Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Mateusz Czarnecki

Show w środku pola i wygoda Lewandowskiego. Oceny po meczu z Bośnią

Autor: Maciej Golec
2020-10-15 00:35:44

Dawno nie było meczu, w którym Robert Lewandowski dostałby tyle szytych na miarę piłek. A dostawał je dzięki - uwaga, werble - środkowym pomocnikom! Głównie dzięki nim, bo to właśnie Klich, Linetty i Góralski nadawali tempa całemu widowisku. Bardzo przyjemnie się to oglądało, a więc równie przyjemnie oceniało!

Wojciech Szczęsny (6) – Najwięcej pracy miał przed czerwoną kartką, wtedy Bośniacy grali z dużo większym zawzięciem w ofensywie. Najpierw obroniony strzał Pjanicia, później uderzenie z rzutu wolnego Edina Viscy. Zapewnił spokój w początkowych fragmentach, ale też zrobił to, co do niego należało. Kolejny dzień w pracy odhaczony.

Tomasz Kędziora (5) – W akcjach ofensywnych bardziej bierny niż Reca, co wynikało raczej z częstszego korzystania z Kamila Grosickiego, a nie z nieumiejętności piłkarza Dynama Kijów. Pamiętamy wymierzoną centrę na głowę właśnie Grosika, po której ten uderzył na bramkę, ale nie zdołał pokonać Sehicia. W obronie Kędziora raczej bez większych potknięć, trudno mieć o coś pretensje. 

Jan Bednarek (6) – Nasi stoperzy w pierwszej fazie meczu kilka razy zostawili puste pole karne, co na szczęście się nie zemściło, ale od czerwonej kartki dla Ahmedhodzicia mieli już względny spokój. To znaczy tak, w defensywie, ale to, co Bednarek robił przy wyprowadzaniu piłki i inicjowaniu ataków reprezentacji zasługuje na najwyższe słowa uznania. Profesorskie długie podania z celnością powyżej 70%, zapoczątkowanie akcji, po której padła druga bramka, podaniem do Arkadiusza Recy. O defensywę martwić się chyba nie musimy.

Kamil Glik (5) – Mniej widoczny i aktywny w wyprowadzaniu niż Bednarek, ale to, do czego nas przyzwyczaił, czyli wygrane kluczowe pojedynki na ziemi i w powietrzu, pozostało na przyzwoitym poziomie. Trudno w zasadzie do czegoś się przesadnie przyczepić. Dobrze widzieć pewnego siebie Glika, bo jakby nie patrzeć wciąż jest on ważnym elementem tej reprezentacji.

Arkadiusz Reca (6) – Mamy wrażenie, że przeszedł przez to spotkanie trochę niepostrzeżenie. W obronie nie wyglądał na początku najlepiej, większość akcji Bośniaków szła jego stroną, ale im dłużej trwał mecz, tym szybciej się rozkręcał i powiemy wam, że wrażenie zrobił nawet pozytywne. Przy drugiej bramce świetnie zagrał klepką z Grosickim, dzięki czemu akcja nie straciła na szybkości i generalnie dobrze z nim współpracował na przestrzeni całego meczu. Jedyne co może niepokoić, poza feralną defensywą na początku, to bardzo duża liczba strat (18), ale na szczęście nic z nich dla rywali nie wynikło.

Jacek Góralski (6) – Kolejny mecz reprezentacji, w którym potwierdza, że łatka przecinaka jest mu przyklejona niesłusznie. Może nie jest piłkarzem klasy światowej, ale dzisiaj, w porównaniu z ostatnimi meczami na przykład Krychowiaka, był profesorem. Widać to było głównie w pierwszej połowie, bo później Klich i Linetty już zdominowali ofensywę, ale „Jaca” miał takie momenty, kiedy aż chciało się przyklasnąć. W 78. minucie na przykład popisał się ładną indywidualną akcją zakończoną podaniem do kolegi, a w całym meczu generalnie był bardzo dokładny, zaliczył kilka kluczowych zagrań, a po jednym z nich Lewandowski okradł go z asysty. „6” na plecach nie ograniczała po tylko do pracy w obronie, co warto zauważyć oceniając go całościowo.

Karol Linetty (7) – Nawet nie macie pojęcia jak się cieszymy z powrotu Linettego do kadry w tym wydaniu. Dziś kolejny bardzo dobry mecz, o ile nie najlepszy od baaardzo dawna, w jego wykonaniu i nie ważne, że nie miał Modera obok, bo Klich również błyszczał. Poza piękną bramką zdobytą głową (filmik poniżej) zapamiętaliśmy na pewno przytomne odegranie piętką do Góralskiego, po czym Lewandowski wywalił piłkę w kosmos, oraz kilka celnych, długich podań, a poza tym swoboda, pewność siebie. Oby Linetty zadomowił się w pierwszym składzie na dłużej, nie wiemy co jeszcze musiałby zrobić, żeby Brzęczek obdarzył go długoterminowym zaufaniem. 

 

 

Kamil Jóźwiak (5) – Ostro poturbowany przez Bośniaków, bo faulowany aż 5 razy. Walczył na skrzydle, zachował sporo spokoju po tym, jak piłka po strzale Linettego wylądowała u niego pod nogami, nawet przełożył rywala, ale Lewandowski wyręczył go w egzekucji. Nie sposób też nie zwrócić uwagi na 100-procentową skuteczność podań – wszystkie z 27, jakie zagrał, trafiły do adresata. Nie zdarza się to często. 

Mateusz Klich (7) – Jeśli mówimy o specjalistach od podań, to wypada zatrzymać się również przy Klichu. Jaką on piłkę Lewemu przy trzeciej bramce zagrał… Cud, miód, lepiej nie można było. Nasz kapitan uderzył z pierwszej piłki, ale gdyby przyjął, rozłożył leżak i chwilę odpoczął, też nic by się nie stało. A to i tak nie była pierwsza godna pochwały piłka od gracza Leeds, bo w pierwszej połowie po jego podaniu Lewandowski został sfaulowany i Ahmedhodzić wyleciał z boiska. Czy słusznie czy nie – ten moment był kluczowy dla losów spotkania. A Klich przez cały mecz wspólnie z Linettym i Góralskim nie zwalniali tempa, a wręcz nadawali je kolejnym akcjom.  

Kamil Grosicki (5) – Miał kilka fajnych zagrań, jak te w 40. minucie, kiedy zapoczątkował akcję bramkową prostopadłym podaniem do Linettego. Nie był oczywiście ani tak widoczny, ani tak skuteczny jak z Finlandią – w pierwszej połowie golkiper Bośniaków obronił najpierw jego strzał głową, a później, po przerwie Grosik zmarnował sytuację sam na sam. Ale występ przyzwoity.

Robert Lewandowski (8) – Jeny, ile on w tym meczu dostał genialnych podań! Poważnie, nie pamiętamy, żeby z taką częstotliwością mógł wykańczać akcję, które wykreowali mu koledzy. Gdyby nie początek, kiedy zmarnował setkę od Góralskiego, strzelił w słupek i kilka razy mówiąc kolokwialnie kopnął się po czole, dostałby od nas dziewiątkę. Ale i tak, przy pierwszym golu dobrze wspomógł Jóźwiaka, przy trzecim w tempo wbiegł do dogrania Klicha, a w międzyczasie… no fenomenalna asysta do Karola Linettego po genialnej akcji. Wideo macie wyżej, oglądać można bez końca. 

Arkadiusz Milik, Damian Kądzior, Krzysztof Piątek (4) – Szukaliśmy jakiegoś punktu zaczepienia, momentu, który mógł nam zapaść w pamięć, ale nie. No nic ciekawego po wejściu na boisko ci piłkarze nie wykreowali, po prostu pograli tyle, ile zegar na stadionie przykazał, ale nie potrafimy nikogo z nich za cokolwiek wyróżnić. 

Michał Karbownik, Bartosz Bereszyński – bez oceny. 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się