Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: f95.de

Sześć lat bez regularnej gry. Kownacki „lepszy” od Reusa

Autor: Maciej Zaremba
2020-10-20 17:30:45

Przed Kownasiem najprawdopodobniej siódmy sezon z rzędu, w którym nie będzie w stanie regularnie grać z powodu kontuzji. Czy to już pora, by zacząć mówić o nim jako o niespełnionym talencie?

Trudno w to uwierzyć, ale Dawid Kownacki tylko raz w swojej karierze przekroczył barierę 50% spędzonego czasu na murawie podczas meczów ligowych. Miało to miejsce podczas pierwszego pełnego sezonu Polaka w Ekstraklasie w barwach Lecha Poznań. Później statystyki „Kownasia” pod względem liczby spędzonych minut wyglądały jeszcze gorzej. Wystarczy spojrzeć na poniższe podsumowanie kariery Kownackiego, które wygląda dla byłego kapitana polskiej młodzieżówki po prostu katastrofalnie.

14/15 - 51,12% - Ekstraklasa 
15/16 - 34,86% - Ekstraklasa
16/17 - 40,06% - Ekstraklasa
17/18 - 23,68% - Serie A
18/19 - 23,21% - Serie A i Bundesliga
19/20 - 35,59% - Bundesliga

Z powyższych danych nietrudno policzyć, że „Kownaś” pod względem braku regularnej gry przebija samego Marco Reusa, któremu niemieckie media ostatnio podliczyły, że w swojej ośmioletniej karierze w BVB na murawie spędził łącznie zaledwie 57% możliwego czasu. Procent ten z perspektywy byłego piłkarza Lecha Poznań i tak jest w większości sezonów niemożliwy do osiągnięcia, nawet jeśli dodalibyśmy do jego statystyk pojedyncze występy w krajowych czy europejskich pucharach. Dla jeszcze pełniejszego obrazu sytuacji Kownackiego można przytoczyć jego statystyki od momentu wyjazdu z Polski na tle Roberta Lewandowskiego. Od 2017 roku do dzisiaj „Kownaś” zagrał 2670 minut ligowych, czyli 91 mniej niż kapitan naszej reprezentacji tylko w zeszłym sezonie Bundesligi, w którym i tak opuścił dwa spotkania z powodu kontuzji, a jedno z racji zawieszenia za pięć żółtych kartek.

Beznadziejna seria Kownackiego będzie jednak trwać nadal. W 2020 roku Polak pauzował już przez ponad cztery miesiące z powodu kontuzji kolana, następnie w sierpniu miał ponad dwa tygodnie przerwy spowodowanej zakażeniem koronawirusem, a teraz, gdy wreszcie wrócił do regularnych treningów z pierwszą drużyną i zaliczył dwa króciutkie epizody w barwach Fortuny, w których zdążył też strzelić jednego gola, ponownie doznał kontuzji. Tym razem nie kolana, a uda, ale kontuzja jest i tak na tyle poważna, że pierwsze meldunki z Niemiec mówią o co najmniej sześciotygodniowej przerwie Polaka. 

 

 

Cierpliwość Fortuny wreszcie się skończy

Około 7 milionów euro zainwestowanych przez Fortunę Düsseldorf jest zdecydowanie największą inwestycją w piłkarza w historii niemieckiego klubu. Kownacki po niezłym zaprezentowaniu się podczas króciutkiego wypożyczenia w Bundeslidze został wykupiony przez niemiecki klub z nadzieją, że nie dość, że zastąpi on odchodzących wówczas z klubu Benito Ramana i Dodiego Lukebakio, to jeszcze za dwa czy trzy sezony zostanie sprzedany do większego klubu ze sporym zyskiem. O takim scenariuszu marzył zapewne też sam Kownacki, który do Fortuny trafił po to, aby regularnie grać i pokazać się w jednej z najsilniejszych lig w Europie.

Niestety dla „Kownasia” i Fortuny historia ostatnich kilkunastu miesięcy była dla nich fatalna. Kownacki potwierdził obawy, że jego zdrowie pisząc delikatnie nie jest w 100% przystosowane do ekstremalnego wysiłku, jakie oczekuje się w Niemczech. Klub z Düsseldorfu z kolei w katastrofalnych okolicznościach opuścił szeregi pierwszoligowców i musi teraz walczyć o powrót w bardzo wyrównanej i nieprzewidywalnej drugiej Bundeslidze, gdzie na pewno nie jest oczywistym kandydatem do awansu. Zwłaszcza bez Kownackiego, który miał być obok Rouwena Henningsa i reprezentanta Turcji Kenana Karamana główną siłą napędową ofensywy trenera Uwe Röslera. 

Kolejne problemy Kownackiego na pewno irytują nie tylko sympatyków Fortuny, ale również działaczy i trenera, który nie jest w stanie z polskim piłkarzem zaplanować czegokolwiek długofalowego. Na dzisiaj 7 milionów euro przeznaczonych na transfer Polaka to pieniądze wyrzucone w błoto, a zwrot chociaż ich połowy z ewentualnej sprzedaży wydaje się być dzisiaj po prostu niemożliwy. Dla klubu z zachodu Niemiec istotniejsze są jednak pieniądze z praw telewizyjnych i sponsoringu, które są nieporównywalne na poziomie pierwszej i drugiej Bundesligi, dlatego trudno wierzyć w to, że szanse Kownackiego w Fortunie będą trwać wiecznie. Pytaniem otwartym pozostaje kwestia cierpliwości bossów Fortuny, która pewnie przy nazwisku Kownackiego jest już na skraju wyczerpania. 

OBSTAWIAJ MECZE FORTUNY DUSSELDORF ORAZ CAŁEJ BUNDESLIGI W BETSSON!

Ratowanie kariery

Nadzieją dla Kownackiego pozostaje jego wiek, choć wielu spodziewało się, że z 23 latami na karku będzie on w całkowicie innym miejscu kariery niż jest dzisiaj. Powrót pod koniec roku i dalsza część sezonu będzie kluczowa dla przebiegu kariery Polaka i kierunku, który ona obierze. Jeśli po raz kolejny okaże się, że zdrowie Kownackiego nie pozwoli ma na regularne trenowanie i granie na poziomie drugiej Bundesligi to być może powinien on obrać nieco podobną drogę jak choćby Mario Götze (oczywiście zachowując wszelkie proporcje), który również nie dawał rady pod względem fizycznym na takim poziomie, jakim sam by się widział i zdecydował się na transfer do zdecydowanie mniej wymagającej ligi holenderskiej. 

Oczywiście nie można spodziewać się, że po Kownackiego ruszy klub pokroju PSV Eindhoven, ale średniak w lidze holenderskiej czy belgijskiej mógłby okazać się zbawienny dla zdrowia i regularnej gry Polaka. Na dzisiaj jednak zdecydowanie za wcześnie na takie rozważania, bo Fortuna i sam „Kownaś” na pewno jeszcze wierzą, że stanie się on kluczową postacią ekipy z Düsseldorfu i w pierwszej połowie 2021 roku będzie on głównym architektem awansu do pierwszej Bundesligi. Tego Kownackiemu oczywiście można życzyć, ale jeśli spojrzy się na jego dotychczasową karierę, to można sądzić, że po raz kolejny okażą się tylko pobożne życzenia. 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się