Autor zdjęcia: Rafal Rusek / PressFocus
Planowe zwycięstwo lidera, choć Wilusz sabotował wysiłek kolegów. Raków 2:1 Stal
Czy w siedem dni można podnieść się po totalnej klęsce? Z własnymi słabościami walczyła dziś Stal Mielec i… W sumie zależy jak na to spojrzeć.
Beniaminek, którego przed tygodniem dotkliwie obiła Wisła Kraków, na boisku liderującego Rakowa pokazał, że mentalnie szybko doszedł do siebie. Zawodnikom Dariusza Skrzypczaka na pewno nie zabrakło ambicji i woli walki. Za to jeśli chodzi o umiejętności... no cóż, tutaj tak wesoło już nie było. I chociaż Stal przegrała minimalnie, a o punkt walczyła do ostatniej akcji meczu, to raczej nie można powiedzieć, że sportowo wszystko się tam zgadza.
Prawda jest taka, że piłkarze Rakowa nerwową końcówkę zafundowali sobie na własne życzenie. Do 77. minuty mieli dwie bramki zapasu i pełną kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Dość powiedzieć, że do tego momentu Stal nie oddała ani jednego celnego strzału na bramkę Szumskiego. Wtedy jednak pomocną rękę do gości wyciągnęli obrońcy Rakowa. Najpierw Petrasek dał się wyprzedzić na kilku metrach Tomczykowi. Z jego strzałem co prawda poradził sobie bramkarz gospodarzy, ale piłka trafiła pod nogi Wilusza, który myślami był chyba na pomeczowym rozbieganiu. Inaczej jego głupawego zachowania nie da się wytłumaczyć.
Zresztą przyjrzyjmy się popisom Wilusza trochę bliżej. Po strzale Tomczyka piłka leciała w jego stronę, w pewnym momencie miał do niej metr, może dwa. Nic tylko przyjąć i zacząć nową akcję, ewentualnie wybić do przodu i po kłopocie.
To jednak byłoby za proste, zbyt oczywiste. Zamiast zachować się rozsądnie, Wilusz zdecydował się na… właściwie nie wiemy, jak to nazwać. Ot, dreptał w stronę piłki, kręcił łbem w jedną stronę, a w międzyczasie Domański wyskoczył mu zza pleców i strzelił gola. Takich wygłupów nie widzieliśmy odkąd z ligą pożegnał ŁKS...
Wilusz ma szczęście, że Stal, mimo najlepszych chęci, była zwyczajnie za słaba na Raków. W ostatnich minutach niby próbowała doprowadzić do wyrównania, ale nie potrafiła znaleźć sposobu, by dostać się pod bramkę Szumskiego. Jedyna warta odnotowania sytuacja, to strzał Forsella z wolnego, z którym poradził sobie bramkarz gospodarzy. Wniosek z tego taki, że gdyby nie indywidualne błędy, to goście nawet przez chwilę nie byliby blisko zdobycia choćby jednego punktu.
Raków może nie rozegrał dziś wielkich zawodów, ale - już tradycyjnie - miał swój plan i skrzętnie się go trzymał. Gdy trzeba było przyśpieszyć, zawodnicy trenera Papszuna przyśpieszali. Gdy trzeba było zwolnić i dać się wyszaleć rywalowi, cofali się na swoją połowę i skutecznie bronili. Ogólnie pełna kontrola, spokój i panowanie na boisku, zwieńczone dwoma golami znakomitego Iviego Lopeza. W pierwszej połowie Hiszpan bardzo przytomnym strzałem wykończył składną akcję Tudora i asystującego Poletanovicia, w drugiej - przyłożył z wolnego tak, że można było tylko pokiwać z uznaniem głową Klasyczny spadający liść, całkowicie poza zasięgiem bramkarza. Takich bramek w nie tylko w Ekstraklasie nie ogląda się co kolejkę.
Nerwówka z końcówki trochę psuje ogólne wrażenie, ale skoro Raków, mimo pewnych problemów, kolejny raz zdołał utrzymać wynik, to wielkich powodów do narzekań raczej nie ma. Finalnie najważniejsze są przecież punkty, a tych częstochowianie znów mają o trzy więcej. I cały czas patrzą na resztę z pozycji lidera.
Raków Częstochowa 2:1 Stal Mielec (1:0)
1:0 - 27’ Ivi Lopez (asysta: Poletanović)
2:0 - 66’ Ivi Lopez (rzut wolny)
2:1 - 77’ Domański
Raków: Szumski 5 - Piątkowski 5, Petrasek 4, Wilusz 3 - Tudor 6, Sapała 5, Poletanović 6 (74’ Schwarz - bez oceny), Kun 5 - Tijanić 4 (89’ Malinowski - bez oceny), Ivi Lopez 8 (88’ Szelągowski - bez oceny), Gutkovis 4 (81’ Zawada - bez oceny)
Stal: Strączek 5 - Getinger 3 (46’ Flis - 4), Żyro 4, Kościelny 4, Stasik 4 (77’ Sus - bez oceny) - Dadok 4 (72’ Wróbel - bez oceny), Domański 6, Urbańczyk 5, Tomasiewicz 5, Pawłowski 3 *60’ Forssel - 5)— Prokić 2 (72’ Tomaczyk - bez oceny)
Sędzia: Artur Aluszyk
Nota: 4
PIłkarz meczu: Ivi Lopez
Żółte kartki: Sapała, Petrasek - Getinger, Stasik