Autor zdjęcia: Xinhua / PressFocus
Niespodziewany wystrzał i trener, który zaprzeczył logice. Najwięksi zwycięzcy początku sezonu Bundesligi
Za nami siedem kolejek nowego sezonu Bundesligi. To odpowiednia pora, aby dokonać pierwszych podsumowań, w których postaramy się wyróżnić największych zwycięzców startu ligi naszych zachodnich sąsiadów.
1. Peter Bosz
Jeśli mielibyśmy wskazywać jednych z największych przegranych letniego okienka transferowego w Niemczech to bez żadnego wahania znalazłby się wśród nich Bayer 04 Leverkusen. O ile sprzedaż Kaia Havertza była do przewidzenia i trudno oceniać ją negatywnie, zwłaszcza jeśli weźmiemy cenę uzyskaną za Niemca, tak brak poszerzenia kadry przed bardzo trudnym sezonem może dziwić. Zwłaszcza, że oprócz Havertza z klubem w dość niejasnych okolicznościach pożegnał się Kevin Volland, który również był jedną z najważniejszych postaci Bayeru.
Rekordowy transfer Patrika Schicka i wypożyczenie Santiago Ariasa określano jako dobre ruchy, ale fani „Die Werkself” liczyli na znacznie więcej, podobnie jak Peter Bosz, który w sierpniu i wrześniu wielokrotnie powtarzał, że liczy na kolejne wzmocnienia. Na nieszczęście Holendra do klubu oprócz Czecha i Kolumbijczyka nie trafił już nikt, bo dosłownie w ostatnich godzinach okienka „wysypał się” transfer Milo Rashicy z Werderu Brema, który miał być mocnym uderzeniem Bayeru na finiszu transferowego szaleństwa.
Nieudana transakcja w sprawie Rashicy był jednak dopiero początkiem problemów Bosza, bo kolejne przyszły bardzo szybko. Na samym początku sezonu kontuzji nabawił się Schick, który dopiero w tym tygodniu wrócił do treningów z drużyną. Z kolei Arias doznał fatalnego urazu złamania nogi podczas meczu reprezentacji i zdążył zagrać dla Bayeru zaledwie jedno spotkanie i na dobrą sprawę nie wiadomo, czy zarazem nie ostatnie.
Spoke to Leverkusen coach Peter Bosz after their 4-3 win v Gladbach: "Everyone who loves football had to see this game because this is pure football."
— Archie Rhind-Tutt (@archiert1) November 8, 2020
Asked if he'll sleep tonight given his excitement. "With a good red wine and a good cigar, it's possible." LIKE A BOSZ. pic.twitter.com/JFZitAoVwx
Sytuacja kadrowa Bayeru nie wpłynęła jednak negatywnie na poziom gry. Główna zasługa w tym przede wszystkim Petera Bosza, który zdołał poukładać klocki na tyle dobrze, że Bayer jest jedyną niepokonaną drużyną w tym sezonie Bundesligi i po ostatnim popisie w starciu z Gladbach wskoczył do TOP 4, co oczywiście jest głównym celem na koniec sezonu. Bayer nieźle radzi sobie też w Lidze Europy, gdzie po trzech spotkaniach ma sześć punktów na koncie i nie powinien mieć żadnych problemów z awansem do fazy pucharowej. Jeśli Boszowi uda się utrzymać taką dyspozycję swojej drużyny do stycznia, a działacze Bayeru skuteczniej zareagują podczas okienka, to być może marzenia o powrocie do Champions League staną się w Leverkusen realne.
2. Max Kruse
Transfer Maxa Krusego do Unionu Berlin miał być niewypałem sportowym i kompletnym nieporozumieniem. Tak wróżyło wielu dziennikarzy i obserwatorów Bundesligi, którzy doskonale znają słabość niemieckiego piłkarza do wielu poza boiskowych zajęć, które niekoniecznie dobrze wpływają na formę profesjonalnego sportowca. Berlin miał być dla Krusego idealnym miejscem do życia, ale niekoniecznie do gry w piłkę. Początek sezonu pokazuje jednak, że Kruse umie połączyć nocne streamowanie swojej gry na komputerze czy miłość do pokera z grą na najwyższym poziomie w Niemczech.
Trzy gole i pięć asyst w siedmiu meczach to najlepsza odpowiedź 32 latka na zarzuty, że ten nie prowadzi sportowego trybu życia i nie skupia się w pełni na zawodzie piłkarza. Wydaje się, że włodarze Unionu od początku zdawali sobie sprawę, że biorą Krusego z jego całym bagażem – naprawdę dużym talentem do gry w piłkę, ale i bardzo oryginalną osobowością. Na razie ten mix funkcjonuje w Berlinie zaskakująco dobrze, dlatego kolejne doniesienia prasy o często dziwacznych występkach niemieckiego piłkarza uchodzą mu płazem.
3. Urs Fischer
Pewne utrzymanie w poprzednim sezonie Unionu Berlina było w Niemczech sporym zaskoczeniem. Absolutny beniaminek ze stolicy Niemiec zapracował sobie na kolejny sezon w Bundeslidze przede wszystkim bardzo solidną grą w defensywie, siłą fizyczną i umiejętnością wykorzystywania stałych fragmentów gry. W grze Unionu próżno było szukać czegoś spektakularnego. Byli do bólu skuteczni, ale pod względem stylu i poziomu gry niezwykle ograniczeni. Z tego powodu wielu wróżyło im, że w taki sposób nie ma szans, że utrzymają się w Bundeslidze również w kolejnym sezonie.
Początek sezonu w wykonaniu Unionu pokazuje, że podobnego zdania był Urs Fischer, który kompletnie przebudował system gry swojej drużyny. Union w wielu fazach spotkań gra ofensywnie, stawia na kreatywność wspomnianego wyżej Maxa Krusego i przede wszystkim nie koncentruje się tylko na przeszkadzaniu, ale również na prowadzeniu gry. Styl berlińczyków chyba nieco zaskoczył ligowych rywali, bo ekipa Fischera ma po siedmiu spotkaniach aż dwanaście punktów i zajmuje piąte miejsce w tabeli. Dla Fischera i Unionu najważniejsze jest jednak to, że zmiana stylu przyniosła nadspodziewanie dobry efekt i dała nadzieje, że również starając się grać w piłkę można marzyć o utrzymaniu.
4. Ridle Baku
Prawy obrońca VfL Wolfsburg to jedno z odkryć początku sezonu Bundesligi. Jego transfer do „Wilków” w ostatnich dniach okienka transferowego z 1. FSV Mainz był reakcją VfL na kontuzje Wiliamma i Mbabu. Baku nie tylko godnie zastąpił kontuzjowanych Brazylijczyka i Szwajcara, ale również dodał Wolfsburgowi na tej pozycji dodatkowej jakości.
Ridle #Baku delivered a sweet treat on Halloween weekend 😋🍭 pic.twitter.com/xMMt5t9dqH
— Bundesliga English (@Bundesliga_EN) November 4, 2020
Świetna dyspozycja 22 latka została doceniona przez Joachima Loewa, który powołał go na najbliższe mecze reprezentacji Niemiec, gdzie również będzie miał okazję pokazać się dzięki problemom zdrowotnym innych piłkarzy (Klostermanna i Henrichsa). Być może Baku, którego swego czasu obserwował sam Thomas Tuchel i PSG, to objawienie, które na lata rozwiąże problemy reprezentacji Niemiec z pozycją prawego obrońcy.