Autor zdjęcia: Własne
Bielik: Po kontuzji musiałem się odciąć. Czernik: Manneh to już zupełnie inny człowiek. Michniewicz: Muszę reagować szybko!
W środowej prasie przeczytacie między innymi długi wywiad z Krystianem Bielikiem o jego trudnym dochodzeniu do zdrowia oraz przyjaźni z Kamilem Jóźwiakiem. Dowiecie się też dlaczego Górnik tak doskonale wszedł w sezon i jakie porządki w Legii zaczął robić Czesław Michniewicz. Ponadto Łukasz Sosin radzi Lechowi na kogo Kolejorz powinien uważać w dzisiejszym meczu z Apollonem.
PRZEGLĄD SPORTOWY
„Przetrwać w piekle”
„Wicemistrzowie Polski mieli bardzo mało czasu na odpoczynek po wygranych w niedzielę derbach z Wartą (1:0). Zanim w ogóle wrócili do domów, jeszcze na stadionie musieli poddać się testom na obecność koronawirusa, ponieważ w innym przypadku nie zostaliby wpuszczeni na Cypr. Już w poniedziałek Kolejorz zameldował się na wyspie, aczkolwiek ze względu na skomplikowaną sytuację polityczną (państwo jest podzielone na dwie części – turecką na północy i grecką na południu) w Larnace, a nie na położonym znacznie bliżej Nikozji lotnisku w Ercan. – Mieliśmy jechać we wtorek, ale podróż jest długa, bo trwa prawie cztery godziny, potem kolejna godzina dojazdu i robiąc to tego dnia, musielibyśmy bardzo wcześnie rano wylecieć – wyjaśnił szkoleniowiec.”
Więcej TUTAJ
***
„Nie było innego wyjścia”
„Po przerwie spowodowanej pandemią przyszło pięć wygranych w sześciu spotkaniach i losy tytułu były praktycznie przesądzone. Vuković odbudował formę m.in. Mateusza Wieteski, Domagoja Antolicia, Jose Kante, Pawła Wszołka, a także Jarosława Niezgody. Dobrze grali Walerian Gwilia i Luquinhas. Wszystko, co pozytywne skończyło się w trakcie i po czerwcowym meczu ze Śląskiem (2:0). Poważnych urazów doznał będący wtedy w życiowej formie Marko Vešović, z boiska musiał zejść Kante, a potem jeszcze wypadł Vamara Sanogo, który dopiero co zdążył wyleczyć poprzednią kontuzję. Drużyna się rozsypała – przygotowania do fety z okazji odzyskania mistrzostwa przykryły fatalne wyniki w lidze i odpadnięcie z Pucharu Polski (bilans końcówki rozgrywek to siedem meczów, jedna wygrana i tylko pięć zdobytych bramek). Potem wcale nie było lepiej.”
Więcej TUTAJ
***
„Michniewicz wziął zespół do galopu”
„Reagować trzeba szybko. Byłem już w takich sytuacjach i sobie radziłem. Cieszę się, że jestem w tym miejscu – to kolejne słowa Michniewicza, który we wtorek najpierw zorganizował zajęcia dla obrońców, a później dla graczy ofensywnych. Nad boiskiem po którym poruszali się piłkarze, latał dron. Zajęcia dla defensorów poświęcone były przede wszystkim rozgrywaniu piłki przy wyprowadzaniu akcji, z czym drużyna miała ostatnio spore problemy. Michał Karbownik został ustawiony w środku pola, a nie na boku bloku obronnego, jednak nie wiadomo, czy taka taktyka będzie obowiązywała w spotkaniu z Dritą, bo były ćwiczenia, w których 19-latek musiał dośrodkować w pole karne.”
Więcej TUTAJ
***
„Mata zaczął jak profesor”
„Trudno zacząć karierę w nowym klubie gorzej niż od kontuzji jeszcze przed rozegraniem choćby sparingu. Doskonale wie o tym Luis Mata, który w trakcie obozu Pogoni Szczecin w Opalenicy nabawił się urazu stawu skokowego i ponad miesiąc musiał poświęcić na leczenie i rehabilitację (…) Mata podpisał umowę z władzami Pogoni na początku lipca. Sprowadzono go z drugiej drużyny Porto z jasnym zadaniem – zastąpienie rodaka Ricardo Nunesa, który wrócił do ojczyzny. Czy to podobni zawodnicy? – To różni piłkarze. Ricardo charakteryzował się dużym luzem z piłką przy nodze, to się od razu rzucało w oczy. Natomiast większym atutem u Luisa poza umiejętnością gry kombinacyjnej będzie motoryka. Ma duże możliwości w tym aspekcie, jest wytrzymały. Myślę, że się sprawdzi w ekstraklasie – wyjaśnia Ozga.”
Więcej TUTAJ
***
„Krystian Bielik: Nigdy nie czułem się tak silny”
„To był wielki pech. Najtrudniejszy czas w moim życiu. Gdy spoglądałem na swoje nogi po operacji, robiło mi się słabo. Odciąłem się od wszystkiego, od wszystkich, przygotowywałem się do zabiegu, by potem łatwiej mi było wrócić. Nie miałem ochoty na jakiekolwiek rozmowy. Po takim urazie trzeba dojść do siebie. Trochę czasu mi to zajęło...”
Według prognoz miał pan wrócić na boisko w październiku. Wszystko idzie zgodnie z planem?
Myślę, że pod koniec października wrócę, choć jeśli chodzi o kolano, to czuję, że mógłbym nawet jutro wyjść na boisko i zagrać. Muszę jednak uważać. Podczas rehabilitacji są różne momenty, mięsień nie pozwala mi rozwinąć skrzydeł. Daję sobie czas. Wiem, że nie można się spieszyć.
Co stracił pan z powodu tej kontuzji?
Pół sezonu w Derby, trzy pierwsze mecze w obecnych rozgrywkach. I trochę tłuszczu, bo jestem na diecie. Pracuję z dietetykiem, nie mogę sobie pozwolić na najmniejszy margines błędu. Podczas rehabilitacji uświadomiłem sobie, że aby grać na tak wysokim poziomie, trzeba być w stu procentach profesjonalistą i to na wszystkich polach. Może tego mi brakowało? Ale żeby było jasne: nie dlatego zerwałem więzadła krzyżowe, to byłoby zbyt duże uproszczenie. Gdyby jednak w przyszłości przydarzyła mi się jeszcze jakaś poważna kontuzja, to chciałbym móc spojrzeć w lustro i nie mieć do siebie pretensji, że coś zaniedbałem. Ostro nad sobą pracuję. Nigdy nie czułem się tak zdrowy, tak silny i gotowy, by wrócić i walczyć o skład nie tylko w klubie, ale i w reprezentacji Polski.
W reprezentacji coś pan stracił?
Wrześniowe zgrupowanie, dwa mecze. Ale nie robię z tego tragedii. Mam przekonanie, że kiedy wrócę do właściwej formy fizycznej, takiej sprzed kontuzji, to na pewno wrócę też do reprezentacji.”
Więcej TUTAJ
***
„Milik – wielki przegrany”
„Na dziś, w tej wielkiej grze jest jeden przegrany – Milik. Z listy jego potencjalnych nowych pracodawców skreślane są kolejne kluby. Najpierw zniknął z niej Juventus, potem Roma, a ostatnio Tottenham, który sprowadził Garetha Bale’a. Naszym asem interesowały się np. RB Leipzig czy Fiorentina, więc nie da się wykluczyć transferu, tym bardziej że do zamknięcia okna (5 października) pozostały jeszcze niespełna dwa tygodnie. Zmiana barw to dla Polaka najlepsze, jak nie jedyne rozwiązanie. Gennaro Gattuso, trener Napoli, wypchnął go z drużyny, mówiąc, że Arek „albo odejdzie, albo czeka go sezon na trybunach, bo klub sprowadził już jego następcę”. Milik nie może pozwolić sobie na taki scenariusz. Po pierwsze dlatego, że wkroczyłby na rynek z kartą w ręku po roku bez gry. Drugim, niemniej ważnym argumentem są mistrzostwa Europy. Jerzy Brzęczek z niepokojem przygląda się sytuacji napastnika, bo trudno wyobrazić sobie, by ten, nawet mimo niekwestionowanego wielkiego talentu, mógł myśleć o wyjeździe na EURO bez regularnej gry.”
***
„To nie Ekstraklasa jest taka słaba, a Legia...”
„W sytuacji, gdy Legia coraz częściej serwowała toporną piłkę nawet w skali ekstraklasy, trzeba było wstrząsnąć towarzystwem. Połowy drużyny nagle nie wymienisz, tym bardziej że wciąż jest wiara w jej potencjał. To niech trener poniesie ofiarę. Niby nic odkrywczego, a jednak jeśli taki ruch wykonuje się na trzy dni przed europejskim meczem, który należy bezwzględnie wygrać, jest to jawne przyznanie, że w klubie wybuchł pożar i że powierzenie sterów Vukoviciowi na kolejny sezon było błędem. Może trzeba mu było podziękować w lipcu, po mistrzostwie, bo runda finałowa już była niemrawa. Został jednak, a w takim razie ze zmianą należało poczekać przynajmniej do październikowej przerwy na mecze reprezentacji. W Legii do Vukovicia zaufania musieli nie mieć za grosz.”
Więcej TUTAJ
SPORT
„To dlatego wygrywają”
„Już końcówka zeszłego sezonu pokazała, że Alasana Manneh ma olbrzymi potencjał. Teraz 22-letni Gambijczyk gra jeszcze lepiej, umiejętnie kierując grą zespołu. W meczu w Mielcu naliczono mu... 95 kontaktów z piłką, a jeden z nich zakończył się przedniej urody golem. - Bardzo się cieszymy z jego postawy, ale też jesteśmy przekonani, że nie jest to jeszcze szczyt jego możliwości. Widać, że Alasana złapał pewność siebie, luz w zachowaniu. To jest teraz inny człowiek niż ten, który w zeszłym roku przychodził do Zabrza - ocenia Dariusz Czernik, prezes Górnika.”
***
„Stary problem”
„Trudno się gra z taką presją, kiedy piłka nie chce wpaść do bramki. Z każdą upływającą minutą pojawiało się więcej emocji. Plusem jest to, że są okazje. W tym spotkaniu oddaliśmy dużo strzałów w klarownych sytuacjach. Potrzeba czasu i większej pewności siebie zawodników, a bramki na pewno przyjdą – mówi Tomasz Fornalik, który zastępuje brata Waldemara w roli głównego szkoleniowca. Najbardziej zastanawia jednak różnica między skutecznością w europejskich pucharach a tą w lidze. Teoretycznie większa trema i presja powinna towarzyszyć w eliminacjach Ligi Europy. Tu jednak w dwóch meczach gliwiczanie strzelili pięć goli, w ekstraklasie zero w czterech meczach.”
***
„Uderzyć się w pierś”
„Karne prawidłowe Wracając jednak do Tomasza Nowaka, który za ponad miesiąc skończy 35 lat. W miniony piątek przeżył małą powtórkę z rozrywki. Bo oto w 13 minucie pięknym strzałem spoza pola karnego dał prowadzenie swojej drużynie w meczu z Rakowem. Z boiska jednak „górale” zeszli pokonani, choć porażka była dla Nowaka bardziej dotkliwa niż ta sprzed niemal pięciu lat. - Musimy uderzyć się w pierś – mówił po ostatnim gwizdku sędziego środkowy pomocnik Podbeskidzia. - Bardzo szkoda tego meczu, bo czuliśmy, że jest to on wyrównany. Strzeliliśmy pierwsi bramkę i do pewnego momentu mieliśmy wszystko pod kontrolą. Czuliśmy jednak, że Raków może strzelić gola, bo mieliśmy problemy w grze obronnej - Tomasz Nowak zauważył to, o czym praktycznie wszyscy obserwujący mecze Podbeskidzia mówią od początku sezonu.”
***
„Satysfakcja częściowa”
„W pięciu dotychczasowych występach – licząc także mecz pucharowy – pozyskany z Puszczy Niepołomice golkiper nie zaznał porażki. Z drugiej jednak strony ani razu nie miał pełni satysfakcji, bo nie zagrał jeszcze meczu na zero z tyłu. - Szczególnie schodząc z boiska w Lubinie, czułem z tego powodu bardzo duży niedosyt - mówi Karol Niemczycki. - Mecz ułożył się po naszej myśli. Pierwszy raz w tym sezonie pierwsi strzeliliśmy gola i wystarczyło dowieźć to prowadzenie do ostatniego gwizdka, żebyśmy mogli wrócić do Krakowa z trzema punktami. Niestety, straciliśmy bramkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. To była podobna sytuacja jak w poprzednich meczach i dlatego wywieźliśmy z Lubina tylko remis.”
***
„Więcej minusów niż plusów”
„Zacznę od plusów, a konkretnie od jednego plusa, bo na pewno podczas meczów na naszym boisku dało się zauważyć waleczność i agresywność – wylicza Stefan Anioł. - W porównaniu z tym, co było w poprzednim sezonie, to jest na pewno poprawa. Ale więcej jest minusów. Drużyna, w której na inaugurację sezonu wybiegło sześciu nowych zawodników, a w następnym meczu było ich aż siedmiu, nie może mówić o stabilności składu. To się odbija także na grze, a szczególnie na komunikacji. W dobrze zgranej drużynie czasem nie trzeba nic mówić, albo wystarczy tylko jeden gest, a każdy wie, co za chwilę się stanie na boisku. Ale przy takiej zmianie w składzie potrzebny jest głośny krzyk, którego nie słyszę. Zaczynając od bramkarza, choć Konrada Jałochę za jego udane interwencje można pochwalić, wymagam głośnych i konkretnych komend. Ja wybiegałem z bramki z okrzykiem „moja, moja” i do dzisiaj się to pamięta. A w tym zespole jest za cicho.”
***
„Poważne obrażenia”
„Szkoleniowiec powiedział w nim między innymi: - Nie przeraża mnie obraz tabeli Fortuna 1. Ligi. Wszyscy oczywiście mamy świadomość tego, ile mamy punktów, czyli... całe zero. My natomiast po prostu musimy robić swoje i pracować. Wtedy przyjdą również wyniki. Mamy trudny początek, ale musieliśmy się z tym liczyć. Nasz zespół jest w przebudowie i potrzebuje czasu, aby zacząć dobrze funkcjonować. Nigdy nie należy szukać usprawiedliwienia w szczęściu lub jego braku. Dobra robota sama się obroni, a o ostatecznym rezultacie decydują umiejętności i detale taktyczno-techniczne. Dlatego nie czyniłbym z kwestii braku szczęścia jakiegoś poważnego wyznacznika takich, czy innych wyników.”
***
„Dać mu więcej minut!”
„Gregorio po wejściu na boisko robi różnicę i chyba najwyższa pora, aby sprawdzić go w roli napastnika od pierwszej minuty. Snajper sosnowiczan pali się do gry i szkoda marnować ten potencjał. Trener Dębek mógłby mieć dylemat, gdyby Nowak strzelał gole, ale jak na razie ze skutecznością u niego na bakier, dlatego też szkoleniowiec może na tej roszadzie tylko zyskać. - Byłem najlepszym strzelcem młodzieżowych drużyn Belenenses między 12. a 18. rokiem życia. Już jako senior byłem najskuteczniejszym strzelcem Casa Pia w sezonie 2018/19. W 25 meczach strzeliłem 22 gole. W ostatnim roku zdobyłem 19 bramek w 24 grach w barwach SC Braga B. Tak więc strzelać bramki potrafię - podkreśla Portugalczyk.”
SUPER EXPRESS
„Czesław już ustawia Legię”
„Wczoraj Michniewicz odbył dwa treningi z piłkarzami w Książenicach. Podzielił ich na dwie grupy. Na pierwszy ogień poszli bramkarze oraz defensorzy. Zapewne to nie przypadkowe posunięcie z jego strony, bo właśnie gra w obronie mocno szwankowała, szczególnie w przegranym meczu (1:3) z Górnikiem Zabrze. Najwięcej wskazówek dostał William Remy, który ostatnio zagrał katastrofalnie. Poczynania zawodników były filmowane za pomocą drona. Nowy trener znany jest z tego, że korzysta z technicznych nowinek. Czy to wszystko przełoży się na sukces Michniewicza w Legii? Czy piłkarze warszawskiej drużyny szybko zrozumieją, co chce im przekazać trener młodzieżówki?”
***
„Łukasz Sosin: Lech musi uważać na Dabo”
„Jak widzisz szanse obu drużyn?
Serce chciałoby, żeby awansował Apollon, ale rozum podpowiada, że przejdzie Lech. Mówię to po obejrzeniu obu meczów, Lecha z Hammarby i Apollonu z OFI Kreta. Ten drugi to były derby cypryjsko-greckie. Dużo walki, mniej piłki. Natomiast w starciu Lecha ze Szwedami czystego futbolu było więcej. Po tym, co zobaczyłem, wydaje mi się więc, że faworytem jest właśnie Lech.
Na co, na kogo poznaniacy muszą uważać? Zapewne na napastnika Bagaliy Dabo. W tej edycji pucharów dwa mecze i trzy gole, w lidze cypryjskiej 4 spotkania i 2 bramki.
Dokładnie. Dobry gracz, odpowiednio przygotowany też fizycznie, potrafi strzelać gole. Ale Dabo to niejedyny atut Apollonu. Przede wszystkim trener, który dałby się za ten klub pokroić. Zresztą, graliśmy razem w Apollonie. Sofronis Avgousti, bo o nim mówię, jest tak kochany i podziwiany przez kibiców Apollonu, że gdy prezes go zwolnił, to po naciskach fanów... musiał przywrócić. On pasję i serce do walki za klub potrafi przekazać piłkarzom, dlatego oni zawsze będą walczyć.”
Więcej TUTAJ