Autor zdjęcia: Rafal Oleksiewicz / PressFocus
Wojskowi jednak potrafią wygrywać na Łazienkowskiej! Legia 2:1 Zagłębie
Czesław Michniewicz debiutował w lidze jako trener Legii w meczu przeciwko drużynie, z którą wiosną 2007 roku na Łazienkowskiej 3 przypieczętował zdobycie mistrzostwa Polski. Dziś wybuchu aż takiej radości nie było, ale kilka powodów do uśmiechu już tak.
W ostatnich miesiącach mistrzowie Polski kompletnie nie potrafili wykorzystać atutu własnego boiska. W europejskich rozgrywkach upokorzyli Wojskowych na Łazienkowskiej goście z Cypru i Kazachstanu. W lidze Legia zanotowała serię trzech porażek, oddając punkty Lechii (jeszcze w tamtym sezonie), Jagiellonii i Górnikowi. Dzisiaj, po ponad trzech miesiącach, w końcu jednak zanotowali ligowe zwycięstwo u siebie!
Gospodarze od początku meczu starali się grać bardzo wysokim pressingiem i odzyskiwać piłkę jak najwcześniej, przechodząc do szybkich akcji skrzydłami. Drugim pomysłem na akcje były zrywy, grającego znowu u Michniewicza w środku pola, Karbownika. Tyle że po mocnym z obu stron początku, tempo szybko siadło, a głównym sposobem Legii na próbę finalizacji akcji było “laga na Pekharta”. Mecz oglądało się kiepsko.
Typowy mecz walki... Gdyby wszystkie mecze wygladaly jak ten Legii z Zaglebiem, pilka nożna nie przetrwałaby najblizszych 3 sezonow.
— Marek Wawrzynowski (@M_Wawrzynowski) October 18, 2020
Przełamanie przyszło po pół godzinie i akcji zagranej po ziemi. Karbownik błyskotliwie zagrał do Wszołka, ten oddał piłkę Pekhartowi, czeski wieżowiec wyszedł do niej poza polem karnym, zgrabnie się obrócił i świetnym uderzeniem z szesnastu metrów nie dał szans Hładunowi. Była to jedna z kilku w tych meczu jego prób uderzeń z dystansu - naprawdę udanych.
Prowadzeniem Legia cieszyła się jednak tylko osiem minut i tylko na własne życzenie. Fatalnie rozegrany przez Wojskowych rzut rożny zakończył się kontrą gości, niepotrzebnym faulem Slisza na Draziciu w polu karnym i celnym strzałem Starzyńskiego z jedenastki. To już 35. ligowy gol rozgrywającego Zagłębia z karnego w ekstraklasowej karierze!
W drugiej połowie kibice Wojskowych mogli w końcu się uśmiechnąć. Było to najlepszych 45 minut Legii w tym sezonie. Goście mieli tylko dwie okazje - Balić po stałym fragmencie skisował katastrofalnie, a Szysz w końcówce nie wykorzystał dobrego odegrania od Bartolewskiego. Poza tymi fragmentami, na boisku niepodzielnie rządziła Legia.
Na Tomáša Pekharta w tym sezonie @LegiaWarszawa może liczyć! 😊#LEGZAG 2:1 pic.twitter.com/fQrV8BBL02
— PKO BP Ekstraklasa 😷 (@_Ekstraklasa_) October 18, 2020
Gospodarze strzelili co prawda tylko jednego gola, ale ich postawa mogła się podobać. Wysoki pressing, zagęszczenie środka pola, kilka świetnych zagrań Karbownika - tak Wojskowi dawno nie grali. Wyglądało to długimi fragmentami tak, jak gdyby piłkarze Legii w końcu odetchnęli, nabrali pewności siebie i przypomnieli sobie, że ich umiejętności pozwalają na znacznie więcej niż baty od Karabachu czy Górnika.
Zagłębie z kolei z pewnością stać na więcej, ale nieobecność Żivca i Bohara, czyli dwóch piłkarzy, którzy długimi miesiącami zapewniali Miedzowym ogromną jakość, musiała się odbić na ich dyspozycji. Tego drugiego rzecz jasna więcej już w barwach ekipy Seveli nie zobaczymy, a nie wygląda na to, by trener znalazł już sposób, by ten brak załatać.
Legia Warszawa 2:1 Zagłębie Lubin (1:1)
1:0 Pekhart 30’ (asysta Wszołek)
1:1 Starzyński 38’ (rzut karny po faulu na Draziciu)
2:1 Pekhart 53’ (asysta Luquinhas)
Legia: Boruc 5 - Juranović 5, Lewczuk 4, Jędrzejczyk 4, Mladenović 5 - Gwilia 4 (83’ Antolić), Slisz 3, Karbownik 6 (85’ Valencia) - Wszołek 5, Pekhart 7, Luquinhas 6.
Zagłębie: Hładun 5 - Chodyna 5, Simić 4, Guldan 5, Balić 3 - Poręba 4 (75’ Bartolewski), Baszkirow 5 - Drazić 5 (78’ Żubrowski), Starzyński 5, Szysz 4 - Mraz 3 (75’ Sirk).
Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom)
Nota 2x45: 4
Żółte kartki: Jędrzejczyk - Drazić
Piłkarz meczu: Tomas Pekhart