Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Własne

Brede: Ekstraklasa w styczniu to świetny pomysł. Lewandowski: Góralski jest nam niezbędny. Brzęczek specjalistą od młodzieży

Autor: zebrał Mariusz Bielski
2020-11-13 09:07:59

Czy Ekstraklasa zagra już w styczniu? Jak na to zapatrują się trenerzy? Dlaczego Brzęczek to spec od wprowadzania młodzieży? Z jakich powodów Góralski jest nam niezbędny? Jaką długą drogę w bardzo krótkim czasie przebył Płacheta? Czy Zagłębie Sosnowiec mocno zmieni się pod wodzą Kazimierza Moskala? Czy w kotle poznańskiej lokomotywy brakuje pary? Odpowiedzi na te oraz wiele innych pytań w dzisiejszej prasie!

PRZEGLĄD SPORTOWY

„Liga zagra w styczniu?”

„W dyskutowanym projekcie pierwsza przyszłoroczna kolejka – wyznaczona w tej chwili na 5 lutego – zostałaby rozegrana dwa albo trzy tygodnie wcześniej, czyli może nawet 15 stycznia. Tak krótkiej zimowej przerwy nigdy nie było w blisko stuletniej historii ligowych rozgrywek. Jeśli jednak ten sezon rozgrywany jest w absolutnie wyjątkowych warunkach, to i zastosowane rozwiązania muszą być nadzwyczajne (…) Ewentualnie przyspieszona runda wiosenna spowoduje, że drużyny zostałyby pozbawione możliwości tradycyjnych przygotowań połączonych z dłuższym pobytem w cieplejszym klimacie, no ale trzeba się pogodzić z faktem, że futbol w czasach pandemii cały czas zderza się z wyjątkowymi sytuacjami również w sprawach budowania i podtrzymywania formy sportowej. Ostatnie miesiące pokazują, że problemem, nad którym załamują dłonie szkoleniowcy, staje się nawet mikrocykl treningowy w tygodniu. Drużyny co rusz mają nieplanowane przerwy w graniu, o których długości dowiadują się w ostatniej chwili, bo ma to związek z odkrytym ogniskiem zachorowań we własnym gronie albo w obozie rywala.”

Więcej TUTAJ

***

„Krzysztof Brede: Warto zacząć wcześniej”

„Dotarliśmy do informacji, że jest rozważany pomysł, by piłkarska ekstraklasa wznowiła rozgrywki nie jak zaplanowano 5 lutego, a już w styczniu – 15 lub 22. Jak się pan na to zapatruje?
Bardzo przychylnie. Ze swoim sztabem dyskutowaliśmy o tym i wniosek był jeden – warto. Przekazałem nawet tę informację swojemu szefowi, czyli prezesowi Bogdanowi Kłysowi, i namawiałem, by w razie konsultacji z klubami poparł tę ideę. Ostatnia tegoroczna kolejka wypada 19 grudnia. Dajmy zawodnikom na święta dziesięć dni wolnego, by w tym czasie nieco odpoczęli od piłki. Następnie kilka dni indywidualnych treningów, później zajęcia z zespołem i w styczniu wracajmy do grania. Każdy klub ma podgrzewane płyty, więc problemu z przygotowaniem boiska u nikogo nie będzie. 

Styczniowa pogoda, biorąc pod uwagę ostatnie lata, też nie dawała się we znaki.
Dokładnie. W ubiegłym sezonie, grając zimą w Bielsku przeciwko „giekaesom” z Tychów i Katowic, piłkarze biegali w strojach z krótkimi rękawami. Jeśli dobrze pamiętam, było odpowiednio plus dwanaście i dziewięć stopni. A gdyby nawet styczniowe temperatury były mniej sprzyjające, to chłód nie dotknie kibiców, bo mecze odbywają się bez ich udziału. Poza tym w zimowe dni, gdy ludzie częściej spędzają czas w domu, co jeszcze potęguje pandemia, kibic miałby możliwość oglądania ligi właściwie bez przerwy. Niech ona się kręci i będzie odskocznią w tym przygnębiającym czasie.”

Więcej TUTAJ

***

„Nadciąga młoda fala”

„Brzęczek przebija Nawałkę we wprowadzaniu młodzieży – 75 procent debiutantów za kadencji obecnego selekcjonera miało nie więcej niż 23 lata (12 z 16 graczy). Arkadiusz Reca, Damian Szymański, Krzysztof Piątek, Krystian Bielik, Sebastian Szymański, Kamil Jóźwiak, Jakub Moder, Michał Karbownik, Bartłomiej Drągowski, Sebastian Walukiewicz i wreszcie Gumny oraz Płacheta – ci piłkarze zaliczyli swoje pierwsze występy w reprezentacji w ciągu 28  miesięcy pracy Brzęczka. Co więcej, połowa dostała szansę w 2020 roku. Z tej grupy jedynie Damian Szymański stracił zaufanie selekcjonera i od czerwca 2019 nie dostaje powołań, Bielika w ostatnim czasie wyeliminowała z gry poważna kontuzja, stabilne pozycje mają Reca, Piątek, Jóźwiak oraz Sebastian Szymański, natomiast największymi wygranymi jesiennych spotkań Biało-Czerwonych bezsprzecznie są Walukiewicz oraz Moder.”

Więcej TUTAJ

***

„Zdziesiątkowani, ale niepokonani”

„Tydzień temu okazało się, że zakażony jest selekcjoner Italii Roberto Mancini, który ciągle przebywa w izolacji w swoim domu w Rzymie, a zespół w meczu przeciwko Estończykom prowadził z ławki jego asystent Alberigo Evani. Do tego mocno przetrzebiona jest drużyna. Zawodnicy sześciu klubów – Fiorentiny, Genoi, Interu, Lazio, Romy i Sassuolo – musieli poddać się izolacji na skutek przypadków zakażenia COVID-19 w ich klubach. Gracze mają teraz dołączać do drużyny narodowej, gdy zgodę na to będą wydawać lokalne instytucje. Właśnie dlatego Mancini powołał na trzy spotkania aż 41 zawodników.”

Więcej TUTAJ

***

„Bohater z drugiego planu”

„Po dwóch dobrych sezonach w Empoli wróciłem do Romy. Zaraz na początku przygotowań usłyszałem, że numerem jeden będzie Alisson. Rywalizacja skończyła się, nim na dobre się zaczęła. Chciałem odejść. Inne plany miał dyrektor sportowy klubu, Monchi. Dla nich byłem dobrym zastępcą, mnie to nie satysfakcjonowało. Nie byłem już chłopakiem z ekstraklasy, ale piłkarzem, który przez dwa lata bronił w Serie A i nabrał apetytu na więcej. W Empoli grałem regularnie, okrzepłem, zdobyłem doświadczenie. Przyznaję, że razem z menedżerami przelicytowaliśmy. Chciało mnie sprowadzić Torino, ale wiedzieliśmy też o zainteresowaniu Napoli. Zanosiło się na to, że Pepe Reina opuści klub, szukali bramkarza. Topowy klub we Włoszech, perspektywa gry w Lidze Mistrzów – czekałem na ruch Napoli. I się nie doczekałem. Podobnie jak transferu do Torino, które wzięło Salvatore Sirigu z PSG. Przejechałem się na tym wszystkim.”

Więcej TUTAJ

***

„Gaz wciśnięty do dechy”

„Nieco ponad rok po wspomnianym EURO 22-latek zaliczył występ z orzełkiem na piersi, ale tym razem w kadrze  A. Pewnie na swoją szansę musiałby jeszcze poczekać, gdyby nie to, że na zgrupowaniu nie pojawili się Michał Karbownik i Damian Kądzior. Ale skoro gracz Norwich już dołączył do zespołu Brzęczka, postanowił zrobić wszystko, by zostać w nim na dłużej. W meczu przeciwko Ukrainie wychowanek Pelikana Łowicz miał kilka udanych dryblingów, w pierwszej połowie oddał groźny strzał, a na dokładkę zaliczył asystę przy trafieniu Jakuba Modera. – Cieszy mnie występ Przemka Płachety. Zagrał kilka ciekawych piłek, pokazał też swoją szybkość – chwalił młodego skrzydłowego po meczu selekcjoner reprezentacji. Bardzo prawdopodobne, że przygoda 22-latka z seniorską kadrą nie zakończy się na jednym występie. Oczywiście obecnie nikt nie bierze pod uwagę opcji, w której Płacheta jest pierwszym wyborem Brzęczka na boku pomocy, ale jeszcze półtora roku temu mało kto w ogóle myślał o tym, że występujący wtedy w Podbeskidziu gracz może się znaleźć na liście powołanych do jakiejkolwiek reprezentacji.”

Więcej TUTAJ

***

„Mariusz Lewandowski: Doceniajmy Góralskiego”

„Słyszę ostatnio, że Jacek Góralski jest porównywany do Mariusza Lewandowskiego. A pan się zgadza, jednak z tym zastrzeżeniem, że Góralski musi się jeszcze trochę podciągnąć.
No i po co mnie pan prowokuje? Mówiąc jednak poważnie, uważam, że Góralski w reprezentacji odgrywa bardzo ważną rolę. Drugiego zawodnika na pozycji numer sześć tak dynamicznego, twardego i konsekwentnego nie mamy. Dlatego jest potrzebny.

W wyjściowej jedenastce?
Moim zdaniem tak.

Ale w środku obok Mateusza Klicha i Piotra Zielińskiego mamy Grzegorza Krychowiaka. Góralski jest od niego lepszy.
W każdej drużynie potrzebny jest zawodnik, który potrafi rywalowi odbierać piłkę i przekazywać ją ofensywnym graczom. Krychowiak już nie jest piłkarzem tak mocno angażującym się w odbiory i przechwyty. On oczywiście dobrze czyta grę dzięki swojemu doświadczeniu. Ale Góralski haruje na całej długości i szerokości boiska, przez co przeciwnik ma trudniej. Myślę, że za siedem miesięcy selekcjoner będzie się poważnie zastanawiał, na którego z nich postawić podczas finałów mistrzostw Europy.”

Więcej TUTAJ

***

„Tylko pojedyncze przypadki”

„Trzech z nich nie zagrało, być może z powodu zakażenia (klub o tym oficjalnie nie informował), z Lechem Poznań (2:1). Chodzi o Michała Karbownika, Domagoja Antolicia i Bartosza Slisza. O zakażeniu tego pierwszego pisał w swoim komunikacie PZPN, przy okazji dodatkowego powołania dla Przemysława Płachety na trwające zgrupowanie pierwszej reprezentacji Polski. Karbownik się na nim nie pojawił, bo jak podał związek: „W zeszłym tygodniu uzyskał pozytywny wynik testów na obecność wirusa SARS-CoV-2”. O tym, że Antolić i Slisz również mają koronawirusa część mediów spekulowała tuż przed ostatnim spotkaniem z Kolejorzem. Obaj nie znaleźli się w kadrze na tamten mecz, a wcześniej nie było informacji o ich urazach. Kolejne dwa pozytywne wyniki testów otrzymali Tomaš Pekhart i Kacper Skibicki. Pierwszy został przebadany na zgrupowaniu reprezentacji Czech, a drugi przed dołączeniem do polskiej kadry U-21.”

Więcej TUTAJ

***

„Czy w kotle brakuje pary?”

„Biorąc pod uwagę przebieg meczu z Legią, można stwierdzić, że zadyszkę – przynajmniej lekką – złapało kilku zawodników Kolejorza, co wynika ze... słabej dyspozycji ich kolegów. Tiba, Moder czy Ramirez mieliby więcej czasu na odpoczynek, gdyby nie zawodził Karlo Muhar. Chorwat dał nadzieję wszystkim sympatyzującym z ekipą ze stolicy Wielkopolski dobrym wejściem z ławki rezerwowych w starciu z Piastem Gliwice (4:1). Łapiący się za głowę Moder po pięknej „bombie” posłanej przez Muhara w poprzeczkę bramki strzeżonej przez Františka Placha to jeden z bardziej charakterystycznych obrazków pierwszej części rozgrywek. W zasadzie przy okazji późniejszych występów Muhara reprezentant Polski wciąż mógłby się łapać za głowę, tyle że już nie z podziwu, a szoku, co też wyprawia jego kolega... Najlepiej o postawie 24-latka świadczy fakt, że w spotkaniu z Rangers FC (0:1) Żuraw wolał cofnąć do środka pola przed stoperów Filipa Marchwińskiego, zdecydowanie lepszego w ofensywie niż obronie, niż wystawić tam nominalnego defensywnego pomocnika Muhara.”

Więcej TUTAJ

***

„Lepsza gra z Chorwatem”

„Chorwat, kiedyś król strzel ców II ligi słoweńskiej (21 goli w barwach NK Nafta 1903 w rozgrywkach 2017/18), w ubiegłym sezonie I ligi zdobył dla Górali 11 bramek i miał siedem asyst. W obecnym, już w ekstraklasie, najpierw zmagał się z kontuzją, a później wystawiono go na boku pomocy w spotkaniu w Gdańsku przeciwko Lechii (0:4). Roginić zastąpił wtedy na lewej stronie Łukasza Sierpinę i nie wypadł najlepiej. Był nieco zagubiony, nie wygrywał pojedynków, dostał żółtą kartkę i w 70. minucie opuścił boisko. W Szczecinie jako jeden z dwóch napastników pokazał za to, że stać go na wiele. Był aktywny, dostał najwięcej podań z drużyny (43) i wygrywał większość pojedynków w powietrzu. Miał też pięć odbiorów. Do tego bramka dla Górali padła po jego wzorowej współpracy z Bilińskim, który wreszcie nie był osamotniony z przodu.”

***

„Wielkie kłopoty i liczenie na innych”

„Prawie codziennie wypada któryś z powołanych graczy, głównie z powodu koronawirusa. We wtorek ogłoszono, że wykryto go u pomocnika Legii Kacpra Skibickiego. Zgrupowanie w Opalenicy opuścił też bramkarz stołecznego klubu Cezary Miszta. On co prawda jest zdrowy, ale z klubowym kolegą przyjechał jednym samochodem. Już wcześniej z powodów zdrowotnych szkoleniowiec musiał zrezygnować z Bartosza Bidy, Karola Fili, Adriana Gryszkiewicza, Mateusza Praszelika, Bartosza Slisza i Macieja Żurawskiego. Z kolei na przyjazd Maika Nawrockiego nie zgodził się jego klub, Werder Brema. Uraz wyeliminował też Jakuba Kamińskiego, który najpierw miał uczestniczyć w zgrupowaniu pierwszej reprezentacji, a po meczu z Ukrainą dołączyć do młodzieżówki, tak jak Robert Gumny i Przemysław Płacheta, którzy zadebiutowali w seniorskiej kadrze. Ostatecznie ten drugi pozostanie jednak z dorosłą kadrą, a Gumny dołączy do młodszych kolegów w sobotę. Na zgrupowanie nie dotarł również kolejny piłkarz Legii Maciej Rosołek. Oznacza to, że Stolarczyk nie może skorzystać z aż dwunastu zawodników, z których planował!”

Więcej TUTAJ

***

„Pistolet, krokodyl i szaman”

„Gwiazdą Galatasaray był napastnik Tanju Colak. Kibice kochali go bez granic, a że jego partnerką była znana turecka aktorka i piosenkarka Hülya Avsar, Tanju lądował na okładkach gazet praktycznie każdego dnia. Uwielbiał to i kierował się zasadą: „Nieważne jak, byle mówili”. Niesamowity oryginał i celebryta w pełnym tego słowa znaczeniu. Błyszczenie na salonach było dla niego równie ważne, jak brylowanie na boisku. Colak liczył, że dzięki moim podaniom podreperuje dorobek bramkowy i szybko dał mi to do zrozumienia. Na pierwszym zgrupowaniu mieszkaliśmy w jednym pokoju. Kładąc się spać, poczułem pod poduszką coś twardego. Włożyłem rękę i wyciągnąłem… pistolet. Zdezorientowany popatrzyłem na Colaka, a ten ostrzegł z groźną miną: – Jak nie będziesz mi dogrywał, to cię zaj***”

Więcej TUTAJ

 

SPORT

„Jerzy Engel: Plusów pod dostatkiem”

„Może pan wymienić te plusy?
Na pewno Łukasz Skorupski w bramce. Zanotował bardzo dobry występ, podobnie jak w środku pola Jacek Góralski. Bardzo poprawnie zagrali obaj środkowi obrońcy. Do tego dobry występ zanotował debiutujący w narodowych barwach Przemysław Płacheta. Podsumowując - tych plusów było naprawdę sporo.

A minusy w grze biało-czerwonych?
Trochę za luźne krycie w pierwszej połowie, stąd też za łatwo rywale dochodzili do bramkowych sytuacji. Brakowało też trochę bardziej skoncentrowanej gry pomocników, nie tylko w odbiorze piłki, ale też w rozegraniu. To powodowało, że obrońcy sami musieli wziąć na swoje barki ciężar wyprowadzania piłki. Stąd też wziął się ten karny dla Ukraińców w pierwszych minutach, bo Walukiewicz chciał rozgrywać - nastąpił przechwyt, poszła kontra, a w jej następstwie był faul i karny. Ten mankament koniecznie trzeba poprawić.”

***

„Jerzy Brzęczek: Trzeba nam więcej spokoju”

„Byliśmy jednak w tym meczu skuteczniejsi od Ukraińców i potrafiliśmy wykorzystać ich błędy.
I za to chłopakom chwała. Ale podkreślę, że za dużo było strat w tym spotkaniu. Zabrakło nam spokoju w rozegraniu piłki, a mogliśmy sobie stworzyć w tym meczu więcej sytuacji.

Szczęście w futbolu nierzadko jest wręcz decydujące…
I na nie przez te ostatnie dwa lata sobie zapracowaliśmy. Oczywiście mieliśmy upadki i wzloty. Ale generalnie byliśmy skuteczni i konsekwentni. Wiemy, że wynik starcia z Ukrainą nie odzwierciedla tego, co działo się na placu gry. Zagraliśmy na dwóch napastników z mocnym rywalem i takie mecze pewnie jeszcze będą. Każdy zawodnik, który przyjeżdża na zgrupowanie reprezentacji, chce wiedzieć, że jest ważnym elementem tej ekipy. Niestety, wystawić do pierwszego składu możemy tylko jedenastu. Ci, którzy nie grają, zawsze będą niezadowoleni. Siłą tej grupy jest to, że swoje niezadowolenie piłkarze pokazują na boisku. Mam nadzieję, że takie podejście uda nam się utrzymać.”

***

„Do kadry spod Klimczoka”

„Płacheta wcześniej był w Niemczech. Terminował w rezerwach RB Lipsk, a także grał dla występującego w trzeciej lidze Sonnenhof Grossaspach. Do Polski wrócił wiosną 2018 roku, do Pogoni Siedlce. Tam wypatrzył go trener Krzysztof Brede, który w czerwcu tego samego roku rozpoczął pracę pod Klimczokiem. I śmiało można powiedzieć, że to właśnie od tego momentu zaczęła się prawdziwa kariera Przemysława Płachety. Minęły nieco ponad dwa lata, a zawodnik zdążył trafić do ekstraklasy, konkretnie do Śląska Wrocław, a następnie na zaplecze Premier League, bo od tego sezonu jest graczem Norwich. Ponadto były występy w reprezentacji U-21, udział w Euro 2019 z tym zespołem, aż wreszcie pierwszy występ w seniorskiej drużynie narodowej. Pomiędzy debiutem w Podbeskidziu, w ligowym meczu przeciwko... Garbarni Kraków, a debiutem w reprezentacji Polski, minęło w przypadku Płachety dokładnie 27 miesięcy.”

***

„Gumny został mimo urazu”

„Warunki nie rozpieszczają, jest bardzo chłodno, za to murawa na obiekcie „Niebieskich” należy do najlepszych w całym regionie. Dobre wiadomości napłynęły z gabinetów lekarskich. Obawiano się o Roberta Gumnego. - Przeszedł badania obrazowe, które wykluczyły obecność poważnego urazu odniesionego w środowym meczu. Zawodnik pozostanie na zgrupowaniu w Katowicach w celu kontynuacji rozpoczętego leczenia, aby był gotowy do treningu od soboty, kiedy dołączy do drużyny U-21 - oznajmił Jakub Kwiatkowski, rzecznik PZPN”

***

„Przymus bywa dobry”

„We Wrocławiu jednym największych wygranych był Michał Rostkowski. 20-letni piłkarz pokazał trenerowi Marcinowi Broszowi, że warto na niego stawiać. Po raz pierwszy zagrał w wyjściowym składzie zabrzan i był jednym z wyróżniających się zawodników swojego zespołu. Rywal często musiał się uciekać do fauli, żeby go powstrzymać (…) Młody zawodnik pokazał w meczu ze Śląskiem, że na ligowym boisku radzi sobie bez kompleksów. - Dla mnie był to udany mecz, ale czeka mnie jeszcze wiele pracy i wysiłku. Na pewno dam z siebie wszystko, żeby były z tego jak najlepsze rezultaty i jak największy pożytek dla całej drużyny – zaznacza ambitny gracz, który może być kolejnym z odkryć trenera Brosza. Być może młody zawodnik szanse pokazania się otrzyma także w derbowym spotkaniu z Piastem, które zaplanowane jest na 20 listopada.”

***

„Serce Piasta bije mocniej”

„Gdy emocje opadły, a zawodnik myślał tylko o powrocie do zdrowia, optymizm zaczął być widoczny na każdym kroku. – Zaraz po meczu z Lechem czułem się beznadziejnie, bo dopiero co wróciłem do zdrowia po kontuzji, a znowu złapałem uraz. Być może zbyt szybko wróciłem. Bardzo chciałem już grać, ale niestety wyszło fatalnie – przyznaje Gerard Badia cytowany przez oficjalną stronę gliwickiego klubu. Najważniejsza informacja dotyczy teraz aktualnego stanu zdrowia piłkarza. - Przerwa na kadrę i wcześniejsze dwa odwołane mecze sprawiły, że nie straciłem tak dużo. Dostałem trochę więcej czasu, żeby się przygotować. Najpierw trenowałem indywidualnie, a od prawie dwóch tygodni już pracuję normalnie na pełnych obrotach. Najważniejsze, że nie czuję bólu i nic mi nie przeszkadza – dodaje Katalończyk, który przy poprzednim urazie trenował i grał po specjalnych zastrzykach.”

***

„Zaczyna się finisz pod górę”

„Wiedzieliśmy, jaką drużyną jest Puszcza, więc przygotowywaliśmy się na ciężki bój i taki był – dodał Szymon Lewicki. - Nie chcę oceniać pracy sędziego, ale mamy różnego rodzaju szkolenia i spotkania z arbitrami, a później na boisku słyszymy gwizdek i widzimy taką decyzję, o której nie sposób cokolwiek powiedzieć, żeby... czegoś nie powiedzieć. Przez nią wszystko się odwróciło. Szkoda, że nie utrzymaliśmy prowadzenia. Tym bardziej, że mecz się układał pod nasze dyktando i tak naprawdę Puszcza nie zagroziła nam w żaden sposób, a mimo to wyrównała. Cóż, takie jest życie, trzeba dalej grać...”

***

„Nowa miotła, czysta karta”

„Moskal podkreśla, że da możliwość pokazania się wszystkim graczom znajdującym się w kadrze. – Ludzie, którzy są w klubie, dostaną szansę. Chcę zobaczyć jak pracują, jak się zachowują, a przede wszystkim: jak grają. Przed nami trudny czas. Spotkań do końca rundy nie zostało zbyt wiele, ale będziemy grać praktycznie co trzy dni. To sprawia, że nie będzie teraz czasu na codzienną pracę w takim wymiarze, jakbym mógł sobie tego życzyć. To trudny okres dla mnie, ale także dla zespołu. Zmiana trenera w trakcie rundy zawsze oznacza, że coś nie jest tak. Plan na najbliższe tygodnie to ugranie jak największej liczby punktów do zakończenia rundy. Tak, abyśmy mogli zapewnić sobie w miarę spokojną zimę i wówczas przygotować zespół według mojej filozofii. Na razie musimy przetrwać trudny okres. Jestem trenerem, który wyznaje filozofię ofensywnego futbolu. Będę chciał, aby Zagłębie w niedalekiej przyszłości tak grało – mówi z nadzieją szkoleniowiec sosnowiczan.”

***

„Tragedia w Łęcznej”

„W wydłużonym letnim okienku transferowym klub z Jastrzębia pozyskał aż trzynastu nowych zawodników! Na szczegółową analizę dokonanych zakupów przyjdzie jeszcze czas, ale już teraz bez cienia ryzyka można powiedzieć, że niektóre transfery zostały sfinalizowane zdecydowanie na wyrost. W meczach ligowych piłki jeszcze nie powąchali (kolejność alfabetyczna): Tomasz Dzida, Dominik Sokół i Michał Zabielski. Ostatni z wymienionych jeszcze ani razu nie pojawił się na ławce rezerwowych, ale cóż w tym dziwnego, skoro przyszedł do GKS-u z występującego w łódzkiej lidze okręgowej LKS-u Różyca? Wypożyczony z Rakowa Częstochowa Jakub Apolinarski gra tyle, co kot napłakał (średnio 26 minut).”

***

„Niezwyciężeni, niepokonani...”

„Ostatnich 10 ligowych goli strzelili dla ŁKS Hiszpanie, w tym siedem - Pirulo. Szkoda, że nie udało mu się zakończyć celnym strzałem akcji w 66 minucie, gdy trójka Hiszpanów tak rozjechała pięcioma podaniami kielecką obronę, że w pewnym momencie obrońcy stali tyłem do piłki. To była znakomita ilustracja przewagi ŁKS w tym meczu, większej niż wskazuje na to wynik.”

***

„Wizyta starych znajomych”

„Z podobnym nastaweniem wybiegną na murawę jego zawodnicy, którzy po wejściu do budynku klubowego będą mogli pomylić drogę do szatni. Mowa o Tomaszu Hołocie i Mateuszu Mączyńskim, odpowiadających w Kaliszu za defensywę. Ten pierwszy ma 29 lat, urodził się w Katowicach i właśnie z Bukowej wypłynął na głębsze wody. Co prawda jest wychowankiem Stadionu Śląskiego, ale w GieKSie spędził 4 sezony, zaliczając 85 występów i zdobywając 6 bramek na zapleczu ekstraklasy. Następnie grał w Polonii Warszawa, Śląsku Wrocław, Pogoni Szczecin i Zagłębiu Sosnowiec. Z kaliskim klubem związał się 22 września, strzelając gola w zwycięskim (2:1) debiucie z Bytovią. Hołota jest na tyle solidnym zawodnikiem, że zdołał sobie wywalczyć miejsce w podstawowym składzie. Gdy jutro będzie wychodził na boisko, jego serce zabije mocniej, choć przyjdzie mu zagrać przy pustych trybunach.”

 

SUPER EXPRESS

Super Express wystawił oceny dla Polaków za mecz z Ukrainą. Rychło w czas…

„5 Przemysław Płacheta
Niespodziewanie bardzo dobry występ Płachety. Często korzystał ze swojej nieprzeciętnej szybkości, był na skrzydle jak rakieta. Dodatkowo popisywał się dobrymi dryblingami. To dzięki niemu padł drugi gol. 

2 Mateusz Klich
Niestety, po świetnym październiku Klich wrócił do swojej stałej formy z reprezentacji Polski – czyli przeciętności. Mało widoczny, mało kreatywny, apatyczny. Oby to był tylko jednorazowy zjazd Klicha”

 

 

GAZETA WYBORCZA

„Istotne są tutaj szczegóły, to one pozwalają skonstatować, że Brzęczkowi wychodzi ostatnio prawie wszystko. Oto jak snajperski drapieżnik ponownie poczuł się akurat Krzysztof Piątek – choć tym razem dopadł padlinę (asystę od Piotra Zielińskiego zawdzięcza Łuninowi, podanie poniekąd spadło mu z nieba), to za kadencji obecnego selekcjonera strzela nawet skuteczniej niż Robert Lewandowski. W sumie wbił o jednego gola mniej, ale wbija je częściej. W kwalifikacjach do Euro trafiał co 102 minuty (napastnik Bayernu co 140), zadając rywalom więcej ciosów rozstrzygających – m.in. decydujące o minimalnych wyjazdowych wygranych w Austrii, Macedonii Płn. oraz Izraelu. Zwłaszcza bramki w dwóch pierwszych meczach były bezcenne, ponieważ padły pomimo beznadziejnej gry Polaków.”

Więcej TUTAJ


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się