Autor zdjęcia: Mateusz Czarnecki
Dla Rakowa ogromna dziura do załatania, dla Petraska sportowy dramat
Historia Tomasa Petraska to bez wątpienia materiał na niezłą książkę z happy endem. To znaczy, tak byśmy napisali jeszcze ze dwa tygodnie temu, ale w obliczu kontuzji, której się nabawił i możliwej długiej przerwy, mamy wątpliwości, czy ten status trochę się nie zmienił i te „happy” nie zostało naruszone.
Na „end” jeszcze przyjdzie czas. Petrasek ma 28 lat i z pewnością końca kariery nie planuje, przynajmniej na ten moment. Ale w ujęciu chwilowym, krótkoterminowym, coś się dla Czecha skończyło. Co? Na pewno piłkarski rok 2020. A w pesymistycznym wariancie również i reszta obecnego sezonu, a co za tym idzie – Euro 2020. Byłby to szczególnie bolesny cios, bo Petrasek dopiero niedawno wywalczył sobie powołanie do reprezentacji – zagrał cały mecz towarzyski z Cyprem i wszedł na chwilę podczas meczu Ligi Narodów w Izraelu.
– Szczegółowe badania Tomasa Petraska przeprowadzone w ostatnim czasie wykazały naderwanie więzadeł rzepki. Przy optymistycznym scenariuszu Tomek wróci do zajęć z drużyną około 15 stycznia. Do tego czasu będzie się rehabilitował i trenował indywidualnie. Pesymistyczny scenariusz zakłada operację kontuzjowanego kolana. Wtedy przerwa będzie trwała od 5 do 6 miesięcy – powiedział lekarz Rakowa Wojciech Harman dla oficjalnej strony klubu.
MECZE RAKOWA MOŻESZ OBSTAWIAĆ W BETSSON. ZAREJESTRUJ SIĘ I SPRAWDŹ OFERTĘ
W żadnym układzie nie jest to dobra wiadomość. Jak długa ta przerwa by nie była, Raków musi się liczyć z pierwszym poważniejszym kryzysem kadrowym w obecnym sezonie. Do tej pory wszyscy ważni piłkarze byli zdrowi, a gdy na jakiś czas wypadł Marcin Cebula, czyli jedno z największych objawień tych rozgrywek, to za moment podmienił go Ivi Lopez, który zastąpił byłego piłkarza Korony tak, jak chyba nikt się nie spodziewał. W pierwszych dwóch meczach, w których wyszedł w podstawowym składzie, sieknął cztery gole. Lepiej się nie dało. W przypadku środka obrony tak wystrzałowego zastępstwa lider Ekstraklasy nie ma.
Na horyzoncie jest tylko młodzieżowiec Daniel Mikołajewski i jego totalne przeciwieństwo, czyli doświadczony Andrzej Niewulis. Wiemy na dziś, że to ten drugi najprawdopodobniej zastąpi Petraska i mamy w pamięci, że rozegrał on genialny sezon w I lidze, gdy Raków awansował do Ekstraklasy, ale jednocześnie siedzi nam z tyłu głowy fakt, że był to jego ostatni sezon, w którym regularnie grał w piłkę. Od czasów awansu zaliczył:
- 1 mecz w ubiegłym sezonie (przez kontuzję)
- 3 mecze w Ekstraklasie w tym sezonie (z czego raz 11 minut, drugi raz minutę, trzeci wymuszony kontuzją Petraska)
- 2 mecze w Pucharze Polski w tym sezonie (jeden wymuszony kontuzją Petraska)
I to nie tak, że wątpimy w umiejętności Newulisa, tylko obawiamy się, że ten dzisiejszy i ten sprzed ponad roku to długofalowo mogą być dwaj różni zawodnicy. A w Rakowie akurat obsada tej pozycji ostatnio była zawsze kozacka, bo Petrasek praktycznie nie schodził ze swojego bardzo dobrego pułapu. Lider Ekstraklasy ma przed sobą zatem pierwszy tak poważny test – czy mimo poważnego osłabienia drużyna Marka Papszuna nie straci na jakości? A jeśli zacznie się cokolwiek sypać, jak w akcji ratunkowej spisze się trener?
W takiej pozycji Raków jeszcze nie był, bo sezon wcześniej nie wymagano od niego gruszek na wierzbie. Krzątał się po środku tabeli, raz było lepiej, raz gorzej, więc siłą rzeczy żadne wahania formy nie było tematem przewodnim w mediach. Dopiero teraz, gdy nie przegrał ośmiu spotkań z rzędu i zaskakuje nas w zasadzie na każdej płaszczyźnie, wszystkie wtopy zostaną wychwycony. A do końca roku zostały mecze z: Lechem, Wartą, Śląskiem, Jagiellonią i Piastem, czyli co najmniej dwa bardzo wymagające rywalizacje.
Jeśli – odpukać – spełni się najczarniejszy scenariusz, czyli półroczna przerwa, to nie pozostanie chyba nic poza szukaniem nowego obrońcy w przerwie zimowej. Trudno sobie wyobrazić, by po tak dobrej jesieni zdeprecjonowano stratę lidera zespołu. Musiałby ktoś wzmocnić zespół, żeby nie skończyło się brakiem paliwa na finiszu albo zwyczajnie zbyt krótką ławką.. Przed Rakowem i Papszunem zatem czas próby. Nie chcemy demonizować, bo jeden Petrasek nie stanowi o całej sile Rakowa, ale bywa też tak, że wyjęcie serca z zespołu działa na ogół zawodników bardzo źle.
Najbardziej boli jednak to, że Tomas Petrasek może stracić szansę na wyjazd na mistrzostwa Europy. W październiku dostał pierwsze powołanie, zadebiutował w wieku 28 lat i gdyby regularnie grał w liderującym Rakowie tak, jak do tej pory, może by się załapał. A w takim wypadku ciężko sobie to wyobrazić nawet gdyby miał wrócić w styczniu do treningów. Nie wiadomo ile zajęłoby mu dojście do formy sprzed kontuzji… Szkoda, zwłaszcza patrząc szerzej na jego krętą drogę piłkarską.