
Autor zdjęcia: Adam Starszyński / PressFocus
Zabrzański walec się nie zatrzymuje - mistrz zlany w swoim domu! Legia 1:3 Górnik
Aż 22 lata Górnik czekał na zwycięstwo w Warszawie z Legią. Przełamanie fatalnej passy nastąpiło dzisiaj, w świetnym stylu. Ekipa prowadzona przez Marcina Brosza odniosła już czwarte ligowe zwycięstwo z rzędu, bezlitośnie punktując mistrzów Polski.
"Drita się śmiała, jak dzisiaj mecz oglądała" - tak pod koniec meczu śpiewali na Łazienkowskiej kibice Legii. To najlepsza recenzja występu mistrzów Polski, którzy przegrali trzeci ligowy mecz u siebie z rzędu. I o ile po spotkaniu z Jagiellonią Vuković i jego piłkarze mogli jeszcze się tłumaczyć rotacją w składzie, pechem, to tym razem nie usprawiedliwia ich już nic - byli długimi fragmentami tylko tłem dla Górnika.
8007 dni minęło od ostatniego zwycięstwa Górnika na stadionie Legii (1:0, 18.10.1998r.) #LEGGÓR
— EkstraStats (@EkstraStats) September 19, 2020
Zabrzanie ciosy zadawali na początku obu połów. Zanim wszyscy kibice dotarli na stadion było już 0:2. Zanim wszyscy wrócili po przerwie na swoje krzesełka, wynik zmienił się na 0:3. Na dobrą sprawę przed upłynięciem pięćdziesięciu minut było jasne, kto tego wieczoru dopisze punkty do swojego dorobku.
Każda z bramek mogła się podobać, a szczególnie na uwagę zasługuje to, jak Górnikowi udało się rozklepać Legię przy golu otwierającym wynik. Zaczęło się od za krótkiego wybicia Boruca, piłkę przejął jeszcze na połowie gospodarzy Manneh, a potem trójka Nowak - Jimenez - Sobczyk zabawiła się z obrońcami mistrzów Polski niczym Barcelona z najlepszych czasów. To było show!
Wielki mecz @GornikZabrzeSSA na stadionie @LegiaWarszawa rozpoczął się w efektowny sposób - ale to zagrali! 👏👏👏#LEGGÓR 1:3 pic.twitter.com/lPX3Bib1bw
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) September 19, 2020
W Górniku doskonale funkcjonowali dziś w zasadzie wszyscy piłkarze. Jedynie Wiśniewski nie do końca dopasował się do formy kolegów, w dodatku powinien w 55. minucie wylecieć z boiska. Kontrę Legii napędził Wszołek, zagrywając ze skrzydła piłkę do Lopesa, który wpadał w pole karne mając obrońcę Górnika na plecach, a przed sobą tylko Chudego. Na początku Gil podyktował karnego i ukarał Wiśniewskiego żółtą kartkę, ale po długich naradach z VAR-em cofnął jedenastkę i zdecydował o przyznaniu rzutu wolnego z linii pola karnego. Faul obrońcy był wręcz przykładową definicją DOGSO. Jeśli przyjmiemy, że Gil nie chciał podwójnie karać Górnika jedenastką i czerwoną kartką, to po korekcie decyzji o karnym, powinien również anulować upomnienie, zamieniając je na wykluczenie. Ogromny błąd sędziego.
Pocieszać możemy się, że decyzja Gila na wynik w żaden sposób nie wpłynęła, bo Górnik prowadził wtedy trzema bramkami i absolutnie nic nie wskazywało, żeby Legia mogła nagle zacząć dobrze grać w piłkę. Mistrzom Polski nie udawało się dzisiaj praktycznie nic - owszem, oddali kilka groźnych strzałów, dobrą zmianę dał Wszołek, natomiast w obliczu całego meczu to były tylko przebłyski. Przebłyski, które gości w żaden sposób nie postraszyły.
Koncert dała dzisiaj trójka Jimenez - Sobczyk - Nowak, znowu kapitalną robotę wykonywał Manneh. O tym, jak świetnie funkcjonuje maszyna Brosza najlepiej świadczy fakt, że w ogóle nie widać, iż przez trzy ostatnie lata brylował tam nieobecny już Angulo, a obronę scalał Bochniewicz, który odszedł dwie kolejki temu. Trener Górnika zmienił system taktyczny i trwa w nim nie zważając na odejścia czołowych piłkarzy. Zabrzanie grają futbol bardzo intensywny, bezpośredni, zakładając wysoki pressing i błyskawicznie po odzyskaniu piłki przedostając się pod bramkę rywali. Ogląda się to po prostu kapitalnie!
Dramatyczny mecz Legii sprawia zaś, że na czwartkowy mecz eliminacji Ligi Europejskiej z kosowską Dritą będziemy czekać z ogromnymi obawami. Tak grając podopieczni Vukovicia za kilka dni z pucharami się pożegnają.
Legia Warszawa - Górnik Zabrze 1:3 (0:2)
0:1 Sobczyk 4’ (asysta Nowak)
0:2 Nowak 16’ (asysta Sobczyk)
0:3 Jimenez 47’ (asysta Sobczyk)
1:3 Slisz 60’ (asysta Wszołek)
Legia: Boruc 3 - Stolarski 3 (83’ Juranović), Jędrzejczyk 2, Remy 2, Mladenović 4 - Kapustka 2 (46’ Wszołek 5), Slisz 3, Antolić 3 (62’ Gwilia 3), Luquinhas 3 - Kante 3 (76’ Rosołek), Pekhart 3 (46’ Lopes 4)
Górnik: Chudy 6 - Wiśniewski 4, Koj 6, Gryszkiewicz 6 - Masouras 6, Nowak 8 (63’ Ściślak 4), Manneh 7, Prochazka 6 (63’ Kubica 4), Janża 6 - Jimenez 8 (90’ Hajda), Sobczyk 8 (52’ Krawczyk 4)
Sędziował: Paweł Gil (Lublin)
Nota 2x45: 2
Żółte kartki: Lopes, Juranović - Wiśniewski
Widzów: 11000
Piłkarz meczu: Alex Sobczyk