Autor zdjęcia: Lukasz Sobala / Press Focus
Najczęściej zmieniany piłkarz na świecie. Może chociaż na odchodne Parzyszek dostanie 90 minut?
Uwielbiamy Ekstraklasę, ponieważ obfituje w wątki komediowe. A nawet jeśli początkowo takowe nimi nie są, to z czasem przeróżne historie stają się tak przerysowane, że aż śmieszne. Weźmy na tapet na przykład Piotra Parzyszka i jego przygodę z Piastem Gliwice. Niby wszystko jest w porządku, niby wyniki świetne, sukcesy są, a jednak w kontekście napastnika najbardziej w oczy i tak rzuca się coś innego.
Żeby nie było, że to my się czepiamy. Jako pierwsi za wyliczenia dotyczące snajpera Piasta jako pierwsi wzięli się… Hiszpanie. Gdyby jeszcze Włosi, dokąd ma się udać (Frosinone) Piotrek jeszcze w tym okienku transferowym, to miało by sens. Ale tak? No nic, nieważne. Niemniej na analitycznym profilu ProFootballDB czytamy, iż „w sezonie 2019/20 Parzyszek był najczęściej zmienianym zawodnikiem świata. Rozpoczął 35 meczów w wyjściowej jedenastce i aż 34 razy został zmieniony”!
Z kronikarskiego obowiązku wspomnimy, iż niejaki Tavares z Mariboru z kolei najczęściej robił za dżokera, gdyż w 27 z 29 meczów wchodził na boisko jako zmiennik.
Wróćmy jednak do kwestii Polaka… Doprawdy osobliwy jest to przypadek, kontynuowany zresztą w obecnych rozgrywkach, wszak na 7 meczów napastnik Piasta do bazy zjechał – co za niespodzianka – 7 razy. Śmialiśmy się przez łzy, gdy Waldemar Fornalik został wysłany na covidową kwarantannę, a drużynę musiał prowadzić jego brat-asystent, że może chociaż teraz Parzyszkowi uda się spędzić na boisku całe półtorej godziny. Cóż, powiedzenie „co w rodzinie, to nie zginie” chyba jednak jest wyjątkowo celnym powiedzeniem.
Chociaż w tym sezonie to jeszcze rozumiemy, wszak były selekcjoner reprezentacji Polski ma w zespole sensownych zmienników dla Piotrka. No, jednego raczej miał, wszak jakiś czas temu wypadł na dłużej z powodu kontuzji. Jakub Świerczok oczywiście, co do którego umiejętności, zwłaszcza w skali Ekstraklasy nie mamy żadnych wątpliwości. Tak samo Michał Żyro. Może poprzedniej zimy czy lata brzmiałoby to dziwnie, lecz teraz, po odbudowaniu się w Stali Mielec ex-legionista też powinien wnieść do zespołu coś wartościowego. Nawet jeśli na razie zdarzają mu się takie klopsy jak ten w sytuacji ze Steinborsem pod koniec spotkania z Jagą.
Zwłaszcza, że akurat rozgrywki 2020/21 bohater tego tekstu rozpoczął kiepsko. W pierwszych 4 kolejkach dawaliśmy mu oceny: 2, 3, 4, 2 składające się na średnią 2,75 w skali 1-10, czyli naprawdę fatalną. Zresztą, trudno się dziwić, skoro gliwiczanie w Ekstraklasie nie zdobyli jeszcze ani jednej bramki, a sam Parzyszek zmarnował sporo dogodnych sytuacji. Weźmy mecz z Jagiellonią za przykład – wystarczyło lepiej dołożyć głowę do dośrodkowania Holubka na początku starcia, czy w ogóle trafić w futbolówkę w jednej z akcji drugiej połowy i byłby dublecik oraz prawdopodobnie 3 punkty dla Piasta. A został raczej niesmak.
To może w innych rozgrywkach jest lepiej? No nie, póki co tylko w jednym spotkaniu nasz bohater wpisał się na listę strzelców – w Pucharze Polski z drugoligową Resovią. Bez wątpienia stać go na więcej.
Wystarczy zerknąć na wyniki z dwóch wcześniejszych sezonów. W poprzednich rozgrywkach do siatki trafiał 12 razy, do czego dodał 3 asysty. Jeszcze wcześniej zaś (2018/19) 9-krotnie pokonywał bramkarza, a 4-krotnie wykładał futbolówkę któremuś z kolegów. Może nie są to olśniewające statystyki, o koronę króla strzelców Piotrek się nie bił, aczkolwiek błędem byłoby odbieranie mu udziału w wywalczeniu mistrzostwa sprzed 2 sezonów, czy 3. miejsca w tabeli w ubiegłych rozgrywkach.
Ba, przecież mówimy o gościu, którego trafienie z Lechem przyklepało historyczny tytuł dla gliwiczan!
Jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, że gdyby ta historia rozgrywała się w tym momencie, po minięciu Putnocky’ego i Janickiego napastnik Piasta albo przestrzeliłby na pustaka, albo w ogóle nie trafił w futbolówkę.
No ale wracając do głównego wątku – o ile teraz tak częste zmiany zarządzane przez braci Fornalików nie dziwią, o tyle w dwóch poprzednich sezonach czasem dziwiliśmy się niezmiernie. Zwłaszcza gdy akurat trzeba było gonić wynik. Delikatnie rzecz mówiąc, wcześniejsi zmiennicy Parzyszka obrońców przeciwników przyprawiali raczej o litościwe uśmiechy niż poczucie grozy.
Rok temu takowym był Patryk Tuszyński, który w całym sezonie ligowym zdobył 1 bramkę i dał 2 asysty. Dominik Steczyk zaś nie przyczynił się do ani jednego trafienia. W sezonie 2018/19 Michal Papadopulos poradził sobie nieco lepiej, strzelając 5 goli. Do tego w samej końcówce sezonu parę chwil (dosłownie) otrzymał wypożyczony z Lecha Paweł Tomczyk, który na listę wpisał się 2 razy. O gościach takich jak Karsten Ayong czy Dani Aquino z grzeczności nie będziemy się rozpisywać, chociaż trzeba pamiętać, iż Hiszpan był przewidywany raczej do gry na skrzydle.
Szczerze powiedziawszy nie potrafimy dojść dlaczego właściwie Waldemar Fornalik tak uparł się na ściąganie Parzyszka. Czymś zalazł mu za skórę, czy jak? Okej, czasem każdy piłkarz może być zmęczony i samemu chcieć zejść, czasem trzeba kogoś poświęcić ze względu na warianty taktyczne, no ale bez przesady, żeby tak co mecz! Raczej też nie Piotrek nigdy nie wyglądał nam na gościa, który po godzinie biegania po boisku oddychałby rękawami. Zwłaszcza że to w sumie dość statyczny napastnik, a nie na przykład pomocnik typu box-to-box niczym Baszkirow. Trudno znaleźć zatem jakieś sensowne wytłumaczenie. Może kiedyś przy okazji dopytamy u źródła.
A póki co zastanawiamy się jak to będzie na odchodne, skoro Parzyszka łączy się z Frosinone, a niektóre media twierdzą nawet, iż jego transfer jest już praktycznie przesądzony. Zwykle na pożegnanie zmienia się zawodników przed końcem meczu, aby w ten sposób fani i sami piłkarze mogli się pożegnać. To może tu trzeba uczynić odwrotnie – w końcu dać napastnikowi rozegrać pełne 90 minut?
No dobra, jeszcze tak w ramach posłowia przyznamy, iż raczej nie spodziewamy się takiego scenariusza. I jeden z bukmacherów chyba też nie bierze podobnego scenariusza na poważnie, skoro utworzył specjalny zakład, w którym można obstawić, w której minucie Parzyszek zejdzie z boiska...