Autor zdjęcia: Matt Wilkinson/Focus Images Ltd/PressFocus
Hit kolejki na Etihad, fatalna seria United i starcie czarnych koni. Co nam przyniesie ósma kolejka Premier League?
Cieszmy się ligą angielską, ponieważ to już ostatnia kolejka przed następną przerwą reprezentacyjną, która w tych dramatycznych czasach jest nam potrzebna jak kolejna książka o Jerzym Brzęczku czy Tomaszu Hajcie. Co na nas czeka w ten weekend? Wiele ciekawych rzeczy, ponieważ na Etihad Stadium zmierzą się mistrz z wicemistrzem Anglii, a na King Power Stadium spotkają się dwa czarne konie w walce o miejsca w czołówce. Będzie się działo!
Czy Maupay wróci do łask Pottera?
Kiedy Graham Potter ogłosił skład Brighton na mecz z Tottenhamem, wszystkich zaszokował brak Neala Maupaya nawet na ławce rezerwowych. Od razu pojawiły się podejrzenia, że francuski napastnik doznał jakiejś kontuzji, jednak po czasie okazało się, że… jest on całkowicie zdrowy. Brak Maupaya w meczowej osiemnastce podyktowany był problemami wychowawczymi, rzekomą kłótnią z jednym z kolegów z drużyny i krytyką ustawienia taktycznego.
Graham Potter podjął ogromne ryzyko, ponieważ Francuz jest właściwie jedynym jakościowym napastnikiem w kadrze Mew, lecz dla dobra całej drużyny zdecydował się wyjść bez klasycznej dziewiątki, żeby tylko dać Maupayowi lekcję. Dziś wydaje się, że konflikt jest już zażegnany, a były gracz Brentford jest już gotowy do gry. To dla niego idealna okazja, żeby udowodnić swoją przydatność dla zespołu.
Kurs BETSSON na bramkę Maupaya wynosi 4.60
United pod ścianą, czas przerwać złą passę
Powiedzieć, że Manchester United w kiepskim stylu rozpoczął nowy sezon, to jak nic nie powiedzieć. Podopieczni Ole Gunnara Solskjaera notują wtopę za wtopą i nic dziwnego, że kibice zaczęli się coraz bardziej niecierpliwić. Podstawą do niepokoju mogą być zwłaszcza mecze na Old Trafford, gdzie Czerwone Diabły spisują się wręcz dramatycznie, dlatego może to i nawet lepiej, że jutrzejsze spotkanie z Evertonem odbędzie się na Goodison Park.
Na wyjazdach, w przeciwieństwie do własnego stadionu, United spisuje się już znacznie lepiej. No, może poza ostatnim wyjazdem do Turcji w Lidze Mistrzów. Ole Gunnar Solskjaer znajduje się pod ścianą i jeśli w porę nie odpowie na fatalne wyniki, jego posada znowu może zawisnąć na cieniutkim włosku. Szczytem wszystkiego był zeszłotygodniowy mecz z Arsenalem, gdzie to nawet nie Kanonierzy wygrali, tylko zwyczajnie United przegrało i doprowadziło do samozagłady.
Mecz z Evertonem z pewnością nie będzie należał do łatwych, zwłaszcza że do pełni zdrowia wrócił już James Rodriguez, a Lucas Digne i Seamus Coleman również powinni być gotowi. Czy Solskjaerowi uda się przywrócić United na właściwe tory?
W obu połowach padnie bramka? Kurs BETSSON: 1.68.
Małe derby Londynu mogą przynieść emocje
Derby pomiędzy West Hamem a Fulham nie należą do najbardziej ognistych, ale z pewnością nie będziemy mogli narzekać na brak emocji. Wszystko dlatego, że obie drużyny raczej spisują się poniżej oczekiwań i muszą zrobić wszystko, żeby nie tracić punktów w głupi sposób. Podopieczni Davida Moyesa mają za sobą trzy bardzo trudne spotkania z Tottenhamem, Liverpoolem i Manchesterem City, dlatego mecz z beniaminkiem w teorii powinien być łatwiejszy.
Fulham jednak wie, że jeśli chce się utrzymać w Premier League, musi w każdym spotkaniu grać na 120% swoich możliwości, ponieważ kadrowo zwyczajnie odstaje od swoich przeciwników. Ostatnie zwycięstwo z West Bromem z pewnością dało Wieśniakom potężnego kopa motywacyjnego, dlatego może właśnie na tej fali uda się pokonać sąsiadów z Londynu? To będzie zacięte spotkanie.
Obie drużyny strzelą? Kurs BETSSON: 1.74.
Starcie czarnych koni. Wilki i Lisy w pogoni za czołówką
Poziom w Premier League z roku na roku się podnosi i coraz więcej zespołów próbuje wbić się do czołówki dzięki naprawdę ambitnym transferom. Takimi drużynami są Leicester City i Wolverhampton, które już od kilku lat wywierają presję na czołówce i regularnie walczą o miejsce w europejskich pucharach. Może w końcu nadszedł czas na to, by powalczyć o coś więcej niż o grę w Lidze Europy i na poważnie zagrozić zespołom z Top 4?
Starcie Brendana Rodgersa z Nuno Espirito Santo, Jamiego Vardy’ego z Raulem Jimenezem, Rubena Nevesa z Jamesem Maddisonem. Oba zespoły posiadają uznanych menedżerów, świetnych rozgrywających, ofensywne boki obrony i przede wszystkim niezwykle jakościowych napastników, dlatego trudno jest ocenić, kto tak naprawdę dysponuje lepszą kadrą. Zadecydować może nie tylko dyspozycja dnia, ale także to, kto ma większe cojones.
Gol w obu połowach? Kursy BETSSON: TAK – 2.00; NIE – 1.82.
Mecz o mistrzostwo? Za wcześnie, by to oceniać, ale… może tak być
Starcia pomiędzy Manchesterem City a Liverpoolem w ostatnich latach przypominają rywalizacje pomiędzy Barceloną a Realem Madryt z najlepszych lat. Dwa zespoły przeładowane gwiazdami, które zdominowały ligę i między sobą walczą o mistrzostwo. I choć wydaje się, że w tym sezonie poziom trochę się wyrównał, to koniec końców w ligowym czubie powinniśmy oglądać właśnie The Reds i The Citizens.
Liverpool w tym roku znalazł się w identycznej sytuacji, jak w poprzednim sezonie Manchester City. Tak jak kontuzja Aymerica Laporte’a odcisnęła ogromne piętno na defensywie Obywateli, tak teraz kontuzja Virgila Van Dijka daje się we znaki obronie Liverpoolu, która przeżywa prawdziwy kryzys. I tak jak Pep Guardiola łatał dziurę po swoim najlepszym stoperze defensywnym pomocnikiem z Brazylii, Jürgen Klopp podjął podobne kroki, ponieważ następcą Holendra ma być Fabinho.
Brak lidera defensywy może być kluczowy w kontekście całego sezonu, ale niekoniecznie musi mieć wpływ na pojedyncze spotkanie, dlatego nie nie można w tym momencie skreślać Liverpoolu, zwłaszcza że i podopieczni Pepa Guardioli dość przeciętnie weszli w sezon. Jedno jest pewne – spodziewajmy się bramek i pięknego widowiska.