Autor zdjęcia: Monika Wantoła
Mecz, po którym trudno cokolwiek zapamiętać – jednak wolimy wymianę ciosów! Oceny po meczu Lecha z Rangersami
Wstydu niby nie przynieśli, ale powodów do radości tym bardziej nie dali. Im dalej od bramki Kolejorza, tym gorsze oceny...
Filip Bednarek (5) – Trudno wystawić ocenę inną niż wyjściowa, gdy przeciwnik nie daje ci praktycznie żadnego pola do popisu. Co miał, to wyłapał, ale niestety czego nie miał szans obronić, tego nie obronił. Mowa oczywiście o strzale Morelosa na 0:1, w którym winy bramkarza nie da się uświadczyć.
Alan Czerwiński (6) – Parę razy mógł lepiej zachować się w obronie, na przykład bardziej pilnując ustawienia, aczkolwiek koniec końców Lech nie miał z tego tytułu większych problemów. Za to na pewno mogła podobać się aktywność Alana w ofensywie, wszak jeśli już poznaniacy tworzyli jakiekolwiek zagrożenie w szesnastce rywala (nie mylić z oddawaniem groźnych strzałów), to w dużej mierze po ofensywnych wejściach prawego obrońcy. Szkoda, że Ishak nie wykorzystał na przykład jego podania z 43. minuty, albo że w innej chwili Marchwiński uprzedził Puchacza, mimo iż to ten drugi miał lepszą pozycję do przymierzenia.
Lubomir Satka (6) – Niestety nie ustrzegł Kolejorza przed stratą gola, aczkolwiek kto wie, czy Rangersi nie ustrzeliliby jeszcze czegoś, gdyby nie kilka wybić Lubomira. Z tej perspektywy tym bardziej żałujemy, iż nie mógł wystąpić z Benficą. Dziś jak zwykle imponował timingiem oraz grą na wyprzedzenie. Mimo że jest stoperem, w dużej mierze to dzięki niemu Lech nie dał się mocno zdominować Szkotom, ponieważ doskonale rozgrywał od tyłu.
MECZE LECHA W LIDZE EUROPY MOŻESZ OBSTAWIAĆ W BETSSON. ZAREJESTRUJ SIĘ I SPRAWDŹ KURSY.
Thomas Rogne (3) – Wielokrotnie świetny, miał naprawdę sporo momentów, gdy w ostatniej chwili interweniował, udaremniając groźne uderzenie lub podanie. No ale z drugiej strony to też Norweg nie przypilnował Morelosa w sytuacji bramkowej, a także to on znacznie wcześniej pozwolił Roofe’owi oddać strzał z przewrotki, ponieważ ten wywiódł go w pole prostym zwodem ciałem i to bez piłki. Jak na tak doświadczonego stopera – trochę lipa. Tymi dwoma momentami zatarł całe pozytywne wrażenie, które zrobił w innych chwilach meczu.
Wasyl Kraweć (4) – Bywało lepiej. Z jednej strony doceniamy, iż próbuje całkiem odważnych podań zwłaszcza do ustawionego po jego stronie skrzydłowego. Z drugiej dzisiaj rzadko które się udawało, a jednak w piłce liczą się konkretne efekty, a nie dobre chęci. W obronie co prawda wygrywał większość pojedynków, lecz te 27 strat… To nie nóż otwiera się w kieszeni, tylko siekiera.
Jakub Moder (5) – Próbował wcielić się w rolę Tiby i szło mu… Przede wszystkim nierówno. Czasem fajnie, odważnie ruszał do przodu z piłką przy nodze, próbując przyspieszyć akcję. Czasem jednak między innymi w ten sposób zapędzał się w kozi róg i tracił futbolówkę, bo przyciśnięty wbiegał wprost na przeciwnika. Sporo razy jednak wydatnie pomógł kolegom w obronie, zgarniając drugie piłki czy po prostu blokując podanie/strzał. Wypadł więc zadowalająco, aczkolwiek wiemy, iż potrafi więcej.
Filip Marchwiński (4) – Nie jest wstydem skryć się w cieniu Modera. Wstydem jest wyróżnić się na jego tle, ale w taki sposób, aby pozostawić absmak. Aktywności trudno mu odmówić, efektywności niestety jak najbardziej. Sporo było Filipa w dzisiejszym meczu, tyle że nie spełniał swej podstawowej funkcji – nie dał Lechowi ani grama spokoju w środku pola. Ewidentnie brakuje mu jeszcze obycia na zasadzie wyczucia, kiedy warto przytrzymać piłkę, kiedy zagrać długie podanie, a kiedy bezpiecznie wycofać do obrońcy.
Dani Ramirez (4) – Na pewno nie zapomniał posmarować butów klejem przed wyjściem na murawę. Po swojemu starał się robić przewagę dla Kolejorza w środku pola, aczkolwiek nie robiło to większego wrażenia na Rangersach. Pokręcił trochę kółeczek, na ogół podawał celnie, tyle że ostatecznie nie zapamiętamy z tego meczu ani jednego błyskotliwego zagrania Hiszpana. Występ do zapomnienia.
Michał Skóraś (3) – Im dłużej trwa obecny sezon, tym bardziej wychowanek Lecha wychodzi na jeźdźca prawie bez głowy. Wiecie, coś jak Prawie Bezgłowy nick z Harry’ego Pottera. Niby sporo potrafi, niby ma okazje, aby to zaprezentować, ale kiedy przychodzi kluczowy moment, niemal zawsze podejmuje złą decyzję. Dzisiaj nie było inaczej. Co z tego, że wygrywał większość pojedynków, skoro potem nie miało to przełożenia na stwarzane sytuacje? Szkoda na przykład, że źle zaadresował podanie w 48. minucie, wszak akurat wówczas mógłby zrobić pozytywną różnicę. No i niestety zawalił też raz w obronie, gdy nie podbiegł, by zablokować dośrodkowanie, po którym padł zwycięski dla Rangersów gol.
Tymoteusz Puchacz (4) – Bardzo aktywny i niestety bardzo nieskuteczny w wielu aspektach swego rzemiosła. Poznańskiemu audytorium na pewno mogła podobać się bezczelność, z jaką wchodził w kolejne pojedynki – wystarczy sobie przypomnieć choćby ruletę, którą próbował wykręcić na dwóch rywalach czy jedną z akcji, w której ograł Taverniera i wbiegł w szesnastkę. Niestety jednak za fajerwerkami nie poszła żadna poważniejsza eksplozja w postaci stworzonej sytuacji strzeleckiej.
Mikael Ishak (3) – Trudno zgłaszać do niego pretensje o to, że nie miał zbyt wielu okazji do zdobycia bramki. Kojarzymy tylko jedną i to dość średniej jakości – gdy musiał z bardzo niewygodnego kąta uderzać po podaniu Czerwińskiego. Strzał z samej końcówki był zaś raczej formalnością. Szwed zatem praktycznie przeszedł obok tego meczu, ponieważ został skutecznie odcięty od podań, a z kryciem go Rangersi nie mieli większych problemów.
Jan Sykora, Mohammad Awwad, Nika Kaczarawa – grali zbyt krótko, aby ich miarodajnie ocenić.