Autor zdjęcia: Własne
Kucharski: Lewandowski wisi mi 39 mln. Probierz: Cżęściej sięgne po juniorów. Brosz: Manneh to odkrycie Artura Płatka
W sobotniej prasie mamy sporo ciekawych materiałów, w tym przede wszystkim rozmowy z Broszem, Triantafyllopoulosem, Helikiem, Kielibą, Bońkiem czy Palopem. Dużo miejsca naturalnie poświęcono Serie A, startującej już dziś, a także La Lidze, która zdaje się przechodzić kryzys. Kolejne ważne tematy to dzisiejsze starcie Legii z Górnikiem oraz derby Poznania. Z kolei szokujące wieści dobiegają do nas zza zachodniej granicy – w problemy finansowe wpadł bowiem Robert Lewandowski, a Cezary Kucharski żąda od niego gigantycznej rekompensaty.
PRZEGLĄD SPORTOWY
„Może być dominatorem”
„Z Michałem pracowałem dość długo i zarówno w zespole występującym w Centralnej Lidze Juniorów czy później w drugiej drużynie Legii grał na pozycji środkowego pomocnika – mówi szkoleniowiec, który przy Ł3 nie pracuje od czerwca. – On jest zawodnikiem biegającym od jednego pola karnego do drugiego, taki angielski typ „box to box”. W środku pola miał największy wpływ na grę. W tym miejscu na boisku może najbardziej wykorzystać swoją umiejętność gry kombinacyjnej. Michał świetnie przechodzi z fazy ataku do bronienia i na odwrót. Potrafi się wycofać i pracować dla drużyny. Uważam, że na środku pomocy będzie wyglądał jeszcze lepiej niż na lewej obronie. Pamiętajmy, że on okrzepł i potrafi podejmować na boisku jeszcze lepsze decyzje niż chociażby rok temu – dodaje.”
Więcej TUTAJ
***
„Wysoka obrona i gnębienie rywali”
„Analizując cztery mecze zabrzan w tym sezonie, widać, jak rywale starają się wykorzystać takie ustawienie i nękać ich prostopadłymi podaniami na odsłonięty teren. Tak zresztą górnicy stracili gola w spotkaniu PP z Jagiellonią (sytuacja sam na sam wykorzystana przez Jakova Puljicia), tak zagrozili im gracze Stali Mielec (wtedy Andreja Prokić kopnął nad bramką), tak też z opresji próbowali wyjść zawodnicy Lechii. I nie wiadomo, jak potoczyłby się ten mecz, gdyby wychodzącego na spotkanie z Martinem Chudym Flavio Paixao nie powalił Michał Koj, za co powinien obejrzeć czerwoną kartkę. Prostopadłe podania to dziś najgroźniejsza broń wobec tak broniących piłkarzy Górnika. Ciekawe, jaką strategię obierze Aleksandar Vuković. Czy wystawi statycznego Tomaša Pekharta, czy kogoś szybszego?”
Więcej TUTAJ
***
„Bartosz Kieliba: Derby Poznania to najważniejszy mecz”
„Przed wami czwarty mecz w ekstraklasie, ale chyba inny niż wszystkie.
Zgadza się, będzie to wyjątkowe spotkanie. Zmierzą się dwa poznańskie kluby, które długo, bo 25 lat, czekają na możliwość rozegrania derbów w elicie. Można mówić, że za wygraną w tym spotkaniu otrzymuje się trzy punkty, podobnie jak w pozostałych, ale jestem przekonany o tym, że zawodnicy jednej i drugiej drużyny czują dodatkowe emocje.
Jeszcze zimą mieliście rozegrać zamknięty sparing z Lechem, który się nie odbył.
Tak, w okresie przygotowawczym był zaplanowany mecz z Lechem, ale ostatecznie nie doszedł do skutku. Nie bardzo pamiętam, co stało na przeszkodzie i nie chciałbym wprowadzać nikogo w błąd.
Tego spotkania nikt nie odwoła, poza tym nie będzie zamknięte, tylko z udziałem wielu tysięcy kibiców. Wy też przystępujecie już do derbów jako członek ekstraklasy.
Myślę, że gra w zielonej koszulce przy Bułgarskiej z Lechem będzie jednym z większych przeżyć. Liczę na to, że uda nam się osiągnąć korzystny wynik, a co za tym idzie, że się przełamiemy i zdobędziemy pierwszą bramkę w sezonie. Byłoby to coś symbolicznego.”
***
„Kucharski oskarża Lewandowskiego”
„Zdaniem niemieckiego magazynu „Der Spiegel” Cezary Kucharski domaga się od firmy Roberta Lewandowskiego odszkodowania w wysokości aż 39 milionów złotych, czyli 9 milionów euro. Jak podają niemieccy dziennikarze, Lewandowski i jego doradcy uznali zgłoszenie za bezzasadne i odrzucają zarzuty. Na dodatek nasz napastnik zarzuca swojemu byłemu menedżerowi szantaż, pomówienie i nękanie. Jednak zdaniem reporterów gazety są dokumenty wskazujące na to, że z niemieckich kont Roberta Lewandowskiego wychodziły przelewy na jego polskie konta, a nie o wszystkich wiedziała niemiecka skarbówka. Były menedżer najlepszego polskiego piłkarza złożył na niego donos do skarbówki i domaga się niemal 40 milionów złotych. Ponoć doradca finansowy Roberta i Anny Lewandowskich ostrzegał piłkarza i jego żonę już w 2017 roku, że „będą mieli problemy, jeśli będą ukrywać przed niemieckim urzędem skarbowym dochody i informacje na ich temat.”
***
„Zbigniew Boniek: Milik odchodzi jako zwycięzca”
„Cieszy pana, że Milik trafi akurat do Romy?
Zawsze mnie cieszy, kiedy nasi zawodnicy mogą pokazywać umiejętności w dobrych drużynach. Jeżeli dojdzie do transferu, to Roma jest klubem z wielką marką, nowymi właścicielami i ambitnymi planami. Dla Arka to wielkie wyróżnienie. Poza tym – być, grać i żyć w Rzymie? Nic piękniejszego nie może się człowiekowi przydarzyć.
Czy Milik odchodzi z Napoli jako zawodnik niespełniony, trochę przegrany?
Nie, absolutnie nie. Odchodzi jako piłkarz, który pozbierał się po dwóch kontuzjach, znakomicie prezentował się na boisku, strzelił dużo ważnych goli. Podniósł się po dwóch ciężkich nokautach. Wyrobił sobie wielkie nazwisko. Odchodzi jako zwycięzca i człowiek, którego chciało wiele klubów, ale nie każdego było na niego stać.
Czy nie ma pan poczucia, że mówiąc o Juventusie – topowym włoskim i czołowym klubie Europy – za rzadko podkreślamy, że broni tam Wojciech Szczęsny?
Nie trzeba pisać, że Szczęsny jest jednym z TOP 5 bramkarzy na świecie, bo wszyscy o tym dobrze wiedzą. Za często działamy w drugą stronę – ktoś strzeli jednego gola, a my robimy z tego wielkie halo. Jeśli chodzi o Wojtka, to czy przeczytam o tym, że jest w czołowej piątce bramkarzy, czy nie przeczytam, nie ma to dla mnie znaczenia. Ja to wiem. Szczęsny posadził na ławce w Romie nawet Alissona.”
Więcej TUTAJ
***
„Pierwszy rozdział bitwy o tytuł”
„Ostatnio za skórę szkoleniowcowi The Reds zaszedł Frank Lampard, który po ligowym meczu Liverpoolu z Chelsea (5:3) skrytykował Kloppa i jego sztab, używając stwierdzenia, że rywale zachowali się arogancko. – Po ostatnim gwizdku temat jest dla mnie zakończony. Ale Frank tego nie zakończył i tylko dlatego teraz o tym mówię – stwierdził po lipcowym spotkaniu 53-latek. Skoro Lampard sprawy nie zamknął wtedy, to Klopp nie miał już żadnych skrupułów, by wbijać później menedżerowi Chelsea kolejne szpilki. Trener Liverpoolu zachowuje się tak, jakby Anglik swoimi pomeczowymi wypowiedziami rozpoczął pozaboiskową rywalizację, w której Niemiec nie zamierza odpuścić. – Chociaż wygraliśmy w ostatnich latach Ligę Mistrzów i mistrzostwo, w obecnych warunkach nie stać nas na przeprowadzanie wielkich transferów. Nie jesteśmy jak Chelsea, nie stoją za nami oligarchowie czy rząd innego państwa – stwierdził Klopp, nawiązując do wielkich wydatków na transfery, jakie poczyniła latem Chelsea.”
Więcej TUTAJ
***
„Michał Helik: Chcieli mnie tutaj już zimą”
„A gdy usłyszał pan o zainteresowaniu Barnsley, to pomyślał, że marzenia się spełniają?
Bardzo chciałem spróbować. Nie wiem, co z tego wyjdzie, ale przynajmniej zobaczę, jak angielska liga wygląda od środka. Po raz pierwszy o tym kierunku usłyszałem rok temu, zimą na stole leżała już konkretna oferta z Barnsley. Ale wtedy nie było szans, żeby Cracovia zgodziła się na transfer.
A i teraz Michał Probierz kręcił nosem na pana odejście.
Szefowie Cracovii robili bardzo dużo, żeby mnie zatrzymać, wręcz nie chcieli puścić.
Barnsley ma kłopot ze stoperami. Bambo Diaby jest zawieszony za doping, a Ben Williams leczy poważną kontuzję i prawdopodobnie nie zagra już do końca sezonu.
Bambo Diaby nie widziałem w klubie i raczej nie będzie już piłkarzem Barnsley. Trener ustawia nas trójką stoperów, więc teoretycznie tego miejsca jest więcej. Nastawiam się na granie, a nie na siedzenie na trybunach. Już na nich siedziałem, gdy oglądałem mecze z kuzynem.”
Więcej TUTAJ
***
„Andres Palop: La Liga nie jest w kryzysie”
„Niektórzy są jednak zdania, że najlepszym dowodem mocy ligi są jej giganci. A ci wydają się być w kryzysie. Gdy rywale z Premier League rośli w siłę, Real nie wydał na transfery ani euro, a w Barcelonie lato stało pod znakiem chaosu związanego z przyszłością Messiego, rewolucją kadrową, zmianą trenera czy wotum nieufności dla prezydenta Josepa Marii Bartomeu.
Wstrzymałbym się ze skreślaniem obu drużyn. Łatwo jest mówić o kryzysie czy problemach, a zapominamy, że za nami rok nietypowy, rok trudny dla wszystkich. Pandemia koronawirusa odbiła się również na futbolu. Kluby muszą ustabilizować się pod względem ekonomicznym, bo sponsorzy rezygnowali ze współpracy lub ograniczali fundusze, a wielkie kontrakty zawodników zostały. Na temat rzekomej zapaści Barcy czy Realu poważnie porozmawiać będziemy mogli dopiero po zakończeniu sezonu, gdy sytuacja się uspokoi i gdy będziemy mogli realnie ocenić potencjał tych ekip, bo w Hiszpanii nie mają wsparcia właścicieli-miliarderów, którzy mogą w każdej chwili dosypać kasy.
Ale nie da się ukryć, że i Barca, i Real nie budzą już przerażenia nawet w Hiszpanii. Dziś również mniejsze drużyny potrafią grać z nimi jak równy z równym.
To kwestia cykli. W pewnym momencie coś się kończy i potrzeba zmian. Barcelona osiągała sukcesy w erach Pepa Guardioli, Luisa Enrique czy Ernesto Valverde, ale w pewnym momencie ten zwycięski okres się kończy i trzeba coś zmienić. Do szatni Blaugrany wszedł Ronald Koeman, który ma nadać jej nowego stylu i na nowo zmotywować genialnych zawodników, którzy ostatnio wydawali się przymuleni, pozbawieni sił. Real wygrał cztery Ligi Mistrzów w pięć lat. Nie jest łatwo utrzymać tak wysoki poziom gry, nie mówiąc już o podtrzymaniu motywacji piłkarzy, którzy osiągnęli praktycznie wszystko. Zinedine Zidane wykonuje jednak znakomitą pracę i podoba mi się to, że odważnie stawia na młodzież.”
Więcej TUTAJ
***
„Wygonieni z domu”
„Szczególnie zirytowani są trenerzy. – Nie pozwalają nam pracować! – grzmiał Jose Ramon Sandoval, szkoleniowiec Cordoby, który tak jak inni koledzy po fachu z LaLiga i Segunda podpisał się pod apelem o ponowne udostępnienie szatni. – Sportowcom zabrano dom – narzekał Sergio Gonzalez, który prowadzi Realu Valladolid. Zgodnie z protokołem, piłkarze mają przyjechać na stadion już w strojach treningowych. Do szatni mogą wejść minimalnie 50 minut przed startem meczu i mogą przebywać w niej maksymalnie przez trzy minuty, by zmienić buty. Już wtedy drużyna dzieli się na dwie grupy – najpierw wchodzą podstawowi zawodnicy, potem rezerwowi. W przerwie spotkania szkoleniowiec ma prawo wejść do szatni i może w niej przebywać przez 10 minut, jednak może przemawiać wyłącznie do graczy podstawowej jedenastki, bo rezerwowi zostają na murawie.”
Więcej TUTAJ
SPORT
„Czekają tak długo...”
„Do każdego spotkania trzeba podchodzić tak samo, z pragnieniem wygranej. Tym bardziej dotyczy to spotkania z Legią na jej terenie, gdzie tak dawno nie wygraliśmy. - podkreśla odważnie Daniel Ściślak, który był jednym z bohaterów 3. kolejki, zdobywając w końcówce spotkania z Lechią Gdańsk pięknego gola po uderzeniu z dystansu. Warto podkreślić, że przy Łazienkowskiej dojdzie do starcia najlepszych jak dotychczas ekstraklasowych snajperów. Po cztery trafienia na koncie mają napastnik numer 1 Legii w tym sezonie, Czech Tomas Pekhart i godnie zastępujący z przodu Igora Angulo - Jesus Jimenez. Nie tak dawno zapytaliśmy Marcina Brosza, kogo w pierwszych meczach bieżących rozgrywek wyróżniłby w swoim zespole. - Na pewno Jesusa - mówi szkoleniowiec. - Zmieniliśmy mu pozycję, widać, że cieszy się grą. Nie byłoby jednak „Hesiego” bez całego zespołu, bez wsparcia kolegów.”
***
„Zero mogło być już wcześniej”
„To nieprawda - wyjaśnił Michał Probierz. - David złożył wyjaśnienia i trenuje. Ponadto stawiamy na nogi naszych kontuzjowanych zawodników, ale to trochę potrwa. Na pewno trzech jest wykluczonych na długo. Do końca rundy wypadli Kanach i Dytiatiev, a Pestce być może uda się wrócić nieco wcześniej. Jednak Gardawski, Pik i Siplak mają szanse powrócić do treningu w najbliższym czasie. W tej sytuacji na pewno zaczniemy również sięgać po uzupełnienia z drużyny juniorów i rezerw. Planujemy także wypożyczyć jeszcze jednego zawodnika, ale to temat na później.”
***
„W pucharach idzie lepiej”
„Zagraliśmy to, co chcieliśmy. No, może z wyjątkiem tych dwóch straconych bramek, ale taktycznie właśnie tak zamierzaliśmy podejść do tego spotkania. Rozpoczęliśmy nieco cofnięci, bo wiedzieliśmy, że austriackie zespoły grają często wysokim pressingiem i są tak samo wysoko atakowane, więc są na to przygotowane. Widać było, że rywale mieli problemy z rozegraniem piłki i tylko długimi podaniami za linię obrony mogli coś sobie stworzyć. Tak też strzelili dwa gole. Wiedzieliśmy o tym, więc powinniśmy byli ustrzec się błędów. Najważniejsze jednak, że zdobyliśmy o jedną bramkę więcej. Często po treningach zostajemy z Martinem i ćwiczymy dośrodkowania. „Konczi” ma świetnie ułożoną stopę, dobrze dograł, a ja znalazłem się w polu karnym i udało się strzelić gola. Ta bramka dała nam awans i to bardzo mnie cieszy - mówił po meczu Żyro.”
***
„Z obrony do pomocy… Trenerowi”
„Jędrychowski otrzymał ofertę z GKS-u Tychy i skorzystał z propozycji dalszej współpracy z Arturem Derbinem. Dlatego wspólnie mogli opracować taktykę na mecz w Bełchatowie. - Trzeba jednak dodać, że obecny GKS Bełchatów to inny zespół niż ten, z którym wywalczyliśmy utrzymanie - dodaje Kacper Jędrychowski. - Skład uległ zmianie. Nie wszystkich zawodników znam, a nawet tych, którzy wrócili do klubu, musieliśmy na nowo rozszyfrować. Nie zapominamy też, że ten zespół, tak samo zresztą jak nasz, z meczu na mecz będzie wyglądał inaczej. Oczywiście, dokonaliśmy analizy i przyglądnęliśmy się dokładnie, jak gra nasz najbliższy rywal, bo to jest istotne, ale uważamy, że gdy się przebudowuje kapelę, to najpierw trzeba zwrócić uwagę na swoją grę. Ona jest najważniejsza i w niej leży klucz do zwycięstwa, a taki jest nasz cel w wyjazdowym meczu w Bełchatowie. Najważniejsze jest to, żebyśmy nie przegrali walki z samym sobą.”
***
„Szukając twardego pomysłu”
„Sprzedaje w przodzie swoje umiejętności. W najważniejszych akcjach tych dwóch meczów był naszą kluczową postacią, ale na wygrane pracuje cały zespół. W szatni w Olsztynie powiedziałem, że bohater jest tylko jeden: zespół, bo każdy zawodnik miał swój wkład w zdobycie 3 punktów. Dawid ma trochę więcej luzu, skoro za jego plecami biegają tacy zawodnicy, jak Sebastian Bonecki i Miłosz Trojak, harujący w defensywie, umożliwiający mu swobodę w poczynaniach ofensywnych. Bez takich zawodników w środku pola trudno by nam się funkcjonowało - przyznaje szkoleniowiec Odry, który nie czekał i natychmiast oddelegował Dawida Korta do wyjściowego składu, choć przecież przez cały okres przygotowawczy o miejsce w jedenastce walczyli inni środkowi pomocnicy, Rafał Niziołek czy Konrad Nowak. Ta decyzja po czasie obroniła się, choć z punktu widzenia zarządzania grupą nie była łatwa.”
***
„Nawotka wraca na ludowy”
„Dębek odstawił Nawotkę, który coraz rzadziej pojawiał się na placu gry. Po ostatnim meczu ubiegłego sezonu piłkarz znalazł się na liście tych, którym sztab szkoleniowy podziękował za współpracę. - Podczas rundy wiosennej wydarzyło się kilka rzeczy, których nie jestem w stanie zrozumieć. Nie chcę nawet o tym mówić. Powiem krótko - szkoda, że tak się to wszystko potoczyło. Inaczej wyobrażałem sobie współpracę z trenerem Dębkiem - przekazał Nawotka tuż po rozstaniu z Zagłębiem. Dziś zagra przeciwko byłemu trenerowi i kolegom, z którymi jeszcze niedawno dzielił szatnię. - Do nikogo nie chowam urazy. Co było, to było. Z trenerem Dębkiem podaliśmy sobie ręce na odchodne. Nie ma do czego wracać. Jestem profesjonalistą, skupiam się na grze, na przyszłości. Nie ma co oglądać się za siebie – mówi „Sportowi” piłkarz, który dziś powalczy z nową drużyną o czwarte ligowe zwycięstwo z rzędu.”
***
„Piotr Koszecki: Uwierzę w nowy stadion, gdy na niego wejdę”
„Niedawno zaczął się drugi rok kadencji prezesa Marka Szczerbowskiego. Czego jako kibic GieKSy pan oczekuje?
Oddzielam wyniki sportowe od zarządu spółki. Uważam, że to nie jest dobry miernik, by oceniać prezesów rezultatami drużyn. Życzyłbym sobie, by prezes przychylniejszym okiem spoglądał na wszelkie inicjatywy marketingowe, PR-owe; by nie próbował tego kompletnie ścinać do zera. Wycięcie wszystkiego i zaoszczędzenie niewielkiej kwoty nie zawsze jest dobrą metodą. Nie chciałbym, by z GKS-u zrobił się taki klub, jakich wiele jest w ligach, w których ostatnio gramy; gdzie administracja bywa ograniczona do kilku osób, trudno dowiedzieć się o meczu, nie ma plakatów... Dobrze byłoby, aby GKS był klubem, o którym można dużo przeczytać, obejrzeć wiele materiałów wideo. Takim, którym się żyje. Niestety, według mnie nie wszystkie działania podjęte w ostatnim roku przez prezesa do tego zmierzały.
Do przodu - choć na razie ciągle w wymiarze gabinetowych procedur - posuwa się budowa nowego stadionu. Śledzi pan ten temat ze spokojem?
Moje spojrzenie nie odbiega chyba od spojrzenia większości kibiców GieKSy. Uwierzę nie wtedy, gdy zaczną się pierwsze realne prace, gdy zostanie wbita ta umowna pierwsza łopata, a chyba dopiero wtedy, gdy na ten stadion wejdę. Już tyle razy się przeróżne terminy przesuwały... Trzeba przyznać, że z miasta płyną dobre wiadomości. Rzeczywiście wygląda na to, że wiosną przyszłego roku budowa może wystartować. Chciałbym tego doczekać, ale w głowie kibica pojawiają się różne czarne wizje. A co, gdy wybuchnie kolejna pandemia i wszystko zostanie wstrzymane? Tyle już czekamy na stadion, że jestem gotowy poczekać jeszcze kilka lat. Powiem, że jestem spokojny i wszystko poszło w dobrym kierunku, gdy stanę na nowej trybunie...”
SUPER EXPRESS
„Bestia ze Szczecina pożre Śląsk? Rozmowa z Kostasem Triantafyllopoulosem”
„Jesteś bardzo mocny pod względem fizycznym, niczym Sergio Ramos. Masz jakiegoś ulubionego piłkarza na pozycji środkowego obrońcy?
Obecnie jest nim właśnie Ramos. W przeszłości podziwiałem Hiszpana Carlosa Puyola, który był moim idolem od czasu, gdy zaczynałem grać w piłkę. To był obrońca z mocnym charakterem.
Jednym z twoich pseudonimów w Grecji był „Ninja”. Skąd się wziął?
Od początku kariery grałem z pasją, gotowy zostawić wszystkie siły na boisku. W moim pierwszym klubie, Panathinaikosie Ateny grał wielki grecki obrońca Yannis Kalitzakis. On był silnym i twardym piłkarzem nazywanym przez kibiców Ninja. Gdy zacząłem grać w tym samym klubie, kibice porównywali mój styl do stylu tego piłkarza i otrzymałem przydomek „Ninja 2”.
Więcej TUTAJ
***
„Zaatakują Legię Mannehem. Rozmowa z Marcinem Broszem”
„Z trenerskiego punktu widzenia jest pan zły, że z zespołu lidera ekstraklasy musiał odejść kolejny czołowy piłkarz? Mam na myśli Pawła Bochniewicza.
Zawsze trzeba doceniać wartościowych piłkarzy, a przecież niedawno straciliśmy Igora Angulo i Erika Jirkę. Bochniewicz wszedł trochę w buty Igora, bo nie tylko był podstawowym zawodnikiem, lecz także przejął jego rolę kapitana zespołu i dostał wyróżnienie w postaci powołania do reprezentacji Polski. Jego odejście jest szansą dla kolejnych młodych piłkarzy.
W Górniku widzimy kolejnych zdolnych piłkarzy jak Daniel Ściślak i Krzysztof Kubica, a przede wszystkim Alasana Manneh. Coraz częściej jesteście postrzegani razem z Arturem Płatkiem jako poławiacze dużych talentów. Jak to robicie?
Jest mi miło, że Górnik jest tak postrzegany. Nie chciałbym wymieniać nazwisk, bo pracuje na to cała rzesza ludzi, począwszy od tych, którzy zajmują się dziećmi w akademii. W Górniku najważniejsze są praca i pomysł na piłkarza. Tak było w wypadku Damiana Kądziora, który przychodził do nas z pierwszej ligi, a teraz gra w La Lidze. Znalezienie Alasany Manneha to była praca i zasługa Artura Płatka, który go sprowadził do Zabrza.”
Więcej TUTAJ