Autor zdjęcia: Pawel Andrachiewicz / PressFocus
Legia się rozpędza, a Śląsk zwija. Jednostronne widowisko w stolicy. Legia 2:1 Śląsk
Staje się to już niepisaną tradycją, że im dalej w jesień, tym lepsza forma Legii. Obrońcy mistrzowskiego tytułu odnieśli drugie zwycięstwo z rzędu, prezentując się jeszcze lepiej niż w niedzielnym meczu z Zagłębiem. Śląsk w kolejnym spotkaniu z rzędu wypadł zaś kiepsko.
Jako przystawkę przed wieczorem z Ligą Mistrzów, dostaliśmy dzisiaj odrabianie ekstraklasowych zaległości. Mecz Legii ze Śląskiem w 5. kolejce był przełożony ze względu na przygotowania warszawskiej drużyny do meczu z Karabachem. Jak doskonale pamiętamy, niewiele to Wojskowym pomogło, bo z Kazachami polegli sromotnie. Być może gdyby przyszło im grać miesiąc później, wynik byłby zupełnie inny.
Legia nie pierwszy już raz po bardzo słabym początku sezonu, rozkręca się z kolejki na kolejkę. Dziś w rywalizacji ze Śląskiem podopieczni Michniewicza dominowali, a wynik końcowy nie oddaje tego, jak duża była przewaga gospodarzy. W pierwszej, bezbramkowej połowie, Legia posiadała piłkę przez siedemdziesiąt procent czasu i oddała aż jedenaście strzałów. Tylko nieskuteczności stołecznej ekipy goście zawdzięczali, że mogli mieć jeszcze nadzieję na korzystny wynik końcowy. Karbownik trafił w świetnej sytuacji w słupek, Paweł Wszołek zepsuł świetną kontrę Legii w przewadze, a kilka razy z asysty okradli go koledzy. To, co zrobił w 24. minucie Pekhart, zasługuje na specjalną owację.
Pudło @pegas11 #LEGŚLA pic.twitter.com/tRegko7K50
— GrOcAL (@GrOcALs) October 21, 2020
Śląsk nawiązał do formy z niedzielnego wyjazdu do Płocka, gdzie był współwinnym fatalnego widowiska. Na Łazienkowskiej 3 goście mieli problem z przedostaniem się na połowę Legii, z wymianą kilku podań do przodu. Oczywiście, należy pochwalić za wiele gospodarzy, ale wrocławska ekipa na to łatwo pozwalała, sama nie oferując za wiele w ataku. Bramka dla Śląska to efekt prezentu od Jędrzejczyka, który katastrofalnie wyprowadzał piłkę spod bramki i w niezrozumiały sposób podał ją Piaseckiemu. To pozwoliło utrzymać emocje w końcówce, lecz pochwalić można tutaj jedynie indywidualnie rezerwowego napastnika gości.
Jak junior Jędza.#LEGŚLA pic.twitter.com/IOyTY0Q3o7
— GrOcAL (@GrOcALs) October 21, 2020
Przy obu golach dla Legii lepiej mógł się zachować Putnocky. Juranović przymierzył z dystansu bardzo ładnie, precyzyjnie, w dodatku chyba lekko pomogło mu otarcie się piłki o but Picha, ale słowacki bramkarz zareagował za późno.
.@LegiaWarszawa pokonała @SlaskWroclawPl 2:1, a przepięknym trafieniem popisał się Josip Juranović🔝#AkcjaMeczu należy do niego💥 pic.twitter.com/FnGU4xJU1I
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) October 21, 2020
W przypadku trafienia na 2:0 fatalnie ekspediował futbolówkę po centrze Luquinhasa, idealnie wystawiając ją Pekhartowi. Czeski napastnik zrehabilitował się za “popisy” z pierwszej połowy i powiększył przewagę nad konkurentami w walce o tytuł króla strzelców.
Po jednostronnym meczu nastroje w Warszawie są coraz lepsze. Legia jest już czwarta w tabeli, mając w zanadrzu jeszcze zaległe spotkanie z Wartą. We Wrocławiu wprost przeciwnie. Jeśli Śląsk ma ambicje wykraczające poza spokojne miejsce w środku tabeli, koniecznie musi poprawić postawę na wyjazdach. Na początku warto by było spróbować zacząć grę w piłkę - może podziałać!
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław 2:1 (0:0)
1:0 Juranović 46’
2:0 Pekhart 73’
2:1 Piasecki 81’
Legia: Boruc 5 - Juranović 6, Lewczuk 5, Jędrzejczyk 3, Mladenović 5 - Gwilia 6 (77’ Antolić), Slisz 4, Karbownik 6 (81’ Lopes) - Wszołek 4, Luquinhas 5 - Pekhart 5 (90’ Valencia).
Śląsk: Putnocky 2 - Celeban 4, Tamas 3, Golla 4, Stiglec 3 - Mączyński 4, Sobota 3 (76’ Pałaszewski) - Musonda 4 (76’ Samiec-Talar), Praszelik 3 (66’ Zylla 3), Pich 4 (76’ Pawłowski) - Exposito 3 (66’ Piasecki 4)
Sędziował: Sebastian Jarzębak (Piekary Śląskie)
Nota 2x45: 3
Żółte kartki: Slisz - Tamas
Piłkarz meczu: Michał Karbownik