
Autor zdjęcia: Erzurumspor
Nowe, lepsze, tureckie życie Novikovasa
Patrzymy sobie na to, co w Turcji wyczynia znany oraz nie przez wszystkich lubiany Litwin i aż się zastanawiamy – czy Legia nie żałuje, że tak szybko się z nim rozstała?
Oczywiście to też nie było tak, iż warszawianie go wypchnęli. To nie z ich inicjatywy wyniknął cały ten transfer i koniec końców trudno powiedzieć nawet, aby Wojskowi mieli dogodną pozycję negocjacyjną. Opowiadał o tym sam Arvydas w Przeglądzie Sportowym:
„Najważniejsze były dwie kwestie. Pierwsza to aspekt finansowy. Muszę patrzeć na przyszłość, nie mam już 19 lat, jak Karbownik. Erzurumspor dał mi lepszy kontrakt niż miałem w Legii, więc była to kusząca opcja, szczególnie że liga turecka jest silniejsza niż polska. Po drugie i najważniejsze, zadecydowały względy rodzinne. Miałem trochę problemów, mam nadzieję, że teraz, kiedy mieszkam w Turcji, wszystko się poukłada. Nie chcę o tym opowiadać, w Legii wszyscy zrozumieli moje położenie, nikt nie robił mi przeszkód, bym odszedł. Trener na pewno nie jest zadowolony, że zdecydowałem się na ten ruch, ale pogadaliśmy, wszystko zaakceptował. To taki człowiek, że najważniejsi są dla niego bliscy, dlatego świetnie mnie zrozumiał. Teraz, w Erzurumsporze, będę mieszkał sam.”
Cóż, od dawna znana nam prawda – przychodzi byle klub z kierunku wschodniego, wykłada worek forsy i tu się kończy moc polskich klubów. Zwłaszcza jeżeli w sezonie poprzedzającym przenosiny dany zawodnik gra słabo, rzadko, mało, a do tego męczą go problemy zdrowotne. Ot, wszystkie kłopoty, z którymi zmagał się nasz bohater.
„Czuję niedosyt z pobytu przy Łazienkowskiej, bo przez rok nie pokazałem wszystkiego, co potrafię. Wykluczały mnie kolejne kontuzje, pół sezonu straciłem z powodu urazów. Zdaję sobie sprawę, że nie zapadnę w pamięć kibicom, ale takie jest życie: nie zawsze można zapisać się na kartach historii, często nie ze swojej winy” (PS)
Chociaż i tak trzeba przyznać, że w tym zeszłym sezonie w Ekstraklasie liczby miał lepsze niż wskazywałyby na to choćby jego oceny, które mu wystawialiśmy. Z jednej strony widzimy 17 meczów oraz 4 gole i tyle samo asyst. Z drugiej zaś średnią not na poziomie 4,20 – czyli taką godną ligowego dżemiku. Skąd ten dysonans? A no wynikał z faktu, iż Novikovas grał skrajnie nierówno. Dwa kiepskie spotkania, jedno z przebłyskiem, znów dwa słabe… No i jeszcze wspomniane kłopoty zdrowotne, zwłaszcza z sercem – trudno nie być rozczarowanym i jednocześnie trudno nie współczuć samemu skrzydłowemu. To zdecydowanie nie był ten sam znakomity i przebojowy gość, co w Jagiellonii.
Do najlepszej formy z Białegostoku zaczął nawiązywać dopiero obecnie. Jeszcze jeden cytat z jego opowieści na łamach Przeglądu Sportowego: „Tutaj mam wszystko, czego mi potrzeba: cisza, spokój, świetne warunki, koncentracja. To teraz dla mnie jest najważniejsze. Naprawdę się cieszę, że trafiłem do Turcji.”
Co prawda jego Erzurumspor to nie żaden potentat na miarę Fenerbahce czy Besiktasu, raczej nie ma szansy na walkę o puchary, a wręcz przeciwnie, jego celem jest utrzymanie, ale przecież słabsza ekipa też może być trampoliną, czemu nie? Zwłaszcza jeśli Arvydas nadal będzie spisywał się tak dobrze, jak na początku bieżących rozgrywek. Jest etatowym starterem, dotychczas ominął 1 kolejkę z 7 z powodu drobnego urazu i generalnie śmiało można powiedzieć, że ciągnie swój zespół w ataku.
- 1. kolejka vs Ankaragucu – x
- 2. kolejka vs Sivasspor – gol
- 3. kolejka vs Kayserispor – gol i asysta
- 4. kolejka vs Rizespor – x
- 6. kolejka vs Galatasaray – gol
- 7. kolejka vs Fatih – kontuzja
- 8. kolejka vs Goztepe – gol
Ba, w starciu z Kayserisporem Litwin zrobił takie wrażenie, że komentator tamtejszej telewizji porównywał go do samego Gutiego. Tak, dokładnie tego, który przez lata reprezentował barwy Realu Madryt, a później kozaczył w Besiktasie. Oczywiście to znacznie na wyrost, ale... – Jak tak dalej pójdzie, to zimą zgłosi się ktoś z ligowego topu – napisał na Twitterze Filip Cieśliński, pasjonujący się ligą turecką. – Jest świetny, właśnie kogoś takiego potrzebowaliśmy – czytamy z kolei opinie fanów Erzurumsporu na tym samym portalu społeczenościowym. Mało? – Ten facet jest niesamowity – powiedział Stjepan Tomas, dyrektor techniczny Rizesporu po starciu z ekipą bohatera tego tekstu.
Długo można byłoby tak cytować, ale nie przynudzajmy. Fakty są po prostu takie, że Novikovas faktycznie świetnie wszedł do nowej ligi, a liga równie świetnie go przyjęła. Z tej perspektywy trudno nie żałować, że nie pozostał w Ekstraklasie na jeszcze trochę dłużej, bo gdyby w końcu doszedł do siebie, może dzisiaj znów czarowałby w naszych rozgrywkach.
Ba, może nawet Legia byłaby w stanie przynajmniej nawiązać walkę z Karabachem o awans do fazy grupowej Ligi Europy. Bo też nie oszukujmy się – ani Vuković, ani teraz Michniewicz o kłopocie bogactwa na lewej flance (a momentami na obu) nie mają. Ostatnio zresztą pisaliśmy osobny tekst o zasadności wystawiania Valencii na skrzydle, od biedy na tej samej zasadzie mógłby tam występować również Luquinhas czy Kapustka, lecz z każdym jest ten sam kłopot – to nie ich pozycja i traciliby tam sporo ze swego potencjału. A piszemy w trybie przypuszczającym także dlatego, że póki co żaden z powyższym nie imponuje dobrą formą, a Brazylijczyk dodatkowo stracił parę meczów ze względu na koronawirus. Cholewiak? Raczej na aucie, bowiem w bieżących rozgrywkach dostał zaledwie 43 minut w Superpucharze od Marka Saganowskiego, poza tym Michniewicz kompletnie na niego nie liczy.
Ergo: Legia w tym momencie nie ma praktycznie żadnego nominalnego lewego skrzydłowego, a ci, co z musu tam występują, mocno zawodzą. Jak można było nie załatać tej dziury podczas letniego, przedłużonego okienka transferowego? To spory kamyczek do ogródka dyrektora Kucharskiego...