuje, że Cracovia na sprzedaży swojego stopera zarobiła ok. 800 tys. euro. Żadna to oszałamiająca kwota jak na standardy eksportu z naszej ligi, ale musimy przy nazwisku Helika postawić jednocześnie kilka ważnych pytań. Czy był on naturalnym kandydatem do wyjazdu? No nie, popularność przyniósł mu pierwszy sezon, kiedy strzelił w nich 8 goli i został najlepszym obrońcą rozgrywek. Wówczas mówiło się o zainteresowaniu beniaminka Serie A, a Michał Probierz z przekonaniem zaznaczał, że Włochów na Helika nie stać i kropka. Jednak tak szybko, jak się wspiął w hierarchii drużyny, tak szybko z niej spadł i już na początku następnego sezonu usiadł na ławce oraz stracił opaskę kapitańską.

Czy 800 tys. za niewyróżniającego się obrońcę z rokiem kontraktu to dobry układ? Naszym zdaniem tak. Tym bardziej, że młodzieżowcem on już dawno nie jest. Co prawa 25-latek do emerytury – nawet tej sportowej – ma jeszcze kupę czasu, ale niestety wiek i cena w futbolu są do siebie odwrotnie proporcjonalne, zatem nic dziwnego, że nawet za przeciętnego 20-latka kluby z zachodu potrafią wyłożyć grubszy szmal. Cracovia zyskała zastrzyk gotówki i ma przed sobą jeszcze niecały miesiąc okienka transferowego, więc znalezienie potencjalnego zastępstwa za Polaka wydaje się być nie tylko uzasadnione, ale też prawdopodobne.

Powiecie: po co im kolejny stoper? Co prawda mają ich czterech, ale w sytuacji gdy najlepszy z nich ciągle nie może być pewny swojej przyszłości ze względu na korupcję, Marquez pozyskany z Korony na ten moment na pewny punkt nie wygląda, a Szymonowicz jest dopiero wprowadzany do zespołu, o destabilizację nietrudno. Wystarczy jedna kontuzja, zawieszenie za kartki i Michał Probierz będzie miał spory ból głowy, więc im szybciej kadra zostanie uzupełniona, tym lepiej. 

 

 

Dla samego Michała Helika Championship to bez wątpienia awans sportowy, nawet jeśli Barnsley FC, z którym podpisał trzyletni kontrakt, przez ostatnie lata walczyło na pograniczu utrzymania i awansu do 2. ligi. Bardzo możliwe, że transfer Polaka w ogóle nie doszedłby do skutku, gdyby nie gol Clarke Oduora w 91. minucie ostatniej kolejki poprzedniego sezonu, który zapewnił klubowi utrzymanie. W tym sezonie ma być inaczej. – W Barnsley liczą, że w tym roku wreszcie unikną walki o utrzymanie. To będzie duże wyzwanie, ale trener chce iść naprzód i robić postępy, by sezon tym razem był spokojny – powiedział nam Rob Staton z BBC Yorkshire. 

Na co Helik może liczyć w Anglii? W optymistycznym i też wcale nie tak nierealnym wariancie na pierwszy skład. Na pewno musi się nastawić na trudną rywalizację z pewniakami takimi, jak Mads Juel Anderson i doświadczony Michael Sollbauer, co nie znaczy, że od razu ma przechlapane. Barnsley często gra trójką w obronie, co daje Helikowi pewne światełko w tunelu jako rosłemu i dobrze zbudowanemu obrońcy. Jeden z potencjalnych konkurentów, Bambo Diaby, od dawna jest zawieszony z powodu domniemanego naruszenia przepisów antydopingowych, a Ben Williams, grający na środku i lewej obronie, doznał poważnej kontuzji kolana, która wyklucza go prawdopodobnie na cały sezon. 

Warto zauważyć, że u Anglików mało kto ma na tyle silną pozycję, by grać cały sezon od deski do deski. Mimo że wymieniliśmy czterech obrońców, którzy grali albo grają regularnie, to w klubie jest drugie tyle defensorów mających na koncie spokojnie po 20-30 występów w skali sezonu. Panuje tu zatem dość duży pluralizm, czemu też sprzyja długi sezon ligowy (46 spotkań).

Jednego możemy być pewni – Helika nie sprowadzano z myślą o urozmaiceniu ławki rezerwowych. Barnsley od dawna obserwował Polaka, a rozmowy toczyły się również zimą. - Championship to trudna liga, a trener Gerhard Struber stawia na bardzo fizyczny, atletyczny styl. Helik może więc potrzebować trochę czasu, żeby się tu odnaleźć, ale myślę, że ściągnięto go domyślnie po to, by grał. W Barnsley od dawna mu się przyglądali i są naprawdę zadowoleni z dopięcia tego transferu – dodaje brytyjski dziennikarz. 

Lepszego prezentu na 25. urodziny niż awans sportowy Helik chyba nie mógł sobie wymarzyć. Teraz tylko od niego zależy czy skończy jak Jarosław Jach, czy Jan Bednarek. Gorąco wierzymy i trzymamy kciuki za opcję numer dwa.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się