Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Lukasz Sobala / Press Focus

Najlepsi debiutanci, paru innych powinno poważnie przemyśleć swoje występy... Oceny po meczu z Ukrainą

Autor: Mariusz Bielski
2020-11-12 00:40:24

Mocno eksperymentalny skład wystawił dziś Jerzy Brzęczek, dając nawet szanse paru debiutantom. Paradoksalnie to właśnie oni spisali się dziś najlepiej, chociaż paru innych graczy (np. Góralski) też nie spuściło z tonu. Ale żeby nie było tak różowo – paru raczej straciło w oczach selekcjonera...

Łukasz Skorupski (6) – Potrzebował występu w reprezentacji po bimbalionie meczów ze straconymi golami, w końcu zachował czyste konto. Trochę pomógł mu w tym zwyczajny fart, ponieważ Jarmołenko uderzył z karnego w słupek, ale to już nie problem Łukasza. On, gdy już musiał stanąć na wysokości zadania, zdecydowanie dawał radę. Szczególnie należy go pochwalić za interwencje przy strzałach z dystansu czy za sytuację Marlosa.

Robert Gumny (6) – Nieźle wypadł jak na debiutanta, w czym pewnie pomógł mu fakt, iż mecz z Ukrainą był sparingiem. Przede wszystkim w defensywie zachowywał się odpowiedzialnie, koncentrując się raczej na swych podstawowych zadaniach – aby nie dawać rywalom zbyt wiele pola do popisów. Samemu niekoniecznie miał ochotę na ofensywne rajdy.

Sebastian Walukiewicz (4) – Im dłużej trwał mecz, tym lepiej się prezentował, ale na początku był nerwowy. Widzieliśmy to najczęściej po niecelnym wyprowadzaniu piłki. Gdyby nie jego kiepskie podanie, Ukraińcy nie zrobiliby tej akcji, po której mieli rzut karny. Dopiero później Walukiewicz złapał lepszą czutkę do przewidywania zagrań przeciwników. Niestety pod koniec meczu też machnął się dwa razy, przez co zrobiło się gorąco.

Paweł Bochniewicz (3) – W niczym nie przypominał tego Pawła, którego pamiętamy z Górnika. Dzisiaj był po prostu elektryczny. I to na tyle, by wjechać wślizgiem w nogi rywala, tym samym prokurując na samym początku starcia. Głupota to mało powiedziane. Później radził sobie ciut lepiej, ale też można mieć sporo obiekcji, ponieważ parę razy zwyczajnie spóźnił się z doskokiem do przeciwnika czy nie ogarnął jego pozycji za plecami.

Maciej Rybus (4) – Anonimowy występ, który raczej nie przekona Brzęczka, że powinien częściej wystawiać go w pierwszym składzie. Był całkiem zarobiony, ponieważ to głównie jego stroną atakowali Ukraińcy. Nie zawsze udawało mu się ten atak zatrzymać, aczkolwiek też nie popełnił żadnej gafy. W ofensywie praktycznie się nie pokazywał

Jacek Góralski (6) – Gdyby piranie miały silniki zamiast płetw, to zachowywałyby się właśnie tak, jak pomocnik Kajratu. Najbardziej znamienna klisza dla jego występu? Wślizg pod polem karnym przeciwnika w 19. minucie. Skuteczny, z odbiorem, mieliśmy po nim okazję do zdobycia bramki. Często jednak nawet nie musiał uciekać się do takich ostatecznych metod w próbach przechwytywania piłki – samo dobre ustawianie się wystarczało. Kolejny mecz, który dowodzi, iż Góralski powinien być etatowym starterem w drużynie Brzęczka.

Mateusz Klich (3) – Kolejny występ pomocnika Leeds, w którym nie przypominał pomocnika Leeds. Miewał przebłyski, kiedy na przykład fajnie się zastawił, ratując ciągłość akcji, lecz ogólnie rzecz biorąc to za mało, aby go chwalić. Zwłaszcza przy tych kilku całkiem groźnych stratach, po których Ukraińcy wyprowadzili kontry...

Piotr Zieliński (5) – Zjechał do bazy po 45. minutach, ale tyle wystarczyło, aby pokazać się z dobrej strony. Wreszcie dał jakiś konkret i w końcu nie musimy dorabiać filozofii i chwalić go za doskonały kontrpressing w półprzestrzeniach. Chodzi oczywiście o asystę do Piątka przy tym całkiem absurdalnym golu, gdy uprzedził Łunina przechwytem, zgasił futbolówkę i oddał koledze. Ogółem całkiem płynnie rozgrywał i takiego Piotrka chcielibyśmy widywać częściej.

Przemysław Płacheta (6) – Kolejny debiutant, kolejny solidny występ. Co prawda nasi dzisiejsi rywale nie dali mu miejsca, aby rozwinął prędkość godną strusia pędziwiatra, lecz i tak parę razy dał im się we znaki. Przede wszystkim oddawał dwa groźne strzały z dystansu i miał swój udział przy golu na 2:0, wszak to właśnie on przytomnie dogrywał do Modera.

Krzysztof Piątek (5) – Za otwierającego gola i zastosowanie przy tej okazji najprostszego z dostępnych rozwiązań. Poza tym jednak nie dochodził do sytuacji strzeleckich i niekoniecznie wspierał kolegów w rozegraniu, jak to przeważnie czyni Lewandowski. Oczywiście nie będziemy na nim wieszać psów za to, iż Krzysiek nie jest Robertem. Niemniej z takim punktem odniesienia trudno się podniecać występem Piątka, przeciętnym. Bez gola z daleka na pustaka byłby to mecz do zapomnienia.

Arkadiusz Milik (3) – Widać było, że brakuje mu rytmu meczowego, bo mimo sporej aktywności nic ciekawego z jego zagrań nie wynikało. No, może poza jedną akcją, gdy całkiem fajnie przeklepał akcję z Piątkiem. I to tyle, nie ma co się rozwodzić...

Kamil Jóźwiak (5) – Przyzwoicie, chociaż bez konkretów. Dobrze wspierał bocznego obrońcę, raz mógł zrobić naprawdę fajną kontrę, ale przeciwnik wyciął go jak greenkeeper trawkę przed meczem.

Karol Linetty (4) – Wszedł i… Tyle go widziano. W odróżnieniu do październikowych występów znów zanotował występ a’la David Copperfield – zniknął z pola widzenia na dłuższy czas po wejściu z ławki.

Jakub Moder (5) – Na raty, ale strzelił gola na 2:0. Przyszły ex-Lechita ma w sobie coś takiego, że potrafi znaleźć się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. Niestety poza zdobyciem bramki jego występ nie był idealny. Przede wszystkim zmagał się z tym samym kłopotem, co w Lechu – czasem trudno zrozumieć czemu podaje tak niecelnie w tak łatwych sytuacjach.

Bartosz Bereszyński, Arkadiusz Reca, Sebastian Szymański (bez ocen) – Grali za krótko.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się