Autor zdjęcia: Rafal Rusek / PressFocus
Z taką obroną, to beniaminek daleko nie zajedzie. Podbeskidzie 1:4 Raków
Rzadko ogląda się spotkania, w których w pierwszej połowie na boisku dzieje się tak dużo, a po przerwie właściwie nic. Piłkarzy Marka Papszuna należy za taki stan jedynie pochwalić, bo w częstochowianie źle rozpoczęli, ale potrafili wyjść z trudnej sytuacji i z wielkim komfortem dokończyć mecz.
Piątkowy pojedynek w Bielsko-Białej należy rozpatrywać w kontekście sytuacji jeszcze przed zdobyciem przez Podbeskidzie pierwszej bramki. Maciej Wilusz bardzo ostro zaatakował Maksymiliana Sitka, czym doprowadził do kontuzji zawodnika i jego zejścia z boiska. Sęk w tym, że przewinienie było bardzo ostre i mogło kwalifikować się nawet na czerwoną kartkę. Sędzia pokazał jednak tylko żółtko, a na obejrzenie sobie całej sytuacji na powtórkach nie zdecydował się.
To nie jest czerwona kartka!? #PODRCZ pic.twitter.com/tSQzIGlCQ8
— Piotr Kurzaj (@fishrock82) September 18, 2020
Dlaczego o tym wspominamy? Po pierwsze dlatego, że to spora kontrowersja, a sędzia Damian Sylwestrzak zasłynął już w tym sezonie słabym sędziowaniem w meczu I ligi pomiędzy Koroną a Chrobrym. Teraz dostał spotkanie Ekstraklasy i znowu jest smród. Podbeskidzie bowiem po chwili zdobyło bramkę po pięknej akcji całego zespołu (pierwszej i jedynej tego wieczoru) i jeszcze lepszym uderzeniu Tomasza Nowaka.
Co ciekawe arbiter nie sprawdzał na VAR-ze sytuacji z Sitkiem i Wiluszem, ale już przy ręce Gacha tak. Rzut karny Rakowowi się należał, ale ten rażący brak konsekwencji na tym poziomie jest szokujący. Czy Podbeskidzie grając z przewagą jednego zawodnika wygrałoby piątkowy mecz? Tego nie wiemy, pewnie nie, ale beniaminek miał w starciu z drużyną Marka Papszuna wielki problem z pressingiem przeciwnika. Gdyby Wilusz wyleciał z boiska, gra zespołu z Częstochowy na pewno uległaby zmianie, a ekipa trenera Brede powinna mieć więcej swoich szans.
Ten brak boiskowej i sędziowskiej sprawiedliwości mocno odbił się na niedoświadczonej ekipie z Bielsko-Białej, bo po bramce z jedenastu metrów Petra Schwarza gospodarze totalnie usiedli na dupach. Zwłaszcza mentalnie, bo tylko tym tłumaczymy dwa kuriozalne rzuty karne po jeszcze bardziej kuriozalnych interwencjach Bartosza Jarocha. Raków błyszczał dzisiaj w grze konsekwentnej, poukładanej. Wszyscy piłkarze gości wiedzieli co mają grać i realizowali taktykę trenera Papszuna.
Co weekend nie możemy nadziwić się postawy Marcina Cebuli, ale jego przykład dobrze obrazuje całą drużynę: częstochowianie wiedzą po co wychodzą na boisko, poprzedni sezon i początek obecnego dodał im wiary i pewności siebie, a to wszystko widać w meczach. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że z każdym kolejnym meczem Raków robi progres i chociaż dzisiaj przeciwnik może nie postawił trudnych warunków (obrona Podbeskidzia nie postawiła żadnych), to nawet po przerwie w grze gości widać było charakterystyczny styl. Co ważne, może pod bramką Podbeskidzia częstochowianom zabrakło koncentracji, tak we własnym polem karnym udało się spokojnie dowieźć wynik.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Raków Częstochowa 1:4 (1:4)
1:0 – Nowak 13’ asysta Jaroch
1:1 – Schwarz 21’ (k.)
1:2 – Cebula 34’ asysta Tudor
1:3 – Schwarz 41’ (k.) faulowany Sapała
1:4 – Gutkovskis 45’ (k.) faulowany Kun
Podbeskidzie: Polacek (4) – Jaroch (1), Komor (2), Rundić (3), Gach (2) – Figiel (5) (57' Ubbink - 4), Rzuchowski (4) – Sitek (bez oceny) (19' Laskowski - 3), Nowak (6) (57' Kocsis - 4), Danielak (4) (75' Sierpina - bez oceny) – Biliński (3) (75' Roginic - bez oceny).
Raków: Szumski (5) – Wilusz (3), Petrasek (5), Piątkowski (6) – Kun (6), Sapała (7), Schwarz (7) (82' Papanikolau - bez oceny), Tudor (7) – Tijanić (5) (87' Lederman - bez oceny), Gutkovskis (6) (86' Musiolik - bez oceny), Cebula (6) (72' Ivi - bez oceny).
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
NOTA OD www.2x45.info: 2
Żółte kartki: Jaroch – Wilusz, Petrasek
Piłkarz meczu: Fran Tudor