Autor zdjęcia: Rafal Oleksiewicz / PressFocus
Kolejny wywiad Mioduskiego, a ten kolejny raz jak w alternatywnej rzeczywistości...
Dariusz Mioduski udzielił wywiadu portalowi Sportowe Fakty i jak na ironię faktów to w nim jest mało. Prezes Legii jak zwykle gwarantuje dobrą zabawę, chociaż po prawdzie to zabawa z gatunku „guilty pleasure”.
Na wstępie czytamy, że prezes warszawian od dawna nie udzielał wywiadów. Konkretnie od momentu odpadnięcia z eliminacji po meczu z Karabachem. Nie jesteśmy przekonani czy miesiąc z małym hakiem to rzeczywiście taki szmat czasu, ale okej, nie w tym rzecz. Sęk w tym, iż nawet dobrze się stało, że pan Mioduski przez pewien czas milczał. Bo jak już przestał…
Ach, nie ma co przedłużać, lepiej przejść do konkretów. Lecimy z cytatami.
***
1. O sprawie Lewczuka i Pekharta: „W rzeczywistości nie ma drugiego klubu w Polsce, który tak poważnie podchodziłby do tych spraw jak Legia. Powiem więcej, jesteśmy tu nie tylko w czołówce polskiej, ale i europejskiej. Nasz ekspert, Piotr Żmijewski, jest w kilkuosobowej komisji UEFA, która tworzyła Protokół Powrotu do Gry. Proszę mi wierzyć, że w tym gronie nie ma przypadkowych osób. Badamy się w klubie praktycznie codziennie, mamy kilka osób w Legii, które praktycznie tylko tymi sprawami się zajmują. Od kilku dni słyszę jednak, że nasz piłkarz grał z gorączką. Nie, nie grał z gorączką i nie zagrałby. Raz Igor sam sobie zmierzył temperaturę i wyszła mu minimalnie podwyższona. Od razu zostało to sprawdzone i kolejne pomiary pokazały, że wszystko jest w porządku. Jako Legia nie złamaliśmy żadnego protokołu, wszyscy piłkarze mieli wynik badania negatywny, wszyscy byli zdolni i uprawnieni do gry.”
Ciekawy dysonans powstaje, gdy czytamy jednocześnie stanowisko PZPN w tych kwestiach dotyczących zachowania Legii: „Nie po raz pierwszy komisja medyczna PZPN ma do klubu z Łazienkowskiej zastrzeżenia. Z naszych informacji wynika, że Legia odsyła najmniej precyzyjne raporty ze wszystkich klubów w ekstraklasie (do niedawna nie robiła tego w ogóle). A monitorowanie zawodników i codzienne wypełnianie przez nich ankiet medycznych są kluczowe.”
Trudno nam tu cokolwiek rozstrzygać, ale w tym świetle jesteśmy w stanie uwierzyć, że słowa prezesa Legii to głównie wybielanie się, a prawda leży gdzieś pośrodku. Niemniej z obu stron płyną wręcz skrajne opinie, a to powinno raczej dać Dariuszowi Mioduskiemu do myślenia, a nie strzelania focha.
***
2. O krytyce ze strony byłych piłkarzy: „Wokół Legii zawsze będą krążyć osoby, które chcą zrobić przy klubie jakiś interes. Wielu z nich to byli piłkarze, często bardzo zasłużeni. Ale to nie znaczy, że współpraca z nimi np. z jako agentami jest dla Legii korzystna. My nie działamy w ten sposób.”
Przydałoby się jakoś wykazać ilu zawodników proponowali w ostatnim czasie Stanko Svitlica oraz Ivica Vrdoljak, bo o nich mowa. Z drugiej strony też czy oni nie mają prawa wypowiadać się o warszawskim klubie, skoro doskonale go znają? Na tym jednak polega rola eksperta, a że w Legii nie zawsze dobrze się dzieje, to po prostu te rzeczy punktują. W końcu sprawę tę można sprowadzić do banalnej kwestii… Otóż gdyby dziennikarze ich o Legię nie pytali, to sami pewnie by się nie wypowiadali. Proste? Trudno nie odnieść wrażenia, że pan Mioduski szuka tu drugiego dnia, którego nie ma.
3. O zatrudnianiu niedoświadczonych osób: „Jeśli były doskonały piłkarz, który jednak nie ma poważnego doświadczenia w pracy w żadnym klubie, przychodzi i mówi, że chciałby zostać dyrektorem sportowym Legii, to w takiej sytuacji odmawiam.”
A niedoświadczonych (głównie lub zupełnie) trenerów to już zatrudniać można? Jozak był bardzo doświadczony, prawda? Albo Klafurić? Albo Magiera? Albo Vuković? Podwójne standardy...
***
4. O Bogusławie Leśnodorskim: „Dla mnie Bogusław Leśnodorski jest jak huba. Przyczepia się do drzewa, na początku wygląda to nawet ładnie, ale potem zaczyna się drenaż i po jakimś czasie takie drzewo obumiera. Przecież on nigdy nie zainwestował w żaden klub swoich pieniędzy, nie ponosił żadnego ryzyka, a raczej głównym celem było i jest zarabianie. Legia jest tego najlepszym przykładem, ale nie tylko Legia, w kolejnych klubach, przy których się pojawiał było podobnie."
To jednak za czasów Leśnodorskiego Legia po dwóch dekadach zakwalifikowała się do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Nie zainwestował własnych pieniędzy? Cóż, my tam raczej słyszymy, że jeśli już Dariusz Mioduski inwestuje swoje, to głównie z tego względu, że co jakiś czas trzeba łatać dziury budżetowe. Bo na przykład w budżecie warszawian zakładano awans do fazy grupowej Ligi Europy, a potem klops, przyjechał Szachtior Koniec Świata czy FC Narnia i odprawiły Wojskowych w diabły.
A w jakie kluby poza Legią był konkretniej zaangażowany Bogusław Leśnodorski? Przecież dopiero teraz wszedł w skład zarządu Motoru Lublin. Dosłownie parę dni temu, więc jak niby ocenić tu jego działania?
***
5. O finansach za Leśnodorskiego: „Jego publiczne wypowiedzi na temat Legii i jej finansów są żenujące, szczególnie, że wiele można by powiedzieć o tym, na co szły pieniądze klubu za czasów jego prezesury.”
Wiem, ale nie powiem!
No może wreszcie by wypadało, skoro szło tak skandalicznie źle? Przynajmniej raz na zawsze sprawa zostałaby wyjaśniona, bo w innym wypadku to pustosłowie.
***
6. O długofalowej wizji: „Ja tego nie neguję, że jako prezes Leśnodorski w kilku aspektach wykonał wtedy dobrą pracę, która przyniosła sukcesy sportowe. Tyle że nasze wyniki w Europie, łącznie z grą w Lidze Mistrzów, nie zostały przekute w nic trwałego, nie powstały żadne fundamenty.”
No tak, za to za czasów Dariusza Mioduskiego Legia stała się wschodnioeuropejskim potentatem, a jego długofalową wizję oraz jej efekty stawia się na tej samej półce co szkolenie Ajaxu czy sprytna polityka transferowa FC Porto. Wojskowi zaś byli niczym Lidl. Tydzień portugalski, tydzień chorwacki… No okej, może nie tydzień, ale kumacie o co chodzi? Zresztą, wiele w tej kwestii mówi fakt, że wciągu 3 lat samodzielnej kadencji pana Mioduskiego warszawianie mieli 6 szkoleniowców: Magierę, Jozaka, Klafuricia, Sa Pinto, Vukovicia i Michniewicza.
Świetne fundamenty, piramidy w Egipcie wymiękają.
OBSTAWIAJ MECZE LEGII U NASZEGO PARNTERA BETSAFE!
9. O porównaniach do Lecha: „Nie. Każdy klub ma swoją ścieżkę. Legia to najsilniejsza marka sportowa w Polsce i wyznacza swoje własne cele. Nie ma drugiego takiego klubu w Polsce. My nie możemy sobie pozwolić na to, żeby przez kilka lat nic nie wygrać. Wyobraża pan sobie Legię bez tytułu przez kilka lat? Tego nie zaakceptuję ani ja, ani nasi kibice. Piotrek Rutkowski może sobie powiedzieć: dobra, w tym czy tamtym roku nie walczymy o nic. Ja tak powiedzieć nie mogę i nie chcę! Każdy sezon to musi być walka o tytuł. Natomiast co do szkolenia, to zrobili fajną robotę i to jest słuszny kierunek. I to jest jedyna rzecz, w której jesteśmy podobni. Szkolenie jest jednym z priorytetów, tyle że oni mają akademię i odpowiednią infrastrukturę od 10 lat, a my poważne podchodzimy do tego od 3 i dopiero co wystartowaliśmy z naszym ośrodkiem LTC (…) Z Lechem możemy czasem przegrać mecz, to w piłce normalne, ale Lech nigdy nie będzie Legią.”
Faktycznie, Legia wstawiła do gabloty parę trofeów więcej niż Kolejorz, aczkolwiek paradoks polega na tym, że ta obsesja wygrywania, którą wykazuje Mioduski sprawia jednocześnie, iż przez nią Wojskowi nie są w stanie zbudować żadnego projektu. Natomiast co do spraw akademii – no proszę nie czarować, przecież to oczywiste, że chcieliby sprzedawać tak samo dobrze co Lech, mieć przynajmniej taką samą markę na rynku transferowym co poznaniacy.
***
10. Dlaczego znów nie ma Legii w fazie grupowej europejskich pucharów? „Zastanawiałem się długo nad tym, co ja jeszcze mogłem zrobić, żeby te puchary w tym roku były. Trudno znaleźć na to dobrą odpowiedź.”
Kto ma znać odpowiedzi na takie pytania, jeśli nie prezes? Skoro nie potrafi tego jakkolwiek racjonalnie wytłumaczyć, to znaczy, że wszystkie jego decyzje, w tym zwalnianie trenerów wykonuje na czuje, bo akurat taki ma kaprys?
***
11. O zwolnieniu Vukovicia: „Coś, co wcześniej było siłą Vuko, czyli bardzo mocne scalanie drużyny, przestało być atutem, bo wtedy zamiast myśleć o komforcie trzeba się było skupić na taktyce i lepszych przygotowaniach do meczu.
A po co przedłużał pan z nim umowę jeszcze przed zdobyciem mistrzostwa? Nie lepiej było poczekać do weryfikacji przez puchary?
Vuko miał zapis, że w przypadku zdobycia mistrzostwa kontrakt zostałby przedłużony. Ale wtedy i tak byłem pewny, że chcę go przedłużyć, nie przeczę. Miałem tylko jedną wątpliwość. Czy da radę taktycznie. Potem przyjechał Henning Berg z Omonią i nas rozjechał - taktycznie. Mając gorszy zespół od nas! Bo ja, porównując kadry obu zespołów, nie zamieniłbym się z Omonią na ani jednego piłkarza.”
Czyli co, decyzja o zwolnieniu go zapadło zaledwie po tym jednym starciu z Omonią? Nawet nie wzięto pod uwagę paru innych meczów, jak choćby ten z Górnikiem? Nie liczyły się na przykład dokonania z poprzedniego sezonu, aby w ten sposób otrzymać pełniejszy obraz sytuacji i możliwości danego szkoleniowca?
12. O porównaniu transferów Lecha i Legii: „Teraz mówi się dużo o transferach Lecha, ale w ostatnich latach to Legia bardzo dobrze sprzedawała.”
2020/21
Legia zarobił 5,75 mln, Karbownik odszedł za 5 milionów
Lech zarobił 17,75 mln, Moder odszedł za 11 milionów + bonusy
2019/20
Legia zarobiła ponad 20 mln, Majecki odszedł za 7 milionów, Szymański za 5,5
Lech zarobił 750 tysięcy, Jevtić odszedł za 500 tysięcy
2018/19
Legia zarobiła 275 tysięcy na Jakubie Czerwińskim
Lech zarobił 1,25 mln, za 800 tysięcy odszedł Dilaver
2017/18
Legia zarobiła blisko 5 mln, Odjidja-Ofoe odszedł za 2,5 miliona
Lech zarobił 12,5 mln, Bednarek odszedł za 6 milionów, Kownacki za 4, Kędziora za 1,5
2016/17
Legia zarobiła 14,8mln, za około 2-4 miliony odchodzili Nikolić, Prijović, Bereszyński czy Duda
Lech zarobił prawie 6mln, Kadar odszedł za 2,5 miliona, Linetty za nieco ponad 3
Dwa okienka wyraźnie na korzyść Lecha, dwa wyraźnie na korzyść Legii, jedno zbliżone. Raczej nie jest to potwierdzenie tezy pana Mioduskiego, ale powiedzmy, że nie jest to kwestia, za którą trzeba wieszać na nim psy. Natomiast pokazuje raczej pól prawdy niż całość.
***
13. O doradztwie Mariusza Piekarskiego: „Mariusza Piekarskiego dobrze znam i często słucham tego, co mówi. Bo mądrych ludzi warto słuchać.”
Na początku wywiadu Dariusz Mioduski mówi, że nie słucha agentów (Svitlica, Vrdoljak) ponieważ oni chcą ugrać wyłącznie coś dla siebie. Natomiast pod koniec rozmowy stwierdza, iż rady Mariusza Piekarskiego prezes i właściciel Legii sobie ceni. A kim jest Mariusz Piekarski? Też agentem. Brawo panie Darku, imponująca konsekwencja.
***
Na deser wisienka na torcie: „Uważam, że aby wypowiadać się jako ekspert na temat zarządzania klubem, trzeba mieć w tym jakieś doświadczenie, pełnić jakąś rolę zarządczą, odnieść jakiś sukces.”
Jako że Legia odnosi sukcesy raczej pomimo Dariusza Mioduskiego niż dzięki niemu, sądzimy, że w takim razie powyższy cytat powinien dotyczyć głównie jego samego. I niech to posłuży za puentę tego tekstu...