Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Paweł Jaskółka / PressFocus

Lech jedyną nadzieją na zmiany w polskiej piłce?

Autor: Marcin Łopienski
2020-10-25 14:00:14

Piłkarze Lecha Poznań przegrali w pierwszym meczu fazy grupowej Ligi Europy, ale ogólnie za ten mecz zostali pochwaleni. Nie można się temu dziwić, bo Kolejorz postanowił powalczyć w rywalizacji ze zdecydowanie lepszą ekipą. Dlaczego tak ważne jest to, aby drużyna Dariusza Żurawia taki styl gry przełożyła również na Ekstraklasę?

- Na pewno przed startem nie ma niepokoju, jest raczej ekscytacja. Jest chęć zagrania dobrego meczu przeciwko świetnemu rywalowi, chęć pokazania dobrej piłki. Tak chcemy zresztą wejść w to spotkanie. Polskie zespoły w ostatnim czasie nie grały regularnie w fazach grupowych europejskich pucharów. Zostaliśmy jako jedyni na placu boju i tym bardziej chcemy pokazać się z dobrej strony. Mamy plan zaprezentować ciekawą ofensywną piłkę na tle tak utytułowanego przeciwnika, jakim jest Benfica – zapowiadał Dariusz Żuraw przed pierwszym meczem z Benficą. 

Lech w widowiskowym stylu wdarł się do fazy grupowej Ligi Europy, dzięki temu zachwycił całą opinię publiczną, ale na pewno nie wszyscy spodziewali się takiej postawy również w meczach fazy grupowej. Zwłaszcza z portugalskim potentatem. Dlaczego? Bo to zupełnie nie w stylu rodzimych klubów i całej naszej piłki. Spójrzmy na sposób gry reprezentacji Polski z Holandią. Jerzy Brzęczek postawił dwa autobusy we własnym polu karnym i czekał na razy od przeciwnika. Przypomnijmy sobie wszystkie mecze naszych drużyn w pucharach i na próżno szukać pojedynków podobnych do tego czwartkowego. Ostatnio jeszcze Piast próbował grać ofensywnie i w sumie niewiele zabrakło mu do awansu.

CRACOVIA DRUGI RAZ Z RZĘDU POKONA LECHA W POZNANIU? ZAREJESTRUJ SIĘ W BETSSON, SPRAWDŹ KURSY I OBSTAW!

W naszej lidze dominuje nastawienie: przeszkodź, wybroń, skontruj. Nie jest to pomysł zły, takie drużyny jak Zagłębie Lubin czy Śląsk Wrocław dzięki takiemu graniu są aktualnie w czołówce tabeli, ale czy rozwojowy? Raczej nie. Nawet komentarze trenerów i zawodników w takiej sytuacji są trywialne, bo ograniczają się jedynie do przypomnienia przewagi przeciwnika i bezradnego rozkładania rąk. Bo przecież jak my, biedni Polacy, którzy tak odstajemy finansowo od innych, mamy rywalizować z Karabachem czy innym Dudelange? 

Lech pokazał, że można i warto tak się pojedynkować. Problem jest jeden: przełożenie dyspozycji z Ligi Europy również na Ekstraklasę. Temat wbrew pozorom wydaje się trywialny. Przecież Kolejorz nie gra rezerwowym składem, raczej stawia na tych samych zawodników, taktyka również się nie zmienia. Jeśli natomiast porównamy sobie ich mecze do tych z pucharów – jak przykładowo do spotkania poznaniaków z Jagiellonią Białystok, różnica jest widoczna. 

Drużyna Bogdana Zająca przed tygodniem postawiła na sprawdzony w starciach z czołowymi drużynami sposób grania: głęboką defensywę i kontrataki (czyli najbardziej popularną taktykę polskiej myśli szkoleniowej). Lech natomiast chciał grać w piłkę, ale jego ataki pozycyjne były słabej jakości. Intensywność również inna niż ta z pucharów. Michał Zachodny z laczynaspilka.pl ciekawie porównał liczbę pojedynków główkowych w meczu z Benficą (28) do tej ze spotkania w Białymstoku (56). 

Znacząca różnica, ale świadcząca o jednym: w spotkaniu z Portugalczykami obydwie strony chciały grać w piłkę, obydwie postawiły na ofensywę i dlatego ten mecz oglądało się tak dobrze. W Ekstraklasie natomiast większość drużyn zamyka się, stawia na toporną grę, dlatego ligowe mecze często przeradzają się w dżemiki dla koneserów. 

Warto zatem zastanowić się nad tym: dlaczego ważne jest, aby Lech również w Ekstraklasie grał na takim poziomie, w takim stylu i na wysokiej intensywności jak w pucharach? Po pierwsze aby budować swoją pewność siebie w skutecznej grze atakiem pozycyjnym. Twardo stąpamy po ziemi i zdajemy sobie sprawę, że nagle ligowi trenerzy nie porzucą swojej ulubionej taktyki. Dlatego Kolejorz będzie miał problemy z wygrywaniem, ale tylko konsekwentne stawianie na tę samą taktykę w połączeniu z doświadczeniami z Ligi Europy wpłynie na pewność siebie zespołu. I przełoży się na skuteczność tych rozwiązań.

Druga sprawa to zmiana mentalności. Przecież nie będzie tak, że nagle trenerzy Ekstraklasy przerzucą się na bardziej atrakcyjny futbol, ale gdyby Lechowi powiodło się w tym stylu w Lidze Europy, a dodatkowo zdołaliby odnieść sukces na krajowych boiskach, to być może w polskich klubach zapaliłyby się żarówki z myślą: skoro oni tak robią, to dlaczego nie możemy i my?

Bo z czego słynie dzisiaj Kolejorz? To nie tylko kreatywna ofensywa, ale również oparcie zespołu na wychowankach. To znalezienie zawodników, którzy idealnie pasują do taktyki Lecha (no może oprócz środkowych obrońców, którzy przy takim nastawieniu powinni być na najwyższym poziomie). To również postawienie na szkoleniowca, który nie miał wielkiego doświadczenia, w którego mało kto wierzył. Żuraw miał wizję, konsekwentnie ją realizował, kiedy nie szło otrzymał wsparcie od klubu i to zaprocentowało.

Bardzo byśmy chcieli, żeby przełożyło się to również na całą ligę. Podczas czwartkowego spotkania Lecha na Twitterze widzieliśmy mema o treści w stylu: niepotrzebny nam Narodowy Model Gry, mamy taktykę Kolejorza. I właśnie w tym kontekście najwięcej oczekujemy po przygodzie poznaniaków z Ligą Europy. Żeby klub z Bułgarskiej nie tylko na niej zarobił, nie tylko wypromował talenty, ale przy okazji tchnął w naszą piłkę nowego ducha. 

Naszym zdaniem trzeba maksymalnie wykorzystać te pozytywne wibracje, jakie ostatnio towarzyszą Lechowi. Może przecież się okazać, że następnej takiej szansy długo nie uświadczymy. A polski futbol, który od dawna jest w czarnej dupie, jak tlenu potrzebuje przykładów do naśladowania. Wzorców postępowań, na podstawie których wszyscy uwierzą, że Polak potrafi. A skoro Robert Lewandowski mógł, to dlaczego miałby nie podołać również Lech?


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się