
Autor zdjęcia: Adam Starszynski / PressFocus
Czekali i czekali, ale dzięki Trałce w końcu się doczekali. Wisła Płock 1:3 Warta
Przed rozpoczęciem piątej serii gier w Ekstraklasie zastanawialiśmy się, jak niedzielna porażka wpłynie na formę Warty Poznań. Szybko okazało się, że kibice beniaminka nie musieli się martwić o postawę Łukasza Trałki i jego kolegów. Kapitan poznaniaków poprowadził swoją drużynę do pierwszego od 25 lat zwycięstwa na tym poziomie.
Całe wieki. Mniej więcej tyle minęło czasu od ostatniego gola Warty Poznań w Ekstraklasie. Nie może zatem dziwić wielka radość po trafieniu Aleksa Ławniczaka, który jako pierwszy wpisał się na listę strzelców na boisku w Płocku. Podobnie jak w przypadku każdej kolejnej bramki Bartosza Kieliby i Łukasza Trałki.
9 235 dni czekała @WartaPoznan na gola w najwyższej klasie rozgrywkowej. #WPŁWAR
— EkstraStats (@EkstraStats) September 25, 2020
Zaczynamy trochę z grubej rury, czyli od razu wymieniamy strzelców goli dla Warty, bo w pierwszym piątkowym meczu naprawdę niewiele działo się na boisku. W pierwszej połowie zdecydowanie lepiej wyglądali goście, tak jakby Piotr Tworek na dowód swoich słów w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”, w przedmeczowej rozmowie z drużyną zagrał na ambicji swoich zawodników. A że chłopaków ma charakternych, to ci chcieli jak najszybciej pokazać piłkarską złość.
Poznaniacy od początku sezonu słyną z żelaznej defensywy i w piątkowy wieczór to również było ich znakiem rozpoznawczym. Bartosz Kieliba oraz Aleks Ławniczak brylowali w destrukcji przy wsparciu Trałki i Mateusza Kupczaka. Przed przerwą Wisła Płock oprócz strzału Tuszyńskiego nie zagroziła bramce Lisa. Co innego po przeciwnej stronie boiska, gdzie bramkę ze stałego fragmentu gry zdobył wspomniany już Ławniczak.
Na boisku najwięcej zaczęło się dziać dopiero po drugim golu dla Warty. Nafciarze w ofensywie prezentowali się mizernie i potrzeba było drugiego trafienia, żeby atak gospodarzy się uaktywnił. Trzeba oddać, że to wzmożenie to też nie był jakiś zryw husarii. Warta mając przewagę dwóch bramek postanowiła się cofnąć, w związku z tym Wisła musiała przejąć inicjatywę. Problem w tym, że tak naprawdę niewiele z tego wynikało.
Sporo ożywienia w grze piłkarzy Radosława Sobolewskiego wniosło wprowadzenie na plac gry Sheridana, Pyrdoła i Szumilasa. Ataki Nafciarzy przybierały na sile i w końcu po próbie z dystansu Filipa Lesniaka i rykoszecie Zbozienia piłka wpadła do siatki Lisa. Sęk w tym, że to Warta od początku do końca kontrolowała ten mecz i po chwili wisienkę na torcie postawił najlepszy w ekipie gości Trałka.
Warty przesadnie chwalić nie zamierzamy, bo Wisła Płock zagrała naprawdę słabo. Mimo to słabszy dzień przeciwnika trzeba umieć wykorzystać, a poznaniacy to potrafili. Beniaminek uważnie grał w obronie, starał się nie doprowadzać do szybkich kontr płocczan oraz stałych fragmentów gry, a sam w końcu dołożył coś z przodu. To nic, że głownie ze stojącej piłki. Od beniaminka złotych gór na tym etapie wymagać nie zamierzamy. Co innego od Wisły Płock, która zagrała bardzo słabo.
Wisła Płock – Warta Poznań 1:3 (0:1)
0:1 – Ławniczak 29’ asysta Trałka
0:2 – Kieliba 48’ asysta Trałka
1:2 – Ławniczak 79’ (s.)
1:3 – Trałka 85’
Wisła: Kamiński (4) – Michalski (4), Lagator (2), Uryga (4) – Zbozień (4), Rasak (4), Lesniak (5), Garcia (3) – Kocyła (4) (65’ Pyrdoł – 4), Tuszyński (3) (64’ Sheridan – 5), Szwoch (5) (75’ Szumilas – bez oceny).
Warta: Lis (6) – Grzesik (5), Kieliba (7), Ławniczak (5), Kuzdra (6) – Kupczak (5), Trałka (8) – Rybicki (4) (84’ Rodriguez – bez oceny), Janicki (3) (69’ Handzlik – 4), Jakóbowski (4) (90’ Szmyt – bez oceny) – Kuzimski (4).
Sędzia: Zbigniew Dobrynin.
NOTA OD www.2x45.info: 4.
Żółte kartki: Michalski – Jakóbowski, Ławniczak
Piłkarz meczu: Łukasz Trałka