Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Własne

Lenczyk: Agenci są jak szczury na okręcie. Kucharski: Będę krył twoje oszustwa za 20 mln. McLeish: Rangersi za mocni dla Lecha

Autor: zebrał Mariusz Bielski
2020-10-28 09:22:52

Środowa prasa mocno żyje konfliktem między Robertem Lewandowskim a Cezarym Kucharskim, nad którym ciążą poważne zarzuty. Oprócz tego przeczytacie rozmowę z Alexem McLeishem pod kątem jutrzejszego meczu Rangersów z Lechem, tekst o kadrowych kłopotach Legii czy duży i ważny artykuł o tym jak sanepidy sparaliżowały polskie rozgrywki piłkarskie. A ponoć to jeszcze nie koniec...

PRZEGLĄD SPORTOWY

„Agent zatrzymany”

„Co więcej, w połowie października prawnik snajpera Bayernu Tomasz Siemiątkowski miał skontaktować się z redaktorem naczelnym „Der Spiegla”. Według niemieckich dziennikarzy profesor prawa przekazał, że jego klient był szantażowany przez Kucharskiego i że istnieją na to dowody. W konsekwencji złożył skargę karną do polskich organów śledczych. Kucharski miał żądać 20 milionów euro właśnie za milczenie ws. rzekomych nieprawidłowości w rozliczaniu z niemieckim urzędem podatkowym. Źródło „Super Expressu” twierdzi, że do prokuratury złożono między innymi taśmy, na których nagrano rozmowy byłego agenta z Lewandowskim z 2019 i 2020 roku. – Dwadzieścia milionów euro. Czuję, że tyle jest wart twój spokój. Za to, że będę krył, że jesteś oszustem podatkowym – miał powiedzieć Kucharski do piłkarza według informatora gazety. Śledczy badają, czy Cezary Kucharski dopuścił się szantażu wobec Roberta Lewandowskiego. Wczoraj ok. godziny 14 rozpoczęło się przesłuchanie Kucharskiego.”

***

„Na Wschodzie bez zmian”

„Po godzinie gry zdawało się, że zła seria Lewandowskiego dobiegnie końca. Polak wpadł w pole karne, tam w ostry i – zdawało się – nieprzepisowy sposób powstrzymał go Daniił Kulikow. Początkowo sędzia podyktował karnego, a miał go wykonywać oczywiście Lewandowski. Jednak po konsultacji z VAR Istvan Kovacs zmienił decyzję i jedenastki nie było. Niedługo później goście wyprowadzili kontrę, kapitalnie prawym skrzydłem ruszył Ze Luis, dograł do Antona Miranczuka i nieco mniej znany z braci bliźniaków (drugi z nich Aleksiej latem za 14 mln euro trafi ł do Atalanty) doprowadził do wyrównania. Ostatecznie Joshua Kimmich kapitalnym strzałem zza pola karnego dał jednak zwycięstwo Bayernowi. Lewandowski mógł się więc cieszyć z wygranej. Jego koledzy z reprezentacji mieli mniej powodów do radości, ale wstydu nie przynieśli. Krychowiak walczył w środku pola, Rybus poza sytuacją przy stracie pierwszego gola też nieźle się prezentował, przeprowadził kilka akcji lewym skrzydłem.”

***

„Alex McLeish: Rangersi są teraz mocni, Lechowi będzie trudno”

„Co pan zapamiętał z tych spotkań?
Minęło już tyle lat, że dokładnie ich nie pamiętam, poza tym, że były to trudne mecze. Wygraliśmy 1:0 w Poznaniu, potem chyba 2:1 w Aberdeen (w rzeczywistości najpierw 2:0 u siebie, potem 1:0 na wyjeździe – przyp. red.). O obecnym Lechu wiem niewiele. Oglądałem jednak skróty z Benficą. Zaskoczyło mnie, że był blisko remisu. To niespodzianka, że zespół z Lizbony tak się męczył. Ale to, jak ostatnio grają Rangers, daje powody do optymizmu.

No właśnie, mają za sobą siedem zwycięstw z rzędu, 15 spotkań bez porażki, prowadzą w lidze. Czy sądzi pan, że w tym sezonie zdetronizują Celtic i po dziewięciu latach wrócą na tron?
To możliwe. Rangers są w tej chwili pewni siebie i silni. Mają poczucie, że mogą wygrać każdy mecz. To bardzo solidny zespół z graczami potrafiącymi stwarzać przewagę.

Kogo ma pan na myśli?
Ryana Kenta czy Glena Kamarę w środku pomocy. Jest silny i dobry technicznie.

Myślałem, że wymienia pan napastnika Alfredo Morelosa. W zeszłym sezonie zdobył 29 bramek.
Tyle że nigdy nie strzelił Celticowi, a grał chyba w 12 meczach z tą drużyną (w 10 – przyp. red.) i z pewnością rzutuje to na jego ocenę. Ale oczywiście dużo daje zespołowi, jest groźny, sprawia problemy defensywie. Co stanowi słabszy punkt Rangers? W tej chwili trudno wskazać słabe ogniwa, ale może skrzydła? Rangers jednak nie mają wielu gorszych stron. Są naprawdę mocni.”

Więcej TUTAJ

***

„Zależni od sanepidu”

„Okazuje się, że mitem jest również rzekoma liczba zdrowych lub chorych piłkarzy, która ma wpływać na to, czy dany mecz zostanie odwołany. UEFA w swoich rozgrywkach nakazuje grać, gdy zdrowych jest przynajmniej 13 zawodników. W Polsce pojawiły się nieofi - cjalne informacje, że drużyna będzie miała podstawę do przełożenia spotkania w przypadku stwierdzenia siedmiu zakażeń. – Nie możemy mieć jednolitego podejścia w tej sprawie. Każdy sanepid postępuje inaczej. W jednej części kraju jest więcej zakażonych, a w innej mniej. Niektóre inspektoraty mogą być bardziej restrykcyjne i wielokrotnie mieliśmy tego dowody. Dlatego nie mamy żadnej decyzji zarządu PZPN w sprawie minimalnej liczby zdrowych piłkarzy potrzebnych do rozegrania meczu – wyjaśnia Wachowski. Dowiedzieliśmy się również, że procedury w ekstraklasie różnią się od tych obowiązujących w I i II lidze. W elicie kwarantannie poddawani są tylko ludzie, u których stwierdzono zakażenie. W ESA kluby mają się badać grupowo (50 osób z pierwszej drużyny) przynajmniej raz w miesiącu. W dwóch pozostałych zawodowych ligach na testy wysyłani są tylko ci, którzy wykazują objawy zakażenia koronawirusem.”

Więcej TUTAJ

***

„Zdziesiątkowany mistrz”

„Stołeczny klub nie do końca informuje, kto nie trenuje i z jakiego powodu. Ponoć przynajmniej jeden piłkarz przebywa obecnie na kwarantannie z powodu zakażenia koronawirusem. Pozostali zmagają się z mniejszymi bądź poważniejszymi urazami. Grupa nieobecnych graczy podczas ostatniego meczu – z  Pogonią Szczecin (0:0) – była bardzo liczna. Trener Michniewicz nie mógł skorzystać z Astiza, Cholewiaka, Cierzniaka, Hołowni, Kapustki, Kostorza, Miszty, Muzyka, Sanogo, Vešovicia, Wieteski, Luquinhasa i Lopesa. Jakby tego było mało, to dwaj gracze – Kante i Remy – którzy podczas meczu z Portowcami zasiedli na ławce rezerwowych, nie byli w pełni sił. – William nie jest jeszcze gotowy do gry. Przyjechał z nami, aby znowu poczuć atmosferę ligowego meczu, ponieważ dawno go nie było – mówił szkoleniowiec Legii po remisie w Szczecinie. W przypadku Kante sztab mistrzów Polski nie chciał ryzykować, bo reprezentant Gwinei przed spotkaniem z Pogonią trenował zaledwie dwa dni.”

Więcej TUTAJ

***

„Tomasz Łapiński: Kończę pisać drugą książkę”

„Jakie ma pan oczekiwania od listopadowych meczów?
Jest szansa wygrać grupę. Spokojnie, jeszcze przed chwilą martwiliśmy się, by nie spaść do niższej dywizji. Chcę zobaczyć konsekwentną grę z tyłu i przodu, strategię zespołu, wizję trenera. Obserwujemy powoli wymianę pokoleniową i przemeblowania kadry. To już nie kwestia lat, a bardziej miesięcy, kiedy przyjdzie nam oswajać się z nazwiskami nowych kadrowiczów. Dotyczy to m.in. Grzegorza Krychowiaka, który wciąż oczywiście jest ważny i potrzebny w środku pola, ale    zmiennicy będą dostawali coraz więcej minut. To samo z Kamilem Glikiem – Sebastian Walukiewicz nie puka do drzwi prowadzących do pierwszego składu, tylko wręcz w nie wali. To kwestia czasu, kiedy zagra w środku z Janem Bednarkiem. Kamil trzyma się mocno, jest solidnym obrońcą, ale u Walukiewicza podoba mi się i odbiór, i wyprowadzenie piłki, i gra do przodu. Jest szybszy i zwrotniejszy, ma większe możliwości fizyczne i motoryczne, ale jest mniej doświadczony i gorzej się ustawia. To kwestia czasu.

Największy tłok jest w środku pola.
Kotłuje się, niedługo możemy mieć kłopoty z rozpoznaniem tej formacji, bo w lidze rosyjskiej na pozycji numer dziesięć coraz lepiej radzi sobie Sebastian Szymański. Wiele miesięcy temu Jurek Brzęczek mówił, jak ważne jest zarządzanie zmiennikami – udało mu się utrzymać pomijanego Karola Linettego, który wcześniej grał słabo i nie pokazywał nic, a teraz odżył i jest zupełnie innym człowiekiem. Dołóżmy Jakuba Modera, Mateusza Klicha, Jacka Góralskiego… Kadra już nie musi być przywiązana do Piotra Zielińskiego – tylko żeby ktoś nie pomyślał,  że trzeba z niego zrezygnować. Nie możemy sobie na to pozwolić, broń Boże. Ale jeśli któryś z meczów zacznie na ławce, katastrofy i wielkiego zaskoczenia nie będzie.”

Więcej TUTAJ

***

„Jeśli jest szansa to trzeba spróbować”

„Zespół z Częstochowy gra rzadkim w Polsce ustawieniem 1-3-4-3, które jest trudne dla przeciwnika, czasami niewiedzącego, kogo w danym momencie atakować. Jest też drużyną mądrze zbudowaną. Potrzebowano środkowego obrońcy, grającego lewą nogą i zaangażowano Macieja Wilusza, który gra na wysokim poziomie. Tomaš Petrašek jest w zespole od II ligi, teraz niektórzy uważają go za najlepszego obrońcę ekstraklasy, jest powoływany do reprezentacji Czech. W obronie gra też Kamil Piątkowski, który niedawno wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie młodzieżówki. Ten ostatni, mimo że dostał ostatnio ciekawe oferty, został w klubie. Zimą działacze najprawdopodobniej nie puszczą też za granicę znakomitego Słoweńca Davida Tijanicia (interesują się nim m.in. działacze Rangers FC). Bo po co osłabiać zespół, jeśli się go konsekwentnie budowało i można coś znaczącego osiągnąć?”

Więcej TUTAJ

***

„Kucharski zawsze był lepszy w ofensywie”

„Już trzynaście lat temu, kiedy Robert Lewandowski w Zniczu Pruszków dopiero przymierzał się do pierwszego w życiu meczu na szczeblu wyższym niż III liga i jeszcze nie związał się z agentem Kucharskim, pracujący wówczas w Bełchatowie uznany trenerski autorytet Orest Lenczyk w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” powiedział, co myśli o piłkarskich agentach. Wyraził się w swoim najczystszym stylu, czyli pod prąd i bez owijania w bawełnę: „Nie lubię menedżerów, ponieważ oni są jak szczury na okręcie, zawsze będą obecni. Będą wykorzystywać z jednej strony nie do końca jasne przepisy, a z drugiej naiwność ludzką”. A gdy prowadzący rozmowę dziennikarz zwrócił uwagę, że każdy piłkarz chyba jednak powinien mieć kogoś, kto będzie dbał o jego interesy, Lenczyk wypalił już naprawdę z grubej rury: „Jak jest matołem, to tak, a jak jest normalnym, inteligentnym człowiekiem, to sam sobie poradzi”. Zważywszy, że menedżerów już wtedy posiadała zdecydowana większość zawodników, logiczny wniosek z ostatniego zdania nestora był dla nich raczej mało sympatyczny.”

Więcej TUTAJ

 

SPORT

„Na zwycięskiej ścieżce”

„Szkoleniowiec „górników” zdecydował się na kilka zmian w porównaniu do ostatnich gier. Przede wszystkim na środek defensywy wrócił Michał Koj, który w trakcie ostatniej reprezentacyjnej przerwy złamał nos i przeszedł operację. Aż się nie chce wierzyć, że wystarczyły dwa tygodnie i już, jakby nigdy nic, gra ponownie na ligowych boiskach! Jego powrót wzmocnił tyły, które w meczu z częstochowianami nie funkcjonowały jak należy. Do gry w wyjściowym zestawieniu wrócił też Grek Giannis Masouras, a po raz pierwszy w tym sezonie w podstawowej jedenastce zagrał Piotr Krawczyk. Tym razem partner Jesusa Jimeneza w ataku Alex Sobczyk zaczął mecz na ławce rezerwowych. I choć i Krawczyk, i Sobczyk po przerwie starali się, to na ich duży minus jest skuteczność. Obaj w poniedziałkowym meczu rozegranym na stadionie w Grodzisku Wielkopolskim mieli sytuacje, żeby pokonać bramkarza Warty Adriana Lisa, ale pod bramką zawalali. Mogło się to źle skończyć, bo już w doliczonym czasie niewiele brakowało, żeby wyrównał Mateusz Kupczak. Piłkę po jego strzale sprzed linii bramkowej wybijał Erik Janża, mocny punkt Górnika w starciu z beniaminkiem.”

***

„Kłopoty się mnożą”

„W dwóch kolejnych spotkaniach, w meczowej kadrze zabrakło Martina Polaczka. Wiadomo było, że słowacki golkiper doznał na jednym z treningów urazu barku. Długo jednak nie było wiadomo, jak kontuzja jest poważna. Niestety dla sympatyków „górali” okazało się, że bardzo poważna. Słowacki golkiper będzie musiał przejść zabieg, a następnie czeka go trzymiesięczna rekonwalescencja. Oznacza to, że najwcześniej do treningów wróci w lutym przyszłego roku. Słaba i rozsypana To nie koniec, a kolejne dwa ciosy, choć nieco mniej dotkliwe, otrzymała w sobotę, w trakcie spotkania z Wisłą Kraków, obrona bielskiego zespołu. Jeden z nich był ciosem w sensie... dosłownym, bo Kacper Gach został uderzony łokciem w twarz przez Macieja Sadloka. Młody zawodnik Podbeskidzia zalał się krwią i musiał opuścić boisko. Po meczu okazało się, że „Gaszek” ma złamany nos i czeka do dwutygodniowa pauza. W trakcie sobotniego spotkania na placu gry zastąpił go Milan Rundić, który... skończył mecz z urazem wykluczającym go z treningów na 10 dni.”

***

„Sukces niejedno ma imię”

„W miejsce Cebuli wskoczył Ivan Lopez. Hiszpan po nieudanych przygodach we własnym kraju zmienił otoczenie i wylądował pod Jasną Górą. Ciężka praca na treningach oraz niedyspozycja Cebuli spowodowały, że to na jego plecy spadła odpowiedzialność za wynik w Zabrzu. Lopez, który jeszcze kilka lat temu zdobywał bramki z Realem Madryt, z miejsca rozpoczął strzelanie w ekstraklasie – najpierw dwie bramki zaaplikował Górnikowi, by dołożyć do swojego konta dublet ze Stalą. Co więcej, robi to z niebywałym kunsztem. Choć przez ekstraklasę przetoczyło się już wielu Hiszpanów, którzy w swoim CV mieli największe kluby z Półwyspu Iberyjskiego, tak niewielu z nich stało się gwiazdami ligi. Lopez do takiego miana aspiruje. Jednak to dopiero początek jego drogi, więc na razie hurraoptymizm nie jest wskazany. Jeżeli utrzyma formę co najmniej do końca rundy, będzie można stwierdzić, że Raków przeprowadził transferowy majstersztyk.”

***

„Skrajne emocje”

„Żyro dochodzi do sytuacji, ale wielu nie wykorzystuje. Zdarza się i najlepszym, mógłby ktoś powiedzieć. Prawda, ale były napastnik Legii w prawie każdym meczu dochodzi do stuprocentowych sytuacji i z ich wykorzystywaniem bywa kiepsko. Brak skuteczności to problem nie tylko Żyry, ale całego zespołu. Jednak jego pudła są najczęściej zapamiętywane. Nietrudno zgadnąć, że gdyby skuteczność napastnika była na ciut wyższym poziomie, to i pozycja Piasta w ekstraklasowej tabeli zmieniłaby się na zdecydowanie lepszą. – Zawodnikom Piasta brakuje precyzji, szczególnie widać to u Michała Żyry. Myślę, że jakby Michał miał lepiej ustawiony celownik, przy łatwości z jaką dochodzi do sytuacji strzeleckich, mógłby nie tylko myśleć o koronie króla strzelców, ale także mógłby powalczyć z Robertem Lewandowskim o Złotego Buta – dowcipnie stwierdził na łamach futbolnews.pl komentator Canal+ Sport, Wojciech Jagoda.”

***

„Zespół bardziej energetyczny”

„Odebrałem po tym meczu wiele telefonów z gratulacjami za grę drużyny, która pokazała swoje ogromne możliwości i udowodniła, że przy pełnej mobilizacji i zaangażowaniu może wygrać z każdym rywalem. To jest taki wzorzec gry, do którego będziemy chcieli dążyć. Pamiętamy jednak, że w następnym meczu zagraliśmy słabo i przegraliśmy u siebie 0:1 z Koroną Kielce, bo zagraliśmy słabo. Na szczęście odbudowaliśmy się i w kolejnym spotkaniu z Chrobrym, który uwzględniając wyniki z całego 2020 roku jest na podium I-ligowej klasyfikacji, znowu zagraliśmy super mecz, po którym przyszedł słabszy, ale wygrany z GKS 1962 Jastrzębie. Dlatego kluczem do sukcesu jest to, żeby do meczu z każdym rywalem podchodzić na najwyższym poziomie koncentracji, bo to daje dobre efekty.”

***

„Czterech pozytywnych”

„W ubiegły czwartek, piłkarze, trenerzy oraz pozostali członkowie sztabu szkoleniowego Chrobrego Głogów przeszli badania wymazowe na obecność SARS-CoV-2. Otrzymane w poniedziałek wyniki trzech piłkarzy są pozytywne i dlatego przejdą oni okres izolacji. Wyniki dwóch innych zawodników są niejednoznaczne, ich badania wymagają powtórzenia i oni do czasu uzyskania kolejnych wyników również będą odizolowani od reszty kolegów z drużyny. Pozostali zawodnicy po zakończeniu kwarantanny i na podstawie negatywnych wyników testów we wtorek wrócili do treningów w pełnym zakresie.”

***

„Nie tak łatwo postawić na swojego”

„Za mało wychowanków, za mało zawodników czy pracowników związanych z regionem – jeśli w ostatnich latach formułowano względem Odry zarzuty, to te przez nas wymienione zajmowały w tym gronie mocną pozycję. Od jakiegoś czasu w klubie próbują to zmieniać. Zaczął jeszcze poprzedni zarząd, pod szefostwem Karola Wójcika, a politykę tę kontynuuje Tomasz Lisiński, czyli prezes należącej do miasta spółki władającej dziś klubem. O efekty nie jest jednak łatwo. W kilku ostatnich okienkach transferowych na Oleską zaczęli trafiać zawodnicy kojarzeni z Opolszczyzną. Dziś w Odrze jest ich naprawdę duża liczba, bo obok mających ugruntowaną pozycję na szczeblu centralnym Rafała Niziołka czy Mateusza Kamińskiego są jeszcze ściągnięci z niższych lig Jakub Czajkowski, Dawid Czapliński i Konrad Kostrzycki, a także zawodnicy, którzy po czasie wrócili do Opola, jak Tobiasz Weinzettel, Sebastian Bryłka czy Michał Sparwasser. Prócz Niziołka i Kamińskiego, nie odgrywają jednak w zespole istotniejszej roli.”

***

„Dawid Ryndak: Nasza praca przyniesie efekty”

"Podczas przymusowej przerwy było trochę czasu na refleksję. Siedem punktów w 8. meczach, aż pięć porażek. Nie tak zapewne wyobrażaliście sobie początek nowego sezonu.
Oczywiście, że nie. Wyniki są jakie są, w tabeli nie wygląda to dobrze, ale piłkarsko nie prezentujemy się źle, wręcz przeciwnie. Punktów na naszym koncie powinno być więcej. Nie możemy grać tak jak w Opolu, gdzie przez cały mecz mamy przewagę, sytuacje, a rywal oddaje jeden strzał i kasuje trzy punkty. Na pewno poprawiliśmy już grę defensywną w porównaniu z poprzednim sezonem. Tracimy mniej bramek i to cieszy. Jeśli poprawimy skuteczność to będzie dobrze, bo sytuacje stwarzamy. Potrzebujemy serii spotkań podczas której będziemy punktować. Warto w tym miejscu przypomnieć, że w sezonie 2017/18, a więc w trakcie rozgrywek, w których Zagłębie wywalczyło awans do ekstraklasy, po 10 kolejkach drużyna miała 10 punktów na koncie i zajmowała trzecie od końca miejsce w tabeli. Jak widać słaby początek nie zawsze oznacza słabe zakończenie. Liczę, że tym razem też tak będzie.”

***

„Bolesne 5 punktów”

„Bytomianie są dziś wiceliderem tabeli III grupy III ligi. Do Ruchu Chorzów tracą 5 punktów. - Ruch ma postawiony jeden cel - awans. Widać, że zmierza w tę stronę. My jednak też mamy swoje cele. Tych 5 punktów nas boli, chcemy je odrabiać. Uważam, że na tym etapie sezonu nie jest to jeszcze bezpieczna przewaga, przed nami runda rewanżowa, choć plany może nam popsuć sytuacja pandemiczna - zwraca uwagę Rakoczy. Plany Polonii może popsuć też... odejście Adama Żaka, będące następstwem wygasającego z końcem roku kontraktu snajpera, który w 13 meczach strzelił aż 17 goli, jednak żadnego w starciach, które bytomianom się nie ułożyły: z Ruchem, Ślęzą, Kluczborkiem czy rezerwami Zagłębia. - Biorę to na siebie. Adam od początku do końca gra po 90 minut i może z tego wynika fakt,że strzela trochę w kratkę. Gdyby miał zmiennika, czasem w 60 minucie dostał już wolne, to byłoby inaczej?”

***

„Ruch w drugim finale”

„Ruch rozegrał wczoraj już 20. mecz w sezonie! To chyba jakiś rekord, patrząc na tę jesień w polskim futbolu. Do 13 starć w lidze i 4 w Pucharze 100-lecia doszło spotkanie nr 3 w podokręgowym PP. Choć trener Łukasz Bereta nie ma do dyspozycji nadmiernie szerokiej kadry, to drużyna radzi sobie bez wpadek - takich jak choćby ubiegłoroczna w Lipinach, gdzie przegrana została walka o finał podokręgowego PP ze Śląskiem Świętochłowice, o czym przesądził jeden z zawodników rywali, który dojechał na mecz po pracy w... przerwie. Rok temu też chorzowianie w bólach wyeliminowali na swej pucharowej drodze Podlesiankę, bo po remisie 2:2 i w serii rzutów karnych.”

 

SUPER EXPRESS

Powtórzenie tego, co w między innmi w Przeglądzie Sportowym.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się