Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Foto Sipa / PressFocus

Wymiana na ostatniej prostej. Mariusz Stępiński blisko Genoi

Autor: Tomasz Pietrzyk
2020-09-12 21:00:47

Wiele wskazuje na to, że to ostatnie chwile Mariusza Stępińskiego w Weronie. Jak donosi Gianluca Di Marzio, po rocznym pobycie w Hellasie, polski napastnik ma powędrować do Genoi. I niekoniecznie jako pierwszy wybór tamtejszych włodarzy.

W poprzednim sezonie Serie A – ujmując to bardzo delikatnie – Stępiński nie zachwycił. Albo wręcz zawiódł. Sprowadzony z sąsiedniego Chievo za ok. 5 mln euro stał się trzecim najdroższym zawodnikiem w historii klubu. W przeszłości na Stadio Marc'Antonio Bentegodi więcej warci od niego byli tylko Juan Iturbe (ok. 15 mln) w 2014 i Mauro Camoranesi (ok. 7 mln) w 2000 roku. To rzutowało na jego postępy, które w minionych rozgrywkach były symboliczne. Bo tylko tak można nazwać trzy bramki Polaka w 21 spotkaniach Hellasu, a ten do pandemicznej pauzy był w grze o europejskie puchary. Szansy na poprawę nie będzie – włoscy dziennikarze są przekonani, że lada chwila ekipa Gialloblu wymieni się z Genoą: Stępiński trafi do stolicy Lingurii, a stamtąd w jego miejsce do Werony przeprowadzi się 23-letni Andrea Favilli. 

Ofiara filozofii Juricia

Nadzieje związane z Polakiem w Hellasie były duże. Entuzjastą jego transferu z Chievo był sam Ivan Jurić, od 2019 r. szkoleniowiec klubu z drugiej strony miasta. Niemal dokładnie rok temu w lokalnym dzienniku L’Arena pisano o Stępińskim jak o ideale dla futbolu w wydaniu Juricia. W schemacie chorwackiego trenera napastnik miał wyróżniać się solidną budową (Polak mierzy 184 cm i ważył ok 80 kg), umiejętnością gry w powietrzu, a przede wszystkim – strategicznym myśleniem. Mówiąc wprost, przy akcjach ofensywnych Hellasu bez zbędnej finezji miał czekać w polu karnym na asystę, a gdy zespół był w odwrocie, stać się pierwszym obrońcą. W tym wszystkim pominięto jednak to, co w przypadku atakujących jest najistotniejsze – zdobyte gole. 

I właśnie za brak trafień Stępiński ma się pożegnać z klubem. Choć uczciwie trzeba mu oddać, że gdy był już na boisku, z pokorą wypełniał zalecenia trenera. W wywiadzie dla Tuttomercato 25-letni napastnik wyznał, jak to Jurić wpoił mu, że od indywidualnych zdobyczy ważniejsze są względy taktyczne. - Nauczyłem się wielu rzeczy: jak grać dla drużyny, jak poświęcić się dla grupy. Trener wbija nam do głowy, że to klucz do naszego sukcesu. Brakowało mi bramek, ale Jurić to taki typ szkoleniowca, który woli, gdy gole rozkładają się na kilku zawodników, po prostu lubi grę zespołową – mówił. Dziś wydaje się być ofiarą takiego toku myślenia. 

Oczywiście, nie szukamy usprawiedliwień dla Stępińskiego, którego dorobek powinien być znacznie okazalszy niż trzy gole. Bo tyle samo zdobył np. Fabio Borini, który w Hellasie był tylko przez pół kampanii, a z kolei weteran Giampaolo Pazzini, co rusz borykając się z urazami, miał ich na koncie cztery. Raczej zastanawiamy się, czym kierowali się włodarze Hellasu inwestując potężną – jak na swoje warunki – kasę za zawodnika, który przez dwa wcześniejsze lata uzbierał dla Chievo raptem 11 goli w 63 meczach. Gialloblu poniekąd sami wepchnęli się na minę, która pokiereszowała Polaka. Bo faktyczne Jurić wpajał mu lekcje o przydatności dla zespołu, a ten chłonął je do tego stopnia, że cyklicznie grzejąc ławkę rezerwowych (a nawet trybuny) nie szczędził dobrych słów szkoleniowcowi. Rzućmy okiem w statystyki – Stępiński w rozegranych 21 meczach na murawie przebywał przez 696 minuty. W każdym spotkaniu dostawał od Chorwata średnio… 33 minuty. Trochę za mało, żeby bić się o miano klubowego capocannoniere.

Morale jak z Fify

W przypadku Stępińskiego najlepszą ilustracją mógłby być parametr morale z popularnej Fify. Tam gdy piłkarz przychodzi do nowego klubu, zaczyna z pułapu 99 na 100, a później stara się go utrzymać. Polak, zdaje się, przez długi czas dźwigał je na poziomie 99, aż pewnego momentu dowiedział się, że w Hellasie nie ma już dla niego miejsca i gwałtownie poszybowało w dół. Od zakończenia sezonu w zasadzie nie jest tajemnicą, że 25-latek opuści miasto Szekspira. Jeśli wierzyć mediom z bliskiego otoczenia klubu, włodarze szukali rozwiązania, które pozwoliłoby odzyskać większą część z wydanych rok temu pięciu milionów euro. Ale chętnych na taki deal brakowało. Zgłosiło się co prawda Benevento, ale beniaminek preferował najpierw wypożyczyć zawodnika. 

A skoro nie udało się odzyskać gotówki, rozwiązaniem miał być barter. W tym ogromną rolę odegrał sam Jurić, który całkiem niedawno trenował Genoę z Krzysztofem Piątkiem w składzie. Trener zaaranżował porozumienie z byłym klubem, z którego za wszelką cenę chce wyciągnąć Andreę Favillego. Ten 23-latek nie wsławił się dotąd absolutnie niczym w świecie calcio, ale jeszcze przed dwoma laty podobno zrobił ogromne wrażenie na Chorwacie podczas przedsezonowych sparingów Genoi. A później rozpoczął cykl wycieczek po gabinetach lekarskich z przeróżnymi kontuzjami. Wreszcie, po serii fatalnych wyników Juricia zwolniono i drogi obu panów rozeszły się. 

Nie da się ukryć, że dla Genoi Favilli jest tym, kim dla Hellasu jest Stępiński. Człowiekiem, którego trzeba za wszelką cenę wykreślić z listy płac. W poprzednich rozgrywkach napastnik z Pisy rozegrał dla Rossoblu o jedno więcej spotkanie, niż Polak dla ekipy z Werony. I strzelił zaledwie jednego gola, w Pucharze Włoch przeciwko Torino.

Jeśli wymiana zawodników między klubami dojdzie do skutku, nie podejmiemy się przewidywań, kto zrobił lepszy interes. 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się