Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Własne

Piekarski: Michniewicz idealny dla Legii. Wilczek: Nie myślę o powrocie. Czy piłkarze Wójcika na IO 1992 grali nakoksowani?

Autor: zebrał Mariusz Bielski
2020-09-24 09:00:19

Skromna jest dzisiejsza prasa w porównaniu w niektórymi dniami. Mamy rozmowę z Mariuszem Piekarskim o Czesławie Michniewiczu w kontekście przejęcia Legii, rozmówkę z Kamilem Wilczkiem z okazji meczu Kopenhagi z Piastem oraz długi wywiad z Piotrem Żelaznym, który wziął pod lupę zamiecioną pod dywan aferę dopingową. Zapowiadana jest także rewolucja w składzie Miedzi czy tekst o potencjalnych problemach kadrowych Rakowa.

PRZEGLĄD SPORTOWY

„Silniejsi od bogów”

„W Kolejorzu wszystko, co dobre, zaczyna się i kończy na Tibie. Portugalczyk to kluczowy zawodnik ekipy z Poznania i w rywalizacji z Apollonem znów to potwierdził. Piękne długie podanie za plecy przeciwników, po którym Jakub Kamiński znalazł się sam w polu karnym rywali? Od Tiby. Prostopadłe dogranie przez formacje przeciwnika, po którym Mikael Ishak stanął przed szansą pokonania Demetrisa Demetriou? Od Tiby. Wykorzystanie sam na sam z golkiperem po rewelacyjnej wymianie z Danim Ramirezem? Tiba, a jakże. Kolejne prostopadłe podanie do Ishaka, które już Szwed wykorzystał i było 2:0 niecałe dwie minuty po rozpoczęciu drugiej połowy? Wiadomo, Tiba. I jeszcze na sam koniec, sekundy przed fi nałowym gwizdkiem sędziego, były piłkarz Bragi ośmieszył przeciwników i niemal wbiegł do bramki przed ustaleniem rezultatu na 5:0.”

***

„Pierwszy sprawdzian”

„Zespół do lat 21 prowadzę od 3,5 roku i trudno byłoby mi z dnia na dzień zrezygnować. Nie zostawię drużyny, do której sprowadziłem wielu fantastycznych ludzi. Nie mogłem im powiedzieć: „Idę do Legii, a wy sobie radźcie”. Dokończę eliminacje, a jeśli wywalczymy awans, w co wierzę, mój sztab nie pojedzie na turniej. Życie napisało inny scenariusz. Mam okazję realizować swoje pomysły na projekt o nazwie Legia. Chciałbym zostawić ślad w historii tego klubu. To jest moim celem. Ale za długo jestem w zawodzie, żeby ulegać sugestiom. Decydujący jest ostatni i nadchodzący mecz. Zrobię wszystko, żeby być z państwem jak najdłużej. Cudów nie obiecam, chcę, by Legię przyjemnie się oglądało i by wygrywała. To jest najważniejsze.”

Więcej TUTAJ

***

„Mariusz Piekarski: Trener skrojony na Legię”

„Doświadczenie zebrane w wielu drużynach, reprezentacja młodzieżowa, Legia, czyli największy klub w Polsce... Czy uważa pan, że następnym etapem będzie fotel selekcjonera?
Na pewno nie jest to za wysoki próg, choć dziś to odległa perspektywa. Bo może praca w Legii tak mu się spodoba, tak go porwie, że okaże się, iż to jego miejsce na ziemi. Wydaje mi się, że każdy polski trener chciałby pracować w Legii. To jedno z marzeń lokalnych szkoleniowców. Niektórym głośno nie wypada tego powiedzieć, ale tak jest.

Droga Czesława Michniewicz do Legii była długa, bo prowadziła go przez dziewięć klubów. To, że w większości z nich nie pracował zbyt długo o czymś świadczy?
O niczym. Szkoleniowiec pracuje tam, gdzie go chcą, a chcieli w wielu miejscach. Zwróciłbym raczej uwagę na to, że będąc na trenerskim dorobku, wywalczył z Lechem Poznań Puchar Polski i Superpuchar, a chwilę później w Zagłębiu Lubin świętował mistrzostwo Polski. Co do liczby klubów – u nas często dochodzi do nerwowych ruchów, brakuje cierpliwości (wyłączając Zagłębie, w którym od lat panuje porządek). Czesiu nie wybrzydzał i podejmował robotę również tam, gdzie organizacja pozostawiała wiele do życzenia.”

Więcej TUTAJ

***

„Ten przeklęty Superpuchar...”

„Po tak zwany sekstet sięgnąć udało się tylko Barcelonie. W rozgrywkach 2008/09 Katalończycy zdobyli tryplet (mistrzostwo i puchar Hiszpanii oraz Ligę Mistrzów), do których później dołożyli Superpuchary Hiszpanii oraz Europy i Klubowe Mistrzostwo Świata. Bayern Heynckesa był o włos o powtórzenia tego osiągnięcia, jednak w 2013 roku przegrał  starcie z Borussią o Superpuchar Niemiec (2:4). Teraz drużyna Hansiego Flicka ma w rękach wszystkie argumenty, by powtórzyć  wyczyn zespołu Pepa Guardioli. Monachijczycy niczym walec rozjeżdżają kolejnych rywali. W cuglach zdobyli mistrzostwo i Puchar Niemiec, dołożyli triumf w Champions League, na drodze do którego ograli m.in. Barcelonę aż 8:2! Bawarczycy wygrali 22 mecze z rzędu. Ostatni raz przegrali 7 grudnia. Za kadencji 55-letniego szkoleniowca wygrali 34 z 37 gier, strzelając przy tym 124 gole – daje to  średnio aż 3,4 bramki na spotkanie! Nie zatrzymała ich nawet przerwa międzysezonowa, bo w pierwszej kolejce Bundesligi zlali Schalke 8:0. Świetną formą błysnął  Leroy Sane, nowy nabytek ekipy z Allianz Arena, który strzelił gola i miał dwie asysty.”

Więcej TUTAJ

***

„Piotr Żelazny: Medal zanieczyszczony brudem spod dywanu”

„Dziś w powszechnej wiedzy jego nie ma.
Została anegdota. Coś było, ale nie wiadomo co. Jakieś laboratorium, pijani kontrolerzy u Wójcika. Dominuje narracja narzucona przez tego trenera. Selekcjoner młodzieżowej kadry tak zblatowany z dziennikarzami był możliwy tylko w tamtych czasach.

To był styl działania Wójcika.
Zdaje się, że on na przełomie lat 80. i 90. mógł naprawdę wszystko.

Kreował się na kogoś, kto załatwi dużo.
I znów są legendy czy to był człowiek służb? Jego ojciec był mocno partyjny, sam Wójcik zresztą też. I na przełomie lat 80. i 90., czyli momentu przepoczwarzania się państwa, Wójcik był symbolem tamtych czasów. Oczywiście afera dopingowa olimpijczyków była nieprzyjemną historią, ale wydaje mi się, że ktoś inny mógłby nie dać rady jej schować. Zamieść pod dywan tak niewygodne fakty mógł tylko Janusz Wójcik.

Zbudowaliśmy napięcie, więc pora na główny wątek. Piłkarze byli nakoksowani, czy nie?
Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Mogę tylko powiedzieć, że wedle ówczesnych przepisów trzech piłkarzy nie powinno jechać na igrzyska, a czterech kolejnych powinno zostać poddanych kolejnym badaniom, w tym endokrynologicznym.”

 

SPORT

„Misja prawie niemożliwa?”

„Piast na dwóch awansach zarobił już ponad 2 miliony złotych, a w Kopenhadze będzie mógł powalczyć o kolejną premię i rozstawienie w ostatniej rundzie kwalifikacji Ligi Europy. Dla kilku piłkarzy to może być okazja do pokazania się. Napastnik Piotr Parzyszek już wkrótce pożegna się z gliwickimi kolegami i zakończenie przygody golem byłoby dla niego na pewno świetną sprawą. O pierwszego gola w barwach śląskiej drużyny wciąż walczy Kristopher Vida. Węgier, który jest najdroższym transferem w historii klubu, nie pokazał pełni swoich umiejętności. Jak na razie głównie rozczarowuje, ale w meczu z Jagiellonią dał dobrą zmianę i był o krok od bramki.”

***

„Kamil Wilczek: Miło będzie strzelić gola Piastowi”

„FC Kopenhaga to najlepszy klub w Danii w ostatnich latach. Jakie cele na ten sezon?
Te co zawsze. Mistrzostwo Danii, a jeśli chodzi o europejskie puchary, to gra w fazie grupowej Ligi Europy. To mi się w tym klubie podobna, że nie ma miejsca na minimalizm. Wysokie oczekiwania to norma. Mam już za sobą pierwsze mecze i pierwsze gole. Wyniki na razie są dalekie od oczekiwań, ale jestem pewien, że będzie tylko lepiej. Całą drużynę stać na więcej, to jeszcze nie jest nasz poziom.

Strzelał pan regularnie w Broendby, teraz zaczął pan w FC Kopenhaga. Dania to pana piłkarskie miejsce na ziemi, bo w Turcji nie wyglądało to tak, jak pan sobie wyobrażał.
Coś w tym musi być. Nie ma przypadku, że tutaj strzelam, a kilka miesięcy temu byłem kompletnie innym piłkarzem. W Turcji nie potoczyło się wszystko tak, jak myślałem, ale to już przeszłość. Dlatego wróciłem do Danii, by znów cieszyć się z bramek. 

Co z pana powrotem do ekstraklasy, bo w przeszłości były takie zapowiedzi?
Gdy przechodziłem do tureckiego Goeztepe, planowałem, że po wypełnieniu kontraktu wrócę do Polski. Jak widać, życie napisało kompletnie inny scenariusz, dlatego już nic za bardzo nie planuję. Zobaczymy co będzie za kilka lat. Niczego nie wykluczam, ale teraz już o tym nie rozmyślam.”

***

„Z pierwszego miejsca na dno”

„Dobra seria Widzewa i cztery kolejne wygrane na początku rozgrywek 2012/13 zostały powstrzymane przez Górnika Zabrze w piątej kolejce tamtego sezonu. W Łodzi skończyło się na podziale punktów i rezultacie 1:1. Widzewiaków załatwił wtedy Ołeksandr Szeweluchin, który zdobył gola do przerwy. Było to jedno z jego sześciu trafień na ekstraklasowych boiskach. Dla łodzian były to piękne złego początki, bo sezon skończyli na… 13. miejscu. Ledwie dwa punkty przed ostatnim w tabeli Bełchatowem. To i tak nic wobec tego, co wydarzyło się właśnie z bełchatowską ekipą dwa lata później. Udany starty drużyny pod wodzą Kamila Kieresia (1. miejsce po czterech kolejkach) dawał nadzieję na udany sezon GKS-u. Okazało się, że te pierwsze trzy wygrane na początku rozgrywek, to był przysłowiowy łabędzi śpiew zespołu, który potem okazał się dostarczycielem punktów dla innych, a sezon – dzielono wtedy punkty – skończył z dorobkiem ledwie 21 „oczek” i spadkiem z najwyższej klasy rozgrywkowej…”

***

„Młodzieżowiec odpocznie”

„Podbeskidzie nie sprostało w minionej kolejce Rakowowi Częstochowa i goście wygrali pod Klimczokiem zasłużenie. Jedną z kluczowych sytuacji dla tego spotkania było to, co wydarzyło się w 7 minucie. Maciej Wilusz, obrońca gości, był wyraźnie spóźniony i bardzo ostro zaatakował Maksymiliana Sitka. Faul wyglądał bardzo groźnie. Arbiter pokazał Wiluszowi żółtą kartkę, a wydaje się, że mógł przynajmniej obejrzeć tę sytuację na wideo. I gdyby po takiej analizie wyrzucił gracza Rakowa z boiska, to absolutnie nikt nie miałby do niego pretensji. Zawodnik z dużym impetem trafił wyprostowaną nogą w staw skokowy piłkarza Podbeskidzia. Sitek przez kilka minut po interwencji sztabu medycznego Podbeskidzia próbował rozbiegać bolące miejsce. Uczestniczył nawet w bramkowej akcji „górali”, ale chwilę później okazało się, że nie jest w stanie kontynuować gry. Trener Krzysztof Brede musiał zatem dokonać zmiany po upływie niespełna 20 minut, a na plac gry musiał wprowadzić młodzieżowca.”

***

„Jest jeszcze trochę czasu”

„Pierwszym wyborem Marka Papszuna jest tercet Tomasz Petraszek – Kamil Piątkowski – Maciej Wilusz. W odwodzie pozostają Andrzej Niewulis i Daniel Mikołajewski. Mają jednak swoje problemy. Niewulis od dłuższego czasu ma problemy zdrowotne. Najpierw przytrafiła mu się poważna kontuzja, która wykluczyła go z gry na długie miesiące. Gdy wydawało się, że wraca do pełni dyspozycji, kolejny uraz znów spowolnił jego powrót do gry. A jeszcze na poziomie pierwszej ligi był podstawowym defensorem Rakowa, dodatkowo także kapitanem zespołu. Mikołajewski z kolei pojawił się pod Jasną Górą zimą i z miejsca wywalczył sobie pierwszy skład. Z biegiem czasu otrzymywał coraz mniej czasu, aż całkowicie usiadł na ławce. W ostatnim ligowym pojedynku przeciwko Podbeskidziu, którego jest wychowankiem, zabrakło dla niego miejsca nawet wśród rezerwowych.”

***

„Nie wolno wrzucać granatów do szatni”

„Mamy trzech solidnych środkowych obrońców, z których w naszym systemie gry dwóch może się znaleźć w jedenastce – wyjaśnia Artur Derbin. - Kamil występy w naszym zespole rozpoczął od strzelenia gola w pucharowym spotkaniu z Wisłą Płock, był w wyjściowym składzie w trzech pierwszych meczach ligowych, ale po czerwonej kartce na początku drugiej połowy spotkania z Sandecją zastąpił go Łukasz i spisał się bez zarzutu. Jest więc dylemat, ale wyznaję zasadę, że nie ma co wrzucać granatów do szatni. To znaczy, że skoro coś dobrze funkcjonuje to nie powinno się tego zmieniać.”

***

„Stan wrzenia przed rewolucją w składzie”

„Oto najbardziej oryginalne próbki „twórczości” sympatyków Miedzi. „W obronie paralitycy i drewniacy, Musa i Pietrowski”. „Gra Musy to jest wielki skandal. Brał czynny udział w straconych bramkach, biegał jak panienka w podstawówce, nawet nie potrafił wybić piłki piłkarzowi Arki, choć biegł przy nim i pozwolił zdobyć bramkę. A potem bezczelny rozkłada ręce. No, kompletny nieudacznik i powinien być natychmiast przez trenera zdjęty z boiska”. „Na miejscu trenera kazałbym Musie i Piotrowskiemu codziennie biegać sprinty przez minimum 90 minut. Dodatkowo Piotrowski codziennie 90 minut powinien ćwiczyć podskoki. Oczywiście obu przez najbliższy miesiąc posadziłbym na ławce. No chyba, że rozwiązałbym od razu z nimi kontrakty, bo się reszta tym leserstwem zarazi”. „Niestety, obrona zawaliła mecz, nieporadna i wolna”. „Musa tragedia do kwadratu. Ten gość nawet w okręgówce by nie dał rady”. „A Pietrowski? Był jeszcze słabszy od Musy. Obaj zawalili wszystkie bramki. Pietrowski był wolny jak maluch przy ferrari”.

***

„Koło ratunkowe?”

„Na szczęście działacze i sztab szkoleniowy wreszcie zrozumieli powagę sytuacji i nie czekali z założonymi rękami na dalszy rozwój wypadków. W środę do zespołu trenera Pawła Ściebury dołączyło dwóch nowych zawodników. To 21-letni pomocnik Jakub Apolinarski z Rakowa Częstochowa i o dwa lata młodszy obrońca Michał Zabielski, ostatnio figurujący jako zawodnik LKS-u Różyca. Bardziej rozpoznawalny jest pierwszy z wymienionych, który na koncie ma dwa występy w reprezentacji Polski U-20 prowadzonej przez selekcjonera Jacka Magierę. Apolinarski zagrał w rozgrywkach Elite League, w spotkaniach przeciwko Włochom i Portugalii. Nowy nabytek jastrzębian jest wychowankiem Polonii 1912 Leszno, skąd później trafił do Warty Poznań, gdzie grał w drużynach juniorów. Potem w jego CV znalazła się III-ligowa Polonia Środa Wielkopolska (19 meczów - 7 goli). Ten niezły wynik sprawił, że wpadł w oko skautom Rakowa Częstochowa i przeniósł się pod Jasną Górę.”

***

„Porażek skutki uboczne”

„Co ciekawe, to właśnie Grzegorz Lech, kapitan zespołu, kilka dni temu został... prezesem klubu z Olsztyna zastępując na tym stanowisku Wojciecha Kowalewskiego. W klubie nie ma także już Sylwestra Czereszewskiego, który do niedawna był dyrektorem sportowym. Niewykluczone, że niebawem w klubie z Olsztyna nie będzie także Adama Majewskiego, trenera olsztynian, który przejął zespół w czerwcu tego roku po tym jak zdymisjonowano Piotra Zajączkowskiego.”


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się