Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Lukasz Sobala / Press Focus

Marnej jakości widowisko w Łęcznej dla gospodarzy. Arka w kryzysie? Górnik Łęczna 2:0 Arka

Autor: Łukasz Kościelniak
2020-10-21 21:00:59

Niesamowitą padakę zaprezentowały nam dwie czołowe ekipy pierwszej ligi – Górnik Łęczna i Arka Gdynia. Obydwie drużyny rozegrały zaległy mecz, ale szczerze mówiąc zastanawiamy się czy słowo „rozegrały” jest adekwatne do zaprezentowanego przez zawodników widowiska. Oczy krwawiły, ale więcej powodów do radości mogą mieć kibice beniaminka, który zwyciężył 2:0.

Ostrzyliśmy sobie zęby na to zaległe spotkanie pierwszej ligi. Przede wszystkim dlatego, że mierzyły się dwie czołowe ekipy tych rozgrywek w tym sezonie. Problem jednak w tym, że kompletnie nie było tego widać na boisku. Osoba, która przypadkowo włączyłaby w środowe popołudnie Polsat Sport Extra pomyślałaby, że grają dwie najsłabsze ekipy zaplecza ekstraklasy albo, że to pojedynek drużyn drugiej czy trzeciej ligi. Zapewniamy was, że nie ma w tam ani grama przesady z naszej strony, bo oglądało się to bardzo ciężko… 

Po pierwszym gwizdku sędziego do ataku ruszyli gospodarze, a konkretnie Bartosz Śpiączka, który uderzył na bramkę Daniela Kajzera. Pomyśleliśmy, że czeka nas fajny, ofensywny mecz, ale były to miłe złego początki. Praktycznie przez całą pierwszą połowę nie zobaczyliśmy już żadnej podbramkowej sytuacji. Gra toczyła się głównie w środku pola, posiadanie piłki było totalnie po stronie Arki, ale nic konkretnego z tego nie wynikało. 

Czy w drugiej odsłonie wyglądało to lepiej? Nie. Na boisku królowała przede wszystkim walka. Ta była tak mocna, że w drugiej połowie z powodu kontuzji musiał zejść Adrian Cierpka (Górnik), a w pierwszej połowie urazu doznał Adam Deja (Arka). Obydwie ekipy czekały na błąd rywala, a jeśli żadna z nich nie chciała ryzykować to możecie sobie wyobrazić jak się to wszystko oglądało. Typowy „stojanow” na dodatek bez udziału kibiców. Kusiło nas, żeby przełączyć na sąsiednie kanały, gdzie można było oglądać chociażby Ligę Mistrzów czy nawet polską ekstraklasę…. 

 

 

Z zawodowego obowiązku zostaliśmy jednak w Łęcznej i generalnie dobrze, że piłkarze jednak postanowili sprawić nam nieco radości i dać powody do napisania tego akapitu. W 70. minucie w polu karnym Arki doszło do dużego zamieszania, w zasadzie do piłkarskiego pinballa. Strzał, blok, strzał, blok, strzał i w końcu bramka, a jej autorem Bartłomiej Kalinkowski, który na boisku pojawił się tuż przed jej zdobyciem. Panie trenerze Kiereś, to była świetna decyzja! Taki sam efekt przyniosła zmiana Przemysława Banaszaka. Młody napastnik łęcznian wszedł wraz z Kalinkowskim i w 89. minucie spuentował kontrę swojego gracza, nie dając żadnych szans Kajzerowi w pojedynku sam na sam. Śmiało można więc powiedzieć, że największym bohaterem tego pojedynku był właśnie opiekun Górnika. 

Piotr Przybysz, który komentował ten mecz po końcowym gwizdku stwierdził, że taki rezultat trzeba rozpatrywać w kategorii niespodzianki. My mamy nieco odmienne zdanie. Prawda jest taka, że po takim widowisku żadna z drużyn nie zasłużyła nawet na punkt. Ale pomijając już nasze wrażenia estetyczne, Arka w ostatnich tygodniach mocno spuściła z tonu. Na ile wpływ na piłkarzy miały przypadki zakażenia koronawirusem, które pojawiły się wśród gdynian? Tego nie wiemy. To na pewno nie jest jednak wymówką, bowiem problemy z koronawirusem pojawiły się między innymi wśród Górnika. Łęcznianie natomiast w tym sezonie podążają drogą Radomiaka z poprzedniej kampanii pierwszej ligi, który tuż po awansie od razu włączył się do gry o awans. 

 

 

Górnik Łęczna – Arka Gdynia 2:0 
Bartłomiej Kalinkowski 80’, Przemysław Banaszak 89’. 

Górnik: Gostomski – Leandro, Midzierski, Baranowski, Sasin – Stromecki, Cierpka (62’ Tymosiak), Stasiak (76’ Banaszak), Struski (90’ Kukułowicz), Wojciechowski (76’ Kalinkowski) – Śpiączka.

Arka: Kajzer - Kasperkiewicz, Marcjanik, Danch, Marciniak – Żebrowski (70’ Siemaszko), Deja (35’ Mazek), Drewniak, Letniowski (76’ Soszyński), Młyński – Jankowski (70’ Wolsztyński).

Żółte kartki: Śpiączka - Deja, Danch. 

Sędzia: Łukasz Szczech (Warszawa).


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się