Autor zdjęcia: Rafal Rusek / PressFocus
Brawo Raków, wreszcie jakiś mecz na zero! Szkoda tylko, że z obu stron… Raków 0:0 Wisła Kraków
Przesadą byłoby napisanie, że przeciwko częstochowianom sprzysięgły się dzisiaj wszystkie ciemne moce, aczkolwiek w pełni zrozumiemy ich rozgoryczenie po starciu z Wisłą Kraków.
Jakkolwiek spojrzeć dwa gole udało im się strzelić, a i tak mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Dlaczego? Dwukrotnie bowiem gospodarzom udało się trafić do siatki i dwukrotnie mogli się tylko oblizać na przypomnienie posmaku triumfu.
Za pierwszym razem bowiem arbiter dopatrzył się przewinienia Andrzeja Niewulisa i w sumie, po obejrzeniu powtórek, chyba nie ma co nad tą akcją dyskutować. Mniej oczywista, przynajmniej na pierwszy rzut oka, była akcja, po której piłkę do siatki wpakował Piątkowski. Pewnie gdyby nie technologiczne wsparcie sędziów nie udałoby się wychwycić spalonego stopera. No ale skoro VAR uznał inaczej (i słusznie), to też nie ma co dyskutować.
Fran Tudor miał dzisiaj ku temu największe zapędy, choć niesłusznie. Nie mógł w to uwierzyć, że przeciwnik sfaulował go sporo przed polem karnym, a nie w nim. Mamy nadzieję, iż zmieni zdanie, gdy później obejrzy sobie tę akcję w na skrótach, bo nie miał racji nawet w najmniejszym stopniu...
Ogółem więc arbitra nie ma się co czepiać za to spotkanie, nikt w Częstochowie nie powinien robić z niego kozła ofiarnego. Natomiast jedną dziwną decyzję istotnie podjął – chodzi o wyrzucenie Marka Papszuna na trybuny. Jeśli nie naubliżał mu od najgorszych, to trudno wyobrazić sobie co w tej sytuacji pan Lasyk mógł mieć na myśli.
Na szczęście jednak nie tylko na tego typu kontrowersjach opierał się na mecz. Na nieszczęście rzadko kiedy opierał się na błyskach geniuszu zawodników jednej i drugiej drużyny. Nie ukrywamy – więcej spodziewaliśmy się po ofensywie gospodarzy, ponieważ siła rażenia kwartetu Ivi-Tijanić-Cebula-Gutkovskis jest ogromna. Nie tylko na papierze, wielokrotnie udowadniali to od początku tych rozgrywek. A jednak dzisiaj w większości bili głowami w mur. Najbardziej rozczarowaliśmy się Tijaniciem, który niepodobnie do siebie nie zrobił dziś nic ciekawego poza jednym centrostrzałem. Bylibyśmy zadowoleni, gdyby nazywał się „Marek Sokołowski”, a nie David Tijanić. Marek Papszun wyszedł z podobnego założenia, skoro w przewie zmienił go na Marcina Cebulę.
Wejście ofensywnego pomocnika rozruszało Raków i w drugiej części meczu znacznie dłużej i skuteczniej utrzymywali się przy piłce. No ale za to nikt punktów nie przyznaje. Zawsze brakowało tej kropki nad „i”, wisienki na torcie, czy jakkolwiek tę kwestię nazwać. Cebula miał sporo efektywnych dryblingów, ale później nie potrafił nikomu wystawić patelni. Skuteczności brakowało Kunowi, a tym bardziej Gutkovskisowi, któremu Frydrych pozwolił dojść do dwóch piłek po dośrodkowaniach.
Już z samego tego faktu da się wywnioskować, iż to raczej z własnej winy Raków nie przechylił szali na swoją stronę, bo Wisła wcale nie była jakoś genialnie zorganizowana w defensywie.
W ataku zaś zgasła mocno w momencie, gdy z boiska w połowie zszedł Błaszczykowski. Do tego momentu niemal każda akcja przechodziła przez niego. Cofał się głęboko, rozpoczynał kontry, rozgrywał akcje, niektóre próbował sam wykańczać, wykonywał stałe fragmenty… Generalnie robił facet różnicę, jeden z rzutów wolnych prawie zamienił na bramkę.
Drugi najgroźniejszy strzał Białej Gwiazdy był natomiast autorstwa Michala Frydrycha, co z kolei powinno wam wiele powiedzieć o jakości gry Wisły w ataku. Po zmianie Kuby na Beciraja. Czasem mamy wrażenie, że on myśli na boisku jeszcze wolniej niż biega, a to spory wyczyn. W dwóch sytuacjach w polu karnym naprawdę ostro zamulił. Co prawda nie były to typowe setki, ale nadal można tam było zachować się lepiej.
Inna sprawa, że też nie jesteśmy zbyt zdziwieni brakiem kreatywności ze strony Wisły, skoro jego drugą linię tworzyli Szot, Kuveljić oraz Chuca.
Raków Częstochowa 0:0 Wisła Kraków
Raków: Szumski (5) – Piątkowski (6) , Niewulis (6), Wilusz (5) – Tudor (5), Sapała (5), Poletanović (4), Kun (5) (79’ Bartl) – Tijanić (3) (46’ Cebula 6), Ivi (5) – Gutkovskis (3) (86’ Zawada)
Wisła: Lis (6) – Niepsuj (5) (86’ Burliga), Frydrych (5), Sadlok (5), Abramowicz (4) – Kuveljić (3), Szot (3) (89’ Buksa), Chuca (3) – Błaszczykowski (6) (46’ Beciraj 3), Savić (4) (69’ Boguski 3), Jean Carlos (3)
Sędzia: Piotr Lasyk
Nota: 3
Żółte kartki: Frydrych, Abramowicz
Piłkarz meczu: Marcin Cebula