Autor zdjęcia: Mateusz Porzucek / PressFocus
Szybciej Pasy zostaną mistrzem Polski niż wygrają we Wrocławiu. Śląsk 3:1 Cracovia
- Oczekuję od moich piłkarzy tego, że nie będą musieli gonić, a sami zaczną grać – powiedział Michał Probierz w rozmowie przed meczem we Wrocławiu. Wielkiej zmiany jednak nie było: jego drużyna grać zaczęła dopiero po stracie bramki, przez większość spotkania musiała gonić wynik i chociaż we Wrocławiu zagrała nieźle, to Śląsk był tego dnia jeszcze lepszy.
Siedem lat temu ostatni raz Cracovia wygrała swój ligowy mecz we Wrocławiu, a przed czterema laty zdołała uzyskać remis. Krakowskiej drużynie wybitnie nie układa się gra w stolicy województwa dolnośląskiego, ale jak lubi mawiać Michał Probierz: każda seria kiedyś się kończy. No właśnie, sporo w tym prawdy, jednak żeby słowa miały przełożenie również na boisku, to na tej zielonej murawie trzeba coś pokazać.
Mianowicie żeby myśleć o jakichkolwiek punktach, to trzeba zneutralizować największe atuty przeciwnika i zrobić coś konkretnego pod jego bramką. Cracovii nie można odmówić ambicji, zaangażowania i braku sytuacji na zdobycie większej liczby bramek niż ta jedna, ale w elemencie obronnym podopieczni trenera Probierza położyli mecz na całej linii.
Cracovia po raz 5. w tym sezonie ligowym straciła 1. bramkę w meczu - najwięcej spośród wszystkich zespołów ligowych (Piast i Wisła Płock po 4). #ŚLĄCRA
— EkstraStats (@EkstraStats) October 2, 2020
Bo z czego słynie Śląsk Vitezslava Lavicki? Na pewno nie ze wzorowej gry w defensywie, ale ze stałych fragmentów gry i szybkim kontrataku zaraz po przejęciu piłki. Cracovia piątkowego wieczoru miała olbrzymie trudności z bronieniem wolnych i rożnych, druga bramka padła w ten sposób (kto tam miał kryć Gollę, to chyba nawet trener Probierz nie wie) raz piłkę z linii bramkowej wybijał van Amersfoort.
Z szybkimi atakami gospodarzy również były problemy, podobnie jak z walką w środku pola. Krzysztof Mączyński co prawda zagrał pierwszy mecz po dłuższej przerwie, ale za to jak zagrał, należą mu się brawa. Oczywiście kapitanowi Śląska w kilku sytuacjach bezczelnie uciekł Alvarez, ale duet Mąka-Sobota prezentował się bardzo dobrze. Podział ról w tej parze również był klarowny: były reprezentant Polski odpowiadał bardziej za obronne rzeczy, były gracz St. Pauli za te ofensywne.
Warto sobie ten mecz puścić jeszcze raz, żeby przeanalizować tę grę. Polacy przejęli centralną strefę boiska, zbierali większość tych drugich piłek i mieli spore pole do popisu w konstruowania akcji zaczepnych. A za ich wyprowadzanie odpowiedzialny był Sobota i robił to jak za dawnych lat w Śląsku, chociaż wówczas biegał na skrzydle.
Trener Cracovii po końcowym gwizdku sędziego miał kwaśną minę i w sumie nie dziwimy mu się. Zespół nie wypełnił założeń taktycznych i stracił bramki po klasycznych akcjach przeciwnika. Do tego zerwał się do konkretnego ataku w momencie, kiedy Niemczycki wyciągnął już piłkę z sieci. Jeśli dorzucimy do tego fakt, że najwięcej zagrożenia Cracovia robiła po błędach Śląska, to nie można krakowian za mocno chwalić.
Ale trzeba też przyznać, że środek pola Mączyński-Sobota wygląda świetnie 🔥 https://t.co/8Khi5TZGLI
— Marcin Łopienski (@marcinlopienski) October 2, 2020
Co innego Śląsk. Piłkarze Vitezslava Lavicki wiedzieli co chcieli grać, realizowali to na boisku, a w najgorszym momencie, już po stracie pierwszej bramki, odpowiedzieli w najlepszy możliwy sposób – ruszeniem do ataku. O dobrym występie Mączyńskiego i Soboty już pisaliśmy, ale sporo pochwał należą się Erikowi Exposito, który z najlepszej strony przypomniał się swoim kibicom. Dobry mecz zagrał Zylla, dobrą robotę na skrzydle robił Musonda i jeszcze jeden gość: Matus Putnocky. Bramkarz Śląska obronił rzut karny i kilka ważnych strzałów.
Ogólnie oglądaliśmy bardzo dobre spotkanie. Nudy nie było, ciekawych akcji również, pomyłek i błędów też kilka było, a to podczas oglądania naszej Ekstraklasy zawsze pomaga. Przede wszystkim jednak cieszy postawa Śląska, który kolejny już raz pokazał kawał dobrej piłki. Jeśli wrocławianie chcą w tym sezonie walczyć o ligowe pudło, to takie mecze z mocnymi rywalami muszą wygrywać w taki przekonujący sposób.
Śląsk Wrocław - Cracovia 3:1 (2:0)
1:0 – Exposito 17’ asysta Stiglec
2:0 – Golla 22’ asysta Stiglec
2:1 – Hanca 50’ (k.) po faulu na Piszczku
3:1 – Exposito 65’ asysta Musonda
Śląsk: Putnocky (8) – Celeban (6), Golla (5), Tamas (5), Stiglec (6) – Mączyński (7), Sobota (7) – Musonda (7) (86’ Pawelec – bez oceny), Zylla (6) (90’ Scalet – bez oceny), Pich (4) (90’ Samiec-Talar – bez oceny) – Exposito (8) (89’ Piasecki – bez oceny).
Cracovia: Niemczycki (6) – Rapa (4), Szymonowicz (5), Rodin (3), Hanca (6) – Loshaj (4) (75’ Dimun – bez oceny) – Fiolić (3) (90’ Kapek – bez oceny), van Amersfoort (4), Alvarez (6) (90’ Vestenicky – bez oceny), Thiago (2) (46’ Gardawski – 4) – Piszczek (5) (75’ Rivaldinho – bez oceny).
Sędzia: Krzysztof Jakubik.
NOTA www.2x45.info: 4.
Żółte kartki: Stiglec – Hanca, Alvarez, Fiolić.
Czerwona kartka: Dino Stiglec (81’ za drugą żółtą)
Piłkarz meczu: Erik Exposito