Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: fcsb.ro

Nietrafiony pobyt w Rumunii i roczny rozbrat z piłką. Kim jest bułgarski stoper, który ma trafić do Stali?

Autor: Maciej Golec
2020-10-12 16:10:34

Ostatnie tygodnie nie były szczęśliwe dla Stali Mielec. Mimo że w meczu z Piastem pierwszy raz w sezonie odniosła zwycięstwo, to przypłaciła je kontuzją Mateusza Żyry, którego jeszcze w pierwszej połowie zastąpił Wojciech Błyszko. I nie byłoby w tym nic aż tak strasznego, gdyby nie fakt, że tydzień później także on musiał zejść z boiska przedwcześnie. U beniaminka powstało wiele znaków zapytania, okno transferowe zamknięte, więc trzeba było wybrać się na wolny rynek. I wygląda na to, że kogoś znaleziono.

Problem na stoperze jest tym większy, że poza wspomnianymi Żyrą i Błyszkiem trener Skrzypczak ma do dyspozycji tylko Kamila Kościelnego, czyli pewniaka i Adriana Skrzyniaka, czyli… totalne przeciwieństwo – 19-latek z jednym występem w I lidze i bez debiutu w Ekstraklasie. Nawet gdyby wszyscy byli zdrowi, byłoby biednie, a teraz, kiedy nie wiadomo jak poważne są to urazy, kiedy koronawirus szaleje i trzeba brać pod uwagę też ewentualne pauzy za wykartkowanie się, poszukiwania stopera powinny być czymś oczywistym.

Łukasz Gikiewicz poinformował wczoraj na Twitterze, że Bozhidar Chorbadzhiyski, 25-letni bułgarski środkowy obrońca na dwa lata dołączy do Stali, a do ustalenia zostały ostatnie szczegóły. Mamy nadzieje, że będzie miał mniejsze problemy z wejściem do ligi niż my z napisaniem jego nazwiska. Ale z tym może być różnie, bo perypetie transferowe, z jakimi ostatnio zmagał się Bułgar storpedowały jego występy do tego stopnia, że za dwa tygodnie będzie mógł świętować rocznicę ostatniego rozegranego przez siebie meczu dla CSKA Sofia. Ostatnio z kolei minęło 8 miesięcy od momentu, w którym ostatni raz usiadł na ławce rezerwowych – było to spotkanie z PFC Beroe, po którym zawieszono w Bułgarii rozgrywki ligowe. 

 

 

Chorbadzhiyski jest wychowankiem ZSKA Sofia, ale prawdziwą karierę seniorską zaczynał w CSKA, w którym zatrzymał się na 106 meczach, ośmiu golach i dwóch asystach (tak podaje Transfermarkt). W sezonie 2016/2017 został podstawowym zawodnikiem i od razu również kapitanem. Zaznaczmy, że w wieku 21 lat co, powiedzmy sobie szczerze, nie jest normą. Dziewięciokrotny reprezentant Bułgarii musiał się czymś wyróżniać. Wtedy właśnie, gdy otrzymał opaskę, dostał także drugie powołanie do kadry narodowej i zaliczył debiut w meczu z Luksemburgiem od razu notując asystę przy decydującym golu na 4:3 w 90. minucie meczu. I nie był to mecz o pietruszkę, towarzyski, tylko eliminacje do mistrzostw świata w Rosji.

W kadrze nie zaistniał na stałe, był jeszcze kilka razy powoływany, ale statusu pewniaka się nie doczekał. Mimo to w karierze klubowej nie miał powodów do narzekań. Grał regularnie w CSKA Sofia, w sezonie 2018/2019 awansował z zespołem do III rundy eliminacji Ligi Europy, w której lepsza okazała się FC Kopenhaga, a w 2016 roku zdobył nawet krajowy puchar.

Schody zaczęły się latem 2019 roku, kiedy został wypożyczony do rumuńskiego FCSB (dawna Steaua). Oficjalnie miał tam spędzić rok, ale dość szybko, bo już w listopadzie, polityk i zarazem właściciel klubu Gigi Becali tak o nim powiedział: „Chorbadzhiyski już nie zostanie w FCSB, nie potrzebuję go. Wyjedzie zimą”. I faktycznie, wyjechał. Rumuni mieli nawet opcję wykupu Bułgara po roku wypożyczenia dopłacając do 50 tys. euro kolejne 450 tys. Nie skorzystali, co za niespodzianka.

25-latek skończył swoją rumuńską przygodę na czterech meczach, asyście i… dwóch czerwonych kartkach. – Sędziowie tutaj są zupełnie inni niż ci w Bułgarii! Mają swoje własne kryteria. Otrzymałem czerwoną kartkę za uderzenie łokciem. Byłem zaskoczony, to było dla mnie coś nowego. Ale dobrze, że stało się to na początku i odrobiłem lekcję – mówił w październiku ubiegłego roku na łamach bułgarskiej prasy.

Po powrocie do CSKA Sofia nie grał już w ogóle. Latem mówiło się najpierw o transferze do rosyjskiego FC Ufa – tam miał zarabiać znacznie więcej niż w Rumunii, gdzie inkasował 10 tys. euro miesięcznie. Potem pojawiła się zaskakująca informacja o możliwym odejściu do lokalnego rywala Levskiego Sofia, ale ostatecznie żadna transakcja nie doszła do skutku i w poniedziałek, tuż przed zamknięciem okna transferowego, Chorbadzhiyski za porozumieniem stron rozwiązał kontrakt i stał się wolnym zawodnikiem, na którego chrapkę ponoć ma właśnie Stal Mielec.

Największym problemem w kwestii ewentualnego transferu Bułgara jest jego roczny rozbrat z piłką. Bóg raczy wiedzieć ile czasu zajmie mu dojście najpierw do odpowiedniej formy fizycznej, a później już tej piłkarskiej. Na ten moment wygląda to na branie kota w worku, który do gry może być nawet po zimowym okresie przygotowawczym – trudno przewidzieć. Jeśli kontuzję Żyry i Błaszka nie są poważne, to może nie ma co bić na alarm, choć alternatywnym wieżowcem mierzącym 195 cm wzrostu trener Dariusz Skrzypczak pewnie by nie pogardził.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się