Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Pawel Jaskolka / PressFocus

„Rutkowski: Przychodzą oferty, na które nie byliśmy gotowi mentalnie”. Lechu, siebie się bój, a nie pieniędzy!

Autor: Mariusz Bielski
2020-10-20 21:30:09

Wielu rzeczy i osób w polskim futbolu nie rozumiemy z różnych względów, a Piotr Rutkowski z Lecha jest właśnie jedną z takich postaci. Wydaje nam się, czy on naprawdę narzeka na sukces, który odniósł Kolejorz?

Kilka dni temu wiceprezes zarządu klubu udzielił wywiadu Gazecie Wyborczej, a także skomentował kwestię sprzedaży (kolejnych wychowanków). O ile z ogólnym wydźwiękiem polemizować nie zamierzamy, ponieważ facet wreszcie brzmi jak ktoś w miarę twardo stąpający po ziemi, z większą pokorą, o tyle pewnych kuriozów i tak się nie wystrzegł.

–  Nie chcemy Puchacz i Kamiński odeszli zimą. Zrobimy wszystko, aby zostali do lata. Mówię to jednak bardzo ostrożnie, bo może pojawić się propozycha typu ta z Brightonu i wtedy trzeba będzie się mocno zastanowić, co począć. Powiedzmy sobie szczerze, do Lecha napływają teraz oferty, na które nie byliśmy przygotowani mentalnie – rzucił Rutkowski.

Cholera, może rzeczywiście przesadnie się czepiamy, ale czyż właśnie nie do tego dążył Lech przez wiele lat? Myśleliśmy, iż w Poznaniu są dumni z owoców pracy akademii. Przypomnijmy – tego lata Brighton wykupił Modera za 11,5 miliona i kwota ta może jeszcze wzrosnąć. Ponadto 4,3 bańki poznaniacy zarobili na Jóźwiaku, a kolejne 3 na Gumnym. To wszystko w europejskiej walucie, a przeliczając na złotówki – wychodzi około 80 milionów. Nikt w Ekstraklasie nie zyskał tyle w trakcie jednego okienka transferowego!

KURS BETSAFE NA MECZ LECHA Z BENFICĄ: 1 - 7.55; X - 4,75; 2 - 1.45

Zresztą, spójrzmy na Kolejorza przez pryzmat innych klubów – Legia niedawno stwierdziła, że też warto iść podobną drogą, dlatego buduje akademię i bardziej ochoczo stawia na młodzież własną czy ligową. – Mój cel? Aby akademia Rakowa była tak mocna jak ta Lecha – bez ogródek przyznał z kolei Marek Śledź w Przeglądzie Sportowym. Niegdyś sam pracował u Poznaniaków na stanowisku koordynatora szkółki, więc wie o czym mówi. Generalnie do klubu z Wielkopolski porównuje się każdy, z kim zaczniesz mówić o wychowywaniu piłkarzy. Wielu traktuje jego akademię jako ideał, do którego chce dążyć. Trudno o lepsze laurki.

Do dziś z kolei uważaliśmy, że po latach w końcu zaakceptowaliśmy nasze miejsce w międzynarodowym, transferowym łańcuchu pokarmowym. Będziemy szkolić młodych chłopaków, sprzedawać ich za niezłą kasę, w ten sposób budować sobie markę na rynku, inwestować pieniądze w wychowywanie jeszcze większej liczby talentów i… Tak w kółko. Aż w końcu nie będziemy musieli patrzeć z zazdrością na przykład na Dinamo Zagrzeb.

I w tym momencie wychodzi Piotr Rutkowski, cały na biało, by oznajmić, że przedstawiciele Lecha nie byli gotowi mentalnie na wysokie oferty za swoich piłkarzy. Gdzie tu jakiś sens? Aż by się chciało zapytać go – w takim razie po co od lat pakowaliście kupę forsy w akademię i postawiliście Excela ponad trofea, skoro teraz przeraża was ekonomiczny sukces?

Bo chyba tak to trzeba nazwać, czyli strachem. Inaczej sobie tego nie wyobrażamy. Pewnie chodziło o to, by nie wydrenować się za szybko ze wszystkich młodych talentów i to nawet rozumiemy. W ostatnim czasie Kolejorz odrzucał jeszcze bardziej lukratywne oferty za Modera, Puchacz pogonił Mainz, a kolejka chętnych wciąż ustawia się po Kamińskiego. – Zrobimy wszystko, aby zostali do lata – zadeklarował zresztą Rutkowski, chociaż w tym kontekście pewnie sam stawia sobie różne pytania. No ale co zrobić, kiedy ktoś przyjdzie z ofertą nie do odrzucenia, na przykład (strzelamy) rzuci 15 baniek za Kamińskiego? 

Wiecie, my najchętniej nie sprzedawalibyśmy nikogo. Dzięki temu dziś w pierwszym składzie Lecha śmigaliby Gumny, Bednarek, Kamiński, Puchach, Linetty, Moder, Jóźwiak, Kamiński i Kownacki. Co za paka, ależ to by się oglądało! Wspaniała utopia. Tym bardziej jednak wiceprezes Kolejorza powinien zdawać sobie sprawę, że w powinien kuć żelazo póki gorące. Weźmy pod lupę takiego Gumnego – mimo iż 3 miliony to wciąż niezła kasa, trudno jednocześnie nie odnieść wrażenia, iż jego moment na sprzedanie go został przegapiony. Owszem, kontuzje obrońcy w tym nie pomogły, aczkolwiek nadal finansowy bilans tego transferu mógłby być korzystniejszy dla poznaniaków.

– Na pewno ostatnie miesiące to dobry czas dla naszego klubu, ale prosperity kojarzy się z giełdą i pieniędzmi, a ja chcę wyraźnie podkreślić, że nie jesteśmy tu po to, aby skupiać się na zarabianiu pieniędzy. To nie jest nasz główny cel. Od pięciu lat nasza gablota jest pusta i to się nie zmieniło. Z drugiej strony mamy świadomość, że w ostatnich dniach napisaliśmy kolejny rozdział historii Lecha. Ten awans do fazy grupowej Ligi Europy, styl, w jakim został wywalczony – cztery zwycięstwa, wygrana 5:0 na Cyprze, pełen dramaturgii mecz w Belgii – to wszystko przejdzie do historii naszego klubu, buduje naszą markę, nasz wizerunek. Udana gra w Europie zostaje w ludzkiej pamięci, to jest świetne. Natomiast każdy klub musi co jakiś czas podnieść coś namacalnego – mówi jednak Rutkowski.

Cóż, w takim razie wychodzi na to, iż Lech chyba nie ma wyboru, musi w końcu odnieść też sukces, którego owoce będzie można wstawić do gabloty. Aby to zrobić, najpierw wypadałoby zacząć gonić Raków, do którego strata Kolejorza wynosi już aż 8 oczek. Okej, do nadrobienia, aczkolwiek nie tak hop-siup, jak mogłoby się wydawać. Nie sądzimy również, aby drużyna bez Jóźwiaka mogła być mocniejsza. Dobrze, że chociaż Moder został, ale nadal – już zimą może go nie być, a niebawem jego tropem podążą kolejni. W perspektywie dłuższej niż ten sezon pojawia się zatem pewien zgrzyt – trudno mierzyć w najwyższe cele, kiedy jednocześnie sprzedaje się największe talenty.

No ale to może nawet lepiej dla Lecha. Skoro wiceprezes boi się sukcesów, to czy warto szarpać jego nerwy mistrzowskim tytułem albo Pucharem Polski? Jejku, musiałby się naprawdę nieźle zestresować po wywalczeniu któregoś z powyższych! Przecież wtedy ceny poszczególnych zawodników wywindowałoby jeszcze wyżej. A gdyby przyszła atrakcyjna oferta za Tibę, Ishaka lub Satkę? Chryste, straszniejsze niż Buka z Muminków! 

Dobrze, dość ironii… Już tak całkiem na poważnie – po prostu uważamy, że akurat z rynku transferowego Lech powinien wyciskać maxa. Bez popadania w skrajności oczywiście, bo faktycznie gdyby w jednym okienku odszedł Moder, Jóźwiak, Puchacz, Kamiński i Gumny okazałoby się, że Żurawiowi zabrano pół składu. O Gytkjaerze, Jevticiu czy Kostewyczu nie wspominając. No ale właśnie, skoro taki jest profil klubu i od dekady do tego wzorca dążono, to ten strach pana Rutkowskiego przenieślibyśmy w inne miejsce. I nie tylko strach, ale też całą sferę, nad którą trzeba mocniej pracować.

MECZE LECHA W EKSTRAKLASIE I LIDZE EUROPY MOŻESZ OBSTAWIAĆ W BETSSON - ZAŁÓŻ KONTO I ZAPOZNAJ SIĘ Z OFERTĄ!

Jakkolwiek spojrzeć bowiem największym grzechem poznaniaków w ostatnich latach była fatalna selekcja zastępców dla poszczególnych wychowanków (i nie tylko). Muhar, Goutas, Dioni, Barkroth, Chobłenko, Koljić, Vujadinović, de Marco, Radut, Kokalović, Keita, Nicki Bille Nielsen, Thomalla, Sisi, Volkov – niezła plejada kasztanów jak na taki klub, nieprawdaż?

Dlatego ironiczne uśmiechnęliśmy się na jeszcze jeden fragment wywiadu wiceprezesa. – Tych trzech architektów to dyrektor sportowy Tomasz Rząsa, szef skautingu Jacek Terpiłowski i trener Dariusz Żuraw. Oni od dwóch lat pracują z nami, razem sformułowaliśmy zasady tej pracy i one obowiązują. Od pewnego czasu oni są w swych działaniach bardzo konsekwentni, nie idą na skróty, proszę zauważyć – stwierdził Rutkowski. Okej, spektrum zadań dyrektora sportowego faktycznie nie ogranicza się tylko do przeprowadzania transferów, aczkolwiek to wciąż jest podstawowe kryterium oceny jego pracy. Tu niestety on jak i cały zarząd wypada blado. A chwalenie go za styl gry drużyny czy sprzedaż paru wychowanków za niezłą kasę brzmi raczej jak PR-owa zagrywka. 

Wychodzi więc na to, iż nie ofert z zagranicznych klubów Lech powinien się bać, lecz samego siebie. Mentalnie to można nie dźwignąć właśnie tego, iż Kolejorz tak doskonale szkolący młodzież nie potrafi zbyt skutecznie działać na rynku transferowym i to głównie w ten sposób niweluje mocno swój potencjał sportowy, ciągnięty wielokrotnie przez wychowanków. 

Szacunek więc dla poznaniaków i ich władz za świetną pracę akademii i czerpanie z niej wielkich zysków, lecz jak widać diagnozowanie największych, realnych i kluczowych problemów to dla Lecha wciąż zbyt trudna zagwozdka. 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się