Autor zdjęcia: Mateusz Czarnecki
Sztuka podobieństwa. Górnik i Raków z ofensywną zgodnością wspięli się na szczyt ligowej tabeli
Przed sezonem mało kto typowałby, że Górnik i Raków będą najskuteczniejszymi i najlepszymi zespołami na pierwszym jego etapie. Tymczasem obie drużyny mają po dwóch swoich reprezentantów wśród siedmiu piłkarzy z najlepszymi liczbami w klasyfikacji kanadyjskiej Ekstraklasy, a na ich grę patrzy się z wielką przyjemnością.
Ofensywna zgodność
Jesus Jimenez: 5 goli
Alex Sobczyk: gol i 4 asysty
Marcin Cebula: 3 gole i 3 asysty
David Tijanić: 3 gole i 3 asysty
Tych czterech piłkarzy ma największy wpływ na swoją drużynę, jeśli chodzi o ofensywę, co oczywiście nie znaczy, że za nimi jest czeluść – wręcz przeciwnie. W Górniku znajdziemy jeszcze Bartosza Nowaka, autora dwóch goli i dwóch asyst dla zabrzan, a w Rakowie na przykład Vladislavsa Gutkovskisa, który na koncie ma cztery trafienia. Obie drużyny opierają się zatem na kolektywie, w którym uwypuklenie indywidualności (choćby Tijanić, czy Jimenez) nie gryzie się z postrzeganiem całego zespołu. A to już duża sprawa.
KTO WYGRA MECZ NA SZCZYCIE EKSTRAKLASY? ZAREJESTRUJ SIĘ W BETSAFE, SPRAWDŹ KURSY I OBSTAW!
Sąsiadują ze sobą w tabeli w zasadzie przez cały czas. Od samego początku ubiegłego sezonu mieścili się w drugiej połowie dolnej ósemki, wzajemnie się przeskakiwali, co trwało w zasadzie do końca sezonu. Po 30. kolejce mieli 41 punktów i zapewne równie duży niedosyt brakiem awansu do grupy mistrzowskiej. Co nie przeszkodziło im w kolejnych siedmiu spotkaniach… znów iść łeb w łeb, by skończyć sezon na 9. I 10. miejscu z identyczną liczbą punktów na koncie.
Tak skuteczna ofensywa na tym etapie również jest nowością, bo o ile na koniec sezonu Górnik i Raków mieli po 51 bramek na koncie (no co za niespodzianka), czyli mniej jedynie od Lecha, Legii i Zagłębia, to do swojego obecnego dorobku wówczas dobrnęli dopiero kolejno po 13. i 14. kolejce. Teraz – przypomnijmy – zaczynamy siódmą serię gier.
Transferowa ambicja
Myśleliście, że to koniec? Skądże! Podobieństw w obu zespołach jest więcej – nie ograniczają się jedynie do dobrego startu sezonu i wysokiej pozycji w tabeli. Chyba wszyscy się zgodzimy, że Górnik i Raków, jeśli chodzi o transfery, w letnim okienku radziły sobie dobrze. Jedni pozyskali mniej, drudzy więcej, ale w ostatecznym rozrachunku to właśnie ci nowi są jednymi z głównych architektów obecnego sukcesu. W Górniku mamy na myśli Bartosza Nowaka i Alexa Sobczyka, w Rakowie zaś Marcina Cebulę, Vladislavsa Gutkowskisa i dobrze radzącego sobie po powrocie z Rosji Macieja Wilusza.
Czy to sprawiło, że w obu klubach obrośnięto w piórka? No niekoniecznie.
- Zawsze może być lepiej. Nie wszystko, co zamierzaliśmy, udało się zrobić. Miała na to wpływ dynamika tego, co działo się na rynku transferowym i uwarunkowania spowodowane pandemią – powiedział w dzisiejszym „Przeglądzie Sportowym” Artur Płatek, odpowiedzialny za pion sportowy Górnika Zabrze.
Chodzi tu między innymi o fiasko rozmów w sprawie młodej dwójki zawodników Legii – Kacpra Kostorza i Szymona Włodarczyka (via. "PS"), na których wypożyczenie z opcją pierwokupu nie zgodził się mistrz Polski. Gdyby nie tak długie oczekiwanie na decyzję, pewnie do Zabrza trafiłby Mamadou Sylla, obecnie już piłkarz Girony. Pamiętać trzeba również o drugiej stronie medalu, czyli piłkarzach, którzy zespół Marcina Brosza opuścili, a byli to gracze nietuzinkowi – na czele z Igorem Angulo, Erikiem Jirką czy Pawłem Bochniewiczem.
Jakie nastroje panują w Częstochowie? Może nieco lepsze, ale pełnej satysfakcji również nie ma.
- Byłem pewny, że obecny sezon będzie lepszy. Podpowiadała mi to logika. Wyciągnęliśmy też wnioski z niektórych błędów. Mówię tu też o transferach do klubu. Po prostu teraz mam przekonanie, że posiadamy w drużynie lepszych zawodników niż przed rokiem. Z letniego okna jestem zadowolony tak w 70-75%. Można powiedzieć, że większość naszych celów transferowych udało się zrealizować. Być może to też jest wypadkową naszych dobrych wyników na początku sezonu – powiedział również dla „Przeglądu Sportowego” Michał Świerczewski, właściciel Rakowa.
Dokładnie TAKIM golem Marcin Cebula otworzył swoje bramkowe konto w Rakowie Częstochowa 🔴🔵 Nie musimy nic więcej dodawać 🥰
— Raków Częstochowa (@Rakow1921) August 29, 2020
Skrót meczu #LGDRCZ: https://t.co/kN90VolPoL pic.twitter.com/WK6EeqXooI
W tym przypadku zaciąg był większy, ale jednocześnie pozbyto się ludzi, którzy byli piątym kołem u wozu, materiałem na zbyciu, albo po prostu – chybioną inwestycją. Rusłan Babenko, Emir Azemović i Bryan Nouvier zrobili miejsce dla innych, teraz już możemy z pełną świadomością napisać, że lepszych. Wyciągnięcie wniosków było zatem faktyczne, a nie tylko teoretyczne, bo mimo odejścia Jarosława Jacha czy Kamila Kościelnego tych braków w ogóle nie widać. A oddanie Felicio Browna Forbesa jako tego niepotrzebnego, podczas gdy Kostarykanin w ubiegłym sezonie był najlepszym strzelcem Rakowa, wystawia ofensywie podopiecznych Marka Papszuna najlepszą recenzję z możliwych.
Trójka z tyłu na piątkę
Zarówno Raków, jak i Górnik grają ustawieniem z trójką obrońców, różnica jest jednak taka, że trener Brosz dopiero od niedawna zaczął ten system stosować, a Marek Papszun od dobrych kilku lat jest w tym konsekwentny. Tak trener lidera Ekstraklasy mówił o tym w „PS” dwa tygodnie temu:
- Sam doszedłem do takiego wniosku. Zacząłem się zastanawiać po tym, jak przestałem pracować w Legionovii (w latach 2011–13 i 2014 roku), co mógłbym zmienić w moich drużynach. Chciałem zrobić coś swojego, innowacyjnego. Zacząłem próbować podczas krótkiej pracy w juniorach Escoli Varsovia (2014), a później od Świtu Nowy Dwór Mazowiecki (2014–16 – przyp. red.) grałem już tylko tak – przyznaje trener wicelidera ekstraklasy – wspominał Papszun.
Jego atutem jest na pewno fakt, że miał wystarczająco czasu, by dopasować piłkarzy pod te ustawienie. Zaczynał przy nim kombinować już w II lidze, więc ma za sobą długi okres selekcji. Decydował się nawet na rewolucję kadrową, żeby tylko mieć odpowiednie narzędzia, a prawie 4,5 roku spędzone w Częstochowie i żmudne dobieranie zawodników wraz z właścicielem Michałem Świerczewskim prowadziło nie tylko do gry która dobrze się ogląda (Puchar Polski dwa sezony temu), dobrych wyników (obecnie lider, półfinał wspomnianego Pucharu Polski), ale też indywidualnego odrodzenia danych zawodników. Idealnym przykładem jest Marcin Cebula, w Koronie szarzynka, przeciętniak, a w Częstochowie od samego początku jedna z najjaśniejszych gwiazd.
W Zabrzu w tak szybkim czasie nie dało się oczywiście dobrać piłkarzy do konkretnego ustawienia, było raczej na odwrót. Co nie znaczy, że takie podejście jest błędne, przecież widzieliśmy, co Górnik robił z Legią w Warszawie, czy z Lechią na własnym stadionie. Wybieganie zawodników, kilku ambitnych pomocników i napastników do gry kombinacyjnej oraz wdrażanie bardziej kreatywnego pomysłu na mecz niż laga na Jimeneza i miliard wrzutek w pole karne przyniosło efekty.
- Ten styl to pochodna wielu przemyśleń. Mówiłem od dłuższego czasu, że jeżeli chcemy grać agresywnie, to musimy zacząć trójką z tyłu, bo ten system wymusza pewne zachowania. Pod niego trzeba mieć odpowiednich zawodników. To trener Brosz wybrał grę trójką obrońców, wymyślił nieco zmodyfikowany sposób bronienia. To jego przepis. W efekcie dziś na Górnika dobrze się patrzy, w meczach dużo się dzieje – kontynuował Płatek.
Polskie potencjalne hity często w rzeczywistości przeobrażają się na boisku w niesamowity paździerz i kopaninę pozbawioną walorów piłkarskich. Jedyne czego byśmy sobie zatem życzyli, to porzucenie gry w szachy i zajęcie się tym, co Górnikowi i Rakowowi w tym sezonie wychodzi najlepiej. Czyli kreatywną grą i strzelaniem goli.