Autor zdjęcia: Xinhua / PressFocus
Wielkie ambicje i równie wielkie rozczarowanie. Jak Arsenal na całej linii zawalił okienko transferowe?
To miało być przełomowe okienko w wykonaniu Arsenalu. Klub w końcu miał się pozbyć z listy płac niechcianych zawodników, a do tego wzmocnić kadrę dwoma bardzo dobrymi pomocnikami. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna i na dzień przed końcem międzynarodowego okienka wiemy już, że główny cel transferowy nie trafi do północnego Londynu, a niechciani piłkarze w dalszym ciągu znajdują się na klubowej liście płac.
Wielkie czystki? Taki był plan
Mikel Arteta w końcu miał być tym, który zrobi porządek w kadrze Arsenalu i pozbędzie się niechcianych zawodników. Okazało się jednak, że to wcale nie jest takie proste, ponieważ żeby sprzedać, najpierw trzeba znaleźć kupca. Zmiany w strukturach klubu i odejście Raula Sanllehiego spowodowały, że prawie cała odpowiedzialność za dokonywanie transferów spadła na barki nowego dyrektora sportowego – Edu Gaspara. Pomagać miał mu właśnie Arteta, który tym samym awansował z głównego trenera na menedżera pierwszego zespołu. Hiszpan tym samym pełni w Arsenalu taką samą funkcję, jaką przez wiele lat pełnił legendarny Arsene Wenger.
Zrobienie porządków kadrowych wcale nie było takie łatwe. Największym wyzwaniem było pozbycie się z listy płac Henricha Mchitariana i akurat to udało się dość szybko załatwić. Roma co prawda nie zapłaciła za Ormianina ani grosza, ale przynajmniej zdecydowała się pokryć całą jego pensję, która wynosiła około 200 tysięcy funtów tygodniowo. Na takiej samej zasadzie Kanonierzy chcieli oddać Mesuta Özila, jednak Niemiec nie chce opuszczać północnego Londynu i bardzo chętnie wypełni swój kontrakt, w ramach którego inkasuje 350 tysięcy funtów tygodniowo. Reprezentant Niemiec nie znajduje się w planach trenera, nie ma dla niego miejsca nawet na ławce rezerwowych, ale zostanie na Emirates Stadium do końca sezonu i w dalszym ciągu będzie pobierał olbrzymią pensję.
A co z resztą niechcianych zawodników? Sokratis już od dwóch miesięcy jest łączony z Napoli, ale porozumienia jak nie było, tak nie ma. Włosi chętnie wzięliby greckiego stopera, ale na takiej samej zasadzie, jak Arsenal oddał Mchitariana. Kanonierzy natomiast oczekują za niego około czterech milionów funtów. Rob Holding był już blisko wypożyczenia do Newcastle, ale Mikel Arteta w ostatniej chwili się rozmyślił i uznał, że Anglik będzie brany pod uwagę przy ustalaniu składu. Shkodran Mustafi od kilku tygodni znajduje się na liście życzeń Lazio, ale konkretów w dalszym ciągu brak. Calum Chambers natomiast miał trafić do Fulham, ale w dalszym ciągu nie wydarzyło się nic konkretnego w tej sprawie.
W ten oto sposób Arsenal został z ośmioma stoperami. Przed rozpoczęciem sezonu do klubu przecież trafił Gabriel Magalhaes, z wypożyczenia powrócił William Saliba, Pablo Mari został wypożyczony z Flamengo, a David Luiz przedłużył kontrakt. Nic więc dziwnego, że nagle Kanonierzy zaczęli się rozglądać za wypożyczeniem właśnie dla Saliby, który wciąż jest bardzo młodym zawodnikiem i potrzebuje regularnej gry, żeby dalej się rozwijać. Czy coś jeszcze się zadzieje w sprawie innych transferów? Nigdy nie mów nigdy, ale czasu zostało coraz mniej.
Fulham have made contact over the possible loan of Arsenal defender William Saliba, according to sources contacted by Get French Football News. More follows tomorrow.
— Get French Football News (@GFFN) October 3, 2020
Czy będą jeszcze odejścia?
Miało być tyle odejść, a na razie zanosi się tylko na to, że klub opuści Lucas Torreira. Urugwajczyk już od dłuższego czasu był na wylocie z Arsenalu i nie znajdował się w planach Mikela Artety, jednak trudno było dopiąć transfer, kiedy nikt nie chciał sprostać wymaganiom londyńczykom. Od samego początku usługami Torreiry interesowały się Fiorentina i Torino, jednak żaden z tych klubów nie chciał zapłacić za niego oczekiwanych 22 mln € - w grę wchodziło tylko wypożyczenie.
Kanonierzy cały czas odrzucali te oferty, a wszystko po to, by… i tak wypuścić Urugwajczyka na wypożyczenie. Tyle tylko, że nie do Serie A, lecz do Atletico. Madrytczycy mają zastrzec sobie w umowie klauzulę wykupu pomocnika po sezonie, jednak nie wiadomo czy z niej skorzystają. Na wylocie z Emirates Stadium był również Sead Kolasinać, za którego Bayer Leverkusen miał zapłacić aż 10 milionów €, ale czas mija, a Bośniak w dalszym ciągu jest piłkarzem Arsenalu. Ba, w czwartek rozegrał nawet pełne 90 minut przeciwko Liverpoolowi w Pucharze Ligi.
Przez te 3 miesiące z klubu za gotówkę odszedł więc tylko Emiliano Martinez. Argentyńczyk świetnie się spisywał w bramce Arsenalu pod nieobecność Bernda Leno, jednak to Niemiec cały czas jest traktowany jako numer jeden. Martinez nie chciał dłużej przesiadywać na ławce rezerwowych i znając swoją wartość postanowił poszukać regularnej gry, żeby wywalczyć sobie miejsce w wyjściowej jedenastce reprezentacji Argentyny. 20 milionów funtów, które zapłaciła Aston Villa, wydaje się więc uczciwą kwotą.
Miał być Aouar, miał być Partey…
Całe letnie okienko w wykonaniu Arsenalu miało doprowadzić do ściągnięcia dwóch pomocników – Thomasa Parteya oraz Houssema Aouara. Aby jednak dokonać obu ruchów, pierw trzeba było pozbyć się z klubu niechcianych zawodników, a ta misja zakończyła się niepowodzeniem. Po sprowadzeniu Gabriela i Williana a także przedłużeniu kontraktu Aubameyanga, londyńczycy nie mieli zbyt wielkiego pola do manewru na rynku transferowym.
Widać to było chociażby po rozpaczliwych próbach sprowadzenia Aouara. Lyon od samego początku oczekiwał kwoty oscylujących wokół 60 mln € (z bonusami), podczas gdy Arsenal nie chciał zaoferować więcej niż 50. Jean-Michel Aulas jest jednak nieustępliwym negocjatorem i wczoraj oficjalnie poinformował media, że zakończył wszystkie rozmowy w sprawie odejścia swojej największej gwiazdy.
Breaking | Houssem Aouar has just come out of a meeting with the Lyon board & announced to the rest of the staff that he is staying at Lyon. This despite the offers from Arsenal & concrete interest from Juventus & PSG, he has decided to do another season with OL. (RMC)
— Get French Football News (@GFFN) October 3, 2020
W przypadku Parteya sprawa od samego początku była jasna. Ghańczyk ma w kontrakcie zapisaną klauzulę odejścia, która wynosi 50 mln € i jeżeli Arsenal chce go pozyskać, musi ją aktywować. Problem jednak w tym, że Kanonierzy nie chcą płacić tak dużej kwoty w jednej transzy i wolą rozbić tę sumę na raty oraz bonusy. Atletico jest jednak nieustępliwe i nie zamierza negocjować. Ma do tego pełne prawo, w końcu nie chce się pozbyć jednego ze swoich najważniejszych pomocników.
Kanonierzy mieli nadzieję, że uda się przekonać Atletico do sprzedaży Parteya poprzez włączenie do transakcji usługi Lucasa Torreiry. I owszem, madrytczycy są zainteresowani usługami Urugwajczyka, ale nie chcą łączyć obu transakcji. Arsenal znajduje się więc pod ścianą.
Może się nawet okazać, że koniec końców nie uda się sprowadzić ani Aouara, ani Parteya, a to oznaczałoby, że obojętnie kto przyjdzie na Emirates Stadium, kibice i tak będą niezadowoleni, ponieważ nie udało się zrealizować głównych celów. Miało być dwóch światowej klasy pomocników, a wszystko wskazuje na to, że trzeba będzie zadowolić się półśrodkami.
Kto więc miałby być tym półśrodkiem? Mówi się, że Arsenal chciałby wypożyczyć z Szanghaju Oscara, byłego pomocnika Chelsea. 29-letni Brazylijczyk spisuje się bardzo dobrze w lidze chińskiej, ale to wciąż jedynie liga chińska. Inną opcją jest… Jorginho, czyli aktualny gracz The Blues. Może się więc okazać, że kolonia byłych graczy Chelsea w Arsenalu powiększy się o jeszcze jednego, a może nawet i o dwóch członków. David Luiz i Willian Borges z pewnością nie narzekaliby na takie rozwiązanie.
After dropping out of negotiations with Lyon's Houssem Aouar, Arsenal are looking to opt for former Chelsea midfielder Oscar from Shanghai SIPG on a season-long loan. [@DiMarzio]
— @gunnerscommunity (@gunnerscommuni2) October 3, 2020
Miało być wielkie okienko, a będzie wielkie, ale rozczarowanie. Kibice Arsenalu już oczekują odpowiedzi od Edu Gaspara, któremu nie udało się zrealizować celów transferowych oraz sprzedać niepotrzebnych zawodników. Wygląda na to, że wyczekiwanej rewolucji kadrowej nie będzie, a przynajmniej jeszcze nie teraz.