Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: SeFutbol / RFEF

Raczkująca koncepcja Luisa Enrique. Wykrzesać płomień raz jeszcze

Autor: Michał Kwieciński
2020-11-11 15:00:31

Przyszedł czas, aby pozwolić starej generacji odejść, by nowa rozwinęła skrzydła. To nigdy nie jest łatwe, lecz zawsze konieczne. Na rezultat przyjdzie nam poczekać do czerwca, choć powoli zbliżamy się do finalnej formuły.

Założenie jest proste - jeśli trzeba, zmienić wszystko. W praktyce to nigdy nie jest łatwe – zrezygnować ze starych, sprawdzonych bywalców na rzecz młodych, jeszcze krnąbrnych i niedoświadczonych. Tym bardziej, gdy historia pamięta piękne momenty, ale i też te świeższe, które ciągle ciążą na sercu. Pozostaje jednak pytanie - jak nie teraz, to kiedy? Hiszpanie niebawem staną przed kolejnym sprawdzianem, jednak tym razem wydaje się, że są lepiej przygotowani. Nowe wydanie drużyny Luisa Enrique nabiera rumieńców,

Hiszpański szkoleniowiec dobrze wie, że musi znaleźć balans, bo z dawnej drużyny zostały wyłącznie strzępki. To on do tego doprowadził i to on finalnie odpowie za rewolucję. Luis Enrique ma w czym wybierać, a ilość personalnych możliwości względem czasu mogłaby go przyprawiać o ból głowy. Tak jednak nie jest, bo Lucho lubi mieć wiele opcji, eksperymentować, a najlepiej na żywym organizmie. Kiedyś jednak fazę testów trzeba zakończyć, by maszyna zaczęła trybić.

Koniec eksperymentów, ale nie zmian

Trudność w odgadnięciu kolejnego ruchu Lucho staje się normalnością. Udowodnił wszak, że oprócz stawiania na jedność lubi mieć w zanadrzu kilka wariantów, nawet kosztem kadrowej stabilizacji. Brzmi błaho, prawda? Kto nie lubi mieć wielu opcji? Rzecz w tym, że Asturyjczyk nieustannie rotując, wcale nie szuka jednego rozwiązania, które ma stworzyć kolektyw. 50-latek chce wydobyć najlepszą wersję w każdym wydaniu, które zaprezentuje na placu gry. 

Luis Enrique względem poprzedniego zgrupowania postanowił wprowadzić cztery zmiany. Tym razem na listę powołanych wpisał Inigo Martineza, Marcosa Llorente, Koke oraz Alvaro Moratę. W ostatniej chwili z kolei był zmuszony zrezygnować z Jesusa Navasa i Ansu Fatiego. W zastępstwie za zawodnika Sevilli przybył Hector Bellerin, który ostatni raz koszulkę reprezentacyjną przywdziewał cztery lata temu. Za nastolatka z FC Barcelony pojawi się Marco Asensio. Lucho dotychczas nie stawiał na zawodnika Realu Madryt, który najpierw przez kontuzję wypadł na wiele miesięcy, a po powrocie (zbyt) długo próbuje odzyskać optymalną formę.

HISZPANIA WYGRA Z HOLANDIĄ? ZAREJESTRUJ SIĘ W BETSSON I SPRAWDŹ KURSY

Inigo Martinez zastąpił Diego Llorente, który właściwie w październiku zagrał wyłącznie w towarzyskim meczu z Portugalią. O ile rosnąca forma Martineza może się podobać, tak, gdyby nie uraz Llorente, mógłby znaleźć się poza kadrą. Jose Campana oraz Dani Ceballos odpoczną, albowiem Enrique wprowadził do swojej układanki zawodników Colchoneros –  Koke i Marcosa Llorente. Hiszpański selekcjoner w październku pokusił się o eksperyment, wyróżniając zawodnika Levante i dając mu możliwość debiutu w kadrze narodowej. Ten ma za sobą świetny sezon, chociaż niewiele wskazywało, by miał liczyć się w walce o EURO. Campana znalazł się jednak w trudnej sytuacji. Niedawno był obiektem spekulacji transferowych (mowa o Atletico Madryt), choć temat uciął prezydent Żab, co nie spodobało się samemu zawodnikowi. Levante również nie może zaliczyć jesieni do udanych, osiedliło się bowiem na dłużej w strefie spadkowej, przez co cierpi sam Campana.

Ceballos to inny przypadek. Jego spore wahania formy w ostatnich latach sprawiły, że do kadry narodowej wrócił dopiero po rocznej absencji. Zawodnik Arsenalu zagrał nie tylko z Portugalią, ale i pojawił się w drugiej połowie meczu z Ukrainą. Mimo porażki nie wyglądał źle. Miejsce jednak musiał oddać Koke i trudno będzie wywalczyć je na nowo. Selekcjoner „La Roja” musiał zrezygnować także z Rodrigo, który został wykluczony z powodu zarażenia koronawirusem. Enrique sięgnął zatem po Alvaro Moratę, który w ostatnim czasie przeprowadził się do Turynu. Zdaniem Asturyjczyka ten ostatni w aktualnej formie wygląda nawet lepiej od chwili, gdy po raz pierwszy przywdziewał koszulkę Juventusu.

Uff, czasem aż trudno się połapać, prawda?

W bramce te same problemy, ale i te same wybory

Od pewnego czasu Hiszpanie mają problem z obsadą bramki, bo David de Gea przestał emanować spokojem jak przeed laty – błędy indywidualne wciąż rujnują opinię, którą próbuje odbudować. Ma jednak poparcie samego selekcjonera, który regularnie wstawia się za zawodnikiem Manchesteru United. Sęk w tym, iż trudno powiedzieć, czy pozwala mu na to wiara, czy konieczność, bo konkurencja nie naciska.

- Obwinianie Davida De Gei stało się obsesją, którą pielęgnują media. Zawsze możesz zrobić więcej, ja też mogę. Odpowiedzialność za każde spotkanie spoczywa na całym zespole - mówił Luis Enrique po październikowym meczu z Ukrainą.

Rywalizacja… No właśnie, o Kepie Arrizabaladze na razie wszyscy woleliby zapomnieć. Zarówno w Londynie, jak i na Półwyspie Iberysjkim. Właściwie od czasu transferu do Chelsea nie wrócił do dyspozycji z Athleticu, nie potwierdza skali talentu, jaki mu przypisywano. A mówiło się o kimś, kto może nawet przebić de Geę. Cóż, niewiele wskazuje, by w najbliższym czasie miało się to stać. Nawet w klubie stracił miejsce w podstawowej jedenastce na rzecz Edouarda Mendy’ego. Dlaczego powołuje go Enrique? Ma przecież Guaitę, Remiro, Simona... Odpowiedź jest bardzo prosta. Lucho stawia na Kepę, bo nie chce zaburzać spójności, z którą i tak walczy na innych pozycjach. Bramkarz ma czuć się pewnie, nawet jeśli sam nie daje tej pewności na boisku.

Budowa fundamentu trwa, choć ten ciągle się sypie

Selekcjoner “La Roja” zdaje sobie sprawę, że formacja defensywna potrzebuje balansu. O ile bogactwo po bokach obrony aż bije w oczy, tak nie gwarantuje spójności między tyłem, a ofensywą. Po lewej stronie młody Sergio Reguilon oraz sprawdzony, doświadczony Jose Gaya to zestawienie kompletne. Z drugiej strony jest jednak aktualnie kontuzjowany Dani Carvajal, zastępujący go Sergi Roberto i Jesus Navas, którego tymczasowo wymeinił Hector Bellerin. Zarówno podopieczny Realu Madryt i Sevilli to gracze topowi, choć lubujący się w grze bliżej bramki rywala, aniżeli własnej. To też umożliwia im Luis Enrique, co sprawia, że z tyłu zostaje jeden z graczy środka pola. Tu pojawia się problem, bo tej postaci brakuje.

Sergio Ramos, kapitan, człowiek niezastąpiony, ale i specyficzny w swoich poczynaniach. Niegdyś mając świadomość, że obok znajduje się Gerard Pique, mógł sobie pozwolić na więcej. Dziś tej możliwości nie ma, bo Pau Torres to gracz innej charakterystyki. Piłkarz Villarrealu w klubie gra regularnie, a w ostatnich miesiącach zyskał sobie sympatię selekcjonera. Mimo prób z Diego Llorente, czy Erikiem Garcią, Enrique stawia na 23-latka. Ten jednak, choć jest melodią przyszłości to w koncepcji “Lucho” często się gubi. Gra bardzo zachowawczo przy wyjściach do przodu i niestabilnie z tyłu. W przypadku gry w parze z Ramosem budzi to pewne wątpliwości. Torres nie jest jednak pierwszym lepszym wyborem i w szczególnej formule to zawodnik więcej niż solidny. Niemniej jednak w zespole Luisa Enrique trochę mu jeszcze brakuje, by za takiego go uznać. Być może rywalizacja z bardziej doświadczonym Inigo Martinezem będzie kluczowa. Ten do kadry wraca po rocznej przerwie z powodu niedostępności Diego Llorente, choć na dyspozycję nie może narzekać.

W środku opcji jest wiele - warto sprawdzić każdą

Jesienne zgrupowania wyłoniły nam kilka nowych postaci i ról w ekosystemie hiszpańskiej kadry narodowej. W końcu w rolę “dziesiątki” po wielu latach wcielił się Thiago Alcantara, który we wrześniowych meczach z Niemcami oraz Ukrainą dał próbkę swoich możliwości. Wymagania z czasem będą rosły, ale Thiago wysłał wyraźny sygnał, kto na boisku jest mózgiem tej drużyny i to nie powinno się zmienić aż do czerwcowego turnieju. Niemniej jednak 29-latek przez kontuzję nie był obecny na październikowym zgrupowaniu i zabraknie go również teraz. Absencja zawodnika Liverpoolu to znakomity moment do skorzystania z innych graczy, którzy z niecierpliwością czekali w kolejce.

Luis Enrique ma do dyspozycji świetnie wyglądającego Sergio Canalesa, który w Betisie Pellegriniego stał się człowiekiem niezastąpionym. Jest też młody i przebojowy Dani Olmo, czy Fabian Ruiz. Do kadry wrócił doświadczony Koke, który pozostaje niewiadomą, chociaż trudno przypuszczać, by zadowolił się rolą drugoplanową. Nie można zapomnieć o Mikelu Merino, czyli kluczowej postaci Realu Sociedad, ale i istotnej w koncepcji Luisa Enrique. 24-latek może grać w formacji 4-3-3 bliżej bramki rywala, dając więcej możliwości w ofensywie, jak to miało miejsce w meczu z Ukrainą. Może również, tak jak w starciu ze Szwajcarią (98 kontaktów z piłką!) w ustawieniu 4-2-3-1 dać wsparcie niżej ustawionemu Busquetsowi samemu będąc częściej pod grą. Lista cały czas się ciągnie, a i śmiało moglibyśmy na niej umieścić, samego Marcosa Llorente, który może grać na kilku pozycjach.

Jeśli mowa o Busquetsie… Sytuacja nieco się komplikuje w kontekście pozycji pomocnika defensywnego. Błyskotliwy Rodri musi walczyć o skład z niemrawym Sergio Busquetsem i dziś ciężko, by tę rywalizację wygrał. Aktualnie 32-latek jest niepodważalnym numerem jeden bez względu na formę. Zawodnik FC Barcelony jest również jednym z niewielu graczy starszego pokolenia, które ma zapewnić większy spokój, ale i opanowanie, gdy robi się gorąco. Założenia wydają się słuszne, jednak realia są drastyczne. Busquets dziś nie gwarantuje niczego poza mocną dawką stresu.

- To najtrudniejsza pozycja, na której trzeba najwięcej pracować w ataku i obronie. Zawodnik musi uważać, aby reszta mogła wyjść do przodu pod presją, ale również musi próbować odzyskać piłkę na połowie rywala. Kiedy ją odzyska, zobligowany jest do wyeksploatowania jej do przodu bądź na skrzydła, stanowiąc przy tym przejście między stronami, tak by zespół mógł stworzyć akcję ofensywną - mówił Luis Enrique podczas jednego z wywiadów.

Enrique obserwuje, młodość raduje

Cieszyć może natomiast świeżość i młodość wdzierająca się do La Roja. We wrześniu oglądaliśmy Oscara Rodrigueza, który aktualnie został powołany do reprezentacji U-21. Nowy zawodnik Sevilli zaliczył solidny ubiegły sezon w barwach Leganes, za co został nagrodzony powołaniem. Na to samo liczą kibice Blaugrany w kontekście Pedriego. Nastolatek wobec problemów katalońskiego klubu może liczyć na więcej szans w La Lidze. Jak się okazuje zazwyczaj dobrze ten czas pożytkuje. Lucho zresztą nie mówi “nie”, aczkolwiek zdaje sobie sprawę z dużej rywalizacji na jego pozycji. Pedri został powołany do reprezentacji do lat 21 i pod wodzą Luisa de la Fuente będzie próbował udowodnić, że jest gotowy na pierwszą kadrę.

Tak, jak miało to miejsce z Ansu Fatim, który jeszcze wiosną brany był pod uwagę jako czołowa postać zespołu Luisa de la Fuente. Los chciał, że wylądował pod skrzydłami Enrique, debiutując we wrześniowym starciu z Niemcami. Wówczas otrzymał 45 minut, zastępując Navasa na prawej stronie boiska. W rzeczywistości i tak schodził do lewej strony, zmieniając się miejscami z Ferranem Torresem. Zdaniem selekcjonera Fati jest nad wyraz dojrzały jak na swój wiek. Nie tylko bywa przebojowy, ale pozostaje także pracowity. 

18-latek oczarował wszystkich w meczu z Ukrainą. Na murawie pojawił się od pierwszych minut już na swojej nominalnej pozycji i to był strzał w dziesiątkę. Najpierw wywalczył rzut karny, a później sam zdobył bramkę, zostając najmłodszym strzelcem w historii reprezentacji Hiszpanii. Obok Sergio Ramosa był najlepszym zawodnikiem na boisku, nie dając najmniejszych szans oponentom. Lewa flanka na Ansu Fatiego będzie musiała poczekać, aż wróci po kontuzji, chociaż bez względu na to ile czasu upłynie - 18-latek miejsca na stałe nie odda.

- Bardzo dobrze interpretuje i rozumie grę we wszystkich aspektach. To widać w jego wyborach na boisku. Musimy o niego dbać i zapewnić mu spokojną pracę i dalszy rozwój umiejętności. Zarówno jako osoba, jak i jako piłkarz - mówił Luis Enrique na listopadowej konferencji.

MECZE HISZPANII W LIDZE NARODÓW MOŻESZ OBSTAWIAĆ U NASZEGO PARTNERA BETSAFE

Niedobór “dziewiątki” w hiszpańskim organizmie

- Nic się nie dzieje tylko dlatego, że w jednym lub dwóch meczach nie zdobywamy bramek. Stworzyliśmy swoje okazje, stworzyliśmy wiele okazji, zwłaszcza po stronie Adamy. Bramka w pierwszej połowie dałaby spokój, ale po stracie gola spanikowaliśmy i nie byliśmy w stanie się im przeciwstawić - mówił Luis Enrique po meczu z Ukrainą.

Odwieczny problem coraz bardziej daje się we znaki, choć sam selekcjoner robi dobrą minę do złej gry. Rodrigo oraz Gerard Moreno na boisku dają wiele, ale schodząc do skrzydła, czy grając za plecami partnera. To nie są typowe lisy pola karnego, którego Hiszpania potrzebuje na wczoraj. Sam zawodnik Leeds również nie może pochwalić się skutecznością w ostatnich miesiącach na boiskach Premier League (1 gol w 7 meczach - przyp. red.). 

Gracz Villarrealu pod tym kątem wygląda lepiej, mimo że w kadrze narodowej ostatni raz trafiał do siatki w ubiegłym roku. "La Roja" cierpi, bo po blisko 50 strzałach w trzech spotkaniach tylko raz znalazła drogę do bramki rywala. Ba, Sergio Ramos z pięcioma uderzeniami był najgroźniejszym zawodnikiem Luisa Enrique w Kijowie. To więcej aniżeli cała ofensywa razem wzięta.

Lucho musi szukać alternatyw i z takiej skorzystał, stawiając w środku linii ataku Mikela Oyarzabala. Ten, mimo iż jest skrzydłowym, przeżywa fantastyczny sezon w Realu Sociedad, mając 6 bramek po 9 spotkaniach. Za pomysł warto pochwalić, bo przecież zdobył bramkę, ale rezultat niekoniecznie zadowala. Gol padł po wysokim nacisku na defensywę przeciwnika, co w zamyśle Enrique jest zabiegiem często stosowanym. Kapitan ekipy z San Sebastian umieszczony na środku ataku miał tylko 4 wygrane pojedynki bezpośrednie (na szesnastym metrze tylko 2) i dwa oddane strzały. Ze Szwajcarią się udało, ale tylko na papierze. Oyarzabal wrócił na skrzydło.

Teraz Enrique sięgnął po Alvaro Moratę. Nowy-stary gracz Juventusu zastąpił pauzującego z powodów zdrowotnych Rodrigo. Nie da się ukryć, że Lucho wykorzystał okazję do rotacji, której i tak musiał się podjąć, mając na uwadze październikową nieskuteczność. Opieranie ofensywnej gry na napastnikach pokroju Gerarda Moreno, czy Moreno nie jest zadowalające. Głównie dlatego, że wymienieni do profilu typowej "dziewiątki" nie należą. Posiadanie na skrzydłach takich postaci jak Fati, Traore, Olmo, czy Oyarzabal zmusza do innego rozwiązania. Tym mógłby być Morata, który w Juventusie odzyskał formę, zdobywając już 6 bramek w 8 meczach.

Jak bumerang

Jak na tak chaotyczną kadrę, Hiszpania ma jednak znakomite wyniki, wszak nie przegrała oficjalnego meczu od starcia z Chorwacją w Lidze Narodów 15 listopada 2018 roku. Dopiero blisko miesiąc temu podopieczni Luisa Enrique ponownie musieli uznać wyższość rywali. Osłabiona Ukraina z powodu Covid-19 wygrała z Hiszpanią 1:0 w Kijowie.

Wydaje się, że eks szkoleniowiec “Blaugrany” był zmuszony zagrać w otwarte karty. Los chciał, iż jesienią trafił na dobre rozdanie i dziś widzimy tego efekt. Zmienia, rotuje, ale i definiuje nową strategię, z którą zespół ma się utożsamiać. Zespół naciska, gra pressingiem bardzo wysoko i niewygodnie dla rywala, mimo że tym samym tworzy luki, otwierając się na kontry. Widzimy dużo świeżych nazwisk, młodych twarzy, co powoli procentuje, a selekcjoner nie zamyka się na coraz to nowsze pomysły.

Niemniej jednak dziś nie jest w stanie zagwarantować najważniejszego - skuteczności pod bramką rywala. Piękne słowa o wszechstronności poszczególnych zawodników spełzną na niczym, jeśli do lata nie uda się znaleźć antidotum.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się