Autor zdjęcia: Damian Kosciesza / PressFocus
Wyrzućmy stereotypy do śmieci. Piłkarze i kibice również mogą protestować
Od dobrych kilku dni fala protestów związanych z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego dotyczącym aborcji się nasila. Ludzie wychodzą na ulice w całej Polsce, przesyłają słowa wsparcia, a co za tym idzie – angażują się również ludzie sportu, piłkarze i kibice. Ale nie wszystkim to się podoba.
Kiedy w szkole czytało się książki Adama Mickiewicza, bardzo często przewijało się w nich hasło jedności. Żeby naród polski stanął ramię w ramię przeciwko zaborcy, połączył siły, odzyskał niepodległość w imię walko o dobro. W rzeczywistości, przynajmniej naszej, najczęściej jest to mrzonka. Dramatyczne sytuacje, które miały nas spajać, jak katastrofa smoleńska, czy śmierć Pawła Adamowicza, jeszcze bardziej zaogniły konflikt społeczny.
Dzisiaj ulicami Polski chodzą setki tysięcy ludzi wyrażających – najłagodniej mówiąc – dezaprobatę wobec praktycznego zakazania aborcji w naszym kraju (1074 na 1110 zabiegów aborcyjnych przeprowadzonych w ubiegłym roku zostało wykonanych z powodu przesłanek wskazujących na ciężkie i nieodwracalne uszkodzenie płodu – podaje MZ) i wśród nich są przeróżne środowiska, wszak sprzeciw nie ma barw klubowych, nie odtrąca osób z szalikiem Legii i nie przygarnia tych z herbem Lecha na koszulce.
Na Stadionowych Oprawcach czytamy między innymi:
- Mamy świadomość, że mainstreamowe, poszukujące taniej sensacji media będą starały się nas skłócić, będą starały się wmówić każdemu czytelnikowi swoją „jedyną prawdę” i wykreować rzeczywistość w celu osiągnięcia własnych korzyści. Zmagamy się z tym od wielu lat. Doskonale rozumiemy protest kobiet – piszą kibice Lecha Poznań, którzy zaangażowali się wodmalowywanie zniszczonych pomników.
- Sam cel protestu większość z nas raczej popiera, większość z nas solidaryzuje się z kobietami ale nie można pozwolić lewakom, żeby wykorzystali tę sytuację i pod pretekstem możliwe słusznego protestu niszczyli zabytki i święte miejsca które dla znacznej części obywateli są bardzo ważne. Dla lewaków z antify te protesty to tylko przykrywka do działania i niszczenia tego, co dla nas ważne. Te działania które zaobserwowaliśmy w innych miastach są na niekorzyść kobiet, które walczą o swoje przekonania! Apelujemy do wszystkich protestujących – Walczcie, manifestujcie macie do tego prawo ale zostawcie w spokoju pomniki, zabytki, kościoły i wszystkie inne miejsca które nic w tym wszystkim nie zawiniły a dla innych ludzi odgrywają nierzadko bardzo ważną rolę w życiu – piszą Chełmżyńscy Legioniści.
Co do samej idei protestów nie zauważyliśmy jakiegoś zorganizowanego sprzeciwu. Po przeczytaniu różnych oświadczeń, kibiców możemy podzielić na tych, którzy:
- popierają protesty, ale nie godzą się na niszczenie pomników, Kościołów, czy zakłócanie mszy świętych.
- chcą zachować neutralność, ale – znowu – nie godzą się na niszczenie pomników, Kościołów, czy zakłócanie mszy świętych.
- twierdzą, że są wśród nich osoby z każdej strony sporu, więc nie będą zabierać stanowiska, ale – werble – nie godzą się na niszczenie pomników, Kościołów, czy zakłócanie mszy świętych.
Oczywiście części dotyczące pomników były formułowane raczej 10 razy ostrzej, czytaliśmy o tęczowych troglodytach, lewackiej zarazie i innych tego typu rzeczach. Ale nie o to nam w tym momencie chodzi, to nie jest polityczny tygodnik opinii, w którym byśmy rozwodzili się na temat czyichś poglądów. Chcieliśmy raczej zwrócić uwagę na fakt, że pomimo stereotypów krążących na temat kibiców, ciężko dostrzec ruch oportunistyczny wobec protestów kobiet. Są jedynie płomienne apele o obronę wartości chrześcijańskich, nadzorowanie pomników i organizowanie Straży Narodowej, mającej bronić Kościołów.
Stereotypy dotyczą również piłkarzy. Oj przypomnieliśmy sobie o tym, gdy przeczytaliśmy komentarze pod tweetami informującymi o tym, że dany piłkarz poparł strajk kobiet wrzucając jakieś jednoznaczne zdjęcie na Instagrama. Zdumiewające, że mamy 2020 rok, a niektórzy nadal sądzą, że piłkarz to zawód rangi królewskiej. Ma kopać piłkę, trenować i już! A jak powie coś, z czym się nie zgadzam, zaczyna się mędrkowanie typu: „wydawał się być inteligentny”, „po co wtrącasz się w politykę”, „co ci to da?”, „zajmij się kopaniem, a nie polityką!”
Wyświetl ten post na Instagramie.⚡️
Nie sądzicie, że jest to strasznie niesprawiedliwe? Czy to, że jesteśmy dziennikarzami sportowymi nakłada na nas obowiązek milczenia i nie możemy napisać, że popieramy protestów kobiet? Bo tak, jak najbardziej popieramy. Tomasz Smokowski wyraził swoje zdanie i również nie szczędzono mu krytyki. Czy zatem sprzedawcy popcornu w kinie powinni na Twitterze udzielać się tylko na tematy związane z uprawą kukurydzy? Czy sprzątaczka nie powinna na swoim Facebooku robić niczego innego niż polecanie nowej wielofunkcyjnej miotły w atrakcyjnej cenie? Pewnie sytuacja by się odwróciła, gdyby taki Tymoteusz Puchacz potępił protesty, powiedział, że są nieodpowiedzialne i niepotrzebne. Wówczas ci, którzy teraz mają pianę na ustach, biliby brawo, a niektórzy z drugiej strony sporu zajęliby ich miejsce.
Nie róbmy ze świata wariatkowa, a z piłkarzy książąt zamkniętych w pałacach i wychodzących tylko na mecze Ekstraklasy. Ładnie napisał Radosław Nawrot na Twitterze: „Piłkarz ma poglądy, przemyślenia, wątpliwości i tezy do wygłoszenia. I ma prawo je wygłosić, jeśli zechce. Piłkarz jest osobą znaną, tym lepiej, że uważa zabranie głosu za zasadne. Nie róbmy z piłkarzy odczłowieczonych kukieł. Mają prawo się odzywać na każdy temat”.
Tymoteusz Puchacz, Filip Bednarek, Patryk Klimala, Flavio Paixao, Sebastian Walukiewicz, Gerard Badia. I to zapewne nie jest koniec listy wsparcia. Mamy nadzieje, że ten gorący okres nauczy pewnych ludzi, że polityka nie dzieje się tylko w gabinetach poselskich i pałacach. Polityka dotyka wszystkich, co zresztą widzimy dzisiaj w wielu polskich miastach. Kibiców, piłkarzy, prezesów. Bez wyjątku…