Autor zdjęcia: Własne
Szumski: Miałem 5/5 objawów białaczki. Lavicka: Granie awansem to doskonała decyzja. Domański: Techniki nauczyłem się na włóczce
Chcąc czy nie, sobotnia prasa musi kręcić się wokół starcia Legii z Lechem. Kto będzie faworytem, kto ma mocniejszą kadrę, kto ma szansę najjaśniej zabłysnąć w niedzielę? Oprócz odpowiedzi na te pytania przeczytacie mocny wywiad z Kubą Szumskim z Rakowa, historię Macieja Domańskiego i jego niecodziennych metod treningowych czy tekst o fenomenie słowackiej szkoły bramkarzy.
PRZEGLĄD SPORTOWY
„Mecz wagi ciężkiej”
„Legia znowu naprawia wizerunek nadszarpnięty słabymi występami w Europie. Kibice już tak łatwo jej nie zaufają i szybko nie wybaczą kolejnej jesieni bez międzynarodowej rywalizacji oraz chaosu panującego w klubie. Wokół zespołu z ulicy Łazienkowskiej i właściciela Dariusza Mioduskiego wytworzyła się zła aura (…) W grze drużyny uczestnik MŚ 2002 widzi poprawę, lepsze zrozumienie, zgranie, lepszą formę fizyczną i większe ryzyko w rozgrywaniu piłki przed własną bramką. Na początku sezonu bramkarz podawał do obrońcy tylko jeśli rywala nie było w pobliżu. Kiedy przeciwnik zakładał pressing, Artur Boruc kopał na drugą połowę. – Trener Michniewicz przejął bardzo dobrą, zbudowaną wcześniej drużynę, która w tamtym momencie przechodziła trudny okres. Teraz Legia łapie pewność i swobodę – mówi Murawski. Wygrana z Lechem byłaby kolejnym krokiem w kierunku odzyskania stabilizacji.”
Więcej TUTAJ
***
„Pogodzi lewych obrońców kadry”
„Coraz bardziej prawdopodobne wydaje się powołanie młodzieżowca do dorosłej reprezentacji Polski. – Tymek nie potrzebuje kadry do transferu do silniejszej ligi, ale za to w niedługim czasie to reprezentacja będzie potrzebowała jego. Co prawda Maciej Rybus prezentuje się bardzo dobrze w Lokomotiwie Moskwa, z przyjemnością obejrzałem jego występy przeciwko Bayernowi i Atletico, jednak jeżeli Puchacz dalej będzie się rozwijał jak dotychczas, to tylko kwestią czasu pozostaje, kiedy stanie się numerem jeden na lewej obronie. Zastanawialiśmy się, czy powinien tam grać Rybus, Arkadiusz Reca czy może Bartosz Bereszyński, a może być tak, że pogodzi ich ten, kogo jeszcze w reprezentacji nie ma, czyli Tymek. Według mnie to całkiem realne – tłumaczy Wawrzyniak.”
Więcej TUTAJ
***
„Gwiezdne wojny w stolicy”
„Kamiński przyznaje, że w jego grze nie zobaczymy szalonych sztuczek, zawodów i innych piłkarskich fajerwerków. On w każdym elemencie jest solidny. Dorzucając do tego młodzieńczą fantazję, otrzymujemy pierwszego skrzydłowego w Polsce od czasów Jakuba Błaszczykowskiego, który ma potencjał na zrobienie wielkiej kariery. Już teraz przewiduje się, że to wychowanek Szombierek Bytom lada chwila przebije Modera w wysokości zagranicznego transferu z naszej ligi. Na razie jednak młodzian stawia pierwsze kroki w pucharach i za kilka dni pojedzie na swoje pierwsze zgrupowanie do dorosłej kadry. W meczu z Legią czeka na niego nie lada wyzwanie, bo wystąpi naprzeciwko reprezentanta Serbii Filipa Mladenovicia. Lewy defensor jest najlepszym letnim transferem Legii. Szybko wkomponował się w zespół. Wygląda, jakby w stolicy grał od lat. Strzela, dogrywa i nieco mniej… dyskutuje z sędziami niż jeszcze w poprzednim sezonie w Lechii Gdańsk. Kamiński wciąż się rozwija, ale w tym momencie 12-krotny reprezentant Serbii wydaje się być lepszy. Tu przewagę będzie miała Legia.”
Więcej TUTAJ
***
„Nie będzie musiał zjeżdżać pod ziemię”
„Skóraś gra coraz więcej i fajnie, teraz można być z niego zadowolonym, jednak to jeszcze nie taki poziom, na jaki go stać. Dobre momenty przeplata słabszymi, potrzeba mu większej płynności, bardziej stałej postawy – wylicza Jarosław Araszkiewicz. Pięciokrotny mistrz kraju z Lechem dobrze zna Skórasia, ponieważ obserwował go z ramienia Kolejorza w czasie wypożyczenia do Rakowa Częstochowa, gdzie skrzydłowy trafi ł po sezonie spędzonym w Bruk-Becie Termalice. To w ekipie spod Jasnej Góry pomocnik zadebiutował w ekstraklasie, ale był głównie rezerwowym. Czasem w trakcie rozmowy telefonicznej przed meczem Skóraś zapowiadał Araszkiewiczowi, że warto, by zjawił się na stadionie, bo młodzieżowiec powinien wystąpić od początku. Tak czuł po treningach. Tymczasem okazywało się, że wszedł z ławki albo wcale.”
Więcej TUTAJ
***
„Gniazdko słowackich bramkarzy”
„Polskie kluby ochoczo korzystają z zainteresowania słowackich bramkarzy, bo możemy już mówić o ich najeździe, skoro znajdziemy ich w siedmiu z szesnastu klubów ekstraklasy. Jacek Bednarz nie ma wątpliwości, że warto penetrować tamtejszy rynek. Sam stał za sprowadzeniem Jana Muchy do Legii, Matuša Putnockiego do Ruchu i Františka Placha do Piasta. – Generalnie słowaccy bramkarze są bardzo pracowici, do tego niezmanierowani i nastawieni na karierę. Jeżeli mają trochę talentu i zapewni im się dobre warunki do rozwoju, to musi się udać – nie ma wątpliwości Bednarz. Oczywiście nie w każdym przypadku. Pierwszym słowackim bramkarzem w naszej lidze był Ivan Trabalik. Trudno jednak powiedzieć, żeby ten potężny, ponaddwumetrowy kolos, przez sezon (2001/02) występów w Wiśle Kraków zrobił bramkarzom z tego kraju dobrą reklamę.”
***
„Trener ma nad czym myśleć”
„Po laniu w Szczecinie trener Bogdan Zając słusznie przyznał, że jego podopieczni rozegrali najsłabszy mecz w sezonie. Pewnym pocieszeniem dla sympatyków Jagi jest fakt, że zespół, któremu kibicują, musiałby się mocno postarać, by w Krakowie zagrać gorzej niż w ubiegły piątek (…) Bez względu na sobotnie rozstrzygnięcie, w najbliższych tygodniach Jagiellonię czeka jednak mnóstwo pracy. Zdaje sobie z tego sprawę również trener Zając. Szkoleniowiec podkreślał, że szczególnie ostatnie spotkanie dało mu do myślenia i dostarczyło materiału do analizy. Podczas nadchodzącej przerwy na mecze reprezentacji jego zespół nie zostanie specjalnie uszczuplony. Na zgrupowania wybierają się Rumun Bogdan Tiru i Litwin Fedor Černych, a Islandczyk Bödvar Bödvarsson został z niego skreślony. Biorąc pod uwagę formę, jaką prezentują w rundzie jesiennej, to nie ona przesądziła o wysłaniu im powołań, a raczej posucha panująca w kadrach ich narodowych jedenastek...”
Więcej TUTAJ
***
„Ćwiartka Huberta Matyni”
„Rozmawialiśmy z drugim trenerem po sparingach. Przekaz był pozytywny. Dobrze to wygląda, rób swoje, dalej trenuj. Mniej więcej to usłyszałem – relacjonował nam Matynia. Według naszych informacji zawodnik Pogoni miał dostać kolejną szansę i wezwanie na obóz reprezentacji, tyle że w inauguracyjnym starciu rundy wiosennej z Lechią Gdańsk (1:2) doznał urazu mięśniowego, pauzował miesiąc, a po powrocie nie dawał powodów, by ponownie znaleźć się na liście powołanych. Stanowczo za wcześnie na stwierdzenie, że zaczął to robić, aczkolwiek po ostatnich występach można mieć nadzieję, iż wszystko zmierza w odpowiednim kierunku. A czego jak czego, ale lewych obrońców to w Polsce nie ma pod dostatkiem.”
Więcej TUTAJ
***
„Cztery życia w Stali”
„Domański: – W młodości dużo pracowałem nad techniką, czasem nieświadomie. Pamiętam, że w domu bardzo często ćwiczyłem wełnianą granatową włóczką. Wziąłem ją od babci, okleiłem taśmą, żeby się nie rozwiązywała i żonglowałem. Kiedy miałem 10 lat, pojechaliśmy ze Stalą Rzeszów na turniej do Holandii i tam po raz pierwszy zobaczyłem małe piłki. Dziś są normą, dostępne wszędzie, ale wtedy była to dla mnie zupełna nowość. Spodobała mi się, więc kupiłem sobie, bo bardzo przypominała moją włóczkę, miała nawet ten sam kolor. Od tamtej pory po domu biegałem już z piłką. Rodzice zadowoleni nie byli, kiedy kopałem po szybach, ale w sumie tolerowali to. Piłkę mam do dziś, jest w fatalnym stanie, ale kiedy patrzę na nią, przypominają mi się czasy dziecięce.”
Więcej TUTAJ
***
„Szumscy działają z opóźnionym zapłonem. Chwila z Jakubem Szumskim”
„Perspektywę zmieniła choroba? Trudno przecież o większy wstrząs niż diagnoza, jaką usłyszał pan, grając z Zagłębiu Sosnowiec.
Wiosną 2017 roku miałem powiększone węzły chłonne, gorączkę. Zrobiono mi badania, po których usłyszałem wprost od lekarza klubowego, że moje problemy ze zdrowiem to białaczka, że mam się pakować, jechać do Warszawy, bo w Sosnowcu nie są w stanie mi pomóc. Spędziłem na oddziale hematologii trochę czasu, wykonano mi biopsję węzłów chłonnych, na wyniki czekałem dwa tygodnie. Pamiętam z tego okresu taką scenkę: stoję na szpitalnym korytarzu z siostrą i patrzymy na tablicę, na której jest przedstawione, jak sprawdzić, czy możesz mieć chłoniaka. Wymienili pięć objawów. Miałem wszystkie. Na papierze nic nie było jednak potwierdzone, trzeba było czekać.
Najdłuższe dni, godziny w życiu?
Szczerze mówiąc nie byłem przerażony, nie mam przekonania, że to doświadczenie otworzyło mi oczy, że coś w moim życiu zmieniło. Chyba podświadomie czułem, że wszystko będzie OK. Bliscy się stresowali, strach w rodzinie był duży, ale ja sam chciałem zachować dystans. Do momentu uzyskania wyników, zwłaszcza z kolegami, potrafiliśmy z tego sporo żartować, co pozwalało rozluźnić atmosferę. Po dwóch tygodniach okazało się, że na szczęście nie jest to białaczka, a mononukleoza. Też wymagająca leczenia, ale niegroźna.”
Więcej TUTAJ
SPORT
„Zostali w grze”
„Drogę do siatki Standardu znalazł Mikael Ishak, który ma już na swoim koncie 4 trafienia w fazie grupowej i wraz z pięcioma innymi piłkarzami zajmuje 2. miejsce w klasyfikacji strzelców LE. Prowadzi Turek Yusuf Yazici z Lille, który strzelił 6 goli. Szwed spowodował, że w Poznaniu nikt już nie tęskni za Christianem Gytkjaerem, królem strzelców ekstraklasy poprzedniego sezonu. Ishak w 14 oficjalnych występach w tym sezonie strzelił dla Lecha 11 goli. Choć akurat na naszym krajowym podwórku już dość dawno do siatki nie trafił. Ostatnio, 12 września br., pokonał dwukrotnie bramkarza Śląska Wrocław, a w czterech kolejnych meczach ligowych nie zdołał wpisać się na listę strzelców. Ale właśnie okazja ku temu, aby tę „ekstraklasową niemoc” przełamać, nadarza się znakomita, bo jutro „Kolejorz” zmierzy się z Legią Warszawa, a szwedzki napastnik będzie z tym zespołem rywalizował po raz pierwszy.”
***
„Bramkarski pojedynek”
„Jeśli mówimy o słowackich bramkarzach grających u was, to na pewno najbardziej ceniony jest Kuciak – mówi Mojmir Stasko ze słowackiego „Sportu”. Dziennikarz dodaje: - Polska liga nie jest jakoś specjalnie popularna. Liczą się przede wszystkim te mocne ligi zachodnie, a w dalszej kolejności liga czeska. Aczkolwiek na pewno coś zmieniło się w ostatnich latach, kiedy dobre występy w Legii zaliczał Jan Mucha, w Śląsku dobrze bronił Marian Kellemen, a gwiazdą był też napastnik Ondrej Duda – mówi żurnalista ze Słowacji.”
***
„Pięć pytań do Vitezslava Lavicki”
„Na ile przygotowania do sobotniego meczu skomplikowała zmiana miejsca i przeciwnika? Mieliście przecież grać z Lechią w Gdańsku?
Myślę, że to mądra decyzja. Przecież wszyscy widzimy, że jest ciężko, więc cieszę się, że każdego dnia mogę się spotkać z piłkarzami przy Oporowskiej i przeprowadzić zajęcia treningowe. Nie dla wszystkich jest to obecnie takie oczywiste. Gramy więc z Górnikiem u siebie, dzięki temu trzymamy meczowy rytm, bo przecież zaraz teraz czeka nas reprezentacyjna przerwa. Gdybyśmy nie zagrali w weekend z zabrzanami, to ligowa przerwa wyniosłaby trzy tygodnie, a zaraz potem trzy mecze dzień za dniem. To nie jest optymalna sytuacja. To, że gramy teraz z Górnikiem, to racjonalna decyzja zarządu Ekstraklasy.
Co pan powie o grze Górnika?
Zabrzanie tworzą solidną drużynę. Zmienili trochę swój styl i system gry. Na początku sezonu złapali dobrą dyspozycję, stąd punktów na koncie mają sporo i plasują się wysoko w tabeli. Wyniki pokazują, że trzeba ich szanować. Będzie to wyzwanie dla nas wszystkich. Przeprowadziliśmy analizę gry tego przeciwnika. Pokazaliśmy naszym zawodnikom jego silne strony, ale też ukazaliśmy możliwości ich zniwelowania”
***
„Defensywa ponad ofensywą”
„Schwarz w pięciu spotkaniach, w których grał od pierwszej minuty, ponownie strzelał gole, jak również asystował. Uzbierał w nich dwa trafienia, oraz taką samą liczbę decydujących podań. Gdyby porównać jego statystyki do Marko Poletanovicia, to Serb wypada przy Schwarzu blado – w takiej samej liczbie spotkań zaliczył jedną asystę. Jego kompan, Igor Sapała również ma jedno decydujące ostatnie podanie na koncie w dziewięciu spotkaniach. Statystyki bronią czeskiego pomocnika. Dodatkowo Schwarz jest zupełnie innym typem zawodnika w porównaniu do Sapały i Poletanovicia. Czech jest bardziej kreatywnym zawodnikiem z dobrze ułożoną nogą, dzięki czemu tworzy zagrożenie również z dystansu. Potrafi także jednym prostopadłym podaniem zaskoczyć całą linię defensywną rywali. Dodatkowo świetnie wykonuje stałe fragmenty gry. A przecież jeszcze w pierwszej lidze grał także jako defensywny pomocnik, a co za tym idzie - również i na tej pozycji mógłby zagrać.”
***
„Rywalizacja czeskich stoperów”
„Gdy grasz tak dobrze jak Tomasz Petraszek w Rakowie, to możesz liczyć na powołanie do reprezentacji – dodaje Michal Frydrych. - Co prawda na najbliższe mecze Ligi Narodów i towarzyskie spotkanie z Niemcami z polskiej ligi powołanie dostał tylko Tomasz Pekhart z Legii, ale to też jest dowód na to, że z PKO Ekstraklasy do „Narodniego Tymu” nie jest daleko. Trzeba się więc starać w każdym spotkaniu. Do meczu z Rakowem na pewno nie trzeba nas dodatkowo motywować, bo wystarczy spojrzeć na tabelę. Wiem też, że to rywal, który gra zespołowo i ma dobrych zawodników w ofensywie, więc musimy się do tego meczu mocno przygotować. Wierzę w taktykę naszego trenera.”
***
„Trener nie zwariował”
„W związku z nie najlepszymi rezultatami bielskiej drużyny pojawiły się zapytania, m.in. kierowane przez kibiców, czy Krzysztof Brede może spać spokojnie? Na to odpowiedzi postanowił udzielić sam zainteresowany. - Kiedy zacznie się dziać coś niepokojącego, kiedy pojawi się jakiś bałagan i brak pomysłu w pracy, to nikt z nas nie będzie się czegoś trzymał na siłę. Z prezesem mamy świetne kontakty, jak również z władzami miasta i sponsorami. Wszyscy jesteśmy ludźmi, a najbardziej zależy nam na tym, aby rozwijać ten klub. Żeby była bardzo dobrze wykonana praca. Stabilna, mądra i rzetelna, wykonywana w określony sposób. Proszę być spokojnym. Trener Brede nie zwariował i nie odleciał w kosmos. Dalej rozumie piłkę nożną – przekonuje opiekun zespołu spod Klimczoka.”
***
„My też oglądamy mecze...”
„Bruk-Betem w Niecieczy. Fakt, jastrzębianie mieli w tym spotkaniu swoje sytuacje i wyglądali, jak na ich ostatnie wyczyny, całkiem przyzwoicie; nawet Mariusz Lewandowski, opiekun „Słoników”, przyznał, że jego drużyna miała trochę szczęścia. Ale w żadnym wypadku nie można powiedzieć, że jastrzębianie zdominowali zespół, który zasiada obecnie na fotelu lidera zaplecza ekstraklasy. W podobnym tonie wypowiedział się trener Ściebura po meczu z GKS-em Tychy. - Powtórzył się scenariusz z meczu z Termalicą. Dobrze operowaliśmy piłką, mieliśmy sytuacje. Statystyki by to potwierdzały, ale za wrażenie artystyczne nikt punktów nie przyznaje – tylko druga część wypowiedzi szkoleniowca jest zgodna z prawdą. Bo skoro szkoleniowiec policzył sytuacje swojej drużyny, to powinien policzyć również okazje rywala. Tyszanie, oprócz trzech zdobytych goli, mogli w tym meczu strzelić bramek... dwa razy tyle. A Paweł Ściebura powinien mieć świadomość, że my też, a również kibice, oglądają te same mecze.”
***
„Sprawdzili prognozę pogody”
„W porównaniu z finiszem minionego sezonu my mamy inną drużynę pod wodzą nowego trenera, a Puszcza nie zmieniła się zbytnio – dodaje Tomasz Horwat. - Miałem okazję przekonać się o tym w środę, bo obserwowałem w Wodzisławiu Śląskim pucharowy występ drużyny trenera Tomasza Tułacza i widać, że to jest zgrany zespół. Nadal nastawiony jest głównie na grę w defensywie. Wraca pod linię piłki, najczęściej grając w niskiej i średniej obronie, ale wychodzi też do pressingu i szuka szansy wyjścia z kontrą, wykorzystując szybkość skrzydłowego Huberta Tomalskiego. Nasi najbliżsi rywale groźni są nadal przy stałych fragmentach gry, a także ciągle mają ten waleczny charakter i nawet w dziesiątkę, tak jak w środę w meczu pucharowym, potrafili nie tylko utrzymać jednobramkową przewagę, ale dorzucić drugiego gola. Wszystkie swoje wnioski i uwagi dotyczące gry zajmującej 9. miejsce Puszczy Tomasz Horwat przedstawił tyskim piłkarzom podczas piątkowej analizy.”
***
„Nie mogli dłużej czekać”
„Klub rozwiązał za porozumieniem stron umowę z trenerem Dębkiem jak również z jego asystentem, Tomaszem Grudzińskim. „Obu trenerom życzymy sukcesów w dalszej pracy i w obecnej sytuacji przede wszystkim zdrowia” - przekazał klub w ofi cjalnym komunikacie. Władze Zagłębia poinformowały również, że w dzisiejszym meczu z Koroną zespół z Sosnowca poprowadzi Łukasz Matusiak, asystent trenera Dębka, w przeszłości były gracz sosnowiczan. - Uznaliśmy, że dłużej nie możemy czekać. Wyniki w ostatnim czasie osiągane przez nasz zespół były katastrofalne. Nie ukrywam, że cała ta sytuacja działa na mnie bardzo stresująco. Wydawało się, że trener Dębek to jest to rozwiązanie, które wyprowadzi Zagłębie na właściwe tory. Cóż, biję się w pierś, biorę to na siebie. Na razie zespół zostaje pod opieką trenera Matusiaka – powiedział Marcin Jaroszewski, prezes Zagłębia.”
SUPER EXPRESS
„Artur Wichniarek: Haaland nie dogoni Lewego”
„Imponuje skuteczność Haalanda w LM?
Jego osiągnięcia w Borussii, grającej ofensywnie, nie dziwią. Ale t en chłopak strzelał gole jak na zawołanie także w Salzburgu. Ma ogromny talent i nie strzela goli przypadkowo, ale regularnie w każdym sezonie. Jego wielką zaletą jest to, że nie kalkuluje pod bramką, ale oddaje strzał z każdej pozycji. Mimo bardzo młodego wieku podejmuje praktycznie zawsze słuszne decyzje. Jeśli w tym tempie będzie się rozwijał, to rekord Cristiano Ronaldo (130 goli w LM – red.) za jakiś czas będzie zagrożony.
Czy Norweg może się zbliżyć do osiągnięć Roberta Lewandowskiego, który strzelił 246 goli w 326 meczach w Bundeslidze?
Lewy tak wyśrubował te rekordy, więc wątpię, czy Haaland jest w stanie zdobywać po 30 bramek w sezonie przez wiele lat. Ten sezon pokazuje, że Lewy jest także przed asem Borussii w klasyfikacji snajperów. Niemniej Norweg jest zdolny do wszystkiego. Jednak nie wiadomo, czy za dwa lata już go nie będzie w Bundeslidze.”
GAZETA WYBORCZA
„Lech licytuje wyżej”
„Lech to zespół, który dzisiaj z podobnymi wyzwaniami radzi sobie jako jedyny w Polsce, i to zgodnie z planem. Właściciel Lecha Piotr Rutkowski mówił na początku sierpnia: - Nie zaliczamy już wpadek pucharowych jak kiedyś ze Stjarnan czy Żalgirisem. Odpadliśmy z RC Genk, rosnącą wtedy siłą ligi belgijskiej, drużyną, która została mistrzem Belgii, odpadliśmy z FC Utrecht z Holandii. To ligi wciąż za silne dla nas. Powinniśmy ścigać się z Duńczykami, Szwedami, Czechami, Chorwatami, ale oni też nam odjechali, choć nie powinni. Dogońmy najpierw ligi, które poziomem są bliżej nas (...) Postawa w rozgrywkach europejskich może stanowić inspirację dla polskich klubów, okazuje się bowiem, że przy odpowiednich środkach i cierpliwości można zbudować drużynę pod występy europejskie.”
Więcej TUTAJ