Autor zdjęcia: mancity.com
Jaki ojciec, taki syn. Liam Delap zaczyna pisać własną historię w Premier League, czy dziś doczeka się debiutu?
Mówi się, że niedaleko pada jabłko od jabłoni. 17-letni Liam Delap już dziś może doczekać się swojego oficjalnego debiutu w Premier League, a jedyne, co o nim usłyszycie, to że jest synem legendarnego Rory’ego Delapa, który zasłynął z kilkudziesięciometrowych rzutów z autu. Porównywanie go do ojca może być jednak trochę krzywdzące, ponieważ Liam jest zupełnie innym piłkarzem. Piłkarzem, który przy odpowiednio ciężkiej pracy może osiągnąć wielki sukces.
Legendarny ojciec
Porównań do ojca oczywiście nie zabraknie, ponieważ Rory Delap to już legendarna postać w Premier League. Mimo że nigdy nie był wirtuozem i nie potrafił robić wielkich rzeczy z piłką, to był prawdziwym symbolem walki. Nigdy nie odstawiał nogi, do samego końca walczył o futbolówkę i nigdy się nie poddawał. Na boisku był prawdziwym liderem, często najgłośniejszym piłkarzem na murawie i to właśnie dzięki temu zaliczył 359 występów w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii.
Można wręcz powiedzieć, że Rory Delap był typowym przedstawicielem brytyjskiego futbolu w starym wydaniu. Kibicom najbardziej zapadł jednak w pamięć swoimi wyrzutami z autu, które za czasów Tony’ego Pulisa były jedną z najgroźniejszych broni Stoke City. Irlandczyk potrafił celnie dorzucić piłkę w pole karne, a wysocy napastnicy bardzo często robili z tego użytek.
Młody Liam jednak nie poszedł w ślady ojca. Albo może inaczej – poszedł, tylko jemu udało się zostać na pozycji, na której zaczynał swoją przygodę z piłką nożną. Rory przecież też zaczynał jako środkowy napastnik, ale z biegiem czasu był wycofywany do środkowej części boiska, gdzie został aż do końca swojej kariery.
- Zaczynałem na podobnej pozycji, ale nie miałem jego siły i szybkości, a także potrzebowałem więcej okazji, żeby skierować piłkę do bramki – mówił Rory Delap o swoim synu.
Liam Delap ma wszystko, żeby wiązać swoją przyszłość właśnie w ataku. Nie tylko jest szybki i silny, ale do tego gra bardzo wysokim, niekiedy wręcz agresywnym pressingiem, który potrafi wyrządzić dużo szkód defensywie przeciwnika.
- Agresja zawsze była częścią mojej gry, potrzebuję jej – mówił Liam Delap. - Kiedy gram na pograniczu faulu, wtedy jestem najlepszy, ale też staram się nie przekraczać tej granicy. Żaden trener nie próbował tego zmienić w mojej grze, muszę po prostu kontrolować co jest akceptowane, a co nie. Nie możesz się tego nauczyć. To jest coś, co jest częścią mojej gry i cieszę się z tego. W ostatnich latach mocno się poprawiłem, w młodości byłem dużo gorszym piłkarzem. Myślę, że po prostu dojrzałem i zrozumiałem, co jest dla mnie dobre.
Być jak Haaland
Chyba nikt nie spodziewał się, że kariera Liama Delapa tak szybko zacznie się rozpędzać. Młody Anglik jeszcze do niedawna występował w młodzieżówce Derby County, skąd został wypatrzony przez skautów Manchesteru City. To właśnie w drużynie Pepa Guardioli zaczął się rozwijać w piekielnie szybkim tempie.
Jeśli do kogoś można go w tym momencie porównać, to chyba tylko do Erlinga Haalanda. Norweg również ma słynnego ojca, który ma za sobą występy w Premier League, ale jednocześnie jest zupełnie innym typem piłkarza i nie idzie bezpośrednio w jego ślady. Delap, podobnie jak Haaland ma wszystko, żeby przerosnąć ojca i osiągnąć sukces na pozycji napastnika. To jednak nie są jedyne wspólne cechy tych zawodników.
Obaj przecież są wysocy, ale jednocześnie bardzo mobilni. Dobrze grają tyłem do bramki, świetnie czują się w powietrzu, wywierają presję na obrońcach, ale przede wszystkim potrafią znaleźć drogę do bramki rywala, a to jest w tym wszystkim najważniejsze. Oczywiście Norweg jest już na zupełnie innym etapie swojej kariery i prawdopodobnie będzie jednym z najlepszych napastników na świecie, ale przy odrobinie ciężkiej pracy Liam również może osiągnąć wielki sukces.
Zresztą już zaczął pukać do pierwszej drużyny Manchesteru City, i to w wieku zaledwie siedemnastu lat. Niedawno młodzieżówka The Citizens rozegrała mecz z czwartoligowym Mansfield. Nasz bohater strzelił dwie bramki i zaliczył asystę w wygranym 3:0 meczu, dzięki czemu zwrócił na siebie uwagę samego Pepa Guardioli.
Two goals & an assist against senior opposition for Liam Delap (No.48) last night.
— Tom Maston (@TomMaston) September 9, 2020
Seventeen-year-old Delap - the son of long-throw expert, Rory - is a regular for England U17s & is causing plenty of excitement around the CFA.#NxGn https://t.co/cKRK1whovE
Debiut w City już za nim, czas na debiut w Premier League
Świetne występy w młodzieżówce sprawiły, że menedżer Obywateli zabrał Delapa do Wolverhampton na mecz z Wilkami. Młody napastnik nie rozegrał ani minuty, ale sam fakt, że znalazł się w kadrze na spotkanie Premier League, jest już dla niego ogromnym wyróżnieniem.
Co się odwlecze, to nie uciecze, ponieważ już kilka dni później rozegrał swoje pierwsze oficjalne spotkanie w barwach Manchesteru City. Co prawda był to jedynie mecz w ramach Pucharu Ligi, ale pełne 90 minut i bramka przeciwko Bournemouth, które jeszcze do niedawna występowało w Premier League znacznie przybliżyło go do tego, żeby Pep Guardiola częściej brał go pod uwagę przy ustalaniu składu, nawet jeśli miałaby to być tylko gra w pucharach.
No i proszę, już dziś Anglik może doczekać się swojego pierwszego występu w Premier League. Wszystko przez kontuzje Sergio Aguero i Gabriela Jesusa, którzy nie będą mogli zagrać w dzisiejszym meczu przeciwko Leicesterowi City. Oczywiście nie oznacza to, że Delap od razu znajdzie się w wyjściowej jedenastce, bo wciąż jest to mało prawdopodobne, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zameldował się na boisku z ławki rezerwowych.
- Obserwujemy go na treningach i strzela mnóstwo bramek – mówił o napastniku Pep Guardiola. - Jest napastnikiem, jakiego nie mamy w swojej kadrze; silnym i dobrym w powietrzu. Jestem przekonany, że ma przed sobą wielką przyszłość.