Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Marcin Bulanda / PressFocus

Zmiany to jedyna stała w karierze Krzysztofa Piątka

Autor: Tomasz Pietrzyk
2020-09-30 11:30:15

Ostatni tydzień okienka transferowego to czas, w którym kluby sondują finalne uzupełnienia kadrowe. Wie coś o tym agent Krzysztofa Piątka, jego w ramach takiej operacji do Italii chciałaby sprowadzić Fiorentina. To byłaby już czwarta zmiana przynależności klubowej Polaka w ostatnich czterech latach.

Postpandemiczne mercato ułożyło się w taki sposób, że tego samego dnia zamyka się okienko i we Włoszech, i w Niemczech. Niewykluczone więc, że 5 października do ostatnich chwil rozgrzany będzie faks łączący Berlin z Florencją. Hertha bowiem zadbała w ostatnich tygodniach o wzmocnienia ataku i może (ale nie musi) sprzedać polskiego napastnika. A zespół z Toskanii właśnie dopina się na ostatni guzik przed jesienną rundą i niewątpliwie przyjąłby Piątka dla podniesienia konkurencji w ofensywnej linii. Sprawdźmy, co go może tam zastać.

Ten sam schemat, różne role

Sam transfer do Florencji, choć pewnie podgrzałby entuzjazm obserwatorów znad Wisły, nie byłby jednak najważniejszą sprawą w ewentualnej przeprowadzce reprezentanta Polski. Bardziej trzeba byłoby zastanowić się, czy popularny „Pio” nie zaczął być zapchajdziurą w mniemaniu dyrektorów sportowych i trenerów. Bo jeśli dokładnie przyjrzeć się wycinkowi kariery od czasu opuszczenia Ekstraklasy, to nasunie się wniosek, że Piątek nie tylko zmienia kluby, ale głównie organizmy taktyczne, w których rola napastnika za każdym razem rozpisana jest na inne nuty. A sam wciąż nie jest zawodnikiem nie w pełni zdefiniowanym taktycznie.

Choć z pozoru wszystko wygląda na takie same – Piątek w Genoi, Milanie i Hercie występował głównie w duecie. Jeśli przejdzie do Fiorentiny, także i tam czekałaby go zapewne gra dwójką „dziewiątek”. Wyjątkiem był tylko Milan a’la Gennaro Gattuso, gdzie Polak był solistą i radził sobie nadzwyczaj dobrze. - Gattuso preferował grę na jednego napastnika, a Piątka dostał uskrzydlonego kapitalnym półroczem w Genoi. Choć sam Krzysiek na początku pobytu na San Siro powtarzał, że dobrze czułby się mając u boku innego zawodnika, to jednak w czasie swojej przygody w Mediolanie najlepiej spisywał się grając na szpicy samemu. Futbol Gattuso gwarantował mu bycie najważniejszym, choć często osamotnionym i nudzącym się piłkarzem w polu karnym rywali – tłumaczy nam Marcin Długosz, który zauważa różnice w boiskowych rolach Polaka u kolejnych trenerów.

Trzeba uczciwie przyznać, że 25-latek po opuszczeniu Cracovii najlepiej spisywał się tam, gdzie był centralną postacią. Czyli właśnie u Gattuso i wcześniej w Genoi. Podczas półrocznego pobytu w Genui Polak miał okazję współpracować z trzema szkoleniowcami: Davide Ballardinim, Cesare Prandellim i Ivanem Juriciem. Każdy z nich wniósł inny pomysł na zespół, ale żaden nie odważył się demontować duetu Piątka z Christianem Kouamé, bo akurat ta para w pierwszej części sezonu 2018/19 zapewniła genueńczykom 16 goli i 3 asysty, z których lwia część (13 bramek) należała do naszego rodaka i stała się dla niego trampoliną na San Siro. Dopiero tam spotkał się ze szkoleniowcami, którzy pragnęli majstrować w ataku.

Fiorentina, czyli starzy znajomi

W erze po Rino Gattuso Piątek stracił „monopol” na bramki. Po części spowodowane to było jego formą, ale i nowymi ideami kolejnych szkoleniowców. Na przykład Marco Giampaolo chciał zrewolucjonizować Rossonerich czyniąc „dziesiątkę” choćby z Suso, a Polakowi doklejając różnych partnerów do ataku. Giampaolo szybko jednak zaczął się wycofywać z tych pomysłów, a u jego następcy, Stefano Piolego, „Pio” w ogóle startował z pozycji rezerwowego dla Rafaela Leão. W końcu do Milanu wrócił Zlatan Ibrahimović, który w ogóle zamknął dyskusję o przyszłości Piątka po czerwono-czarnej części Mediolanu.

No właśnie, partnerzy – ich obecność też wpływa na formę zawodnika. Wspominaliśmy już, że wychowanek Lechii Dzierżoniów najczęściej występuje w parze i to właśnie formuła współpracy z partnerami była też istotna, jeśli próbujemy znaleźć przyczynę niepowodzeń Piątka. To też zauważa Długosz: - Po tym, jak na początku sezonu w Genoi Piątek zaczął doskonale spisywać się w duecie z Christianem Kouamé, tej dwójki nie zamierzali rozbijać kolejni szkoleniowcy, nie licząc pojedynczych przypadków. Jeden silny fizycznie tur, któremu nie przeszkadza piłka. Drugi, Piątek, sprytny i szybki ze snajperskim nosem, notujący wymarzone wejście do ligi. Może dlatego Polak potem mówił w Milanie, że chętnie pograłby w dwójce z przodu. Problem w tym, że na San Siro nie miał nikogo o charakterystyce Kouamé, bo Patrick Cutrone to zawodnik o zupełnie innych cechach – również zdecydowanie bardziej snajper niż gracz budujący przestrzeń.

Jeśli przyjmiemy, że Piątek sfinalizuje transfer do Fiorentiny, to będą tam na niego czekać… Kouamé i Cutrone, dwaj starzy znajomi z ataku, o których była przed chwilą mowa. Dwa przeciwieństwa napastników, z których tylko jeden charakterystyką dopełnia się z naszym reprezentantem. Nie jest też tajemnicą, że na Artemio Franchi Polakowi przyglądają się od jakiegoś czasu. Dyrektor sportowy La Violi, Daniele Pradè, jeszcze w lipcu wyrażał nadzieje na sprowadzenie „Pio”, ale był to moment, w którym daleko było do końca mercato i nie należało wówczas szastać gotówką. A jasnym było, że 25-latka nie da się wyciągnąć z Herthy za grosze, jeśli ta wydała na niego w styczniu ok. 24 mln euro (szacowane dane za Transfermarkt).

Berlińczycy są gotowi go spieniężyć za cenę 25 milionów euro, bo na Stadionie Olimpijskim na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy też doszło do zmian. Najważniejsza to oczywiście odejście Jurgena Klinsmanna, który ściągał Polaka do stolicy Niemiec. Później zaś Piątek niby rozpoczął sezon w wyjściowym składzie, ale nawet w obliczu odejścia Vedada Ibisevicia i Salomona Kalou nie może być pewny kontynuacji tego stanu. Na przykład w ostatnim meczu z Eintrachtem Frankfurt zupełnie nie czuł feelingu z kolegami i statystycy wyliczyli, że tylko siedem razy dotknął piłkę. Po przerwie został od razu zmieniony przez nowy nabytek Herthy, Jhona Córdobę. I to raczej Kolumbijczyk w dłuższej perspektywie stworzy duet w ataku z Dodim Lukebakio.

W myśl starej mądrości Heraklita z Efezu, że „jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana” trzeba przyznać, że Krzysztof Piątek może być jej chodzącym potwierdzeniem. Bo jeśli nawet Fiorentina zapłaci Hercie za niego 25 mln euro, to Polak znów wkroczy do zupełnie nowego organizmu taktycznego, w którym trener Giuseppe Iachini również posyła do boju dwie „dziewiątki”, ale rozpisując im inne role, niż wszyscy poprzedni szkoleniowcy Polaka.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się