Autor zdjęcia: Adam Starszynski - Press Focus
Odra przyjechała do Kielc po swoje. Błędy gospodarzy zaważyły na porażce. Korona 0:2 Odra
Do Kielc w niedzielne popołudnie przyjechała Odra i sięgnęła po zwycięstwo jak po swoje. Choć o trzech punktach w dużym stopniu zaważyły fatalne błędy defensywy Korony to nie może umknąć fakt, że drużyna z Opola wspina się w górę tabeli, notując szóste zwycięstwo w sezonie.
Dzisiejsza rywalizacja na Suzuki Arenie zapowiadała się bardzo interesująco. Z jednej strony mieliśmy drużynę Macieja Bartoszka, która za wszelką cenę chciała przełamać się na własnym boisku, a z drugiej rozpędzoną Odrę, pragnącą przedłużyć serię meczów bez porażki. Tegoroczny spadkowicz z Ekstraklasy w dotychczasowych meczach zdobył 9 punktów, ostatnio wygrał z GKS-em Tychy, ale wcześniej punktował w kratkę, raz remisując, a raz przegrywając swoje spotkania.
Przed rozpoczęciem tego sezonu Korona upatrywała w swoim stadionie twierdzę, ale póki co daleko jej do tego określenia. Czerwono-krwiści u siebie wygrali tylko raz i stało się to ponad miesiąc temu. I choć w niedzielę z powodu czerwonej strefy na trybunach nie usiedli kibice, to fani na pewno liczyli, że po ostatniej ligowej wygranej uda się przełamać tę passę. Żeby się to udało, gospodarze radzący sobie bez Iwo Kaczmarskiego, musieli znaleźć sposób na szczelną defensywę opolan.
Podopieczni Dietmara Brehmera imponują właśnie w tym aspekcie, który pozwolił im wygrać poprzednie spotkania. Odra z reguły zdobywa tylko jedną bramkę, ale też żadnej nie traci, co dało jej przed tym meczem aż 16 punktów. Już w pierwszych kilkunastu minutach przyjezdni potrafili wypracować sobie okazję do strzelenia gola, ale kielczanie również potrafili odpowiedzieć solidnymi atakami. Generalnie jednak w pierwszej połowie widzieliśmy zdecydowanie więcej walki, a okazje Emile Thiakane czy Krzysztofa Janusa były jedynie wyjątkiem od reguły.
Nie trzeba było jednak długo czekać na otwarcie rezultatu po przerwie. Kilka minut po wznowieniu gola strzelił Konrad Nowak, a chwilę później mieliśmy 2:0. Problem w tym, że obie te bramki Korona zdobyła sama sobie. Przy pierwszej sytuacji we własnym polu karnym nie potrafili odnaleźć się gospodarze, a to wykorzystali rywale. Druga padła łupem Przemysława Szarka, który po dość kąśliwym dośrodkowaniu z lewej strony zagrał piłkę do własnej siatki.
Problem w tym, że po stracie goli Korona jakby straciła motywację, a jedynymi dobrymi okazjami były te wypracowane przez Odrę, która równie dobrze mogła dziś wygrać trzema bądź nawet czterema bramkami. Kielczanie w pierwszej połowie może za bardzo w piłkę nie grali, ale nie brakowało biegania i zaangażowania. Po przerwie jednak w grze żółto-czerwonych nie było nic interesującego, a gra Kiełba, Cetnarskiego, Łysiaka czy Podgórskiego mogła jedynie swoich fanów irytować. Korona zrobiła zdecydowanie za mało, aby zburzyć szczelny mur obronny Odry. A ta grała bardzo solidnie, wykorzystując błędy przeciwnika i wygrywając szósty mecz w obecnym sezonie.
Korona Kielce – Odra Opole 0:2 (0:0)
0:1 Nowak 50’
0:2 Szarek 53’ samobój
Korona: Kozioł – Podgórski, Tzimopoulos, Szarek, Kordas – Kiełb (86’ Sowiński), Gąsior (86’ Basiuk), Cetnarski (56’ Firlej), Petrović (86’ Prętnik), Łysiak (69’ Długosz) – Thiakane
Odra: Rosa – Tabiś, Kamiński, Żemło, Matuszewski – Trojak, Mikinic (59’ Gancarczyk), Bonecki (89’ Wróbel), Nowak, Janus (89’ Winiarczyk) – Piech (71’ Czapliński)
Żółte kartki: Tzimopoulos, Petrovic, Prętnik – Trojak, Matuszewski.
Sędzia: Jacek Małyszek (Lublin).
Skrót meczu obejrzysz TUTAJ.