Autor zdjęcia: Krzysztof Porebski / PressFocus
Wiślacki szturm, niezmordowany Tijanić i typowy Pekhart. Jedenastka i antyjedenastka 7. kolejki Ekstraklasy
Siódma kolejka Ekstraklasy za nami, a David Tijanić gości w naszej XI kolejki już po raz piąty. Gość jest niesamowity i zastanawiamy się kiedy i czy w ogóle zdarzy mu się słabszy okres. Na razie na to się nie zanosi. Poza nim znalazło się też sporo debiutantów, a antyjedenastka została totalnie zdominowana przez piłkarzy Stali Mielec.
BRAMKARZ
Karol Niemczycki (pierwszy raz) – Mimo że Piast przegrał w Krakowie, to był znacznie groźniejszy w ofensywie niż rywale. Pech chciał, że tak jak to ma w zwyczaju w tym sezonie, wszystkie starania spełzły na niczym – również za sprawą Niemczyckiego. Obronił strzały Milewskiego, Świerczoka, a w pierwszej połowie „pomógł” Alvesovi i Sokołowskiemu pomylić się w relatywnie prostych sytuacjach. Zrobił to, co do niego należało, a poza tym miał trochę szczęścia – to wystarczyły, by zachować pierwsze w tym sezonie czyste konto.
OBROŃCY
Maciej Wilusz (pierwszy raz) – Kolejny bardzo solidny występ w jego wykonaniu. W defensywie wspólnie z Petraskiem nie dawali Górnikowi szansy w pojedynkach powietrznych. Bramki nie zawalił, bo Bartosz Nowak zdobył ją po drugiej stronie boiska, może mógł się lepiej zachować na przykład, gdy sędzia nie uznał gola Jimeneza w pierwszej połowie, ale za to przy bramce Davida Tjanicia popisał się świetną asystą posyłając długą piłkę z własnej połowy.
Bogdan Tiru (pierwszy raz) – Jagiellonia ponownie wróciła do gry z Tiru i Runje w obronie i jeżeli chodzi o grę w destrukcji wyglądało to bardzo dobrze. Rumun w sobotę był nie do przejścia, a ofensywa Lecha praktycznie nie istniała. Wygrał dosłownie WSZYSTKIE pojedynki, a takie rzeczy rzadko się zdarzają.
Michal Frydrych (pierwszy raz) – Normalni ludzie trzymają w kieszeniach portfele, klucze, telefony… Czech postanowił tam schować Tomczyka, Zjawińskiego i jeszcze paru innych delikwentów. Znakomicie czytał grę, dzięki czemu on i jego koledzy nie musieli desperacko interweniować, gdy już mielczanie zapędzili się pod pole karne Wisły. A jakby tego było mało, popisał się asystą oraz sam rozpoczął niedzielną strzelaninę.
POMOCNICY
Ivi Lopez (pierwszy raz) – Manneh i Gryszkiewicz na pewno go zapamiętają. W następnej kolejce przy każdej interwencji mogą nawet widzieć jego twarz, bo w spotkaniu z Górnkiem Ivi Lopez był ekspresowym batem na tych, którzy popełniali błędy. Przy pierwszym golu Manneh nie poszedł zdecydowanie na piłkę, przez co Hiszpan ją wyłuskał i pokonał Chudego, a po przerwie wyskoczył zza pleców Gryszkiewicza, gdy temu przydarzył się kiks. Takich przewidujących piłkarzy nasza liga potrzebuje!
David Tijanić (piąty raz) – Już piąty raz Tijanić pojawia się w naszej „11” kolejki, a przecież to dopiero 7. kolejka! Chłop jest niesamowity i udowadnia to w każdym kolejnym meczu. Zabawił się z Chudym przy bramce, tak samo zresztą jak z Erikiem Janzą, któremu wybiegł zza pleców i nie dał już szans na interwencję. Jak zwykle bardzo dokładny i dynamiczny, był jednym z najjaśniejszych punktów Rakowa.
Mateusz Kupczak (pierwszy raz) – Ponad 6600 minut czekał na gola w Ekstraklasie. Minęły przeszło cztery lata i wreszcie Mateusz Kupczak może powiedzieć „stop”. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Trałkę znalazł się w odpowiednim miejscu i zapewnił Warcie zwycięstwo z Podbeskidziem. Nie popełniał kardynalnych błędów i z przodu był raczej dokładny.
Patryk Plewka (pierwszy raz) – Lepiej od niego w meczu ze Stalą pojedynkował się tylko Zorro oraz Harry Potter. 100% skuteczności w tym aspekcie, wszystkie próby dryblingów udane, to samo z odbiorami, parę ważnych przechwytów, które zgasiły akcje Stali w zarodku… Gdyby nie 3 niecelne podania, zaliczyłby występ niemal idealny. Konkretów nie brakło mu też pod bramką rywala. Najpierw przedryblował dwóch przeciwników i dograł Forbesowi na gola, a później sam wbił sztukę na 6:0. Czego więcej wymagać od ósemki?
Taras Romanczuk (pierwszy raz) – Romanczuk nie miał najlepszego rozpoczęcia sezonu. W naszych ocenach ani razu nie dostał oceny 7, dziś jest jego pierwszy raz, a wcześniej przecież był kluczowym graczem nie tylko w klubie, ale całej lidze. W sobotę Polak wrócił na swój poziom, rządził w środku pola. Wygrał aż 16/24 pojedynków (67%) i dobrze sobie radził w destrukcji. Gol w 200. meczu był tylko udokumentowaniem świetnego występu, a mógł tak naprawdę skończyć z jeszcze lepszymi liczbami.
Yaw Yeboah (pierwszy raz) – Ostatni raz coś tak mocno zabujało Kościelnym i Getingerem, kiedy akurat byli na wakacjach nad morzem, płynęli statkiem turystycznym i dorwała ich burza na morzu. Ghańczyk robił z nimi co chciał. Wyścig w sprincie? Nie ma problemu. Okiwanie jak na podwórku? Luzik! Skończył więc z dwoma golami na koncie i jedną asystą, choć Jean Carlos i Brown Forbes okradli go z dwóch kolejnych.
NAPASTNIK
Tomas Pekhart (drugi raz) – Czasami jest krytykowany, ale skuteczności absolutnie odmówić mu nie można. Co mecz udowadnia, że jeśli dostanie odpowiednią piłkę, to wpakuje ją do bramki. Legia może nie grała z Zagłębiem jakoś wybitnie dobrej pierwszej połowy, ale Pekhart, gdy już miał futbolówkę na nodze przed polem karnym, przymierzył idealnie. Później, gdy goście zremisowali, trafił głową, czyli jego znakiem firmowym, a przez cały mecz nie zanotował ani jednego niecelnego podania. Nie ma co wybrzydzać mając tak skutecznego napadziora, nawet mimo niektórych jego ograniczeń.
***
ANTYJEDENASTKA 7. KOLEJKI EKSTRAKLASY:
***
ANTYBOHATER 7. KOLEJKI EKSTRAKLASY: Defensywa Stali Mielec. Wytykanie palcami nie jest tu najlepszym pomysłem, bo podopieczni trenera Skrzypczaka zagrali zgodnie - równie żałośnie, przede wszystkim w defensywie.
***
Najlepszy mecz: Górnik Zabrze 1:3 Raków Częstochowa
Najgorszy mecz: Wisła Płock 1:0 Śląsk Wrocław
Gol kolejki: Felicio Brown Forbes piętką po podaniu Plewki.
Asysta kolejki: Długa piłka Macieja Wilusza do Davida Tijanicia przy golu na 2:1.
Pudło kolejki: Dawid Abramowicz z ok. 6 metrów z lewej strony boiska w meczu ze Stala Mielec.
Parada kolejki: Interwencja Martina Chudego po strzale Tijanicia z bliskiej odległości.